Kolejny udany rowerowy Eurotrip za mną.
Miałem pomysł by przejechać 6 krajów w 1 dzień i potem wracać do domu rowerem. Udało się.
Pierwszego dnia zacząłem w Czechach, potem Słowacja, Austria, Węgry, Słowenia i koniec w Chorwacji. A potem 8 dni wracałem do Wawki, przy okazji odwalając pewien sprośny oralny odcinek na mapie
Byli tacy co rysowali przyrodzenia na mapie. Ja postanowiłem iść pewien krok dalej
Statsy:
9 dni
1685 km czyli średnio 187/dzien
7 krajów w tym 6 pierwszego dnia
4 Ku*asy w tym 3 pierwszego dnia.
1 Kremówka papieska zeżarta
3 nowe przełęcze
Kilka nowych przejechanych miasteczek i gmin w Czechosłowacji
Kilka litrów wypitej Kofoli
7 kilo mniej
Największe wrażenie - zdecydowanie Kremnica za bajeczny klimat pośród gór i poniekąd Kaposvár , głównie ze względu na hotel Dorottya z pięknym secysyjnym wystrojem i pobliskim deptakiem w centrum.
Rozczarowanie - w Kutasie nie było, aż tak chujowo
. Całkiem fajna wioska, jest czysto nawet na stacji. Nad Balatonem było nudno. Mazury ładniejsze!
Pogoda absolutnie nie dopisywała. Cały czas było pochmurno, albo lało albo wiało w pysk
Dopiero w ostatnie 2 dni jechałem w krótkim rękawku, ale słoneczko i odpowiedni wiater miałem dopiero na ostatnich 120km.
Jakby ktoś pytał, to z Kutasa do Mordy wyszło 1100km - srogi pytong!
https://photos.app.goo.gl/mBSdVGnxgfqpSbUSA