Żeby rozgrzać się przed wymagającą Anty-Wyprawką, ruszyłem kolejny raz na Dolny Śląsk.
Jak większość moich wyjazdów i ten, kończył się tym, że skręcałem do napotkanych ruinek i szukałem mniej znanych miejsc, starałem się też nie zauważać, by trochę przejechać.
Na początku miałem jakieś plany, ale nawinięte błoto na oponach i wiatr w ryj zmienił moje poglądy (odwiedziłem tylko 3 średniowieczne słupki graniczne), i wskoczyłem na bardziej utwardzone drogi, a trasę modernizowałem w trakcie jazdy, co widać na mapie, ostatniego slajdu.
Pogoda jak to jesienią, była zmienna. Od warunków z pięknym słońcem, po wiatr z chmurami i deszczem. Na szczęście temperatura była powyżej 0 (już rano) i miałem przyczepność, choć czasami wątpliwą.
Ruszyłem z Ziębic w kierunku Paczkowa, Złotego Stoku , Londynu Zdrój. Pokręciłem się po Górach Bialskich i przebijając się przez Przełęcz Puchaczówka zjechałem do Międzygórza. Dalej krawędzią Masywu Śnieżnika do Międzylesia (na pizzę i do Biedronki). Jakoś nigdy nie udało mi się chodzić Autostradą Sudecką, więc skusiłem się na podjazd w Góry Bystrzyckie, by podziwiać Kotlinę Kłodzką, bo pogoda sprzyjała. Jak już sprzyjała i było suszej to dlaczego nie grzbietem. I tak na Jagodną, Czerniec, do delikatnie wyludnionej Lesicy. Dolina Orlicy też jest bardzo przyjazna, więc nią do centrów sanatoryjnych w Dusznikach i Polanicy.
Do Anty-wyprawki zostało 2 dni, więc uciekłem na pociąg do Kłodzka.
Pod linkiem standardowa masówka ruin i mało interesujących zdjęć, z lakonicznym opisem (nie chcę zamęczać opisami kamieni 😉 ).
https://www.polciu.pl/R/Ziebice-Klodzko//index.html