Ferie trochę na wariata, ale jak się trafiła okazja to skorzystałem. Niestety nie starczyło czasu na narty. Mam na myśli narty śladowe. Bo na wyciągu reszta ekipy trochę pojeździła. Centra narciarskie w okolicy trzymają standard naszych z lat 90-tych.
W okolicy sytuacja lawinowa była na tyle niebezpieczna, że w czasie kiedy tam byłem, akurat w lawinie zginął Polak:
Lawina porwała Polaków, jedna osoba nie żyje.Było z tego powodu kilka nerwowych sytuacji bo akurat operowaliśmy w tym samym miejscu i czasie i zaraz zaczęły się telefony z Polski.
Mimo to udało się kilka krótkich wyjść w góry. A widokowo Alpy Rodniańskie to bardzo atrakcyjne miejsce.
Pogoda na trasie była łaskawa o tyle, że nie było ślizgawicy. Pojeździłem trochę po Niskim i Słowacji w okresie świątecznym i na 3Króli i miałem sporo nieprzyjemnych sytuacji ze śliską nawierzchnią. Tego obawiałem się najbardziej. Zresztą niedługo po moim przyjeździe było załamanie pogody i zasypało wszystko śniegiem.
Za to pierwszego dnia zmokłem do suchej nitki, a na odcinku rumuńskim miałem non-stop wiatr w twarz. Do tego oczywiście zimne noce i poranki.