Autor Wątek: The Game Changers  (Przeczytany 24347 razy)

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: The Game Changers
« 11 Maj 2023, 14:06 »
Dla zdrowego ciała ketoza jest (stała) jest zjawiskiem normalnym. Po procesach adaptacyjnych ich skutkiem jest ponad dwukrotnie przyspieszenie spalania tkanki tłuszczowej, co w zupełnosci wystarcza do zajęć rekreacyjnych nawet o dużej i ntensywności.

Zapodasz artykuły naukowe, z których czerpiesz taką wiedzę?
Nie.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: The Game Changers
« 11 Maj 2023, 14:32 »
Przy duzej intensywność wysiłku fizycznego np. u zaawansowanych maratonczyków musisz modyfikować dietę pod kątem zwiększonej podaży węglowodanów. W przypadku ultrasów bazujących na niskiej lub średniej intensywności spokojnie wystarczy dieta keto.
Będąc w stanie długotrwałej ketozy jesteś też bardziej elastyczny na zwiększanie chwilowe podaży węglowodanów bez wychodzenia ze stanu ketozy.

Przecież sam pisałeś, że bodajże raz w życiu zrobiłeś 200km  ;)
Papier jest cierpliwy, ale ja Ci piszę jak wygląda maratonowa praktyka. Co niby będziesz jadł takiego, że zastąpi węglowadany? To, że na ultra się jedzie na niskiej intensywności to też jest mit, na początku tempo jest bardzo solidne, a w górach nie ma wyjścia musisz jechać mocno, albo będziesz pchał. To nie jest tylko kwestia samej diety, a tego jak wygodnie się je dany produkt w czasie jazdy. A co będziesz jadł na diecie keto? To już Pablo nam tu kiedyś reklamował jak on jeździ na śmietanie  ;)
Ja nie przeczę, tylko czytaj ze zrozumieniem - wytłuszczone.
Co stoi na przeszkodzie, by w ramach wyścigu ultra czy maratonu "suplementować się" węglowodanami?
Drugie, tak jak planujesz konkretny wysiłek, wymagający dokarmiania, tak samo podchodzisz do diety opartej na tłuszczach.
Napisałem też, że badania są sprzeczne.
Ale przytoczę kilka z nich, tylko się zbiorę w sobie.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna sierra

  • Wiadomości: 1029
  • Miasto: Elbląg
  • Na forum od: 06.09.2017
Odp: The Game Changers
« 12 Maj 2023, 06:38 »
Rowerowania dzień trzeci.
Lubię jeździć na rowerze, ale trzy dni pod rząd? Nie, dzień przerwy by trochę pomieszkać, wyjść do kina, odpocząć inaczej.
Pomny waszych sugestii, odstawiłem grahamki w ilości więcej niż jedną i odczułem wyraźną różnicę stając rano na wadze. Może to kwestia, że do płatków owsianych z „jogurtem” zaaplikowałem je dwie? Że do hummusu o różnych smakach (to obecnie mój faworyt) również poszły dwie grahamki? Fakt, tego dnia jakby zapomniałem o umiarze i wciągnąłem wiaderko pomidorków koktajlowych (0,5 kg), „lody”.   
Wiem, na pewno że zostając w domu po pracy (nierowerując) tracę kontrolę nad ilością pochłanianych kalorii.
Nie wiem jak długo uda mi się wytrzymać na takiej diecie:
- rano w pracy mocna „fusiasta siekiera”,
- ok. 8-8.30 płatki owsiane z „jogurtem” i bananem,
- ok. 12 hummus i jedna grahamka,
- ok. 14.30 owoc, pieczywo z „serem” lub hummusem,
- ok. 18 (rowerując) banan lub dwa, sok pomidorowy, 0 % lub jakiś vegA soczek, woda,
- ok. 21 (rowerując) banan, sok pomidorowy, gruszka, może coś więcej np. tofu,
ale na razie działa.
Widzę wyraźną poprawę na krótkich, sztywnych podjazdach. Nawadnianie (regularne) podczas rowerowania też robi robotę.
Dziś może będzie trochę więcej kaemów, ale tym (jeśli dojdzie do skutku) pozwolę pochwalić się już po.
Czytam Wasze komentarze i staram wyciągać wnioski.
Czekam na mojego Opiekuna Celu, zdaje się że jutro dostanę menu.
Czy pozostanę przy Respo, to kwestia jak będę traktowany.
Czy skorzystam z innej diety? Czas pokaże, na razie nie mówię, nie.
Może wrócę do mięcha, jak sugeruje Michał, może zmiękczę restrykcyjność diety, na razie nie mówię zdecydowane nie.
Jeśli jestem zbyt uciążliwy, udzielając się w tym wątku proszę dajcie znać.

Offline Mężczyzna sierra

  • Wiadomości: 1029
  • Miasto: Elbląg
  • Na forum od: 06.09.2017
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 07:18 »
Rowerowania dzień czwarty.
Już od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie wycieczka koło komina czyli Maraton Dookoła Województwa Elbląskiego. Ponieważ Marecky zaplanował objazd części trasy z piątku na sobotę postanowiłem do Nich dołączyć. Był tylko jeden problem, ale dzięki Przyjacielowi się rozwiązał i można było stanąć na elbląskiej rampie u wylotu na Suchacz punktualnie o 19 (jak zaproponował Org). Za wyjątkiem mojego „Srebrnego Szerszenia” nie było żadnego innego niż „szosa” względnie „gravel”, co wcale mi nie przeszkadzało. Jadę, czym mam, czym lubię rowerować. Wiedziałem, że w nocy może być chłodno i dlatego już na start ubrałem się na długo: termik Brubecka, nogawki Vikinga, krótka koszulka i krótkie gacie od Roberta, czapeczka pod kask. W kieszeni koszulki udało się ulokować kominiarkę od Brubecka, kurtkę od Gianta, rękawiczki długie od Crafta. Od startu starałem się utrzymać żwawe tempo, by nie pozostać w tyle. Marek określił kamienie milowe, czyli miejsca i czas ich osiągnięcia, które należało uzyskać by zmieścić w limicie dwudziestoczterogodzinnym. Znacznie przed czasem dotarliśmy do Braniewa, gdzie w biedronce zrobiliśmy zapasy. Dla mnie: bulgur i jakieś roślinne smootie do tego pięć bananów, jakieś pączki serowe (3 szt.), 2 pączki i dwie puszki 0%, aloe vera (trzy butelki) i izotonik. Ponieważ moje możliwości transportowe były mocno ograniczone, Sławek zapakował bulgur i „browarki” do siebie. Na miejscu pochłonęliśmy: ja: dwa banany, smootie, aloe vera, a Sławek: to słodkie – dzieląc się jednym z „piwerek”. Kiedy okazało się, że prawie wszyscy dotarli do pierwszego kamienia milowego, nie czekając na Ekipę ruszyliśmy dalej żwawym tempem. Oczywiście za chwilę zostaliśmy przez Nich dogonieni i tak tasując się dotarliśmy do Lelkowa. Ponieważ Uczestnicy postanowili tam urządzić krótki popas, a ja byłem fajnie rozgrzany postanowiłem się nie zatrzymywać i dalej podróżować. Do ponownego spotkania doszło w Pasłęku, gdzie był w zasadzie koniec „maratonowego” zmagania, które zaplanował Marecky. Oczywiście razem ze Sławkiem założyliśmy, że jedziemy całość bo taka okazja może się nie powtórzyć (Mój Skarb ma obawy o moją nocną jazdę, ale akceptuje kiedy jadę z Kimś - więc trzeba jechać). Na pasłęckim Lotosie (Olen był nieczynny) zanim zabrałem bulgur od Sławka i go ze smakiem spałaszowałem, nawodniłem się trzem butelkami aloe vera.
Pozostawiwszy odpoczywającą i czekającą na resztę Uczestników Ekipę, ruszyliśmy w ciemną i chłodną noc. Oczywiście w dolinach było znacznie chłodniej, na szczęście ukształtowanie terenu trasy maratonu sprawia, że rowerzysta nie zmarznie. Trochę pobłądziliśmy za Rychlikami, ale na szczęście i ja i Sławek mieliśmy w garminach wgrany i ślad i szybko znaleźliśmy właściwy kierunek. Następny popas pojawił się w Kisielicach, bo tylko tam otwarta była stacja benzynowa. Jakaś kawa, „piwerka”, aloe vera, żelki (wiem, że to nie wegA – miałem wątpliwości kupując, ale dzięki nim udało się odzyskać siły i przetrwać za Gardeją). Kiedy minęliśmy Gardeję, słoneczko już zaczęło operować, pojawił się rowerowy zgon. Wystarczył krótki postój, zdjęcie nogawek Vikinga, zażycie wszystkich żelków z paczki i już po chwili mogłem kontynuować jazdę. Dodatkowo Sławek wsparł mnie swoim izotonikiem. W zasadzie już kierując się na północ zauważyłem, że zgodnie z prognozą będziemy jechać do lekki czołowy, i boczny zefirek. I tak w istocie było. Na kolejny popas zatrzymaliśmy się w Lisewie Malborskim, wybierając tym razem miejscówkę po prawej stronie. Sławkowi zamarzył się arbuz (chwilę wcześnie o tym wspominał) i faktycznie obsługa sklepu nam taki owoc zaserwowała (krojąc i podają na tacy). Do tego znowu jakieś roślinne  „paskudztwo”, soczki pomidorowe, izotoniki dla Sławka i można był ruszać dalej, zwłaszcza, że wówczas pojawił się pomysł zmieszczenia w limicie osiemnastogodzinnym (wg garmina Sławka jechaliśmy ok. dwadzieścia dwie godziny). Po tym zasilaniu już nie było czasu na kolejne, a zaplanowana przez Marka nadmierzejowa trasa, jej nawierzchnia i ruch blachosmrodów nie była sprzyjająca dla Sławka szosy. Jeszcze tylko pamiątkowa fotka, po dwa browarki (czarna porzeczka/chia) i do domciu z zanotowanym na liczniku rowerowym 472 kaemami (garmin pokazuje ich zwykle mniej).
Podsumowując:
Sporym wyzwaniem jest utrzymanie pełnego wegA na takich wycieczkach.
Powodem jest słabe zaopatrzenie w tego rodzaju produkty w możliwych do odwiedzenia miejscówkach.
Sytuację ratuje: banan, sok z pomidorów, smootie roślinne.
I chyba na ich zdobyciu (wcześniejszym zanabyciu) muszę się skupić urządzając podobne imprezy.
Dziś pierwszy dzień diety Respo.
Rano waga 82 kg, czuję się dobrze.
Czeka mnie jeszcze wizyta w sklepie by zanabyć zalecane przez Opiekuna Celu suplementy.
Czy zostanę na pełnym wegA, czy zmiękczę jej ortodoksyjność i czas pokaże. Na razie chcę wypróbować zaproponowane menu.
Coś się niepojącego dzieje w ramieniu lewej korby. Nie ma luzu na suporcie, ale się lekko buja. Pewnie odwiedzę zaprzyjaźniony serwis i skonsultuję czy to coś co zauważyłem za Suszem jest poważne, czy wystarczy drobna regulacja.
We wtorek kolejny dzień rowerowania. Pewnie jakaś standardowa setka po pracy. 

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 08:39 »
Pamiętam ze starych czasów Wandę Panfil. Co prawda to biegi ale jest coś, co może  was łączyć.
Nasza najlepsza w historii (maratony i nie tylko) biegaczka wyjechała do Meksyku i tam udało się jej zbić wagę, co pozwoliło jej osiągać znakomite wyniki.
W Meksyku m.in. zmieniła dietę (co było kluczowe dla wagi) a ta, była zdecydowanie bogatsza w warzywa i uboższa w mięso czy np. pieczywo (którego i tak bezwzględnie warto spożycie ograniczyć a najlepiej nie jeść).
Trenował z nią na zgrupowaniach kadry (jeszcze w PL) mój dobry kumpel i pamiętam, że na bank później (kiedy wyjechała) rozmawialiśmy o jej diecie.
Do dziś pamiętam hasło: fasola plus ryż jako odpowiedź meksykańskiej bieda diety na dostarczenie aminokwasów egzogennych w pełnym wymiarze.

Wg dzisiejszych badań wystarczy dostarczyć 1,2 - 1,4g/kg masy ciała by zapewnić jego pełną regenerację i zwiększanie masy a do tego (w przypadku tradycyjnej diety) nie potrzeba suplementacji białkowej.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna maper

  • Wiadomości: 1687
  • Miasto: Straszyn
  • Na forum od: 15.02.2016
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 09:14 »
uboższa w mięso czy np. pieczywo (którego i tak bezwzględnie warto spożycie ograniczyć a najlepiej nie jeść).

Co takiego złego jest w pieczywie, że należy go ograniczyć? Mi pieczywo kojarzy się głównie z węglowodanami złożonymi, a więc potrzebnym źródłem energii. A jeśli rzeczywiście powinno się jeść go mniej, to czym go zastąpić? No chyba, że węglowodany są zbędne i nie potrzebujemy źródła energii.

Online Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8804
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 09:26 »

Czeka mnie jeszcze wizyta w sklepie by zanabyć zalecane przez Opiekuna Celu suplementy.


Ja w tej właśnie sprawie - konkretnie co to, w jakiej postaci, jakiego koloru?


Do dziś pamiętam hasło: fasola plus ryż jako odpowiedź meksykańskiej bieda diety na dostarczenie aminokwasów egzogennych w pełnym wymiarze.


Dieta Morawieckiego, jako odpowiedź na wcześniej wspomnianą dietę Kwaśniewskiego.

Proponuję się rozmarzyć, przeczytać, choć z Wiki, o człowieku, który bobom do śmierci się nie kłaniał (wiedząc dlaczego):

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pitagoras


Sierra:
Wybierz jedną z trzech wyżej wspomnianych dróg jako początek swej własnej.

Formułuję pytanie:
Czy chcesz być a/ Kwaśniewskim z wyboru (wybór wielu), b/ Morawieckim z wyboru (wybór Elwooda), c/ Pitagorasem z wyboru (wybór wyborny)?

tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna sierra

  • Wiadomości: 1029
  • Miasto: Elbląg
  • Na forum od: 06.09.2017
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 09:39 »

Czeka mnie jeszcze wizyta w sklepie by zanabyć zalecane przez Opiekuna Celu suplementy.


Ja w tej właśnie sprawie - konkretnie co to, w jakiej postaci, jakiego koloru?


Do dziś pamiętam hasło: fasola plus ryż jako odpowiedź meksykańskiej bieda diety na dostarczenie aminokwasów egzogennych w pełnym wymiarze.


Dieta Morawieckiego, jako odpowiedź na wcześniej wspomnianą dietę Kwaśniewskiego.

Proponuję się rozmarzyć, przeczytać, choć z Wiki, o człowieku, który bobom do śmierci się nie kłaniał (wiedząc dlaczego):

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pitagoras


Sierra:
Wybierz jedną z trzech wyżej wspomnianych dróg jako początek swej własnej.

Formułuję pytanie:
Czy chcesz być a/ Kwaśniewskim z wyboru (wybór wielu), b/ Morawieckim z wyboru (wybór Elwooda), c/ Pitagorasem z wyboru (wybór wyborny)?

1. Naturell Metylo-B12 500 60 tabl,
2. Odżywka białkowa Myprotein Vegan Potein Blend 500 g,
3. Quisser Doppelhertz Activ Omega-3 Roślinna 30 kaps,
4. Allnutrition Creatine Muscle Max 500 g,
5. Kfd Premium Collagen + 400 g,
6. Olimp Carbonox - 1000 g

Jeszcze nie wiem.
Zbyt mało się na tym znam.
Na razie wypróbuję ściśle co zaleca Respo.
Będę obserwował reakcje organizmu.
Nie zmienię nawyków (rowerowanie).

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5099
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 10:51 »
- rano w pracy mocna „fusiasta siekiera”,
- ok. 8-8.30 płatki owsiane z „jogurtem” i bananem,
- ok. 12 hummus i jedna grahamka,
- ok. 14.30 owoc, pieczywo z „serem” lub hummusem,
- ok. 18 (rowerując) banan lub dwa, sok pomidorowy, 0 % lub jakiś vegA soczek, woda,
- ok. 21 (rowerując) banan, sok pomidorowy, gruszka, może coś więcej np. tofu,

Co masz na myśli przez "jogurt" czy "ser"? Czy jakieś wegańskie cuda? Czy Ty się odchudzasz?

Offline Mężczyzna sierra

  • Wiadomości: 1029
  • Miasto: Elbląg
  • Na forum od: 06.09.2017
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 11:15 »
- rano w pracy mocna „fusiasta siekiera”,
- ok. 8-8.30 płatki owsiane z „jogurtem” i bananem,
- ok. 12 hummus i jedna grahamka,
- ok. 14.30 owoc, pieczywo z „serem” lub hummusem,
- ok. 18 (rowerując) banan lub dwa, sok pomidorowy, 0 % lub jakiś vegA soczek, woda,
- ok. 21 (rowerując) banan, sok pomidorowy, gruszka, może coś więcej np. tofu,

Co masz na myśli przez "jogurt" czy "ser"? Czy jakieś wegańskie cuda? Czy Ty się odchudzasz?

To już przeszłość.
Ten pierwszy tydzień przed programem Respo od dziś.
Tak, to wegański ser i jogurt.
Można takie kupić, ale nie jestem ich fanem.
Jeszcze Cheddar jest zjadliwy, ale Gouda - zdecydowanie nie.
Wcześniej byłem fanem Ryckiego, zatem sery wegańskie odpuszczam.
Od dziś:
- owsianka bounty,
- shake snickers,
- dwa banany,
- budda bowls,
- frytki z marchewki i pietruszki
Razem na dzień:
2687 kcal
B: 91 g,
T: 102 g,
W: 364 g
co najmniej 2,6 l wody (płynów)

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5099
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 11:57 »
Dorzuć do diety te produkty: marchew, pietruszka, ziemniaki, pomidory, cebula, czosnek, kalafior, brokuły, grzyby, kapusta, sałata, szczypiorek ...

Offline Mężczyzna anu

  • Wiadomości: 1093
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 22.05.2009
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 13:16 »
Dorzuć do diety te produkty: marchew, pietruszka, ziemniaki, pomidory, cebula, czosnek, kalafior, brokuły, grzyby, kapusta, sałata, szczypiorek ...

Panie, kogo stać na takie rarytasy? Niestety obecnie mamy absurdalną sytuację. I na chłopski rozum, i chyba zgodnie z faktami, hodowlana zwierząt generuje większe koszty niż uprawa roślin. Ale jak popatrzy się na ceny warzyw - i to nie takich wydumanych, ale popularnych - to niestety mięso często wychodzi taniej. (Nie mam tu na myśli argentyńskiej wołowiny, ale jakieś parówki czy kurczaki). Zakładam, że istnieje sporo takich kulinarnych osobowości granicznych, tj. w zasadzie nie mieliby nic przeciwko rezygnacji z mięsa, no ale wobec diety jarskiej mieliby pewne oczekiwania. Czyli nie jeść tylko brukwi paszowej, ale wynagrodzić sobie tę decyzję różnorodnością i eksperymentowaniem. Tylko to kosztuje i na koniec okazuje się, że jakieś parówki czy inna pasztetowa wychodzą i taniej, i są bardziej sycące, konkretne w żołądku. Żeby podobny efekt osiągnąć bez mięsa, to trzeba sporo więcej wydać.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4032
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 13:22 »
anie, kogo stać na takie rarytasy? Niestety obecnie mamy absurdalną sytuację. I na chłopski rozum, i chyba zgodnie z faktami, hodowlana zwierząt generuje większe koszty niż uprawa roślin. Ale jak popatrzy się na ceny warzyw - i to nie takich wydumanych, ale popularnych - to niestety mięso często wychodzi taniej. Zakładam, że istnieje sporo takich kulinarnych osobowości granicznych, tj. w zasadzie nie mieliby nic przeciwko rezygnacji z mięsa, no ale wobec diety jarskiej mieliby pewne oczekiwania. Czyli nie jeść tylko brukwi paszowej, ale wynagrodzić sobie tę decyzję różnorodnością i eksperymentowaniem. Tylko to kosztuje i na koniec okazuje się, że jakieś parówki czy inna pasztetowa wychodzą i taniej, i są bardziej sycące, konkretne w żołądku. Żeby podobny efekt osiągnąć bez mięsa, to trzeba sporo więcej wydać.
Poza tym dieta roślinna wymaga ogromnego zaangażowania czasowego, aby ją wprowadzić w życie. Chyba, że ktoś ma kucharza, który mu kupuje te produkty, obiera, gotuje i podaje gotowy zbilansowany posiłek i cały wysiłek polega na tym, aby zjeść z lepszym lub gorszym smakiem.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5099
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 13:32 »
Przesadzasz anu. Makroelementy! Nie znajdziesz tego w parówce w odpowiedniej ilości.

Dodam jeszcze cukinię, dynię i rzodkiewkę, bo mi się przypomniało  ;D

Z głowy, bo patrzę na ceny, pi razy drzwi zapamiętuje i staram się kupować to co tanie, czy jest promocja akurat. I tak kupowałem: marchew jest po 3 zł, ziemniak po 2.5, pomidory po 8. Cukinia po 5, cebula (droga) po 6, kapusta 2.5. Kalafior po 8/szt. Szczypior chyba po 2zł, Rzodkiewka po 1.5 pamiętam niedawno promocję, ale po 2.5 też kupię, za pęczek.

Jak 50zł w marketowym warzywniaku wydam, to mam jedzenia pod sufit, że ciężko to do domu dotachać.

Poza tym dieta roślinna wymaga ogromnego zaangażowania czasowego, aby ją wprowadzić w życie. Chyba, że ktoś ma kucharza, który mu kupuje te produkty, obiera, gotuje i podaje gotowy zbilansowany posiłek i cały wysiłek polega na tym, aby zjeść z lepszym lub gorszym smakiem.

Ja to już robię mechanicznie, wpadam do kuchni obieraczką ciach, ciach, wrzucam do garnka, napiszę parę postów w hydeparku na forum rowerowym i gotowe...

Mam taką maszynkę chińską do szatkowania, bardzo dobra rzecz.

Offline Kobieta magda

  • Wiadomości: 3336
  • Miasto: Tröjmiasto
  • Na forum od: 19.12.2011
    • Przejażdżkowe zapiski
Odp: The Game Changers
« 15 Maj 2023, 14:14 »
Te godziny w kuchni to zapewne ze względu na brak znajomości innych rozwiązań. Stawiam że weganin od urodzenia też musiałby spędzać godziny na nauce co i jak w przypadku mięsnych potraw.

p.s.
np brokuły warto brać mrożone - taniej wychodzą zwykle. Fasola jest tania.


Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum