Kilka lat temu miałem "przyjemność"
https://wujtomwpodrozy.blogspot.com/2015/09/poleski-park-narodowy-na-rowerze.htmlFragment dotyczący wątku:
"
.....
Nie jestem z tych lękliwych, ale to co mi się przytrafiło naprawdę wywołało buzowanie adrenaliny w mym krwiobiegu i uczucie chłodu mimo skwaru.
A było tak:
Jechałem piaszczystą miękką drogą na niskim biegu. Po obu stronach mijałem ścięte już pola zbóż i kukurydzy. Z mojej prawej strony był niewielki pagórek - jakieś 40 metrów przewyższenia. Na szczycie pośrodku rżyska stała prawie cała czarną krowa z dwoma białymi łatkami. Przez głowę przeszła mi myśl "kto wypasa krowę na środku rżyska, gdzie nie ma nic do jadzenia ani picia dla niej, nie mówiąc o schowaniu się zwierzaka przed prażącym słońcem?". Nie zawracałem sobie nią więcej głowy, dalej pedałowałem drogą. Po około 300 metrach moja trasa skręcała w prawo w kierunku szczytu pagórka. W czasie powolnej wspinaczki na najniższym biegu w sypkim piachu zauważyłem, że czarnula bardzo mi się przygląda. Kiedy byłem już prawie na samym szczycie zobaczyłem przed sobą rozklekotaną ambonę myśliwską. Zastanawiałem się, czy jej stan pozwoli mi się wdrapać i nie zdewastuję jej moją masą. Ponownie zwróciłem uwagę na czarniawą krowę po mojej prawicy. Szła w moim kierunku. Jakoś się tym nie przejąłem, nigdy nie miałem problemów z krowami i na ogół są one przyszpilowane na długim łańcuchu. Po przejechaniu kolejnych kilku metrów ponownie spojrzałem na rogaciznę, coś mnie zaniepokoiło. Po pierwsze - jeżeli by była przyszpilona to powinien już jej się skończyć luźny łańcuch, a ona lazła coraz bliżej. Po drugie - jak sobie właśnie uświadomiłem zawsze kiedy na nią patrzyłem była ustawiona do mnie przodem i po trzecie chyba najważniejsze łeb miała nisko nad ziemią, a uszy zwrócone do tyłu i położone po głowie (nauczony moimi kotami i psem w domu wiem, że oznacza to, iż ktoś zaraz dostanie bęcki). Szybka analiza, czy jak by co to ładować się na ambonę? Nie!!! Mogłaby nie wytrzymać mojego ciężaru, albo jeżeli by wytrzymała to nawet niecelowe otarcie krowy o jedną z nóg cherlawej ambony zakończyłoby się dla mnie szybkim spotkaniem z ziemią. Podjąłem decyzję żeby jechać dalej. Dystans do mojej prześladowczyni znacząco zmalał i tak jak by przeszła w trucht w moim kierunku. Czas zwijać się i to już. Zacząłem pedałować ile miałem sił, ale piasek nie pozwalał na szybką jazdę. Na liczniku wyświetlało się 12 km/h, a próba wbicia wyższego biegu kończyła się zakopaniem. Obejrzałem się, do krowy miałem mniej niż 100 metrów i dystans malał. Zastanawiałem się, czy uciekać czy może jednak się zatrzymać. Byłem w najwyższym punkcie górki postanowiłem jechać dalej. Niby zjeżdżałem, ale piach skutecznie mnie hamował. Krowa zaczęła "kłus" w moją stronę, widziałem jak łańcuch odbijając się od ziemi raz błyszczy z prawej, a raz z lewej strony czarnego cielska. Wtedy pojawiła się myśl "czy to jest krowa, czy byk?" ale nie byłem w stanie tego stwierdzić. Dystans dzielący nas spadł do kilkudziesięciu metrów. Na szczęście grunt stał się odrobinę twardszy i przyspieszyłem do 16 km/h. Mój prześladowca nadal zmniejszał dystans - na szczęście znacznie wolniej. Serce łomotało chyba z wysiłku

młynek kręciłem pedałami. Zacząłem się zastanawiać jak szybko potrafi biec krowa? Na dole pagórka moja droga kończyła się łącząc się z poprzeczną polną drogą. Musiałem szybko podjąć decyzję czy skręcać w prawo, gdzie było bliżej do krasuli w pędzie, czy w lewo tak jak miałem wcześniej to zaplanowane. Skręciłem w lewo po chwili po prawej stronie mijałem niewielką łąkę, jakieś 40 metrów szeroką i z 80 głęboką, niczym nie ogrodzoną. Przy bliższej mi krawędzi pasła się klacz z dwoma źrebakami, a z przeciwnej strony wypasał się jeszcze jeden koń. Nie miałem czasu na głębsze oględziny, bo cały czas uciekałem przed kłusującą krową. W międzyczasie gruntówka stała się twardsza i mogłem już rozwinąć prędkość niewiele ponad 20 km/h. Mój dystans do przeciwnika już nie malał, ale wręcz nawet trochę wzrósł. Kiedy mijałem łąkę usłyszałem bardzo głośne i długie rżenie konia. Obejrzałem się, zobaczyłem że źrebaki biegną w głąb łąki, a drugi z dorosłych koni biegnie w stronę klaczy. Było to tylko krótkie spojrzenie za siebie, bo musiałem bardziej uważać na drogę. Ponownie usłyszałem głośne rżenie za moimi plecami, ale tym razem były to już dwa głosy. Po raz kolejny zerknąłem, co dzieje się za mną. Dwa konie zagradzały drogę mojemu prześladowcy, który tuż przed nimi skręcił w prawo i oddalił się. Byłem bezpieczny i zawdzięczałem to koniom. Dzięki koniki

. Tak, nie ma co ukrywać ta rogata bestia napędziła mi niezłego stracha jak już dawno nikt tego nie zrobił. Później szukałem w internecie informacji jak szybko biega krowa, ale nie udało mi się takowej informacji nigdzie znaleźć, może ktoś wie? Dodatkowo moja żona, która jest weterynarzem, po kilku pytaniach o wygląd rogatego stwora stwierdziła że to nie była krowa, a na 100% BYK

.
Po ochłonięciu ruszyłem dalej.
....."