Myślałem, że już wymyślili takie skarpety, co trzymają dłużej. Takie na kilka godzin to moim zdaniem wyrzucanie kasy w błoto.
Nie zgodzę się. Wręcz odwrotnie - pamiętamn, że kiedyś na deszczowej wyprawie po Norwegii wiele razy miałem w głowie myśl: "Uff, jak dobrze, że kupiłem te skarpety w ostatniej chwili".Nie wygląda to tak, że taka wodoodporna skarpetka po kilku godzinach staje się mokrą, zimną szmatą przyklejoną do nogi.
A czy nie prostszymi rozwiązaniem są buty z membraną?
Ja z kolei przejechałem w tych skarpetkach cały MRDP (tzn. wszystkie deszczowe etapy ) i wrażenia mam zgoła inne. Nie wiem z czego to może wynikać. Może kwestia konkretnej marki/modelu (chociaż raczej obstawiałbym, że wszyscy korzystają z tej samej technologii), może tego że używam wysokich skarpetek i do tego długich spodni przeciwdeszczowych o luźnym kroju, więc z góry raczej woda się nie wlewa.
tymi skarpetkami nie wpływa też rodzaj używanych butów (?). W temperaturach powyżej zera, jeżdżę zawsze w "sandałobutach" (aktualnie Karrimor K2) - być może jest tak, że dzięki ich przewiewności, woda, która dostaje się do środka skarpetki ma też łatwiejszą drogę na zewnątrz...
Poza tym Ty jechałeś MRDP w zupełnie innym stylu
Natomiast, skoro Twoje podały się do dymisji już przy pierwszej ulewie, gdy jeszcze zapewne byliśmy stosunkowo niedaleko siebie, to chyba jednak kluczowe tu są długie spodnie. A więc wspomniany wcześniej problem filozoficzny - wieźć czy nie wieźć