To mój pierwszy wpis na forum od wiadomości powitalnej. Kilka dni temu przejechałem moją pierwszą mini-wyprawę rowerową tego lata i wypada tutaj coś o niej napisać. Widzę, że wyszło mi strasznie dużo tekstu, ale nie wiem z których informacji zrezygnować. Mam nadzieję, że ktoś będzie miał siłę to przeczytać.
W dwa dni przejechałem odcinek z Sandomierza do Morawicy (miasteczko ok. 16km na południe od Kielc), w większości trasą Green Velo. W sumie pokonałem na rowerze ok. 154km.
Pierwszego dnia musiałem dojechać na pociąg z Kielc do Sandomierza. Co ciekawe, bezpośrednie połączenie kolejowe jest tylko w weekendy. Droga krajowa 73 łącząca Morawicę i Kielce jest na co dzień bardzo ruchliwa, ale ponieważ ruszałem ok. 6:30 w niedzielę rano, postanowiłem nie kombinować i jechać najkrótszą trasą. Kilka kilometrów za Morawicą, można już zjechać z jezdni i poruszać się biegnącym równolegle szerokim pasem nowobudowanej drogi. Bliżej Kielc zaczyna się ścieżka rowerowa, która łączy się z Green Velo. W sumie dojazd do dworca w Kielcach zajął mi 47 minut i okazał się zupełnie bezproblemowy.
Pociąg był podstawiony przy peronie na długo przed odjazdem. Jeżeli dobrze widziałem, w pociągu były tylko cztery haki na rowery, które szybko się zapełniły. Trochę niepokoiłem się jak moje przednie koło wytrzyma ponad dwie godziny bujania roweru obciążonego ładunkiem, ale chyba nic złego mu się nie stało. W sumie na całej trasie jechało ponad dziesięć rowerów. Konduktor nie robił problemu także dosiadającym z rowerami na kolejnych stacjach.
Po dojeździe do Sandomierza, mogłem ruszyć trasą Green Velo. Pierwszego dnia zobaczyłem dwór w Skotnikach i ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe. Trasa wiodła malowniczymi drogami asfaltowymi o małym natężeniu ruchu. Być może w dni powszednie ruch na tych drogach jest większy. Zaletą tego odcinka jest jazda wśród sadów owocowych - musi to super wyglądać wiosną, kiedy drzewa kwitną. Byłem zaskoczony jak niewielu turystów rowerowych spotkałem na trasie. Zamek Krzyżtopór to jedyne miejsce na trasie, gdzie można spotkać tłumy turystów. Kolejnym zaskoczeniem było jak pofałdowany jest to teren - nie brakuje podjazdów i zjazdów, choć sumy przewyższeń dalekie są od górskich.
(Dworek w Skotnikach)
Nocleg zarezerwowałem w gospodarstwie agroturystycznym "Przy Źródełku" w Rakowie-Pągowcu, które polecam - bardzo dobre warunki i cena. W Rakowie mogłem wreszcie zjeść coś ciepłego - na rynku znajduje się pizzeria. Do tego, mimo niedzieli, było otwarte kilka sklepów.
Drugiego dnia odbiłem na południe od Green Velo aby zwiedzić Szydłów, a stamtąd ruszyłem już w powrotną drogę do Morawicy.
Jadąc z Szydłowa w kierunku trasy Green Velo, między wsiami Potok i Głóchów-Lasy, musiałem przejechać odcinek drogi szutrowej i gruntowej przez las, który dla roweru z oponami 36C nie stanowił problemu. Kolejny odcinek szutrowy napotkałem już na samym Green Velo, w okolicy wsi Holendry - tutaj trzeba było jechać ostrożnie, bo droga jest właśnie remontowana i w tej chwili jest wyłożona dość grubym kruszywem. Szosówką tych kilku kilometrów by się nie przejechało. Kolejne miejsce warte wspomnienia to Borków, gdzie zaraz na początku znajduje się zajazd, w którym można coś zjeść i wypić dobrą kawę.
Pozostała kwestia gdzie zjechać z Green Velo aby sprawnie dotrzeć do Morawicy. Ślad GPS, który sobie wygenerowałem przed wyjazdem, trochę mnie zawiódł - droga, którą planowałem pojechać, w jednym miejscu okazała się nieprzejezdna i musiałem dojechać do DK73, co w poniedziałkowej godzinie szczytu oznaczało prowadzenie roweru poboczem, a potem jazdę chodnikiem.
Ogólnie, jestem bardzo zadowolony z trasy i mam nadzieję na więcej takich wycieczek tego lata. Planuję przejechać krótki odcinek niemieckiego szlaku Odra-Nysa Łużycka, być może odwiedzę też Dolny Śląsk lub Kaszuby.