Ja też śmigałem przez kilka dni w Sudetach i jednak troszkę jestem rozczarowany. Przejechaliśmy Góry Wałbrzyskie, Sowie, masyw Śnieżnika, Bialskie i kawałek Złotych.
Z jednej strony fajnie tam się jeździ bo dużo dróg prowadzących wysoko w góry. Świetne single gwarantujące wygodną jazdę bez noszenia roweru.
Ale z drugiej strony brakowało mi tam górskich hal i odkrytych grzbietów jakich sporo w Beskidach. W zasadzie poza Izerami i masywem Śnieżnika nie spotkałem się z takimi plenerami jak chociażby Rysianka, Lipowska, Mogielica, Jałowiec, Leskowiec, Hala Pisana, Łabowska, Hala Długa w Gorcach...i wiele wiele innych jakich możemy spotkać w Beskidach.