Hej!
Właśnie wróciliśmy z tygodniowego bikepackingu po Słowenii - nie był to planowany od miesięcy cel naszego urlopu - raczej spontaniczna decyzja na 24h przed ruszeniem autem - dlaczego?
Otóż daty urlopu już nie mogliśmy zmienić, a wszystkie nasz destynacje brane pod uwagę we wstępnych planach w prognozach pogody wyglądały mocno burzowo - a my nie lubimy (jak już kiedyś tu pisałem) jeździć 4 dni z rzędu w deszczu
Tak więc padło na Słowenię - skorzystałem z gotowego śladu z bikepacking.com (Slovenia West Loop) i ze względu na brak czasu na gruntowe modyfikacje przyjąłem, że można mu zawierzyć -> i tak będzie pięknie, będą przygody i dużo wrażeń!
Generalnie - wypad udał się jak najbardziej - spaliśmy na campingach, pogoda dopisała również (dopiero ostatniego dnia uciekaliśmy przed burzami lekko modyfikując trasę - jedynie upały nas nieco przygniatały (35C w cieniu to dla nas jak na pokonywanie górek trochę za dużo).
Na szczęście Słowenia jest bardzo zalesionym krajem i sporo podjazdów było w cieniu - w inną pogodę może bym narzekał, że przez to traci się trochę widoków, ale w zastanej sytuacji było to zbawienne
Alpy Julijskie piękne - pogranicze słoweńsko-włoskie tajemnicze - pełne śladów pamiętających I wojnę światową, a winnice z bardzo przyzwoitym winem!
Kończąc pętlę zahaczyliśmy też o stolicę - bardzo gwarna, już sporo turystów, mimo czerwca i środka tygodnia - ale klimatyczna - infra. rowerowa gienialna! Chciałbym żeby u nas tak brali pod uwagę rowerzystów tworząc infrastrukturę miejską.
Trasa trochę nie w naszym stylu - bo w dużej części asfaltowa (na bikepacking.com autor podał że 75% jest unpaved ale nie wydaje mi się to prawdziwe). Ale całość jest poprowadzona bocznymi drogami o niskim ruchu, więc nie był to dla nas problem.
Na koniec szybka statystyka:
przejechaliśmy w 6,5 dnia 470km i ponad 8600m w górę. Mieliśmy czas na kąpiele w rzekach, jeziorkach, na spokojną obserwację tego co nas otacza, na kawiarnie czy lokalne pizzerie z zimnym Lasko
ale taki styl wypełniał nam cały dzień (taki już jeździmy). Gdyby ktoś planował tą trasę - to jednak suma przewyższeń nie kłamie - kto jeździ po górach to wie, że szczególnie w upałach dzień w dzień góry dają w kość.
Z technikaliów: pierwszy raz miałem garmina 1040 (nie solar) na dłuższym wyjeździe i bajka!
Naładowałem go w Polsce a wróciłem po tym tygodniu z jeszcze 12% baterii (sprawdziłem to ekran z nawigacją był włączony przez ponad 55h!)
Tu relacja zdjęciowa:
https://photos.app.goo.gl/8Qy67jbt88FNSoK2APozdrawiam wszystkich i udanych wojaży życzę!
Marek