Ale cały ten system jest, delikatnie mówiąc, mało przyjazny. Pamiętam (co prawda było to 10+ lat temu), jak organizowaliśmy wycieczkę Rostock-Rugia (nas 2 + dziecko w przyczepce), to nic nie planowaliśmy, jeśli chodzi o Deutsche Bahn. Kupiliśmy bilety w automacie na peronie i siup. Do pociągu wchodziło tyle rowerów, ile się dało (dwucyfrowa liczba na pewno) i nikt się nie przejmował. I tak powinno być w każdym banku.
(...) postanowiliśmy spróbować, er, przygody, i pojechać pociągiem. (...)
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Bo Przygoda, zaczyna się w PKP