Te 40h to jest taka magiczna granica, ale to naprawdę ciężko osiągnąć na tej trasie, to już trzeba być bardzo mocnym i jechać bez snu.
Uff, czytając Wasze głosy coraz mnie mi żal, ze zabrakło mi tych 26 minut do złamania 40 h w debiucie na 1000+ km
Rzeczywiście nie jest to łatwe, ale jednak te 40 h działa na wyobraźnię, jakiś cel przecież trzeba sobie postawić. A ja akurat mam tak, że raczej bliżej mi do stawiania sobie mniej niż bardziej realnych celów - np. idąc na rower mówię żonie, że wrócę za 1,5 h
A jak z pogoda trafił podczas tego rekordowego przejazdu? Wiatr w plecy, brak większego deszczu? Jestem pod wrażeniem.
Pogoda była bardziej deszczowa jak w tym roku, ale za to chyba wiatr był ciut lepszy. Ja startowałem o 7.00 to jechałem całą sobotę w deszczu. W Pile do woda stała na drogach. Potem w nocy był spokój i następnego dnia za Sandomierzem znowu opady deszczu. W Stalowej Woli było oberwanie chmury a potem już spokojniej. Mi się udało wykręcić 34.00.
Ale pamiętaj, że w 2020 roku był bardzo nietypowy układ pogody. Ja startowałem niedługo po Tobie i też dużą część soboty jechałem w deszczu i to chwilami ulewnym, bo front szedł razem z wyścigiem z podobną prędkością. Natomiast solowcy (czyli wszyscy najszybsi) startowali 2-3h później i oni mieli zupełnie inną pogodę, prawie wcale z deszczem się tego dnia nie spotkali, mieli niemal perfekcyjne warunki do jazdy. Rzadko się aż taki przeskok w warunkach zdarza przy stosunkowo niewielkiej różnicy czasowej w godzinie startu.