Autor Wątek: Powtórka z geografii Polski czyli Korona Gór i Depresji Planety PL.  (Przeczytany 37099 razy)

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
w firmie u nas jeździ taka toyota hilux ale młoda jakaś chyba 4-5 letnia, szef używa do polowania tylko. Mają różne auta 4x4, ale kumpel zajmujący się szefa autami mówi że tylko to daje radę wszędzie i bez awarii. Mowa oczywiście o autach fabrycznych a nie jakiś przerobionych przez fanatyków.

Wracając do tematów rowerowych rozumiem, że za ostro sobie dałeś?

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
To jeszcze na momencik do Hilluxa;)
Jak ściąłem szpilki w swojej, dalej pojechaliśmy do Atyrau na zdemontowanej osi, tylko na przednim napędzie. To jest własnie zaleta wersji HD z piastą w pełni odciążoną. Ta trafiliśmy do polskiej misji katolickiej.
Weź teraz znajdź szpilki, kiedy akurat jest święto narodowe, urodziny Nursułtana.  A jak urodziny, to zabawa trwa trzy dni. Dzisiaj pierwszy a nam się spieszy.
Nomen omen w drodze do Atyrau spotkaliśmy dwójkę Polaków na... rowerach. Teraz nie pamiętam ale była to chyba para mieszana. Jechali w nocy, bo nie wyrabiali w dzień. Po tej stronie Wołgi za Achtubą mówimy praktycznie o pustyni.

Jeżeli kto nie był w Afryce, bo się Afryki i dzikiego buszu, z dżunglą boi a przy okazji chciałby zaliczyć połowę stref klimatycznych, niech sobie zafunduje wycieczkę wzdłuż Wołgi i Achtuby. W skrócie taki obrazek: dżungla, woda, pustynia.

Na misji zaopiekował się mną i toyotą biskup Janusz. Zanim znaleźliśmy ostateczne rozwiązanie, zwróciłem uwagę na toyotę stojącą w "kącie" podwórza misji. Ksiądz biskup widzi, co widzę i pyta:
- A z tej toyoty nie dałoby się szpilek wykręcić?
A czyja to toyota?
- Hm... Można powiedzieć, że właściciela ma ale on, raczej... a raczej graniczy z pewnością, tej toyoty nie odbierze.
??
- To auto znanego, polskiego biznesmena, który w Kazachstanie szukał ropy...
Hm... a co na to... i tu skierowałem wzrok do góry?
Ksiądz również spojrzał i odpowiedział:
- Dzisiaj ma wolne więc...

Ja w ten moment pędu do misyjnego internetu i przez skype skontaktowałem się z szefem serwisu, który tak pięknie rychtował Elwooda - Tomaszem T.
- Trasek, szpilki od Hilluxa będą pasować?
Niestety nie.

Wracając do wczorajszej wycieczki...

Tytuł.
Psy Baskerville’ów - cdn. wersji mono Doyla, co już wydechł.


Mijam Gdynię, która jak wiadomo, była naszym oknem na świat.

Następnie wysiadłem w Lęborskich Mostach.

Lęborskie Mosty to klasyczny przykład megalomanii kaszubskiej. Mosty... Jeden mostek na kanale Łeby i żeby go przejechać, praktycznie wjeżdżasz do Lęborka.


No więc mostek pokonałem.

Spojrzałem przed siebie i nie wiadomo dlaczego pomyślałem: my tu sie chyba z "celem" nie pokochamy...
Najpierw kontrola ciśnienia w dętkach. Coś za mało mimo wszystko. Co prawda przyczepność lepsza ale jak stoję, to na ch... mi przyczepność? Z podeszw butów powietrza nie spuszczę. Wybieraj! Idziesz, czy jedziesz?

Zasadniczo, to mógłbym w dalszej opowieści skupić się na kilka próbach. Teraz miała miejsce pierwsza. Próba dopompowania powietrza. Co ja pompuje, to powietrza w dętce coraz niej...
Stoicy słusznie twierdzą, że jak nie masz wpływu na skutki swej pracy, to nie rzucaj kurwami.
ja rzucam, bo mam nadzieję na pozytywne skutki.

Nic z tego ale... w niedzielę na drążku i na chacie dojechałem swoje bicepsy ręczne w taki sposób, że czuję je teraz, jak ból zęba, który ci borują bez znieczulenia. No, żesz k... mać!
Wstaję z przykucu. Biorę kilka głębszych wdechów by siebie dopompować. Skutek jest taki, że jakby wracam do punktu wyjścia ale nic lepiej. To znaczy na przodzie lepiej.


Szkic do książki pt: Psy...

Zasadniczo jest klimatycznie jak pierun. To znaczy byłoby, gdyby nie pewne zjawisko, które rzuca mi się na uszy ale jeszcze nie kojarzę źródła.


Tu już mi 26-ścio calowe koło w Izydorze konkretnie stanęło dęba.

Pomnikowi odpadła ręka. Taki zrzut poroża niby.

Tymczasem ja...

...czuję się jak na Wycieczce do dupy.

To tytuł naszej pierwszej wycieczki z serii Cziesky Pedal Ekspedition. Wycieczki do Czech z założeniem: od baru do baru.
Tak, znowu pomysłodawcą byłem ja. Wiem, że to irytujące, to ciągłe podkreślanie: JA, JA, JA...
Ale... był z nami w końcu polsko-opolski Niemiec - dr Honzik, JA wohl! Poza nim prof. Kocur i DoCent El czyli JA. JA dbałem o niskie koszty wycieczki.
Idea była taka, że po przekroczeniu granicy (a jak nazwa wskazuje - była to wycieczka rowerowa) W każdym po drodze napotkanym barze, restauracji, wyszynku itp., serwującym piwo z kija, zatrzymujemy się i walimy po jednym kuflu... No... po dwa.

Trafiamy do pierwszego bardzo szybko! Bar ma wszystko, co potrzebujemy i nie musimy za długo szukać. Ma piwo, ma kelnerkę. Bardzo ładną, do tego mówiącą po polsku. Bo wiecie... Można się na czeskim języku przejechać, zwłaszcza jak czegoś szukasz np.
Profesor Kocur zachwycony widokiem baru i kelnerki rzuca:
- 20 piw proszę!
Pani przytomnie, z humorem odpowiada: ale 20 nie dzieli się na trzy:)
- To 60!

Co to ma wspólnego z aktualnie moją wycieczką? Ano to, że na Wycieczce do dupy mieliśmy w planie trochę km zrobić po tych Czechach. Wyszło jednak tak, że lepiej nam to wychodziło w pokonanych metrach. Kiedy jednego wieczora podsumowaliśmy pokonany dystans, profesor Kocur podsumował: do dupy taka wycieczka. Stąd roboczy tytuł.

Na mojej obecnej brakowało tylko baru.


Tu stanąłem, ze niby fajny kadr będzie.

Nic nie jedzie przez godzinę a tu nagle, dwa auta spotkały by się ze mną, gdybym nie stanął.


Cudownie...


Pośród pomników przyrody, mój ogrodowy.

Wtem!!!...

Łeba High Way!!

Nie wspomniałem, że jestem spocony jak szczur, mimo zrzuconia pośredniego merino z grzbietu.  Lecę tylko na krótkim plus polar, plus wiatrołap najtańszy z oferty dk. W relacjach poprzednich ta szmata za 50zł się przewijała już.
Rozpędzam się do szaleńczych 15km/h i włączam chłodzenie. Uff...

Drugim tymczasem...

...parkuje na obiad w stylu keto.

Trzy jajka na twardo plus kefir. W Łęczycach chciałem kupić mineralną ale "delikatesy" były w remoncie. Tam też w końcu (pod delikatesami) udało mi się dobić tylną oponę do akceptowalnego baru, żeby wycieczka aż tak do dupy nie była.
Zaraz potem było Kaczkowo, znaczy jego rogatki i tu zachwycę językoznawców. Czy wiecie jak jest po kaszubsku "kaczyński"? Odpowiadam: Tusk.

Kręcąc esy floresy w Chmieleńcu ostatecznie porzuciłem zdobycie Wysokiej. Chodzi o tempo wycieczki. Po prostu planowałem jeszcze tego dnia wrócić do domu. Zatem poległem w Bożym Polu i to jeszcze po stronie niemieckiej. Po przekroczeniu granicy IIRP wymyśliłem skrót przez las...


Zanim mnie dopadły psy (o których pisanie zaraz będzie) najpierw zaatakowała mnie powalona sosna.

Do tej pory jechałem w skąpym, żółtym świetle dynama. Mocno skąpym przy prędkości marszu w niedopompowanych podeszwach. Włączyłem czołówkę.

Wróciłem...

...na pierwszy skrót a tu zaraz propozycja kolejnego... No więc poraz kolejny skrócłem i...

...dokręciłem w finale ostatnie kadry Psów Baskervill`ów. W okolicach Źródeł Jadwigi to było. Cywila już miałem dawno za sobą, na co poświęciłem duszę z jednego ramienia. Miałem jeszcze jedną ale za mną biegła sfora...
Jestem bez szans. Moje tempo, to dostojny krok konia pociągowego.

Pierwszy atakuje mnie brytan. Albo co najmniej brytan, bo bydle było większe ode mnie, dopadło i obaliło z rowerem w głębokim śniegu. Na szczęście szarpie za grubą podeszwę moich wojskowych meindli ale...
Zanim do gardła mojego rzuca się bydle mniejsze. Na drugie szczęście chyta tą drugą duszę z drugiego ramienia. Ja zaś jego paszczę, którą jednym szarpnięciem rozrywam.
Rozlega się taki skowyt, że brytan puszcza buta. Wcale nie jestem uratowany, akcja się dopiero rozkręca jak lewy pedał na ukrainie w Pamirze.
Po chwili w kadrze mojej czołówki pojawia się... chłop z widłami...

Ja pierdolę...
Ale teraz...
...budzi się we mnie podwórkowy lew. Brytan ujada, chłop próbuje  na ślepo atakować widłami. Co ja robię? Nie uwierzycie.
Sięgam dłonią do czołówki i podwajam natężenie światła, zaraz potem gaszę i włączam po raz kolejny. Chłop oślepiony stoi jak wryty więc dostaje plombę a w moim dłoniach lądują widły. Chłopem się już nie interesuję, jeszcze tylko brytan.
Tego, oślepionego przebijam widłami... kolejny, krótki skowyt...

Zapada cisza...
Słyszę wyraźnie bijące serce moje, własny, krótki oddech i coś jeszcze... To "coś", co stale mi towarzyszyło i nie dawało podświadomie spokoju... To coś, to jednostajny szum drogi S6...
« Ostatnia zmiana: 12 Gru 2023, 11:31 Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
miałem na spokojnie napisać a co to za wentyle masz, że jakoś ciężko idzie pompować...
 ale po końcówce z psami, ja PIERDU!

stąd nie lubię po ciemku zwłaszcza zapuszczać się samemu,  w razie co...

no i co dalej?

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Dalej...? Dalej na północ Jurek już tylko Rozewie.
Obudziłem się... na Helu. Tam podrzucił mnie z rozszarpaną łydką helikopter służb ratowniczych. To, co wziąłem za podeszwę była moja łydka. Upływ krwi spowodował omdlenie. Pewnie bym wydechlł u źródeł Jadwigi, gdyby nie sąsiad chłopa, który wracał z roboty i mnie odnalazł w śniegu z resztką tętna.
Dochodzę do siebie po zaszyciu łydki.

Zapowiada się większa afera, bo u chłopa w stodole znaleźli fanty zaginionych osób.

Będę informował o postępach.

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
kurcze ostro!

zdrowia!
przy takich zdarzeniach cud że żyjesz...

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3784
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Dlatego nienawidzę psów. Już dwa razy mnie pogryzły, ale nie aż tak. Tym niemniej zawsze atakują zębami i zawsze w napięty mięsień łydki. Nawet jak lekko nagryzą, to ból jest zacny.

Nota bene próbowałem znaleźć te źródła Jadwigi koło Bożegopola i nie znalazłem. Czy to jest gdzieś koło wiaty pod Jelenią Górą? Bo tam planuję kiedyś wieczorem pociągiem pojechać i biwakować, nie chciałbym trafić na te przytulasy od pana z widłami...
« Ostatnia zmiana: 12 Gru 2023, 16:39 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
kurcze ostro!

zdrowia!
przy takich zdarzeniach cud że żyjesz...
Jak już wiesz, to fikcja w stylu Holland;)
Czasami pozwalam sobie trochę "wyjechać" z trasy i daję upust wyobraźni, a ta po zastanych sytuacjach pracuje:)

Gonił mnie f-cznie Cywil, wystartował z otwartej bramy i wolałem się za siebie nie oglądać czując jego oddech przy łydce. Gdy potem przy Źródłach Jadwigi (screen dla podjazdy)...


P.S.
Podjazdy, te zabudowania po prawej, to rogatki Luzina.

...wyskoczyły te trzy burki, kiedy tempo żółwia było tempem dobrym, to...
Oczywista uciekło mi regio, na które "goniłem", potem zaś (już na samych rogatkach) zadzwonił kolega dostawca mocnych trunków, który trzyma dla mnie od marca w Puławach 95% czysty bimber, produkowany w jego (kolegi) rodzinnych stronach (lubelskie) i owiany słuszną sławą, to trochę czasu upłynęło i na dworcu kiblowałem tylko 30min.

Tym niemniej z Mostów do Luzina jechałem 5h i wniosek nasunął mi się jeden. Błoto pośniegowe wyraźnie ogranicza harce w terenie a juz się chce, to trzeba nieć stalowe nogi i 29 cali na szerokiej oponie.
Ubiegłej zimy fantastycznie bawiłem się w śniegu w TPK przy minusowej temperaturze.
W trakcie odwilży to masakra. Do tego dużo wilgoci w powietrzu z mgłą i okresowym mżeniem. W sumie ciekawe doświadczenie, które może zaowocować w przyszłości.

Wczoraj za to, była jazda... Zacząłem na Helu... elegancko, pod wiatr. Zupełnie nieświadom, co zaraz zrobi lub już zrobił mój ulubieniec:)
Wystartowałem z Helu o 15-tej, na chacie zlądowałem o 2-iej. Coś tam skrobnę ale zanim, to jeszcze do psów i... wilka wrócę:D
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Tym niemniej z Mostów do Luzina jechałem 5h i wniosek nasunął mi się jeden. Błoto pośniegowe wyraźnie ogranicza harce w terenie a juz się chce, to trzeba nieć stalowe nogi i 29 cali na szerokiej oponie.

myślisz, że to być coś zmieniło?

kiedyś całe lata jeździłem na 26 cali i wszystkie zimy. Nie było zmiłuj, kwestia była ubrania i opon.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Piszę o szczególnych warunkach czyli roztapiającym się firnie na jeszcze zamrożonym podłożu.
Ubiegłej zimy jeździłem na 29 calach w terenie, do tego na dużo lżejszym rowerze i bardziej agresywnej ramię. Samo przepychanie w śniegu roweru już robi mega różnicę w stosunku do Izydora.
Ale... Izydora lubię i jest on moim sparingpartnerem;)
Znakomicie obniża strefę komfortu a to potem procentuje. To taki mój wół roboczy. To jego rola. Muszę mu koniecznie zrobić przegląd amortyzatora, bo bardzo twardo o ile nie na dębowo. Amortyzację daje king race 2,2. To na pewno.

Kolejny odcinek, wariacja wilkową dedykuję Tobie;)

Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
IZI...
Mały wtręt, o tej "technice' wspominałem.
Poniżej fragment mojej pierwszej relacji napisanej bodaj w 2008 roku, tuż po moim "pierwszym" Afganistanie). Niestety część obrazków nie zachowała się a wykropkowane miejsca, to własnie brak rysunku (szkoda). Darzę tę szczególna atencją.

"O to, długo oczekiwane obrazki ze słynnej wyprawy do Norwegii latem 1986. To była prawdziwa wyprawa... Nie, to co  te dzisiejsze wycieczki na Syberię, do Afganistanu, czy Mongolii. Wielkie mi hallo. Gówno w dupie, a nie wyprawy. Zwykłe, szkolne popierdółki.


Fotki stare. Mogą być mało czytelne. Baśka - motocykl SHL. Ich produkcja zakończyła się w... Indiach.


No, to jedziemy! Właśnie mijamy Kołobrzeg.

...
Akurat  sraliśmy w enerdowskim lesie, kiedy nadeszła wycieczka zdyscyplinowanych niemieckich małych hitlerjugend. Zawsze kurwa ktoś musi wtedy nadejść. No cóż... sraliśmy, aż się wysraliśmy. Jak więc widzicie, naprawde nie było lekko. Generalnie rzadki obrazek

...
Miejsce noclegu. Dodam, że były to bardzo gęste krzaczory NRD-owskie. W tamtych czasach nie wiedziałem jeszcze, że krzaczory nie pisze się kszaczory. Wtedy brzmiało to tak samo.


W Danii byliśmy przejazdem

...
Jechało się z góry pod górę. Wtedy zachwycał mnie ten ład i porządek. Wtedy zachwycałem się byle gównem.


Być zatrzymanym przez policję w obcym kraju, wyjeżdżając wcześniej z kraju milicyjnego pierwszy raz w życiu...

Wtedy byliśmy na maksa posrani, a trza było na luzie, spokojnie poprosić o... azyl. Że też do naszych dzikich łbów, ta myśl wtedy nie przyszła? Naprawdę dziwne
Mata ostatni obrazek. Reszta się spaliła lub za bardzo zżółkła (co za zajebisty wyraz!)..."

-----------------------------



Historię z wilkiem (nie ma nic wspólnego z dwunożnym tego forum) wplotę przy okazji. Jeżeli ta o Psach Baskervill`ów zrobiła na Tobie wrażenie, ta "wilkowa" wywołała większą burzę w świecie 3po3 (świat 4x4) niźli wzniecenie pożaru gaśnicą w chwili, kiedy ja tak beztrosko uciekałem ze szpitala na Helu. Takiej rozkminy w stylu prawda/nieprawda, mogliby się uczyć posłowie z Wiejskiej. Nomen omen sami ich wybieramy:)

Musiałem uciekać, bo ponieważ na miejscu mojej kaźni przy Żródłach Jadwigi nie tylko znaleziono brytana przeszytego widłami. Rzeczone utkwiły na koniec w samym chłopie z widłami.
Kiedy już mi zszyto poszarpaną łydkę dotarła do mnie tez ta ostatnia wiadomość.
Z ofiary stałem się przynajmniej podejrzanym.
Pominę tu wątek, jak posiadłem/dosiadłem na powrót Izydora, bo wtedy historia z lotem by się sypła.

W każdym razie dałem ze szpitala dyla. Nie był to nadzwyczajny wyczyn, bo nikt się tego po mnie nie spodziewał (zszyta ale jednak poszarpana łydka). Nikt, poza Strażnikiem Domowym, która akurat zadzwoniła z pytaniem:
- Żyjesz jeszcze?
To standardowe pytanie, kiedy informuję odpowiedzialnie, że wracam tego i tego, ale drugiego tego jeszcze nie ma.
Tak tez i było tym razem. Miałem wrócić we wtorek (zostawmy już ten poniedziałek) ale... nie wróciłem.

Zrobił mi się więc nieoczekiwanie dwudniowy wypad. Ostatnią łączność nawiązaliśmy (jak sprawdziłem) o 18:27 we wtorek. Dokładnie o tej porze zobaczyłem pierwszy, konkretny tego dnia śnieg na drodze. Firn znaczy. Zalegał on czystą, pośniegowo-firnową breją na moście.
Moście na Płutnicy. Zaraz potem Płutnica wpada w ciężkiej depresji do Zatoki Puckiej.
To info dla kolegi Bzyka, o ile tu dojedzie, bo on chce skończyć na Helu ale może w Pucku.

Miejsce jest o tyle ciekawe, że dokładnie z tego miejsca wszędzie już będzie pod górę:) Dolina Płutnicy (mikreoregion Pobrzeża Kaszubskiego) wciska tu się bowiem, między dwa urocze cycki cycki. Kępę Swarzewską i Kępę Pucką.
Ale zacznijmy od początku, to znaczy z końca Mierzei Helskiej, zwanej też Półwyspem Helskim.

« Ostatnia zmiana: 13 Gru 2023, 21:38 Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Muszę mu koniecznie zrobić przegląd amortyzatora, bo bardzo twardo o ile nie na dębowo

pamiętaj że w zimie w niższej temperaturze to od elastomerów nie masz co za dużo oczekiwać. Będzie sztywniej, a gdy cieplej będzie miękko.

Co do rodzaju roweru na pewno masz rację, że geometria itp. robi dużo. Ale sam nie jedzie i tak.

"Motór" i ta mapa fajnie wyszła.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Jo.

Akurat ten odcinek dedykuję Redzisławowi Właściwemu.
Drogiemu Koledze, który namówił mnie na zakup drogiego roweru. Na tyle drogiego, że przestałem nim jeździć. Bo to jest rower drogi i lekki a takie cieszą się obecnie w Trójmieście dużym zainteresowaniem obcych.
Człowiek kupuje drogi i lekki rower, by potem wozić zapięcie, stanowiące 10% ogólnej, połączonej masy obu.
Uczciwie też dodam, że mój Redzisław - imiennik Redzisława Właściwego, czeka teraz na przegląd amortyzatora (też), który to przegląd ma zrobić ten ostatni (w ramach pokazu/nauki) przeglądania). Wszystko więc gra, łącznie z tym, ze Redzisław Właściwy jest z Białegostoku. Szeroko pojęte akalice tegoż są moimi terenami rodzinnymi.

Tyle tytułem pierwszego wstępu.
Wstęp drugi. Dedykuję ten odcinek Redzisławowi Właściwemu, bo ponieważ Półwysep Helski, rzadziej zwany mierzeją a w ogóle niezwany kosą, nas niejako połączył w więzach trudnej przyjaźni. Trudnej, bo JA trudny jestem. Znowu te"JA". Nic dziwnego. Trudne sprawy, to moja specjalność.
Zapraszam do lektury...

Po lekturze jedno będzie pewne. Większość z was uzna, że Redzisław Właściwy i JA, to cudowny zbieg pedałów.
Pedały naszych rowerów zbiegły się pierwszy raz pod kościołem w Mrzerzynie. Było to dość dawno temu. Jego starszy syn był wtedy znacznie młodszy, niż jego młodszy syn obecnie. Jak ten czas leci...
Co można powiedzieć o ojcu, który ma takiego, starszego syna?
https://www.instagram.com/szymonkrasnicki_/
Kolejne, cudowne dziecko dwóch pedałów.



cd napedałuje.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4818
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Wszystko więc gra, łącznie z tym, ze Redzisław Właściwy jest z Białegostoku. Szeroko pojęte akalice tegoż są moimi terenami rodzinnymi.

no tak i wszystko jasne. Ze wschodu jesteś stąd jesteś twardy.

Offline Mężczyzna sierra

  • Wiadomości: 1010
  • Miasto: Elbląg
  • Na forum od: 06.09.2017
Sypię głowę popiołem, bo mam do czynienia z Twardzielem (czytam Twoje wpisy), a wycieczkę na Hel (czysta zimą) potraktowałem jak coś niewykonalnego.
Tymczasem jak widać na załączonych obrazkach, z niejednego pieca chleb jadłeś.
Pozdrawiam, podziwiam i zazdraszczAm  ;) 

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Akurat na tej wycieczce, trudno mi było sobie wyobrazić Twoje 300km Sierra, a co dopiero przejechać!
Ale... będzie i o Tobie:)
Zajrzałem też do wątku Wilka na jego ostatnie, zimowe 240km. Panowie... na razie to pozostaje mi wam, kapeluszem spd obmiatać.

IZI, dodam tylko na początek, że Izydor, to mój ulubiony pojazd obecnie, nie mniej od Grzegorza Brauna, z tą różnicą, że Izydor mnie nie zawodzi:D
Co prawda na tej wycieczce wrzucił mnie do rowu ale... po kolei:)


Po kolei...

...był...

...port.

Było też...

...drzewo i droga na...


...cypel.

Normalnie zwiewałbym przed pogonią w drugą stronę dworca ale to dla zmyły.


Cypel jest dobrym punktem obserwacyjnym.

Jak widać poziom morza idealnie na wysokości ogrodzenia.  Widać tez jaki poziom wyszkolenia posiadła nasza dzielna marynarka wojenna. Nie znam takiej, która ta dzielnie trzymała by się na drutach a tu czymie hadko! Złośliwi nazywają ten stan druciarstwem, ja polską szkołą przetrwania.

W nadziei przy nadziei jestem, że ta dzisiejsza (wtorkowa) wycieczka nie bęzie aż tak do dupy jak poprzednia. Tym bardziej, że...


...ciśnienie w oponach na dwa bary.

Pierwszy to Hello, drugi Blue.
Zapraszam więc do baru Blue na...


Kiedy chłopcy bawili na scenie w Texasie, ja w Afganistanie.

Po czem jak prawdziwy rowerownik wbijam na R10.



Między Helem a Juratą leży w zaciszu bazy paliwowej idealne miejsce schadzki dla pedałów.




Tym razem nie zajeżdżam.

Ale to tam z Redzisławem Właściwym...

...prowadzimy szkolenia w zakresie szeroko pojętego surwiwalu morskiego.

Pogoda elegancka.
Wmordęwind plus krótkie szkwały, trzymają mnie w pionie. Mimo to Juratę mijam w tempie 15km/h. No... może trochę przesadzam... jadę mimo wszystko jak burza. Jadę i wspominam Kolegę Redzisława W... Od razu jakoś tak sucho w ustach się zrobiło. Zaraz na pierwszych rogatkach Jastarni jest jeden z naszych wyszynków znakomitych. Ten powinien być otwarty!
Niestety...
To zwykły sklepik ale z dwiema ławeczkami, parasolem i stołem. Kupujesz pifko bez kaucji, w butelce. Pifko wypijasz, butelkę oddajesz i... Zamknięte na cztery spusty.

Z mniejszą nadzieją kieruję się do lokalu, gdzie podają czarny bez z kija. Nie: czarny bez z kija, tylko czarny bez, z kija. To z palety browaru Amber. Pasjami z Redzisławem go spożywamy w tym lokalu.


Potem nas z tej knajpy wyrzucają:)

Tym razem nie wyrzucą. Pozostaje nasza ostatnia nadzieja.



Spod, wysyłam zdjęcie sms-em Redzikowi. Odpowiada:



W Kuźnicy wysyłam drugiego:)



Jak nas pamiętnego dnia wyrzucili z lokalu to była 18-sta. Spędziliśmy tam niemal cały boży dzień. Naturalnie z rowerami:)
Redzisław nie był już wstanie jechać rowerem ale nie musiał, bo bytował z żoną i dzieciakami w Jastarni a ja...
No cóż... wsiadłem i 80km później, o 23-e ciej byłem w domu:)

Tak siedzę na przyzatokowej ławeczce i rozmyślam o tych kaemach. Kurde... 300km... nagle przypominam sobie, że ja już raz z Oliwy na Hel rowerem tam i z powrotem śmigałem!
Boszzz przecież to setka w jedną stronę!
Rany Julek... jak miałbym tak teraz do Oliwy na rowerze wracać... UFF! Nie muszę.

Tym razem wycieczka jest perfekcyjnie zaplanowana. Na te okoliczność wydobyłem z czeluści domowych szuflad stary, szwajcarski zegarek z lat 50-tych! Wydobyłem, nakręciłem i założyłem na lewą rękę.
Zegarek marki Lando. W czasach swojej świetności firma ta zatrudniała do produkcji... 5000 pracowników! Kumacie? Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni, za czasów swojej największej świetności zatrudniała ledwie dwa razy tyle! Z tą Komuną, to ja miałem... Przepracowałem w tej stoczni, w ramach Student Serwisu 5 lat czyli połowę moich studiów na AWF. Jak dodam 1,5r na WSWŁ, to wyjdzie mi prawie 12 lat studiowania.
To były czasy... teraz nie ma czasów.

Wracając do czasów.
Czas zaplanowałem sobie tak.
Po zwiedzeniu cypla kole 15-tej ruszę  R10 w kierunku Pucka. Jeżeli warunki będą chujowe to zawsze będę mógł wsiąść w pekape, które nawet poza sezonem kursuje niemal co godzinę.
Na okoliczność mojej perfekcji w planowaniu zrobiłem sobie zrzut rozkładu jazdy, by trzymać pełna kontrolę nad czasem.

W zasadzie kołata mi się po głowie, że by tylko dojechać do Władka, potem już będzie z górki (choć raz pod górkę) ale przed wszystkim z wiatrem, którego wmordęwind powoli ale sukcesywnie wzrastał. Może to złudzenie, bo już miałem sporo km w nogach (jak na moją formę).
Ty niemniej miałem już z tyłu łowy jedną wycieczkę, tym razem do Krynicy Morskiej na rowerze. Chyba z osiem lat temu nazad.
Lipiec to był, kiedy odebrałem telefon od porządnego Kolegi Pastora z wiadomością:
- Jestem w Krynicy z rodziną, a ty gdzie?

Do Krynicy wyszło mi 80km bo kole Pruszcza temat załatwiłem po drodze rowerowo. Ciężko się jechało, bo wiał konkretny, wschodni wiatr ale za to w drodze powrotnej...
nażłopalismy się piwa z kija z Kolega pastorem okrutnie. Okrutnie jak na powrót rowerem, bo gdzieś tak po 8 na głowe. Półlitrowych oczywista.
Koło 18-tej (ta osiemnasta...) Pastor proponuje:
- Może się jednak kimniesz z nami...?
Eee... Z wiatrem, to chwila moment.

Wiatr się zmienił na zachodni ale ja już byłem w drodze i głupio było wracać...

Tymczasem...


...lukam na szwajcara i czas jest genialny.

Już mam genialnie chytry plan! Niech tylko wiatr trzyma fason.


Jeszcze tylko znak krzyża na czole w kuźnickim porcie i wio w Chałupy.

Po drodze szukam wzrokiem pań (przynajmniej) w toplesie i proszę...

...juz na wjeździe do Chałup kuszą ale...

...ja trzymam się planu!


Szybkie siku z widokiem na Puck!

Jeszcze kwadrans, za kwadransem winkiel zatokowy i jest! Jest wzadekwind! Hurrra, hurrra, hurrra!!!
Wraca dawny wigor, noga podaje. Jeszcze tylko podjazd pod kościół w Swarzewie...


Ne muszę patrzeć na szwajcara. Czas po prostu znakomity mam.

Do tego zmierzam se do... raju. Wiem, co piszę. Winno być seraj ale nie ważne.
Na tym odcinku R10 oferuje najładniejsze panoramy Zatoki Puckiej. To jedna z nich:



Jestem już naprawdę blisko.
Znowu wspominam Redzisława Właściwego... Jego namowy i zakup...


...Redzisława. Pojechałem po niego do Bydgoszczy.
Do Bydgoszczy  czuję sentyment. Jeździłem tam po buty na handel za komuny a w 2009 kumpel spotkał hardkorową wyprawe Brytyjczyków na wschód. Ich lider najdalej dotarł do Bydgoszczy właśnie.

Mój pierwszy, pedalski rower:)
Wszystkich moich rowerów uzbierałbym ze... 25.
Ale po pierwsze, to ja musiałem dla niego znaleźć miejsce...

















To chyba za to, że go tu z drugim super kumplem, na ponad 5000m przywiodłem...


Tymczasem kolejnym, po równo 225 minutach, perfekcyjnej realizacji planu, melduję się w...

cdn.
« Ostatnia zmiana: 14 Gru 2023, 14:41 Elwood »
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum