Właściwie to chyba na kiepskich lekarzy trafiłem... tzn podobno bardzo dobrzy... Badali mnie na różne sposoby, wysłali na rezonans, usg i inne dziwne zabiegi i mówili, że wszystko jest prawie dobrze (staw nie pracuje idealnie w swojej osi, że coś z rzepką) tylko, że ból czasami był nie do wytrzymania np podczas wchodzenia po schodach. Staw potrafił się zablokować na chwilę tak, że nie dało się chodzić. Z drugiej strony czasami nie chciał się zablokować w ogóle idziesz a tu nagle noga Ci się ugina - zabawnie to wyglądało...
W końcu jeden z lekarzy powiedział, że nie wie co jest i że trzeba by to otworzyć by sprawdzić dokładnie - na co ja nie wyraziłem zgody - jak się okazało słusznie... po roku ćwiczeń, smarowania maściami i używaniu opasek ortopedycznych - staw zaczął działać...
Na moje niewprawne oko to problem nie był aż taki poważny tylko, że nie zdiagnozowany i pewnie zamiast długiego czasu wracania powoli do zdrowia dałoby się to dużo szybciej załatwić