Michał masz rację tylko jest jeden malutki problem
Pomysł na sztafetę jest super ale ... jazda a raczej taplanie się w pierońskim błocie to dla większości ludzi "przerost formy nad treścią". Przy sztafecie po asfalcie ilość chętnych była by o wiele większa.
Taki zarzut to nie bardzo ma sens, jeden lubi pomarańcze, a drugi jak mu stopy śmierdzą
Organizatorzy wyścigów szosowych robią imprezy szosowe, organizatorzy wyścigów terenowych robią wyścigi terenowe. Te światy rzadko się łączą (jestem jednym z niewielu który jechał zarówno szosowe ultra jak i Carpatię), dlatego ciężko jest przekonywać ludzi co kochają szosę do sensu jeżdżenia zimą w terenie. To taka sama gadka jak o sensie jeżdżenia ultra z facetem co siedzi z piwem przed TV
Sztafeta Wisły nie jest adresowana do szosowców, tylko do środowiska terenowego. I jazda tego zimą to jest swoiste wyzwanie, dużo trudniejsze od jeżdżenia zimą po szosie i w środowisku terenowym jest uznawane za ciekawe wyzwanie, które śledzi wiele osób. A błoto jest nieodłącznym towarzyszem jazdy terenowej w Polsce, w wielu polskich górach przez prawie cały rok masz błoto w mniejszych lub większych ilościach, tak więc dla ludzi oswojonych z terenem nie jest to coś aż tak niezwykłego.
Poza tym nie wyciągaj za daleko idących wniosków ze zdjęć zabłoconych rowerów, takich odcinków z głębszym błotem było dosłownie parę kilometrów na dystansie 260km, bo wystarczy i 500m by zalepić rower totalnie. Natomiast większość trasy dało się całkiem sensownie jechać, poza tym z połowa trasy Wisły to asfalt. A zmagania się z tego typu przeciwnościami są elementem "kolarstwa przygodowego" spod znaków Leszka Pachulskiego, każdy kto jechał choć jedną jego imprezę, wie że zawsze się trzeba liczyć że wystąpią tzw. "ujeby"
.
Natomiast zimą cena w sprzęcie jest wysoka, bo rower w takich warunkach obrywa mocno; ale to bardzo wiele zależy od pogody; w tym roku był lekki plus i masa wilgoci, parę stopni w drugą stronę i lekki minus - i już by to zupełnie inaczej wyglądało, całe błoto by zamarzło. Bo pogoda w terenie "robi" jeszcze sporo więcej niż na szosie.