Autor Wątek: Powtórka z geografii Polski czyli Korona Gór i Depresji Planety PL.  (Przeczytany 37081 razy)

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Opony Race King. Nie ich wina, moja. Miast przeprowadzić, wjechałem centralnie w jamę.
Jestem z nich bardzo zadowolony aczkolwiek przednią muszę jeszcze lepiej ułożyć, bo wyjściowo miała bicie dość duże po założeniu.

Telefon wszedł mi w tryb słuchawkowy więc kilka obrazów musiałem odpuścić. Po akcji wyglądałem jak zmokła kura przeleciana w błocie przez koguta.
Jutro dopiszę finał.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3420
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Ciekawi mnie ten odcinek wzdłuż Wisły za Nowym w stronę Gniewu. Chciałem się nim przejechać jesienią, ale ostatecznie odpuściłem, bo już było późno, a chciałem jeszcze za jasności zajechać na punkt widokowy przy Dużym Wiośle i zobaczyć podporę zerwanego mostu kolejowego. Wcześniej padało i uznałem, że może być ślisko z czasem, z tego co wiedzę, słusznie.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Finał powinien zaspokoić Twoją ciekawość Iwo. Jechałem świeżo po opadach więc było ciekawiej bardziej lepiej.
Wracając jeszcze do zapasowej dętki, to wyobraź sobie, że na ten wyjazd zabrałem nófkę zapas z... dwoma łatkami. Tak umiejętnie ją zakładałem, że przeciąłem w dwóch miejscach.


Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna maper

  • Wiadomości: 1683
  • Miasto: Straszyn
  • Na forum od: 15.02.2016
Ciekawi mnie ten odcinek wzdłuż Wisły za Nowym w stronę Gniewu. Chciałem się nim przejechać jesienią, ale ostatecznie odpuściłem, bo już było późno, a chciałem jeszcze za jasności zajechać na punkt widokowy przy Dużym Wiośle i zobaczyć podporę zerwanego mostu kolejowego. Wcześniej padało i uznałem, że może być ślisko z czasem, z tego co wiedzę, słusznie.

Też mam chęć ponownie objechać ten odcinek Wisły, bo punkt widokowy w Wiośle odwiedzałem ostatnio w 2018 roku, gdy nie było jeszcze tej wieży widokowej, co jest obecnie, i patrząc na zdjęcia z Google to widać, że z tej nowej wieży widok na dolinę Wisły bardzo się poprawił.
Zrobię chyba jeszcze w tym roku pętlę po obu stronach rzeki odwiedzając Kwidzyn, Nowe i Grudziądz oraz punkty widokowe Wiosło na lewym brzegu, a Zakurzewo na prawym.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3778
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Też mam chęć ponownie objechać ten odcinek Wisły, bo punkt widokowy w Wiośle odwiedzałem ostatnio w 2018 roku, gdy nie było jeszcze tej wieży widokowej, co jest obecnie, i patrząc na zdjęcia z Google to widać, że z tej nowej wieży widok na dolinę Wisły bardzo się poprawił.
Zrobię chyba jeszcze w tym roku pętlę po obu stronach rzeki odwiedzając Kwidzyn, Nowe i Grudziądz oraz punkty widokowe Wiosło na lewym brzegu, a Zakurzewo na prawym.
Tutaj jest galeria z 2022 gdzie są objechane prawie wszystkie punkty widokowe między Bydgoszczą a Tczewem na lewym brzegu
https://photos.app.goo.gl/Rn2spYWkXwJTrWeY6
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna maper

  • Wiadomości: 1683
  • Miasto: Straszyn
  • Na forum od: 15.02.2016
Prima sort. Z miejsc które znam zabrakło tylko widoku na Grudziądz zza Wisły z miejsca, gdzie kiedyś była przystań promowa. Ładnie stamtąd widać zabytkową zabudowę miasta. Szczególnie efektownie to wygląda w popołudniowym słońcu.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3778
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Prima sort. Z miejsc które znam zabrakło tylko widoku na Grudziądz zza Wisły z miejsca, gdzie kiedyś była przystań promowa. Ładnie stamtąd widać zabytkową zabudowę miasta. Szczególnie efektownie to wygląda w popołudniowym słońcu.
Więcej brakuje, bo po ciemku jechałem z Bydgoszczy:
Uroczysko Prodnia
Grodzisko Strzelce Dolne
Punkt widokowy przy kościele w Kozielcu
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Po akcji potop z nadzieją czekałem na przywrócenie do życia telefonu (co w końcu nastąpiło, uff), jadąc wzdłuż Wisły z nadzieją znalezienia "zatoczki", w której mógłbym doprowadzić się do porządku. Spodnie obmyć z blota, przebrać skarpety na czyste (i suche). Ku potencjalnie akcji topienia obuwia zabrałem oczywista ze sobą kilka worków, które pełnią funkcje izolatora wody.

Po kilku kilometrach wiedziałem już, że najszybciej jakiś dostęp do "czystej" wody możliwy dopiero w dwóch osadach: Małym lub Dużym Wiośle.


Telefon działa ale dalej w trybie słuchawkowym.


Rezygnuję z jazdy wzdłuż samej Wisły, bo nie wygląda na to, by była jakaś szansa dostać się do zarośniętego brzegu.

Tym bardziej, że przez Wiosłami rozpoczynają się rozlewiska i w takich warunkach przejazd byłby wątpliwy.
Gryplan na teraz jest taki. Przy pierwszym sklepie postój i suszenie fantów. Liczę na Wiosła. Na razie trzeba wrócić na szlak by zwiększyć tempo jazdy. Przecinam więc cały teras do klifu i zaczyna się mozolne pchanie Izydora.





Trwało to wieczność ale powoli odzyskuje wigor.
W sensie, gdzieś mi ta mozolnie budowana forma przez ostatni m-c odpłynęła z wirusami skurwielami ale Marek zadziałał stymulująco. Fajnie jest poznać starszego od siebie Dżinksa, który amatorsko doszedł do super formy. Wstyd sapać wręcz, więc sapię po cichu:)

W końcu wyjeżdżam na...

...autostradę, zwaną Szlakiem Dolnej Wisły. Szlak czarny.

Zjeżdżam do Wiosła Dużego ale sklepu tam nie uraczysz. Rekreacyjna zabudowa ale powiem wam, że przyjemnie tu. Pcham się dalej wzdłuż Wisły ale dalej się nie da.

Zawróciłem dokładnie na "skręcie" gruntowej drogi...

...widocznym z wieży widokowej, którą z tego "skrętu" wypatrzyłem i w ten sposób w ogóle sobie o niej przypomniałem.
Widok prezentowany w kierunku południowym. W tle ku pradolinie opada skraj Pojezierza Iławskiego.


Widok z wieży widokowej - ładny. Przy okazji fajne, monitorowane miejsce na nocleg.


Uzupełniam widokiem przeciwpołożnym.

Uwagę zwracają łachy mielizn, które stanowią eleganckie miejsce do bytowania ptactwa zagrożonego. Coraz bardziej mnie korci, by tą Wisłą spłynąć...
Natkło mnie teraz kajakowo i wioślarsko i przeca w grupie na studiach byłem z olimpijczykiem - Jarkiem Puciatą, który jak teraz widzę, jest w zarządzie Gdańskiego Towarzystwa Wioślarskiego Gedania.
Z Jarkiem jaja były wesołe jak berety. Gimnastykę mieliśmy z prezesem PZG. Na pierwszych zajęciach (na czwartym roku) prezes się pyta:
- Czy są tu jacyś członkowie kadry narodowej, olimpijczycy...?
Jarek się zgłasza.
- Pan, na zasadach wyjątkowych, może opuścić zajęcia i zgłosić się na ostatnie, po wpis. Olimpijczykom (w roku olimpijskim!) nie będę robił pod górę!

Na koniec roku Jarek się zgłasza na ostatnich zajęciach a profesor Szott:
- Proszę pana... Ja NIGDY nie robię wyjątków!
Po zajęciach udałem się do pana profesora, jako student na tym roku z 10-cio letnim stażem (taki pupil profesora) i delikatnie zaznaczam:
- Szanowny panie profesorze! Może pan tego nie pamiętać, bo przytłacza pana natłok zadań, praca społeczna i cały szereg czynności dodatkowych, o których szary student nie ma pojęcia ale... ja mam. W związku z powyższym, mając do pana ogromny szacunek, chciałem panu profesorowi przypomnieć, że WYJĄTKOWO zwolnił pan z zajęć olimpijczyka Jarosława Puciatę.
Miał pan prawo zapomnieć ale zawsze był pan sprawiedliwy i pana słowo było zawsze droższe od pieniędzy.
- Hm... Dziękuję panu, za zwrócenie mi uwagi!
I tak Jarek zaliczył gimnastykę:)

Kajakarsko zaś, w grupie miałem MP. Andrzej Lewandowski. To jego wspaniała technika zawróciła mi w głowie, kiedy w Raduniu na obozie sportowym zaliczyłem z nim ćwiartkę triatlonu. Zamiast roweru był kajak.
Do dzisiaj lubię oglądać kajakarzy (i kajakarki:) ) na zawodach. Harmonia ruchu technicznie dobrego kajakarza swoją estetyką powala, me resztki komórek szarych. A w sprincie, to już w ogóle bajka.

Spójrzmy na panie.



Jest tu trochę magików od kadencji, to samo jest w innych dyscyplinach ale tu mamy (akurat) dwójkę. I nie da się tego porównać z tandemem na rowerze.
Długość tułowia i ramion, to jak dobór korby. Na poziomie olimpijskim, to kwestie stricte indywidualne jak w kolarstwie. Ogólna zasada tu już nie obowiązuje. A w temacie długości korby (rowerowej), dowiedziałem się od (wspomnianego kumpla) dr biomechaniki, że te "standardowe" korby to raczej za długie są. To samo z kadencjami. Jeden urodził się z młynkiem w dupie, drugi by się zarżnął (np. Urlich czy mój idol - Indurain).

Ale wracamy na wieżę.
Z wieży lecę już w te pędy w "zabudowy". Najpierw trzeba się znowu wspiąć na klif i potem już Opalenie.
W Opalenie/iach jest sklep. W sklepie nie ma kasztelana ale jest specjal i warka i jest tył sklepu.
Tył sklepu jest o tyle istotny, że jeździ policja i prześladuje pijących pod sklepem.
No więc ja lokuję się z fantami na tyłach sklepu i tam konsumuję specjala a potem warkę. Czemu te (a był wybór)? Bo tylko te były z lodówki a kasztelana nie było.


Na tyłach.

Oczywista telefon się ładował a ja na tych tyłach spędziłem 1h20min. Na pewno spędzałbym krócej ale akurat delikatnie przebiło się słońce, więc była nadzieja na podsuszenie zamokłych fantów. Drugie - pociąg. Znaczy regio. Jedzie wtedy, kiedy jedzie. Telefon tak się naładował, że zrezygnował z trybu słuchawkowego.
Ja przy okazji oczyściłem napęd. Wszystko było w gnoju błota. Na szczęście to nie glina była ale i tak przerzutka upierdolona, manetka prawa od niej zajebana błotem itd.
Skrobałem to sobie, polewałem wodą, na koniec nasmarowałem i wrócił pełen zakres biegów.


Na koniec na czyściutkie stópki niemowlaka nałożyłem czyste, suche skarpety, na nie worki, na ten komplet adidasy lekko przeschnięte non name i ruszyłem na Gniew!

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Spod sklepu do Gniewu.




Spojrzenie przeciwpołożne. Czujne oko dostrzeże most "kwidzyński".


Na tej agrafce trzeba było jechać w lewo.


Trzeba było.


Ale się "nie było".


Kręce odcinek - buszujący w zbożu.






No to trzeba buszować w pokrzywach.


Za pokrzywami...


...kozy w Gniewie.



A przed Gniewem samym...

...zdaję sobie sprawę, że Wierzyca w Gniewie uchodzi do Wisły.

Po drugiej stronie pojawia się jakaś rodzinka i po belkach wchodzi na remontowany most. To jest sygnał dla do przeprawy. Z mojej mańki belek nie ma ale jakoś udaje mi się wtarabanić na przęsło. mały rudzielec z ojcem ani myślą pomagać. Za to mama sympatyczna pomaga mi sprowadzić Izydora po belkach, po drugiej stronie. Żegnam ją słowami:
- Prawdziwa gospodyni przeszkód się nie boi!
Uśmiech i wpadam w Gniew.

To znaczy wzdłuż tym razem Wierzycy, docieram do starorzecza i dawnej przeprawy promowej przez Wisłę. Dalej ani rusz. Muszę wracać do miasta.



Stary ten Gniew.







Przede mną droga do Tczewa wzdłuż Wisły i dość potężny w mordewind. Moje zapały studzi jednak nie wiatr a Baronowa de Vier Liter. Jak to baba..., że ją głowa boli. Pan Wittkus rozkłada żele...
Wiatr i dupa, to przeciwności kupa. Czy ja mam dzisiaj charakter do przełamywania barier?
Nie. Zdrowy rozsądek podpowiada: daj se chłopie spokój z setką.
Zamykam więc pętlę odbijając w Walichnowach Małych na zachód. Wcześniej posiłkując się pół w kilogramem truskawek i 200gramami cytrynowych wafli =7zł.


Do zabytku trzeba się wspiąć ponownie na skraj Pojezierza Starogardzkiego w Rudnie.

W Rudnie strażacy akurat myli pojazdy i własne rowery. Mogłem skorzystać ale klapki na oczach i czas, który coraz szybciej upływał, mnie powstrzymały z korzystania.


Czy ten podcień zaliczamy?

Do Pelplina wjeżdżam opłotkami od północy. Do odjazdu regio mam 42 minuty.



Zatem robię spokojną rundkę po mieście. Nieśpiesznie spokojną, która zajmuje mi kwadrans.
Wracam więc nieśpiesznie na dworzec.



Podsumowanie.
Ksiądz Marek - transatlantyk - ten forumowy. Nie lubi piasków:)
85km dzisiaj, wczoraj 45.
Dla tych co lubią teren, atrakcyjnym będzie odcinek Gniew - Nowe.

Izydor - spisał się na medal. Czeka go wymiana linki tylnej przerzutki i miano pierwszego, terenowego rowera w rodzinie staruszków. Genialnie się z niego "schodzi" i upada w kałużę np.
Nowe buty zdały egzamin w terenie. Podobno łatwiej się przebijają ale nie po to mam nowy zapas z dwoma świeżymi łatkami, by się jakimś przebiciem przejmować.

Jak "zrobię" Wanderera, to zrównam się wyposażeniem z transatlantykiem. Życzę mu (Markowi) zamknięcia tematu gmin w tym roku, tylko co potem...?
Leży sobie pod płotem gość i odpoczywa. Przechodzi sąsiad i pyta:
- Co robisz?
Nic.
- Wczoraj też nic nie robiłeś...
Nie skończyłem.

Do następnego.



Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajne rejony, muszę wrócić bo baardzo dawno nie byłem.
Poza tym fajnie Iyzdor wygląda z tymi continentalami, kozacko.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3420
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Elegancka wycieczka, ja kiedyś indziej wbiłem się w czarny szlak idący wzdłuż Wisły na północ od Świecia i od połowy było tak, że na tych może 6 km uciekły mi ze trzy pociągi powrotne do Bydgoszczy. Miałem obawy, że tu się podobnie zakopię i spękałem, ale widzę, że może niepotrzebnie (zakładając że trzymałbym się dróżki a nie pokrzyw).

W Gniewie przy rynku jest sympatyczna cukiernia, z podsłuchanej tam rozmowy starszych pań dowiedziałem się, że na śledzia kiedyś mówiło się 'katolik', a teraz już się tak nie mówi, jakoś mi to zapadło w pamięć.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Polecam eksplorację odcinka Nowe/Grudziądz z pozycji wału zachodniego i kiedy poziom wód jest wysoki.
Gdzieś mam foty spod Nowego... Znajdę, wkleję.
Tymczasem jest pomysł zrobić w podobnym stylu wschodni brzeg do glacjańskiego przełomu.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Niestety, nie jestem wstanie dodać żadnej foty. Dlaczego? Nie wiem:)
To na razie nici z NRD i Lasów Janowskich.

W tych ostatnich zaliczyłem wieżę widokową, której żaden z forumowych rowerowców na bank nie zaliczył. Nawet wtarabaniłem na nią rower, co bez pomocy liny nie jest możłiwe.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Chwilowo gorąco jest, więc tradycyjnie nie ciągnie mnie w teren ale szukam (często przypadek decyduje), pochylam się nad kolejnymi inspiracjami, które mogłyby wpisać się w główny wątek.

Np. wypad na nieobecne w dzisiejszym krajobrazie obszary IIRP i tam pagórki pozaliczać, trzymając się jakiegoś (niekreślonego jednak jeszcze) podziału fizyko-gegraficznego (może ktoś ma sugestie?) ale...

Niezmiennie w aktualnym programie są te wszystkie mezoregiony, które obejmują doliny rzek np. I tu wpadłem na ciekawą recenzję. Rzecz dotyczy Wisły i nie tylko.
Od kilku lat obserwuję kanał na tubie mocno lewicującego hydrologia, który zwrócił moją uwagę na szeroko pojęta gospodarkę wodą na planecie PL ale nie o nim a o książce (książkach) w recenzji Wojciecha Stanisławskiego.

"O, dobra rzeko (recenzja akwatyczna)

Nie warto wyśmiewać inżynierów, pisarzy i społeczników, którym marzyło się osuszanie bagien oraz mnożenie na Wiśle tam i elektrowni. Tak myślano wtedy. Dziś wiemy, co stało się z Renem i Żółtą Rzeką. Nie musimy iść tą wybetonowaną drogą.

W piśmiennictwie jak w lustrze spokojnej wody odbijają się nastroje i obawy epoki. Zwykle jednak można te nastroje poznać wczytując się w konkretne dzieła. Jeśli widać je już w tafli witryny księgarni, to znaczy, że jakość przeszła w ilość i że mamy do czynienia ze zmianą świadomości.

I jeśli sądzić po ilości tytułów, ta zmiana właśnie się dokonuje: już nie tylko stosunkowo wąskie grono kajakarzy, hydrologów, działkowiczów, obieżyświatów, właścicieli domków nad jeziorem, którzy mają coraz dalej do brzegu i  ludzi, którzy do niedawna utrzymywali rodziny z turystyki zdaje sobie sprawę, że ze stanem wód w Polsce jest źle. I że los żaby, z której została garstka proszku nie jest, być może, tylko fantazją Jana Brzechwy.

Nie jest łatwo zabierać w tej sprawie głos między dwoma plemionami, które żywią dla siebie nawzajem tylko niechęć: „aktywistów klimatycznych”, którzy sprawiają wrażenie, jakby licytowali się na medialność akcji i użytych środków (zupa na obrazie, klej na asfalcie) oraz „tradycjonalistów”, którzy co roku powtarzają te same zatabaczone zdania: że, panie, ło, jak śnieg wali, co tu gadać o wzroście temperatur? I proszę, ulewa taka, że garaż mi zalało, a ci młodzi w kółko o suszy i pustynnieniu!

Żeby zobaczyć pustynnienie, starczy pojechać do Wielkopolski i zaczekać, aż wiatr przywieje lotną ścianę piachu. Żeby zrozumieć, że oberwania chmury nie są kontrargumentem na tezę o zmianach klimatu, lecz jednym z przykładów tych zmian, wystarczy podręcznik geofizyki. Książki, które chcę wskazać, nie są podręcznikami: wyborem tematu wskazują na lęk przed stratą, której możemy doświadczyć.

Czy to różnica pokoleń czy temperamentów, zadecydowała o kształcie tych książek? Profesor Andrzej Chwalba napisał „biografię Wisły”: cenię ten chwyt retoryczny, to opisanie historii w formule „życiorysu”. Alternatywny tytuł mógłby brzmieć „Wisła w dziejach narodu i państwa polskiego” i może lepiej oddawałby bardzo „profesorskie”, solenne tempo narracji: dwa rozdziały o życiu flisaków, jeden o młynach, jeden o promach. Bardzo ciekawy jest dla badaczy pamięci historycznej fragment o polsko-niemieckim sporze o Wisłę – nie tę na mapie, lecz tę w świadomości narodowej: kiedy i w jakim stopniu Wisła stała się „polską rzeką” na wzór „niemieckiego” Renu i „rosyjskiej” Wołgi?

Wisła jest jednak w tej ‘biografii’ opisana przedmiotowo, poprzez role, jakie odgrywała w gospodarce, transporcie, obronności ludu, a z czasem narodu zamieszkującego jej dolinę. Andrzej Chwalba opisuje je z pozycji historyka: nie kwestionuje tych zastosowań, zwraca uwagę na ich wielość, jeśli pisze o projektach regulacji Wisły w XIX i XX wieku, to odnotowuje jedynie, ze na przeszkodzie bardziej ambitnym projektom – budowy kilkudziesięciu progów, otamowania koryta rzeki – zawsze stawał brak środków.

To otamowanie, ba – ukrycie rzeki pod powierzchnią ziemi udało się w przypadku wielu innych cieków, od dziennikarsko opisanej Łódki, przez zapomniane rzeki i potoki Warszawy, po posiadającą własną legendę lwowską Pełtew. O nich i o palecie fenomenów geologicznych, hydrologicznych i gospodarczych powodujących z(a)nikanie rzek pisze Maciej Robert, poeta, biblioman i wędrowiec, który jednak usiłował chyba włożyć do „Rzek, których nie ma” zbyt wiele: nader szczegółowe opisy mikropodróży korytami wysychających rzeczułek, świadectwa oczytania w literaturze polskiej (Barys, Czycz) i powszechnej, zdumiewającą sieć skojarzeń. Tę książkę można by, niczym bryłę torfu lub śnieżkę, ścisnąć mocno, upuszczając z niej sporo wody i uzyskując zwarty, błyskotliwy esej; w obecnym jej kształcie podziękowania pod adresem jednego z wydawców („który skutecznie powstrzymywał moje skłonności do dygresji i temperował moje upodobanie do szczegółów”) wydają się złożone nieco na wyrost.

I wreszcie „Hydrozagadka”, kolejny świetny tytuł Jana Mencwela po „Betonozie”: książka również meandrująca, o wymiarze reporterskim, klimatologicznym, historycznym, publicystycznym. Mencwel oprowadza nas po wysychających torfowiskach Kurpiów, rozlewiskach Biebrzy, wydrenowanych przez kopalnie odkrywkowe Kujawach, bombie ekologicznej, jaką stanowią namuły u podnóża wielkich tam. Podejmuje zasadniczą polemikę z koncepcją tworzenia wielkich, transeuropejskich szlaków wodnych, przywołując spójne argumenty, wskazując niedostrzegane przez entuzjastów skutki uboczne, kalkulując koszty, opisując niepowodzenia wcześniejszych projektów „utylizacji” rzek – od Colorado z zaporą Hoovera, cudem architektury, który za chwilę stanie się bezużyteczny z powodu wieloletniej suszy, po katastrofę Wołgi i Morza Aralskiego. Zarazem – a jest to rzecz bardzo ważna w sytuacji, gdy „ekolodzy” i „gospodarze” skłonni są tylko obrzucać się obelgami, na Facebooku i w debatach – Mencwel zaprasza do rozmowy. Perswaduje. Nie popełnia kardynalnego błędu ahistoryzmu, nie wyśmiewa inżynierów, pisarzy i społeczników, którym marzyło się osuszanie bagien, racjonalna eksploatacja torfowisk i namnożenie na Wiśle portów, tam i elektrowni wodnych. Tak myślano wtedy – pokazuje. – Dziś wiemy, co stało się z Renem i Żółtą Rzeką. Nie musimy iść tą wybetonowaną drogą.

Warto wziąć do ręki zwłaszcza tę ostatnią książkę – nad jeziorem, które jeszcze jest.

Andrzej Chwalba, „Wisła. Biografia rzeki”, Wydawnictwo Literackie
Maciej Robert, „Rzeki, których nie ma”, Wydawnictwo Czarne
Jan Mencwel, „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej
recenzja w: Tygodnik Sieci, lipiec 2023."

No i tak wyjdzie, że kupię, by być bardziej świadomym, tego co mi towarzyszy (i będzie towarzyszyć) w podążaniu z biegiem wód wszelakich. Pod prąd raczej nie, bo łatwiej z górki z reguły, choć niekoniecznie. Zwłaszcza w dorzeczu Odry.

Edycja.
kupione.
« Ostatnia zmiana: 27 Lip 2023, 17:02 Darek Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Kulka mi wypadła z przedniej piasty, z łozyska w sensie. W Izydorze.
Zjebała mi ta kulka harmonogram dnia. Efekt motyla.
Mógłbym dzisiaj zginąć na drodze, na rowerze a przez tę cholerną, wypadłą, zaginioną - żyję.
Nie wiem teraz, co mam z tą kulką, której nie ma, zrobić...
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum