Wiadomo, że w górach jazda asfaltem czy szutrem w porównaniu do jazdy terenem to jak wyjazd w góry do ... Zakopanego i "zdobywanie Krupówek".
Jeszcze tylko brakuje nieśmiertelnego tekstu o rakotwórczym asfalcie
Niestety to tak wcale nie wygląda. Jazda szosą miażdży jazdę terenem jeśli chodzi o płynność jazdy czy jazdę przy złej pogodzie. Jak się pogoda zrąbie w terenie i drogami płyną rzeki błota - to nie ma mowy o jakiejkolwiek sensownej jeździe i szybko to potrafi rozwalić plan wyjazdu. W terenie człowiek jest dużo bardziej wrażliwy na uderzenie pogody, bo każde załamanie potrafi zamienić część przejezdnych dróg w nieprzejezdne.
A na szosie nawet przy złej pogodzie daje się jeszcze w miarę sensownie jechać. I można mieć mnóstwo frajdy z szosowej oraz niesamowitych widoków jak się odpowiednio wybierze trasę i termin. Jak się jedzie w środek lata na bardzo znaną przełęcz to wiadomo, że będą tłumy, ale przełęczy w Alpach są setki, do tego mnóstwo widokowych. Wcześnie rano czy późno wieczorem to na wielu drogach nie ma ruchu, jak np. na Hochtorze, który jest otwarty dla samochodów tylko w godzinach dziennych.