Autor Wątek: Powtórka z geografii Polski czyli Korona Gór i Depresji Planety PL.  (Przeczytany 38859 razy)

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Po sobocie przyszła niedziela.
Wraz z nią atak zimy.



Koło południa warunki się ustabilizowały, wyszło słońce. To był ten moment, by opuścić zimną chatę i się ogrzać w terenie. Owszem, można było wziąć leżak, pojechać na plażę, poopalać się ale nie ja.
TPK skrywa wiele tajemnic. Jedną z nich chowa wysoko w Nadbeskidziu, w chaszczach - Czarcia Góra. Dawno już ją opuściła cywilizacja. Ostatnim, znanym jej (XIXwiecznej cywilizacji) człowiekiem, który mógł ją widzieć z bliska był Jakub z Oliwy. To przypuszczenie.
Ów Jakub udał się bowiem w jej okolice jako ostatni i tyle go widziano. Podobno jego sobowtór całkiem dobrze się urządził w Owczarni, bałamucąc żonę zarządcy, który z kolei zaraz po tym dał szczęśliwy nogę z folwarku.
Jak to mówią: każda potwora znajdzie swego amatora.

Od tego aktu upłynęło równiutko sto lat. Czarcia Góra zarosła, zapomniana przez Boga jej okolica zaroiła się od dzikiego zwierza. Wilki, niedźwiedzie i komary. Te ostatnie akurat uśpione w zamarzniętych oczkach wodnych ale w miejsce nich...

Najgroźniejszy element, który znalazł tutaj idealne warunki bytowania... To YETI! Stwór nierozłącznie kojarzony ze śniegiem. I ze wschodem, co prawda ale Czarcia Góra akurat leży na wschód od obwodnicy, więc wszystko się zgadza.
Na powodzenie mojej misji (zdobyć Czarcią Górę - 145m i wrócić żywym) mogło mieć wiele czynników. Chodzi o to, żeby zrobić tak, by były one zależne ode mnie a nie od przyrody.
Wziąłem wiatromierz do ręki. Taki sam, jakim dysponował Gienieczko w swej niesamowitej (ale nie tak jak moja) wyrypie na Szpic. Tak, na Szpic. Ja szedłem (jak się okazało) Bergen.

Wyjąłem z rękawiczki sondę i dodałem inhibitora. Wilgotny palec na wietrze szybko zebrał potrzebne mi dane. Zamarzająca strona wskazała kierunek wiatru. Ideał! Kierunek jego (płn./zach.) pozwalał mi od najkrótszej - przeciwpołożnej, podejść Górę i zwierzynę z Yetim stroną zawietrzną. Szybkość zamarzania palca (po krótkich obliczeniach) pozwoliła zaś określić siłę wiatru. Niestety... Huraganowy a w zasadzie tajfun. Gdyby nie słońce nic bym nie widział.
Wysokość pokrywy śnieżnej? To już organoleptyczny banał.
Wyszedłem na ganek i od razu zapadłem się po pas podeszwy buta... Czyli w porywach dwóch metrów, do dwóch i pół metra śniegu (tyle mierzy ganek z barierkami).

No cóż... Wniosek prosty. Niezbędne będą narty śladowe lub rakiety śnieżne. Ponieważ nie mam ni jednych, ni drugich - wziąłem rower. Dzisiaj wziąłbym plecak z piwem. Noszony ten drugi, z czasem traciłby na wadze a i morale by rosło...

Tymczasem pauza mała celem zapewnienia sobie bytu do bytu. Znaczy do roboty trza się wziąć na parę godzin.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Ufff. Chyba dam sobie spokój z polityką. Rzepa po 6zł kilogram...
Tymczasem znalazłem się w okolicach Czarciej Góry.


Będzie pchane.

Po pchaniu wyszedł ambaras, bo Czarcią mam za plecami i nie wiem, dlaczego o tym nie wiem?

Ale kawałek było jechane.

Dostałem się na grań Czarciej ale jadę/prowadzę rower w kierunku przeciwnym. Może ta pomyłka uratowała mi życie albo...?


Odwracam się ze sprzętem w kierunku, skąd przyjechałem. Czarcia niknie gdzieś po lewej ale o tym jeszcze nie wiem.

Wyciągam elektronicznego sprzęta i ten wskazuje mi: dobrze było, tylko w prawo. Widzę to "prawo" i malowana w śniegu Czarcia - nie ma lipy. Same buki.


Podszedłem pod chaszcze. No Czarcia, jak w mordewind dobry. W sensie jeszcze granią trzeba.


Redzisław wskazał azymut. To jadę.


Uparty ten mój Redzisław. Uparcie buki jak Janczarzy, bronią Czarciej.

Do Czarciej...

...jeszcze kilka kłód.


No i... grań się skończyła a Czarciej nie ma...

Patrzę w ekranik szurańca i ten wskazuje mi Czarcią po drugiej stronie... Ale kurde de moll jak? Wygląda na to, jakbym tę piekielną górę obchodził a jej f-czne miejsce, jakby w piekle. Bo tam, gdzie powinna być, jest dziura w planecie...
Jeszcze chwilę się zastanawiam i... mam! Musi tu się plącze pole magnetyczne, w sensie pląsa. Ściąga do tej dziury i penie w niej kończyli wszyscy ci śmiałkowie, którym do głowy przyszło to, co mi.



No to odwrót.



Wtem...!

Ktoś tu był! Z dziury jakby...


No, to poszłem, bo wydawało się blisko.

Ale nie było blisko, tylko daleko, to poszedłem ale Czarcia nie dawała mi spokoju i...


...cały czas chodziła mi po głowie.


W końcu wróciłem na planetę wolną od Czarciej.

Gnałem z buta, co koń wyskoczy, bo wnuki zabrałem na eksursję ale one zdecydowanie lepiej sobie radziły w terenie ode mnie. Są gdzieś przede mną...


...no bo za mną ich nie ma.


Kochane dzieci. Więc dobrze biegnę.

Więc tak... Czarcia już daleko za mną, dzieci daleko przede mną... Znowu coś nie pykło... Oblazłem dookoła górę, która okazała się dziurą. Co zrobić...? Takie jest życie, nie może być usłane różami, bo przysiądziesz w zadumie i w dupie kolec. Pewnie to jakieś bujdy gdy nagle...
... to... ON.
YETI, kurwa YETI!
Stoi przy drodze i czeka... Podjeżdżam z duszą na ramieniu.
- Czołem MISTRZU!
Że ja...?
- No tak. Tylko się upewnię: Dariusz? Elwood?
Noooo... tak.
Przełykam ślinę...
- Pan... Yeti?
We własnej, że się tak wyrażę - osobie!

Hm... Myśli przelatują mi jak rozdrażnione szerszenie... Patrzę na Yetiego, a to zwykłe, zajebiście przyjazne bydlę. Powoli uśmiecham się...
- Zrobiłeś już kupę w majty Dariuszu?
Naprawdę byłem bliski.
- Ok. Pewnie chciałbyś fotkę na dowód?
...??
- Spokojnie. Jesteś moim mistrzem, idolem. Mało już takich gości ja ty. Prawie wszystkich zjadłem.
Nieśmiało proponuję... Może napijesz się herbaty z imbirem?
- Gorąca?
Jeszcze tak.
- To nie bardzo... Gorąca mi szkodzi ale dziękuję. Gdybyś miał zimne pifko albo lodowatą wódeczkę...
Akurat w poście jestem Yeti. Z przyjemnością bym poczęstował.

Etti westchnął...
Bo widzisz... Wszyscy, jak mnie widzą, to uciekają. Wtedy włącza się we mnie instynkt łowczy i gonię. Doganiam i zjadam a... chciałbym - jak człowiek, po prostu se pogadać z kimś. W takim trybie - ucieczki w sensie, to nie mam z kim.
A ty... patrz... Stanąłeś i rozmawiasz ze mną.
- Kurde... Yeti. Szczerze mówiąc, dałbym dyla od razu ale nogi mi w dupę weszły od tego dreptania z rowerem.
Do tego szczery. Odrazu cię polubiłem.
- To co...? Mogę tę fotkę? Naprawdę nie masz nic przeciwko? Wiesz, wizerunek i takie tam...
Rób, ja potrzymam ci rower.



Spełniłem swoje marzenie. Niewiarygodne, zrobiłem to...
Marzenia, to piękna rzecz.
Na deser:
http://renowacjaposadzek.pl/blog/schizofrenia-bezobjawowa/

« Ostatnia zmiana: 15 Mar 2023, 21:38 Darek Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
We wtorek wybrałem się do Tuchomia służbowo, "na statek". - przez TPK.
Na Równinie Chwaszczyńskiej, na zalesionej jej części trochę pomyliłem ścieżki ale dotarłem na czas.
Wic w tym, że pomyliłem... "statek":)
Ten, do którego powinienem jechać ma siedzibę za Rafinerią Gdańską. Że się tak wyrażę, całkowicie przeciwpołożnie.
Miał być Rzym, wyszedł Krym czyli dupa ale... w ładnych okolicznościach.


Doba różnicy i radykalna zmiana pogody. Jeszcze w niedzielę leżało tu ponad 10cm śniegu.


Dlatego Yeti miał apetyt na zimne pifko lu lodowatą wódeczkę. W razie W Czarcia Góra po lewo od Yetiego.


Rzut ekranem na południe. o prawej równina, po lewej Strefa Krawędziowa Wysoczyzny, którą przeciąłem jednym z licznym jarów, alternatywnym dla Jakuba z Oliwy.


Oblicza Równiny.


Ciąg dalszy oblicza.




A przecinając te...


...zjechałem do oblicza Rynny Tuchomskiej - kolejnego mikroregionu Pojezierza Kaszubskiego wg Szukalskiego.

W rynnie...

...charakterystyczne dla rynien kaszubskich jezioro. Naturalnie rynnowe. Przy jeziorze dworek...


...przy dworku stajnia dla ludzi.


Do rynny spływa Struga Chwaszczyńska, a źródło jej początek u podnóża...


...Koziej Góry bierze - kulminacji Równiny = 187m. Tu centralnie w kadrze obrazka.

Przeoczyłem w sobotę więc Góra do poprawki będzie.

Dalej do Strefy Skrajnej, mijając o rzut beretem Studencką - już ładnie zaliczoną i kolejnym jarem...

...zjeżdżałem do bazy.

Po lewej Dostojna już z tylu i Pachołek jeszcze ale już bez dokumentacji.
Niby nic ale 40km nakręciło się na opony. Tylna powoli przechodzi w slick o czym nie omieszkała mnie powiadomić rozmokłym gruncie równiny. Nastała pora naszej, lokalnej rasputicy.


Po prawej klasyczny przykład Podbeskidzia w Nadbeskidziu.

W bazie konieczne okazały się czynności porządkowe.

Redzisław Czysty (prawie).

Wczoraj zaś...
Po czterech aktywnych dniach rowerowo (dołożyłem wizytę na Żuławach Gdańskich, na styku zachodniego krańca Mierzei Wiślanej) moja dupa skomunikowała się ze mną i poprosiła o dzień wolnego.
Za bardzo nie układa je się współżycie z siodełkiem, które bardziej przypomina deskę do krojenia chleba. Takie te siodełko miłe dla dupy. No, ale to faceci mają być twardzi. Dupa jednak twierdzi, że siodełko jest nijakie i przyszłości z nim nie chce wiązać.
Szczerze mówiąc bardziej mi zależy na dupie więc jej w perspektywie jakiejś zadość uczynię. Ostatnio liedl dilował Witkusem. Marka ekonomiczna ale ponoć wygodna. Wersja, co mnie interesuje, kosztuje 80 upadłych złocisty.
Spróbuję dzisiaj odcisnąć kości moje kulszowe na tekturze, by zmierzyć odległość między guzami. Potem doczytam jak dobrać szerokość nowej deski do krojenia do rzeczonych.

W owe cztery dni zrobiłem 160km, co napawa mnie optymizmem. kalorię gubię ochoczo aczkolwiek  wczoraj na wieczór wystrzeliłem w kosmos konsumując paczkę rodzynek, na szczęście w gorzkiej czekoladzie. By za słodko mi nie było - otwieram dzisiaj "za karę" sezon biegowy. Jak o tym pomyślę...
Tymczasem przygotowani równolegle czynię do pożegnania zimy. Pożegnanie tradycyjnym topieniem ciuka. Tradycyjnym dla Wysoczyzn Podlasko-Białoruskich. Topienie przewidziane w dolinie. Dolinie Górnej Narwi - gdzieś.
Przedtem z Moniek lub Osowca będę się rowerowo przemieszczał od jutra rzeczoną pod prąd z biwaczeniem w terenie.

Może ktoś z Runa Podlaskiego chciałby się podłączyć do smażenia kaszanki z kiszona kapustą (mojej produkcji) w wieczór piątkowy nad Biebrzą lub Narwią? Pozostaje też do wspólnej dyspozycji wieczór niedzielny nad ta ostatnią.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Topienie ciuka i kogo interesują me wydumki fizycznogeograficzne.
W tym drugim przypadku... nikogo.

Na początek zagadka: czyje to?


Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Gdzie się topi ciuki?
Na Podlasiu.

Włączyłem internet dla 60+.


Później wpadłem na lepszy pomysł. Zrobienie zrzutu z ekranu szurańca, na którym wyświetlają się dane z wyszukiwarki połączeń pkp.
Znaczy, jeszcze potrafię się uczyć lub podążać za bardziej współczesnymi rozwiązaniami, co wcale mnie nie cieszy.

Więc nie do końca ucieszony spakowałem na rower namiot, śpiwór i karimatę jeszcze w czwartek po południu. Resztę do plecaka, który finalnie okazał się mały.
Wszystko tak, by elegancko wstać o piątej rano w piątek i udać się spokojnie na dworzec pkp.



Nastawiłem budzik i położyłem się spać.


Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10740
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Nieowinięta karimata + brak błotników (choć z błotnikami też... ostro)  :o

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
I jeszcze brak oświetlenia!

Pobudka o piątej rano w piątek, kiedy każden (robotnik) marzy, by dzień się jak najszybciej skończył... A tu się jeszcze nie zaczął. Znaczy ranne ptaszki już hulają ale nocne Darki...?
Nocny Darek najlepiej by tak wcześnie wstać, powinien się nie położyć i tak z reguły robi. Tym razem niestety... Musiał wstać ale... Nocny Darek, to stary (już 60+) kombinator.
Najpierw próbował spakować mały, klasyczny plecaczek, z którym się przemieszcza na rowerze "na co dzień".

Trza było sięgnąć po większy i przepakować się a czas... już płynął. Ale jeszcze za słabo, by spóźnić się na pociąg i się położyć spać. Bo Nocny Darek dobrze wiedział, że ma jeszcze jedną siatkę połączeń ratunku. Kiedy więc już dopinał szczegóły i miał wsiadać na rowera dostrzegł... brak śrubki. Takiej małej ale bardzo ważnej. Śrubka ta w miarę trwale miała za zadanie połączyć wspornik bagażnika z ramą Redzisława... A ponieważ bagażnik ów (najtańszy) w zasadzie z gównolitu zrobiony, wypadało by jednak wypadniętą gdzieś śrubkę wkręcić i nakrętką skontrować.

Nocny Darek zaczął myśleć a myślenie o piątej rano mu kiepsko idzie, postanowił więc... się położyć. By wstać rano jak człowiek i w świetle dziennym dokonać wszelkich niedokonanych jeszcze czynności. Ja Nocny Darek pomyślał o tem, tak się czym prędzej położył spać!
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Muszę dodać, ze powstałe przesunięcie czasowe spowodowało wiele implikacji.
Po pierwsze w życiu Elwooda (w skrócie El`a) pojawił się Nocny Darek więc w zasadzie było mnie dwóch.
El ma parcie jak Gienieczko, Nocny Darek też ale tylko wtedy, gdy robi kupę... Zasadniczo taki Alter Egon. Jeden jest w poście, drugi by się napił. Jeden by jechał, drugi by w tym czasie spał. Kiedy pierwszy zaś chce spać, drugi właśnie się rozkręca... jak ta śrubka. Pierwszy chce ją wkręcić, drugi mówi: jutro.

Ostatecznie śrubka... nie została wkręcona. I weź tu człowieku, w takim towarzystwie jedź w Polskę...
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023

W świetle dziennym zupełnie inny poziom myślenia ale jak to bywa, kiedy potrzebujesz akurat to coś, to tego Czesia nie ma. No więc połączenie utrwaliłem drutem.
Ktoś nieprzychylny nazwał by to druciarstwem ale np. firma Drutex jest znanym producentem... okien więc...? Uznałem, że mój drut będzie oknem na świat, który zamierzam zdobywać.


Czary mary i karimata zakryta!

Zanim jednak o zdobywaniu świata w pięknym szynobusie do Elbląga przypomniałem sobie, ze zapomniałem łatek a jak i łątek, to dętka by się przydała. A jak łątki i dętka, to i ta  śrubka...
No więc skoro w Elblągu miałem przesiadkę Do Olsztyna i trochę zapasu na rzeczoną, wygóglałem sobie dwa serwisy najbliższe dworcu.
Jeden nawet był w budynku dworca. Łatki i dętkę kupiłem. Dostałem również w gratisie śrubę na imbus 4mm z podkadką i nakrętką i jeszcze jeden komplet na zapas.

Do Olsztyna jechałem klasykiem poregio. Zdecydowanie wolę takie, bo mają "służbówki", które z reguły są puste. Wiem... Mógłbym przecież pojechać TLK ale z karnetem polergio wychodzi zdecydowanie taniej ale nie o tym.
Ponieważ pora obiadowa była, wyjąłem swój obiadowy serwis.



Bo ja jestem podróżnik witaminowy. Miałem tu witamin i składników odżywczych przy tym w bród.
Kiszona kapusta, jajka na twardo i kefir. Kefir niebylejaki. W kefirze zmiksowane: pół natki zielonej pietruszki, łyżka siemienia lnianego, jedna marchew, jedno jabłko, dwie łyżeczki kakao, kiwi, pół łyżeczki cynamonu i łyżeczka kurkumy. Te dwa ostatnie składniki nie pozwolą się owemu mikstowi zepsuć. A mikstury tej musiało mi styknąć na dni całe trzy, w obliczu spodziewanej awitaminozy.

Tak... Wiem, że coś jest ze mną nie tak. Różnice widać od razu w najbliższym otoczeniu:





W eleganckim szynobusie relacji Ełk - Białystok zastał mnie piękny zachód słońca nad Biebrzą...



Wysiadłem w Białymstoku, który okazał się...


...Stokiem żółtym.

Czy ja aby na pewno jestem tam, gdzie miałem być...?
Nie.
Mój cel na dzisiaj, to Brzęchosławice nad Narwią.
Jednego mogę być pewien. Żadne z was czytelnicy drodzy i tani, w Brzęchosławicach nie było. Z Żółtegostoku do Brzęchosławic nad Narwią kilometrów niecałe 40.


Ale jedzie się szybko, bo jak patrzysz na mapę to jest z górki.


Tylko ciemno.

Do Brzęchosławic dojechałem po omacku niemalże...



Rozpaliłem ogień i...

...położyłem się spać.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Wczesnym rankiem, kiedy Nocny Darek...
...chrapał w najlepsze...

Udałem się nad rozlewisko Narwi.


Udałem się i widzę jego...

Patrzył przed siebie...

...na sofę.

Po czym zdjął szaty...

...i brodząc w Narwi zawołał...

...dokonajmy ablucji!

Cóż czynić było, to uczyniłem. I ja szaty zrzuciłem...



Po ablucjach Pop rozpalił i przykucnął przy ognisku.


W tymże zagotował wodę żywcem z Narwi wziętą na kawę.

Kiedy menażka zmieniła kolor...



...Pop cicho zapytał...
- Jesteś gotowy wędrowcze...?

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Ja, to ja ale Nocny Darek był i to było istotne.

Dalej już wzdłuż Doliny Górnej Narwi mi się jechało, by zamknąć rowerową pętle tejże. Zamknięcie miało miejsce w Trześciance. Okolice tu zapewne znajome więc komentarz zbyteczny.






8 lat temu w maju dojechałem tutaj z Białowieży (po obu stronach). najpierw nad Zalew i potem wzdłuż Narwi. Fajne okolice.

Zasadniczo chciałem dociągnąć jeszcze kawałeczek do Ancutów, by luknąć na bród ale tak mnie jakoś przysuszyło, że przycupnąłem na ławeczce w sklepie w Trześciance, który od tych 8 lat nic się nie zmienił. Wypiłem pifko i ruszyłem na Soce a dalej do Zabłudowa śladami motocyklowych opon kolegów, z którymi miałem się spotkać tamże.

To już taki klasyczny "teren" się zrobił. Prawdziwy sprawdzian dla Redzisława.






Koniowi na pewno było łatwiej.






100m dalej rzeźba była juz nie do ogarnięcia o ile jeszcze tego dnia miałem dotrzeć na miejsce.

Dobiłem więc do asfaltu.




I dotarłem do miejsca, gdzie najpierw się gnie ciuki a dopiero potem je topi.


To był sygnał, by uruchomić czołówkę.

Minęły jeszcze cztery chwile i 7 momentów, nim dojechałem na miejsce. na miejscu zaś Nocny Darek się rozbisurmanił i nie dał mi dojść do głosu. Do tego zachowywał się zupełnie nieprzystojnie do postu, w którym ja byłem, więc nic już więcej z tego dnia, wieczora jego i nocy - nie dodam.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Ranek niespieszny, zleciał do południa.
Pora była Ciuka topić.

Ciuk, to najstarszy Indianin (z plemienia Ciuksów), który dożył 137 lat. .


Odejszło mu się w 1922r. Na zdjęciu miał jeszcze przed sobą całe 6 lat życia.

Jak odejszedł, to do Bartangu zsunął się kiszłak Usoj, tworząc naturalny zator na rzecze Murgob. Oba zdarzenia miały miejsce dokładnie po dwóch przeciwległych stronach planety Ziemia. Wytyczając między nimi ortodromę, równo w jej połowie mamy Podlasie...
Zwyczaj topienia ciuka ma zapobiec przerwaniu tej naturalnej tamy, której podnoszące się stale lustro wody sięgnęło monstrualnych 700m wysokości. Zbiornik nazwany Sareskim przerwał jednak lokalnie zator i uchodzi do Bartangu ciekiem. Jeżeli ciek sie powiększy i przerwie tamę, spowoduje niewyobrażalną w skutkach katastrofę humanitarną, porównywalną w jakimś małym stopniu z wylaniem Indusu w Indiach.

Tak, że ten... Podlasie jest odpowiedzialne i co roku Ciuka topi. Przyjęło się w środowisku kolegów, by czynić to w ostatnią niedzielę zimy. Nominalnie rytuał ten powinien przebiegać w pierwszy dzień wiosny czyli dzisiaj. Co bardziej zapobiegliwi czynią to w ostatni dzień zimy. No... ale mamy niedzielę i rankiem w południe ruszamy za Narew.



Potem już było z prądem.



Przesąd jednakowoż mówi, by nie oglądać się za siebie po topieniu ale...

...ja się obejrzałem...

Tym samym wiedziałem, że będę musiał zabieg dnia następnego, czyli w ostatni dzień zimy powtórzyć, by nieszczęścia nie było.
Z duszą na ramieniu zatem udałem się do Żółtegostoku i pierwszy raz pod dachem na tej wycieczce ułożyłem się do snu w ogrzewanym pomieszczeniu.

Ciężka to była noc, bo trwała 14h. Śniły mi się koszmary i nawet Nocnemu ani w głowie było łeb spod koca wystawiać.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Kobieta marg

  • Wiadomości: 1625
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 01.01.2012
    • BIKE'OWO

 Kefir niebylejaki. W kefirze zmiksowane: pół natki zielonej pietruszki, łyżka siemienia lnianego, jedna marchew, jedno jabłko, dwie łyżeczki kakao, kiwi, pół łyżeczki cynamonu i łyżeczka kurkumy. Te dwa ostatnie składniki nie pozwolą się owemu mikstowi zepsuć. A mikstury tej musiało mi styknąć na dni całe trzy, w obliczu spodziewanej awitaminozy.


Podkradam ostrożnie... kakao? :-\
bikeowo, czyli moje podróżowanie


Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Kakao to ostatnia wariacja. Ale kakao powinno być dobre i nieodtłuszczone. Ja mam jeszcze mały zapas criolo. Można też dodać kilka kostek dobrej (min. 85%) gorzkiej czekolady.
Normalnie dodaję też banana i jak mam jakiś sok domowej roboty to nim trochę dosładzam. Tu dodałem 50ml soku z czarnego bzu (sam w sobie rewelacja).
Z cynamonem nie można przesadzić (gorzkawy posmak możliwy) ale nie żałować. Jego efekty prozdrowotne są na pierwszym miejscu (podobnie z kurkumą).

Tymczasem...
Ostatni dzień zimy.
Budzę się o 5tej rano. Przy mnie stoi... Pop.
- Śpij, nie twoja pora. Artykułuje cicho.

Dwie godziny później jedziemy.


Lublin deja vu. Przecież mój, we wczesnym stanie.

Proszę by Pop wysadził mnie pod dobrym sklepem.
- Proszę.





Ruszam przez Żółtystok.


Jest tu więcej takich perełek ale nie za dużo.

Pamiętam jak po Żółtymstoku hulały furmanki, parkujące przy głównym dworcu.

Tymczasem mijam Pałac Branickich i...

...oczom nie wierzę, jak szybko przeobrażą się to miasto.

Obwodnice, ścieżki rowerowe... Nic tylko jeździć. No to...

...pojechałem.

Pod Knyszyn, czy jakoś tak.
Zasadniczo nad Biebrzę, topić Ciuka ostatni raz.


Centralnie na zachód.

Po drodze miały być Stare Bajki ale pomyliłem drogę.



Potem wymyśliłem skrót...



...tam musi być cywilizacja.


Owszem, ale nieludzka.

No to na szagę...

Buty dobrze wypastowałem przed wjazdem, to robią robotę.

To Meindl gore army. Membrama mi niepotrzebna. Z czasem i tak się tylko strzępi. Liczy się dobre, grube lico. To wersja dla GROMu i FORMOZy. Kupujesz je od żołnierzy w połwoie ich normalnej ceny. Dostają je z przydziału, zapewne na dwa lata ale o ile gdzieś na misji nie katują, to nie zakatują. Dla mnie ich dodatkową zaleta jest podeszwa o klasie coś pomiędzy B a BC.
W BC nie da się normalnie przemieszczać w zwykłych warunkach. Tu podeszwa jest bardziej miękka. Tyle o butach, w których zapadam się teraz po kostki w błocie lub torfowej brei.


W końcu wyrwałem się z tego gówna i nawet postanowiłem zdobyć jakąś lokalną kulminację, o które jak się okazuje nietrudno.

No i...

...pchanie Redzisława po chaszczach się opłaciło.


Naliczyłem trójkę gagatków i nawet udało mi się ich ucieczkę nagrać.

Ale... czas mnie naglił. Wyległem na asfalt i rura... No może bardziej rurka. Musiałem zwolnić, bo co rusz na Carskiej drodze info, że zderzenia z łosiem nie wygrasz. Trochę szkoda tego wiatru we włosach, kiedy rozwijasz szalone 20km/h, zwłaszcza pod wiatr.
To, co zauważyłem, to brak dalszej przyjaźni pewny, między moją d... a siodełkiem. jak najszybciej te ostatnie przerobię na deskę do krojenia chleba. Żeby tego dokonać, należy je zdemontować i położyć na stole. Nic więcej.

W końcu udręki docieram do Osowca.



Mijam BPN i jadę na pętle wokoło szukając atrakcyjnego miejsca do kąpieli. Do tej pory pogoda była niemal jak drut a w poniedziałek już nie miała być ale była.

Już prawie miejsce znalazłem.


Ale tak od razu z rowerem...? Chociaż na pewno by mu się przydało.

Ta miejscówka była bardzo ok. Akurat oznaczona dla nieumiejących pływać... Znaczy bezpieczna.

No to...


...siup.

Ale za nim, jeszcze kulturalnie zapytałem dwóch wędkarzy czy im ryb nie wypłoszę. Nawet się ucieszyli z akcji, bo od dwóch godzin nic im nie brało.
Pogoda się psuje więc postanowiłem pod zadaszeniem się posilić, by sobie wypełnić i umilić 20 min. do odjazdu pociągu.
Nawet poczekalnia jest.




W kolorach piasku Bali i stylowym piecem.
Mimo tego ostatniego jest zdecydowanie zimniej niż na zewnątrz. A na zewnątrz z jakie 12 st. Upał znaczy.


No to jem. Chleb razowy, smalec ze skwarkami i ogóreczki... Wszystko domowej, podlaskiej roboty. Chleba od  dwóch mcy nie jem ale dlatego zrobiłem wyjątek.


Pora najwyższa zaparkować i kaptur zaciągnąć bo zaczyna padać.

Podchodzą do mnie dwie panie ubrane po turystycznemu i zagajają. Jedna z nich, to Dorota Zielińska, certyfikowany przewodnik BPN. Wspominam jej o łosiach a ona mi na to, ze miałem duże szczęście zobaczyć je w lesie, bo właśnie się "przeprowadzają" na letni sezon na bagna.
W ogóle wypatrzeć je w lesie to fart.
Streściłem im migiem, co tu robię. Pani Dorota zapytała się czy przypadkiem to nie ja kimałem na wierzy widokowej przy której widziała oparte dwa oszronione, podobne rowery do mojego o 4tej rano.
Odpowiedziałem, że nie, bo ja wtargałbym swojego Redzisława na miejsce noclegu.

Kiedy wsiadałem do pociągu już lało.


Teraz tylko trzy przesiadki. W drodze na, były cztery. Tym niemniej w Ełku trzeba było z papierowego rozkładu skorzystać:)


PKP...

W Olsztynie oparłem gagatka i postanowiłem się posilić czym wyjaśniam zdjęcie z zagadki na początku relacji;)
W czwartek ugotowałem sobie na drogę 9 jaj na twardo i wrzuciłem do menażki. Plus kilka kiwi do kubka.



Podsumowanie.
Nie ma podsumowania poza faktem, że nie jestem do końca przekonany czy do mojego "stylu" pasuje taki wypasiony rower. Nawet gdy cały czas ma bagażnik podwiązany drutem a pompkę
spiętą z ramą taśmą tynkarską.
Stary ruski rower wzbudzał dużo więcej tej szczególnej sympatii obdarzanych przez miejscowych, podróżujących ludzi. Ci są dla nich bardziej wędrowcami...

« Ostatnia zmiana: 21 Mar 2023, 18:40 Darek Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna alex62

  • Wiadomości: 226
  • Miasto: Katowice
  • Na forum od: 11.01.2015
Darek , co to za tylny bagażnik , chodzi mi o mocowanie do tylnego zawieszenia ☺️ .

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum