Ależ spotkanie!
To prawda 14 sierpnia wjechaliśmy do Bośni i nocowaliśmy za Tuzlą już przy głównej drodze do Sarajewa - nie polecam, to bardzo trudna górzysta trasa z masą ciężarówek, bez pobocza. Za to kierowcy o dziwo bez nerwów nas wyprzedzali, większe nerwy zaczęły się na zjeździe do Sarajewa bo jednak trudniej wyprzedzić rower jadący 30km/h niż 5km/h
Inne fajne spotkanie mieliśmy z parą z Elbląga, najpierw na granicy Bośnia - Czarnogóra w Scepan Polje a potem siedem dni później już na południu Albanii. Oni samochodem, my rowerami
Tak, finansujemy się sami, bo jednak lepiej na sobie polegać. W trakcie jazdy myślę, że damy w jakiś sposób możliwość wspierania i otrzymania np. pocztówki czy innej pamiątki z bardziej nietypowych rejonów jak Pakistan albo Timor-Leste.
A co do trasy do Tajlandii - przed covidem - zazwyczaj wybierana była trasa przez Pamir Highway i Chiny, ale niestety covid zamknął Chiny a później rozwinął się konfilkt Kirgistan - Tadżykistan zamykając szlak w końcówce. Obecnie przejazdy do Azji Płd-Wsch. zazwyczaj są trasą, którą my wybieramy, niestety też z przelotem nad Birmą, ponieważ jest tam wciąż krwawa wojna domowa i dla turystów jest zbyt niebezpiecznie.