Jeździł sobie człek spokojnie, podziwiany przez rodzinę i znajomych za 100 km. (bo w 200 to już nawet nie wierzą)...
Aż zaczynam żałować, że się w ten cyklo-internetowy świat wkręciłem Kompleksów się można nabawić :oops:
Nie martw się, ten świat już tak ma.
Pamiętam jak dziś, kiedy przejechałem z sakwami powyżej 120km pierwszy raz w życiu.
Wlazłem do domu, nikogo nie było, wziąłem piwo z lodówki, usiadłem bardzo zadowolony z siebie przed TV, wcisnąłem guzik na pilocie i ... włączyły się wiadomości, a w nich zaczynała się informacja o kimś-tam z Olsztyna kto właśnie tego dnia ustanowił rekord przejeźdzając 840km (czy coś koło tego, nie pamiętam szczegółów).
Nawet pięciu minut mi nie dał się cieszyć! Myślałem że rozwalę ten telewizor! :evil: