Europa Wschodnia 2023

[JerzyJerzy]

Mieliśmy wczoraj mały wypadek podczas jazdy po ścieżce rowerowej - pani wybiegła koledze przed rower i kraksa, wypadek, wywrotka, rowerzysta leży. Obeszło się bez helikoptera i reanimacji - tylko kilka ran i ból głowy. Rower też przeżył, ale lusterko się urwało. Dobrze, że mamy wykupione ubezpieczenie. Poszkodowany wraca do żywych, ale potrzebuje trochę czasu na rekonwalescencję. Teraz dalsza wyprawa stoi pod znakiem zapytania.

Póki co jesteśmy ciągle w miejscowości Buczacz. Dzisiaj z racji przerwy w wyprawie związanej z wczorajszym wypadkiem siedzieliśmy sobie w barze, jedząc 30 cm pizzę za 16 zł i pijąc kawę, a tu nagle alarm rakietowy. Pytaliśmy gdzie uciekać, gdzie się schować, ale nas uspokoili, że mamy się nie bać i dopić na spokojnie kawkę. Zainstalowaliśmy tylko apkę 'Alarm', która włącza się jak jest zagrożenie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zarobki miesięczne miejscowych są rzędu 700-900 zł, a z tego co zdążyliśmy się zorientować to ceny nie odbiegają jakoś bardzo od polskich.

Ogólnie bardzo ciepło nas tu przyjmują, wystarczyło pół godziny posiedzieć przy stole z ludźmi, a już nieba ci chcą przychylić.

[EASYRIDER77]

dobrze, że tak to się skończyło. Powrotu na trasę szybką życzę

[podjazdy]

jedząc 30 cm pizzę za 16 zł

a z tego co zdążyliśmy się zorientować to ceny nie odbiegają jakoś bardzo od polskich.

W Poznaniu pizza 30 cm z dodatkami kosztuje około 40 zł. Nawet pizza bez dodatków jest zazwyczaj ponad 30 zł, więc po samej pizzy widzę, że jest 2,5 krotnie taniej niż w Poznaniu. Czyli 900 zł starcza na tyle pizz co 2250 zł u nas.

[JerzyJerzy]

Wyjazd z Kamieńca Podolskiego, kierujemy się do granicy z Mołdawią i znowu podjazdy, a tu żar leje się z nieba. Zdjęcia nawet nie próbowaliśmy zrobić...
Widzimy jakąś budkę z odrobiną cienia. Zajeżdżamy, a to okazała się strażnica z żołnierzami. Zezwolono odpocząć. Potem zziajanych napojono i zostaliśmy zaproszeni do środka. Poczęstowali barszczem ukraińskim, kompotem, sokiem i słodyczami. Dodatkowo naczelnik do naszych menażek z barszczem dorzucił mięso (choć mięsa unikam to nie wypadało odmówić). Spałaszowaliśmy wszystko w asyście karabinów, a na drogę wmusili karton soku. Z takiego bezinteresownego kraju będziemy wyjeżdżać.



No i nareszcie pierwszy rowerzysta napotkany od początku wyprawy - pokrewna dusza. Sasza na gravelu też robi dłuższy trip.



Miejscówka w ogródku cerkwii miejscowości Chocim - komendant policji będzie powiadomiony, zobaczymy czy wyśle patrol.



Patent, by rower nie zapadał się w trawie.

[Rowerownik]

Piękna podróż. Na zamek w Kamieńcu zaglądaliście? Ciekawe czy tam teraz puchy są czy turyści nie odpuścili?

[JerzyJerzy]

Przejście graniczne - nie czekamy w kolejce z samochodami, podjeżdżamy i pytamy strażnika czy nas przepuści. Wjeżdżamy, otrzymujemy karteczkę i zdobywamy cztery pieczątki w czterech punktach kontrolnych, i już w Mołdawii.

Śpimy w miejscowości Lipkany, Moldovia, pod cerkwią. Wieczorem przyszedł ksiądz i przyniósł coś do jedzenia. Torba słodkości i miód z własnej pasieki, a wiadomo, że wszelkie miody z pasieki zakonników są przednie. A najlepsze jest to, że przyniósł wszyściutko, co znalazł w domu - nawet rozpoczęte ciastka.
Oprócz policji zawiadomił też wojsko. Rano budzimy się w scenerii jak z filmu "Potop". Dzwony w cerkwii, śpiewy po ukraińsku. Widzimy przebranych ministrantów i panie w różnych nakryciach głowy.


Jest tak gorąco, że już chwytamy się każdej formy ochłody.

[JerzyJerzy]

Mołdawia
My, rowerowi maniacy, w nocy zostaliśmy zaatakowani kamieniami przez młodzież. A zaczęło się o 23.00 - ktoś szarpie namiotem, budzimy się, a on ucieka 5 m do grona swojej bandy  około 10-15 ludzi w wieku 13-17 lat. Próbujemy ich przepędzić, ale są agresywni i podchodzą coraz bliżej. Robimy im zdjęcia, straszymy policją ... uf wycofują się. Zezwolenie na nocleg dostaliśmy od ochroniarza - a gdzie jest teraz? Sami zastanawiamy się co zrobić, a tu z ciemności lecą na nas kamienie. Zakładam kask i dzwonimy na policję, ale chyba śpią. Drogi odwrotu nie ma, tam słychać młodzież...  i znowu podchodzą.  Utarczki, groźby, nie mamy szans. Dzwoniny na 112 i przysyłają patrol na kogutach. A tu cisza, spokój tylko psy ujadają. Pani policjantka sugeruje, że napastnicy już uciekli i możemy iść spać, a radiowóz odjeżdża.  To my - "Jeżeli nie zapewnicie nam bezpieczeństwa to dzwonimy do konsula polskiego w Mołdawii." i wtedy się obudzili - dzwonili do przełożonych itp. Zostali do rana nieopodal namiotów. Rano przyszedł wójt czy burmistrz miasteczka, przepraszał i dał 200 Leii (po 5€) "kupcie sobie chleb i wodę jak dalej pojedziecie, bo kartą nigdzie nie zapłacicie". Potem nagle drzwi od szkoły się otworzyły, udostępniając nam kuchnię, ale my już po śniadaniu. Nie pospaliśmy za wiele tej nocy. Dało nam to do myślenia, aby zmienić dalszą trasę.

[MaciekK]

Dało nam to do myślenia, aby zmienić dalszą trasę.

A jakie macie w tej kwestii pomysły?

[zly-sze]

Kurcze, ale zdziczała młodzież, żeby w ludzi kamieniami rzucać. No nieźle. Zszokowało mnie to, jakoś nie wpasowuje się w moje kanony piękna i niepiękna. U nas to taka grupka się naradza, kto podejdzie spytać, wybierają przedstawiciela i on idzie, pyta "co ja robię tu?", ale żeby kamieniami witać gości we wsi...

[sinuche]

Cytat: JerzyJerzy w Wczoraj o 23:40
Dało nam to do myślenia, aby zmienić dalszą trasę.

A jakie macie w tej kwestii pomysły?

Rozbijajcie się "na dziko", zdala od wsi.
Mniejsze prawdopodobieństwo że ktoś zauważy.

Najlepiej w lesie, ale z tym w Mołdawii krucho

[Król Julian]

Kurde. Mega niesympatyczna przygoda. Skąd się to w ludziach bierze...? Dobrze, ze skończyło się bez większych konsekwencji.

[podjazdy]

Może to była cygańska wioska, oni mają taki zwyczaj rzucania w przyjezdnych wszystkim co się da. Zmiana trasy może nie pomóc, bo taka dzicz jest w wielu krajach, także np. na Słowacji.

[MaciekK]

Może to była cygańska wioska, oni mają taki zwyczaj rzucania w przyjezdnych wszystkim co się da. Zmiana trasy może nie pomóc, bo taka dzicz jest w wielu krajach, także np. na Słowacji.

To trochę niesprawiedliwe stwierdzenie. Przejeżdżałem przez wiele wiosek cygańskich na Słowacji, niekiedy wyglądały jak fawele, ale nigdy nikt we mnie niczym nie rzucił. Większą niechęć do rowerzystów przejawiali rdzenni Słowacy.



Tutaj nawet "udało się" pogadać jak wyczaili, że robię zdjęcia

[Daniel]

To oczywiście nie tłumaczy napaści, ale bezpieczniej jest nocować w miejscach, w których nikt nas nie widzi.

[dudi]

Jadąc przez Mołdawię nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy, ale też spanie było zawsze na gospodarza albo w ukryciu pomiędzy wioskami, nigdy w środku wioski na widoku. No i było to naście lat temu...