downhillcost 60Cost for going downhilldownhillcutoff 1,5Gradients below this value in percents are not counted.uphillcost 0Cost for going uphilluphillcutoff 1,5Gradients below this value in percents are not counted.
jazdy pod górę i w górach podczas wyznaczania trasy z których widać że będzie bolało i nasycenie oczu widokami tutaj dużo nie da w perspektywie całej trasy i czasu i się nie opłaca .
Najbardziej chyba zaawansowany silnik do generowania tras rowerowych i jego edycji w https://brouter.m11n.de/ generuje ciekawe dane jeśli zacznie się je zmieniać z domyślnych: [ Koszty | Średni współczynnik kosztów i utraty mocy rowerzysty czy -> Całkowita energia | Energia na 100 km ]jazdy pod górę i w górach podczas wyznaczania trasy z których widać że będzie bolało i nasycenie oczu widokami tutaj dużo nie da w perspektywie całej trasy i czasu i się nie opłaca .
Takimi wyliczeniami to sobie pupę można podetrzeć Spadki średniej prędkości w górach oczywiście są, ale nie aż tak wielkie jakby mogło się wydawać, generalnie to 3-5km/h na średniej dziennej, choć to zależy przede wszystkim od ilości gór, siły i wagi rowerzysty oraz ilości bagażu.
Wróciwszy z drugiego wypadu rowerem w Alpy, mogę podsumować: podjazdy są tam na jedno kopyto. Mają trzymać średnio 8% i nie wychylać się zbytnio. Rowerowo, po drugim, to zwykła nuda.
Do tego, im bardziej "kultowa" przełęcz tym więcej amatorów tego kultu. Stelvio to już istne Krupówki a na podjeździe hałas i orgie pomysłowych użytkowników dróg, głównie motocyklistów
Chętnie sobie jeszcze kiedyś wyskoczę choćby w Julijskie, czy w Dolomity,
Vrsic pass jest na stałe 10% i to wcale nie jest nic fajnego
Wróciwszy z drugiego wypadu rowerem w Alpy, mogę podsumować: podjazdy są tam na jedno kopyto. Mają trzymać średnio 8% i nie wychylać się zbytnio.
Rowerowo, po drugim, to zwykła nuda. Do tego, im bardziej "kultowa" przełęcz tym więcej amatorów tego kultu. Stelvio to już istne Krupówki a na podjeździe hałas i orgie pomysłowych użytkowników dróg, głównie motocyklistów (gleby, wyprzedzanie na drugiego i trzeciego) odbierają chęć uczestniczenia w tym wariactwie.
No ale widoki i satysfakcja z dokonania robią swoje. Chętnie sobie jeszcze kiedyś wyskoczę choćby w Julijskie, czy w Dolomity, w których nigdy nie byłem. Ale to za jakiś czas
A na dodatek żadnych fajnych widoczków tam nie uświadczysz.Przełęcz ta była dla mnie kompletną stratą czasu.
Jedno z moich najpiękniejszych wspomnień alpejskich - to wyprawa w Alpy z Aardem i Transatlantykiem na początku maja.
Jak nie chcesz pchać się na przełęcz, to jest pociąg w poprzek góry nad właśnie Bohinj.
Byłem tam miesiąc temu.
Do tego, im bardziej "kultowa" przełęcz tym więcej amatorów tego kultu. Stelvio to już istne Krupówki a na podjeździe hałas i orgie pomysłowych użytkowników dróg, głównie motocyklistów (gleby, wyprzedzanie na drugiego i trzeciego) odbierają chęć uczestniczenia w tym wariactwie.
Dla mnie częściowym rozwiązaniem, sposobem na alpejskie widoki bez wielkich przełęczy szosowych jest zabieranie butów trekkingowych i wyjazd pieszo - rowerowy.
Lubię podjazdy, ale bardzo często dużo lepsze widoki są w miejscach gdzie rower nie da rady wjechać.