Autor Wątek: ROgravel  (Przeczytany 38510 razy)

Offline PiKa

  • Wiadomości: 891
  • Miasto:
  • Na forum od: 18.10.2017
Odp: ROgravel
« 30 Sie 2021, 14:13 »
Polowe, to by było w Krakowie. W Warszawie jest outdorowe  ;)

A nie dworowe? ;)

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 30 Sie 2021, 15:10 »
A nie dworowe?
Dworcowe ;)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 30 Sie 2021, 21:26 »
Po chłodnej nocy, dzień wita nas pogodnym porankiem.


Niespiesznie jemy śniadanie i zwijamy biwak.



Kamienistą, stromo opadającą drogą, zjeżdżamy na Poiana Piatra Arsa.



Ze zjazdu roztaczają się dalekie panoramy.





Początkowo zjazd jest stromy i w obawie o wytrzymałość wąskich opon miejscami sprowadzamy rowery. Niżej droga staje się dla nas bardziej przejezdna.



Jedziemy mając przed sobą malownicze panoramy.



Po pokonaniu niewielkiej przełączki dojeżdżamy do drogi prowadzącej na przełęcz Saua Varasoaia (1342).





Droga łagodnie wyprowadza na przełęcz.



Jestem trochę zdziwiony, bo zawsze kiedy tu jestem, okolice są okupowane przez tłumek zbieraczy runa leśnego, pasterzy, robotników leśnych. Tym razem jest niemal pusto. Nawet letniarki wyglądają na niezamieszkałe.

Zjazd z przełęczy też jest łagodny, a okolica nie przestaje być malownicza.



Dojeżdżamy do drogi asfaltowej i wyjeżdżamy do osady, stanowiącej centrum turystyczne Padis. Tu też jest pustawo. W jednym z baro-sklepów zatrzymujemy się na kawę browar. Oczekując na mici i frytki lecą dwie kolejki. Zaopatrujemy się też na drogę.



Kamienistą drogą zjeżdżamy do doliny Valea Izbucelor. Jedzie się wolno i trzeba uważać, aby nie zaliczyć snejka.



Po Dotarciu do ujścia potoku Calineasa, pniemy się boczną doliną ku grzbietowi.





Ilekroć jestem w tych stronach, nie mogę sobie odmówić spędzenia choć kilku chwil na Poiana Calineasa oraz na Vf. Clujului. Sklep dla pasterzy zachował klimat sprzed lat.





Na szczęście zmotoryzowani turyści rzadko tu docierają. Asfalt kończy się kilkaset metrów wcześniej, a kamienista droga nie zachęca do zapuszczania się na przełęcz. Przy asfalcie jest kilka bud, obsługujących tych turystów, dzięki temu pod sklepem można spotkać miejscowych. Korzystając z okazji, robimy przegryzkę przy dwóch kolejkach browara.



Nie tylko my przybyliśmy tu uzupełnić zapasy.



Po wizycie na Poiana Calineasa, pora na Vr. Clujului (1399).



Delektujemy się widokami, wysączamy podwójną kolejkę i nadrabiamy zaległości po długim czasie, kiedy nie było okazji do pogadania.





W międzyczasie mija nas kilka klasycznych Daci.



Spod Vf. Clujului szybko zjeżdżamy wąską, asfaltową drogą wijącą pośród letniarek.



Od skrzyżowania, betonką prowadzącą w dolinie potoku Ordancusei zjeżdżamy do doliny Arieszu. Po drodze przejeżdżamy wąwozem Cheile Ordancusei.



W Garda de Sus zatrzymujemy się na obiad. Ciorby ze śmietaną i ostrymi papryczkami, oraz mici zapijamy browarami. Po tak wyczerpującym posiłku ciężko wyruszyć w dalszą drogę. Szutową drogą w dolinie potoku Dizditu pniemy się w górę. Robi się późno. Przy źródle w Biharia nabieramy wodę na biwak. O zmroku osiągamy przełęcz. Krążymy po okolicy, szukając dogodnego miejsca na biwak. Na grzbiecie stromo opadającym ku przełęczy nie jest to łatwe. W końcu trafia się odpowiednia półeczka. Niestety pogoda wyraźnie się pogarsza, a prognozy na następne dni są bezlitosne. Jesień jest tuż-tuż.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 11:16 »
Nie wiem czy chciałoby mi się wozić z sobą takie łóżko.

Kolega lubi wygodę to wozi nie tylko łóżko, ale także materac, poduszkę (nie dmuchaną!) i krzesełko składane. A, że ma mocną łydę i wolne miejsce w worku na bagażniku, to nie ma co sobie żałować. Ważne, że te gadżety nie ograniczają ładowności na browary.

Po 5 browarach (jeśli dobrze policzyłem)

Po 6, bo pierwsza kolejka była podwójna (litrowe browary).

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 11:20 »
Kolega lubi wygodę to wozi nie tylko łóżko, ale także materac, poduszkę (nie dmuchaną!) i krzesełko składane. A, że ma mocną łydę i wolne miejsce w worku na bagażniku, to nie ma co sobie żałować.
I tak trzeba żyć!

Po 6, bo pierwsza kolejka była podwójna (litrowe browary).

Grunt, to ścisłość. Jak mi się podoba to wasze podejście to takich wyjazdów ;D

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 11:27 »
Jak mi się podoba to wasze podejście to takich wyjazdów

Wbijaj na któryś. Kolejkę powitalną masz jak w banku!

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 12:01 »
Kolejkę powitalną masz jak w banku!
Nie pijam alkoholu od kiedy Ania była w miarę zaawansowanej ciąży, więc pewnie bym odpadł po jednym, ale górskie powietrze może działa magicznie wzmacniająco i by nie było tak źle ;) Jak tylko będę mógł bez wyrzutów wyrwać się na dłużej niż jeden dzień, to masz jak w banku, że się zgłoszę i podepnę pod jakiś wyjazd :)

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 843
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 12:09 »
wozi nie tylko łóżko, ale także materac, poduszkę (nie dmuchaną!) i krzesełko składane. A, że ma mocną łydę i wolne miejsce w worku

I to wszytko w tym magicznym worku? To jak studnia bez dna. Też chcę taki worek!

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 31 Sie 2021, 20:53 »
Wita nas pochmurny dzień. Prognozy pogody zapowiadały niskie temperatury i opady deszczu. Zresztą wystarczy się rozejrzeć, aby zobaczyć na horyzoncie ściany deszczu. Zwijamy się szybko na sucho, śniadanie zjemy gdzieś po drodze.



Droga z przełęczy na stronę południową jest wyremontowana i świeżo wyasfaltowana. Jedzie się szybko.



Jest tylko trochę zimno. W dolinie droga jest wąska i gęsto zabudowana małymi domkami.



Na śniadanie zatrzymujemy się w Cartulesti.



Sklep jest słabo zaopatrzony, ale okupowany jest przez tłumek facetów, którzy przyjechali tu na kawę. Jeden chwali się znajomością kilku polskich słów - okazuje się, że są to: "kurwa" oraz "spierdalaj". 80% komunikacji ma opanowane! Zabieramy browar na drogę.



Daleko nie ujeżdżamy bo zatrzymuje nas sklep w Avram Iancu. Tu już tradycyjnie zaczynamy dzień od kolejki browara. Życie toczy się tu spokojnie. Zimno tylko trochę.



Przed nami podjazd starą, kamienistą drogą. Chcemy pokonać główny grzbiet i przejechać na południową stronę.



Po raz kolejny gravelowa opona przegrywa z terenem. Naprawa idzie sprawniej przy browarze.



Osiągamy przełęcz, gdzie zatrzymujemy się na krótki odpoczynek. Trzeba przecież po podjeździe uzupełnić płyny.



Zjazd kamienistą drogą jest długi, ale jedzie się w miarę dobrze.



W międzyczasie głodniejemy, zatrzymujemy się więc na przegryzkę w sklepie w Plai. Solidna przegryzka i dwie kolejki browara powinny wystarczyć na jakiś czas.



Zjeżdżamy do doliny Crisul Alb. Przy wyjeździe na główną drogę spotykamy rumuńskiego bikepackingowca. Jest okazja, żeby kawałek pojechać razem i trochę pogadać. Magda zadaje trudne pytania dotyczące nazewnictwa przełęczy w języku rumuńskim.



Dzień wciąż jest pochmurny. Nie chce się nawet wyciągać aparatu, żeby robić zdjęcia. Wjeżdżamy w boczną dolinę. Asfaltowa droga szybko się nudzi, ale znajduje się miejsce gdzie możemy zatrzymać się na browara. Sprzedawczyni, na wielkim ekranie telewizora ogląda kanał z transmisjami z wesel. Czego to ludzie nie wymyślą!



Czeka nas jeszcze wyjazd na przełęcz. Daleko jednak nie zajeżdżamy bo na końcu wsi trafiamy na kolejny sklep. Padają tam dwie lub trzy kolejki browara.



O zmroku ruszamy w drogę. Na biwak zatrzymujemy się w bukowym lesie, na półeczce, tuż pod przełęczą.


Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 20:48 »
Kolejny dzień wita nas pochmurną pogodą. Zwijamy się bez pośpiechu. Śniadanie jemy na biwaku.



Nocleg poniżej przełęczy okazał się być dobrym wyborem. Po dotarciu na przełęcz okazało się, że nie ma tam dogodnego miejsca. Poza tym, w pobliżu odbywa się wypas. Psy ujadałyby pewnie przez całą noc.



Leśną drogą zjeżdżamy do doliny po południowej stronie grzbietu.



W dolinie jest asfalt. Jedziemy pośród malowniczej zabudowy.



Docieramy do Almasu Mare.



Sklep jest zamknięty, ale udaje nam się zlokalizować gdzie mieszka sklepowa. Niestety nie ma możliwości kupienia kawy. Chłopaki są lekko głodni, zjadamy drugie śniadanie i przyrządzamy sobie własną kawę. Natychmiast pojawia się "sęp".



Z Almasu Mare, serpentynami, zjeżdżamy do kolejnej doliny. Mijamy Almasu de Mijloc i docieramy do Almasu Mic de Munte. Dowiadujemy się, że kawałek za wsią jest sklepo-bar, trzeba tylko podjechać do sklepowej, aby otworzyła przybytek. Koniec języka za przewodnika i w końcu udaje się. Bierzemy kawę, słodycze, owoce i kolejkę browara. Wracamy do wsi i kierujemy się zaplanowaną trasą w dolinie Baisa.



Droga momentami stromo pnie się do góry. Tuż za Oprisesti dopada nas zapowiadany deszcz. Zanim pozwolimy się zmoczyć, pod osłoną przydrożnych krzaków rozpijamy kolejkę browara...



... i zaraz potem drugą.



Zapasy są na wyczerpaniu, cóż robić, trzeba jechać dalej.



Leje konkretnie.



Po pokonaniu przełęczy zjeżdżamy do Curechiu. Akurat przez zamknięciem sklepu. Jest stół pod daszkiem. Pijemy dwie lub może nawet trzy kolejki, a w międzyczasie gotujemy ciepłą przegryzkę. Makaron z fasolą z puszki.



Deszcz wciąż leje.



Nie ma co siedzieć. Ruszamy dalej. W strugach deszczu, kompletnie przemoczeni docieramy do Sesuri. Jest sklep, są stoliki pod daszkiem. Jeden jest wolny, korzystamy więc z okazji i rozpijamy kolejki browara. Przed nami odcinek, który na mapach jest bezdrożem. Jak to w górach - liczymy na to, że jakaś droga lub ścieżka na grzbiecie zawsze będzie. Tak też jest w rzeczywistości.



Niestety aura jest niesprzyjająca. Glina na drodze zakleja rowery do tego stopnia, że nie daje się ich przepchnąć. Zapychają się też hamulce i napęd. Świetna szkoła, dla tych, którzy wciskają opony na styk do prześwitu ramy i widła.





Walczymy dłuższy czas. W końcu wyjeżdżamy na łąki, na których droga nie jest błotnista. Po walce z gliną, udaje się ruszyć kołami i jechać.





Po dotarciu do doliny dużo czasu zajmuje nam umycie rowerów w strumieniu. Okazuje się, że w miejscu gdzie myjemy rowery jest pensiune. Udaje się tam pożyczyć szczotki. Postanawiamy zostać tu na noc. Jeszcze tylko wycieczka do sklepu w centrum Hartagani po produkty na kolację i wino na wieczór.
« Ostatnia zmiana: 2 Wrz 2021, 11:21 PABLO »

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 21:23 »
Świetna szkoła, dla tych, którzy wciskają opony na styk do prześwitu ramy i widła.

A co by było, jakby tam jeszcze był błotnik  :lol:

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 21:34 »
Wspaniale wspominam te rumuńskie sklepy ze stolikami i dachem, idealne do przeczekania karpackiej zlewy przy piwku. I potem to wspaniałe błotko... ech, klasyka :)

Offline Mężczyzna Bubu

  • Wiadomości: 564
  • Miasto: Ziemia Dobrzyńska
  • Na forum od: 06.06.2018
    • Relacje z wycieczek i wypraw
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 21:38 »
Przebóg, maszynka do gotowania? Nocleg w pensiune?
Pablo, powiało herezją! ;)

PS. Jak wam się udało zmyć to błoto? Bo ten strumień i szczotki, to już po tych zdjęciach na łące, rozumiem?

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 21:51 »
Na takim błocie bym się chyba poddał i wypił to piwo dożylnie...  ::)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: ROgravel
« 1 Wrz 2021, 21:52 »
Jak wam się udało zmyć to błoto?

Różnie. Z grubsza trzeba było wygrzebywać patykami i ścierać trawą. Nawet w strumieniu ta glina nie chciała się zmywać. Pozapychało wszystkie szczeliny, najgorsze, że zapychały się zaciski hamulcowe, napęd, przerzutki, itp.

Na takim błocie bym się chyba poddał i wypił to piwo dożylnie...

Żelazny zapas trzeba zawsze mieć!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum