Autor Wątek: ROgravel  (Przeczytany 38512 razy)

Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1977
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
Odp: ROgravel
« 17 Sie 2021, 18:10 »


W tym przypadku było odwrotnie. To trasa na bieżąco kształtowała się pod rowery. Wzięliśmy gravele, aby zobaczyć jak się sprawdzą w takich warunkach. Ograniczało nas to przy wyborze trasy, ale jednocześnie dawało większą mobilność. Coś za coś.


… coś rozumiem ( ale tak naprawdę to nic )

Offline Mężczyzna dzesio

  • Wiadomości: 172
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 11.02.2014
Odp: ROgravel
« 17 Sie 2021, 18:50 »
Kolacja po Rumuńsku...apetycznie to wygląda, szczególnie ten ser, bochen też ładny. Niby nic specjalnego, a smaka narobiło.
Fajna wycieczka.

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Odp: ROgravel
« 17 Sie 2021, 19:47 »
… coś rozumiem ( ale tak naprawdę to nic )

Bieżesz różne opony i w zależności od nawierzchni zmieniasz lacia ^^

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 17 Sie 2021, 20:36 »
Poranne słońce wcześnie wykurza nas z namiotu. Po śniadaniu zjeżdżamy do doliny Galda. W dolinie jest dobra, lekko opadająca droga. Jedzie się szybko i sprawnie. Zaczyna się nawet asfalt.



W Intregalde zatrzymujemy się w sklepie na kawę i poranny browar. Posiedziałoby się dłużej, ale przed nami długi dzień. Przejeżdżamy wąwóz Cheile Intregalde.



Odkąd droga w wąwozie została wyasfaltowana, miejsce to straciło wiele uroku. Dolinę Galda, a tym samym wygodną drogę w dół, opuszczamy w Benic. Najpierw podjeżdżamy do Cetea, po czym przebijamy się przez grzbiet, aby znowu znaleźć się w dolinie potoku Geogiului, który przecina tę część Gór Trascau. Podjazd w upale na tej wysokości daje się nam szybko we znaki.



W Geoagiu de Sus zatrzymujemy się na drugie śniadanie i zimny browar. Temperatura nie zachęca do czekającej nas wspinaczki.



Doliną podjeżdżamy do Valea Manastirii. Tu ma swój wylot jeden z bardziej znanych karpackich wąwozów - Cheile Rametului. Zawsze kiedy tu jestem, wspominam, jak wiele lat temu, niemal nie utopiłem się pokonując wąwóz w czasie wiosennych roztopów. Tym razem wody jest niewiele. Niestety okolice wąwozu się skomercjalizowały, pobudowano domki letniskowe, daje się też odczuć większy ruch turystyczny. Dawniej było to bardziej kameralne miejsce.





Po krótkim spacerze wąwozem i przegryzce w pobliskim sklepie, zaczynamy wspinaczkę do Ramet. Wspinamy się starą, kamienistą drogą, zakosami wyprowadzającą z głębokiej doliny, stromym zboczem na roztaczający się ponad 500m wyżej płaskowyż.





Ściany wąwozu, widziane z dołu wydawały się być nieosiągalne. Im jesteśmy wyżej, tym mniejsze się wydają.



Okazuje się, że przy drodze w Ramet jest czynny sklep - gdzie gasimy pragnienie po upalnej wspinaczce. Lokalną drogą, jedziemy w kierunku Bradesti. Ta szutrowa, malownicza droga jest komunikacyjnym kręgosłupem tej części gór.



Każdy przejeżdżający samochód pozostawia za sobą pylistą mgłę osiadającą na wszystkim co się tylko da.



W Bradesti, łapie nas ulewny deszcz, na szczęście jest gdzie przeczekać pod daszkiem. Zjazd do Valea Poienii jest stromy, a droga bardo kamienista. We wsi jest wiele opuszczonych gospodarstw. Przejazd robi na nas duże wrażenie.









Zbliża się zachód słońca i krajobraz wokół nabiera nowych barw.





Droga wyprowadza nas z doliny i osiąga widokową przełęcz.



Zaczynamy rozglądać się za miejscem na nocleg, ale w tym rejonie, z uwagi na dobry dojazd z doliny Aries, praktycznie każdy skrawek grzbietu jest zagospodarowany po wypas. Pastwiska w niższych partiach gór to nie to samo co w wysokich i odległych partiach Karpat. Są ogrodzone, a przy każdej stynie parkuje nowoczesna terenówka i wielkie, znudzone psy pasterskie. Jedziemy trawersem bocznego grzbietu w poszukiwaniu dogodnego miejsca. W końcu udaje nam się znaleźć nieco mniej eksponowane miejsce i tam zakładamy nasz dzisiejszy biwak. Widoki są dalekie i bardzo malownicze.

Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 840
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: ROgravel
« 17 Sie 2021, 20:47 »
Spałem 2 lata temu, raczej na pewno, w tym samym miejscu. Absolutnie krajobrazowe mistrzostwo, okolice Dumesti powaliły mnie na kolana.
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 06:57 »
A jak z psami. W wielu relacjach z RO ten wątek się pojawia jako problem.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 11:13 »
A jak z psami. W wielu relacjach z RO ten wątek się pojawia jako problem.

W tych stronach akurat nie ma z tym większych problemów. My mieliśmy kilka spotkań z psami, w tym dwa incydenty, potencjalnie groźne. Pomogły gwizdki, które zawsze mamy pod ręką takie okazje. Głośne gwizdki sygnalizacyjne o przenikliwym dźwięku po raz kolejny dobrze się sprawdziły.

Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 840
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 13:06 »
Ja właśnie na Valea Poienii, czyli tam gdzie spałeś Ty i ja, miałem mocno nieprzyjemną sytuację z pasterskim psiakiem a właściwie dwoma. Gdyby nie to, że właściciel znalazł się w odpowiednim miejscu i porze, byłoby niewesoło tym bardziej, że byłem tam z dzieciakiem. Choć ja mam wyjątkowe szczęście do kaukazów i im podobnych, byłem już mocno pogryziony, chyba czują do mnie mięte  :lol: Gwizdek muszę sobie sprawić, nigdy go nie stosowałem.

Gdzie dalej? Poşaga de Sus?

Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline PiKa

  • Wiadomości: 891
  • Miasto:
  • Na forum od: 18.10.2017
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:37 »
Wrzuć tracka jeśli możesz

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:37 »
Na zdjęciach amerykańskich bikepackingowców często widzę przy kierownicy gaz pieprzowy. Tam to głównie na niedźwiedzie, ale i na psy myślę, że działa.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:38 »
W nocy na biwak podeszły trzy pasterskie psy. Po otwarciu tropiku, wewnątrz natychmiast pojawiły się trzy wielkie psie mordy. Na szczęście to one weszły na nasz teren, a nie odwrotnie, obyło się więc bez ekscesów. W takich sytuacjach bywa czasem problem z wyruszeniem z biwaku, kiedy psy uznają, że nie powinniśmy oddalać się od ...stada. Paradoksalnie, dzięki obecności psów mogliśmy spokojnie zjeść śniadanie. Każda z krów pasących się na łące na której spaliśmy, kiedy tylko zbliżała się do obozowiska, natychmiast była przepędzana przez psy.





Po śniadaniu wyruszyliśmy najpierw polną, ale bardzo widokową drogą wzdłuż grzbietu.





Sam zjazd w dolinę Aries był już szybki i wygodny dzięki zaczynającemu się na przełęczy asfaltowi. Niestety przy okazji straciliśmy prawie 400m wysokości. W Salciua de Jos zatrzymaliśmy się jeszcze na poranną kawę w barze i główną drogą w dolinie Aries zaczęliśmy przerzucać się w kolejne pasmo górskie - Muntele Mare.



W dolinie nie brakowało turystycznych atrakcji.



Chcieliśmy sprawdzić czy da się wjechać na grzbiet Muntele Mare drogą z doliny Ocolis. W samym Ocolis natrafiliśmy na wielkie porządki po powodzi, która poczyniła wiele szkód. Zerwane były mosty, na wielu odcinkach praktycznie całkowicie zniszczona była droga, wiele z domostw, położonych nisko przy strumieniu, uległo uszkodzeniu. W dolinie pracował ciężki sprzęt, na podwórkach ludzie porządkowali swoje obejścia.





Przed wjazdem w góry uzupełniliśmy zapasy prowiantu oraz przy kawie i browarze, zjedliśmy drugie śniadanie. Obawialiśmy się, czy droga wyżej nie jest uszkodzona i w efekcie nieprzejezdna, ale okazało się, że powódź zebrała swoje żniwo tylko w dolnej części doliny. Przejechaliśmy wąwozem Cheile Runcului.



Asfaltowa droga była wygodna do jazdy, ale wraz z wyasfaltowaniem drogi, dolina straciła wiele ze swojego uroku.



Za Lunca Larga skończył się asfalt i zaczęła się wspinaczka leśną drogą.



Im wyżej, tym nawierzchnia drogi stawała się bardziej kamienista.







Wreszcie, po długim i upalnym podjeździe, osiągnęliśmy rozległe i bardzo widokowe okolice przełęczy 1202.



Podjazd dał nam się trochę we znaki, zatrzymaliśmy się więc na krótki odpoczynek, przegryzkę i łyk browara. Dalsza część podjazdu była już mniej wymagająca, ale nadal było stromo, a droga była kamienista.



Na tej wycieczce nie planowaliśmy jazdy samym grzbietem Muntele Mare, zahaczyliśmy tylko o senną o tej porze roku Statiunea Muntele Baisorii. Tu spotkał nas wielki zawód, bo w knajpie nie było nawet ciorby. Nie pozostało nam nic poza zjazdem do Baisoara. Po długim, szybkim i malowniczym zjeździe, zatrzymaliśmy się przy skopie na browar, po czym doliną Iara zaczęliśmy podjeżdżać do Valea Ierii. Asfaltowa droga łagodnie wznosiła się w dolinie i tylko upał nadal nieco doskwierał. W Valea Ierii, przy browarze, zdecydowaliśmy się na dalszy przebieg trasy. przed nami była wspinaczka do  Plopi. pomimo, że jest to droga wojewódzka, przypomina raczej wiejską, polną drogę w bocznej dolinie.



Wznosi się zakosami po stromym zboczu, a samochody przejeżdżają niemal przez podwórza nielicznych domów, leżących opodal. Osiągnęliśmy przełęcz Saua Prislop (991), ale droga na grzbiecie nadal się wznosiła. W międzyczasie nadszedł wieczór i trzeba było rozglądać się za miejscem na nocleg. Na wąskim grzbiecie nie było to łatwe, tym bardziej, że co bardziej płaskie miejsca były zabudowane. Ostatecznie zdecydowaliśmy się podjechać pod grzbiet Creasta Plopilor. I kiedy rozpostarła się przed nami przepiękna, płaska łączka, z pobliskiej zagrody wyskoczyły dwa wielkie psy, dając nam do zrozumienia, że ten teren jest zajęty pod wypas. Na szczęście psy wystraszyły się naszych gwizdków, ale dla nas oznaczało to konieczność szukania kolejnego miejsca. W ostateczności biwak rozbiliśmy w lesie, pod samym szczytem Creasta Plopilor.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:46 »
bardzo fajnie piszesz i fajne zdjęcia. Zapytam od razu jakie przełożenia w gravelu macie? Moje 32 z przodu i 32 z tyłu starczyłoby na taką trasie? Widząc te kamienie większe poza asfaltem mam wątpliwości (może niepotrzebnie) czy pojechałbym gravelem w taką trasę. Nie brakowało szerszych kapci na wstrząsy?

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:47 »
Fajnie się czyta, a i browar leje się litrami ;) Czekam na ciąg dalszy!

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 14:55 »
mnie zachwyca ilość bagażu idealna na taką trasę, właściwie jego prawie nie widać. Ja bym tak mógł ale gdybym hamak wziął.


Ech nie zauważyłem że na zdjęciu jeden rower ma bagażnik, więc sprawa zrozumiała. Pozdrawiam.
 
« Ostatnia zmiana: 18 Sie 2021, 15:02 EASYRIDER77 »

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10704
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Odp: ROgravel
« 18 Sie 2021, 15:03 »
Wrzuć tracka jeśli możesz
Dołączam się do prośby.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum