Europa Wschodnia 2023

[walsodar]

Gadałem kiedyś z miejscowymi w Kołoczawie i mówili, że bywały widziane w rejonie Ust Czornej i przełęczy Przysłup. Z drugiej strony latem pasie się tam mnóstwo bydła i to luzem, bez psiaków. Jedyny trop widziałem na śniegu pod Pikujem, ale to blisko nas.

[JerzyJerzy]

Banda crossowców pali gumy pod sklepem.



Bratamy się z naszymi ukraińskimi "kuzynami" jeżdżącymi też na dwóch kołach.

[JerzyJerzy]

Rano opuściliśmy nasz hotel "Pod Kroplówką". Pożegnaliśmy się z Michaiłem (odpowiednikiem naszego ratownika medycznego), wcześniej dokładnie sprawdzając, czy nie mamy dziwnych śladów na szyi. Wprawdzie nocowaliśmy na trawniku nieopodal punktu ratownictwa, ale skojarzenia z Transylwanią jakoś same się nasuwają.



Przy szybszej jeździe z górki zauważyłem halsowanie kierownicy, tak z częstotliwością około 5Hz. Obawiam się, że to może świeżo wymieniony sztywny widelec, a zachowuje się jakby był z plastiku. A może to zbyt wysoko zawieszone sakwy?

[zly-sze]

Miejscowy mi powiedział, że lokalski całe życie w górach mieszkają i niedźwiedzia nie widzieli, a przyjeżdża taki Warszawiak i sobie z misiem fotki robi.

[JerzyJerzy]

Wstaliśmy rano, szybkie zakupy w biedronce...


Potem sprawdzanie, czy wzrok pozwala dalej jechać... w mobilnym zakładzie optycznym.


Badanie okresowe zaliczone!



Jadąc dalej posilamy się zerwanymi gdzieś przy drodze owocami nie do końca nam znanymi.





Ostatnio kolega mnie namawiał, że niedaleko serwują rewelacyjnego, najlepszego pod słońcem pieroga. Ale zrobił mi smaka... No to jedziemy, mówię. On - To 200 km. I już niewiele nam zostało.

Wieczorem hotel i namioty do wysuszenia.

[JerzyJerzy]

Dobijamy nasze "kapcie" do 7,5 bara, bo asfalt dobry - znaczy zwyczajny.



Wielki kot wziął nas na celownik. Inne zwierzaki nie wykazywały zainteresowania kołami rowerowymi.



Po drodze zauważyliśmy grupę kobiet, pracującą przy kapliczce cerkiewnej. Po dłuższej rozmowie okazało się, że tak pracują co tydzień jeden dzień bezinteresownie na rzecz cerkwii. Specjalnie dla nas otworzyły główny przybytek, abyśmy mogli go podziwiać.

[Wilk]

Dobijamy nasze "kapcie" do 7,5 bara, bo asfalt dobry - znaczy zwyczajny.

Do 7,5 bara to się pompuje szosowe opony 25mm, nie turystyczne, na oko koło 40mm. Opona o szerokości 40mm to z reguły maksymalne dopuszczalne ciśnienie ma koło 6 barów. A już na Ukrainę i tamtejszą jakość dróg to raczej najmniejsze sensowne ciśnienie bym polecał

[JerzyJerzy]

Do 7,5 bara to się pompuje szosowe opony 25mm, nie turystyczne, na oko koło 40mm. Opona o szerokości 40mm to z reguły maksymalne dopuszczalne ciśnienie ma koło 6 barów. A już na Ukrainę i tamtejszą jakość dróg to raczej najmniejsze sensowne ciśnienie bym polecał

Masz rację Wilku, tak podają instrukcje, ale my mamy już słuszny pesel (6 z przodu), dodatkowo własne sadełko i ciężkie sakwy, walczymy z 34 stopniowym upałem i 10% podjazdem to chociaż trakcję opon chcemy mieć na maxa, nawet kosztem komfortu. Przed wyjazdem założyliśmy nówki maratony, aby mogły zdzierżyć większe ciśnienia. Pozdrawiam

[JerzyJerzy]

I dojechaliśmy do miejsca gdzie występuje ponoć wielki, smakowity pieróg. I już mieliśmy zamówić przez Glovo, ale...



Wstąpiliśmy do polecanej Lwowskiej restauracji J.A.Baczewski na śniadanie. Wszędzie pełno restauracji bez klientów, a tu kolejka - więc stoimy i czekamy. Zastanawiamy się czy wysoka renoma 200-letniej knajpy pozwoli wejść w stroju kolarskim. Wykupujemy bilet wstępu na salę jadalną. Wchodzimy, a to oranżeria, kwiaty, śpiewające kanarki, papugi i cicha muzyka prawdziwego fortepianu. Zamawiamy coś na ząb. Atmosfera jak z lat dwudziestych, aż się nie chce wracać do rzeczywistości. Niestety "Dyzmy" nie widzieliśmy - wychodzimy.



Zwiedzamy. Co cenniejsze figurki, freski zabezpieczone przed uszkodzeniem.


Nie mogliśmy się oprzeć - wracamy do Baczewskiego na obiad.

[JerzyJerzy]

Jeszcze odwiedzamy Nikifora.



Może taki rower zapodać z potężnym akumulatorem, bez pedałów - lajcik.



Wieczorem idziemy do kopalni kawy. Górnik prowadzi nas na dół, wyposaża w kaski górnicze, ciemno jak ..., ostrzega, żeby się nie potknąć o szyny. Idziemy do przodu i zamawiamy kawę - specjalność zakładu.

[JerzyJerzy]

Kawę podano w asyście miotacza ognia (filmik można obejrzeć klikając w ten link  ).

Zapowiadany wielki pieróg okazał się wielką pomyłką. Opuszczamy pokój z widokiem na ogród i pałac Potockich, czas wracać do domu, do Polski.


Serdecznie dziękujemy za uwagę i zainteresowanie, mimo że nie był to egzotyczny kierunek przejechany na super wypasionych grawelach, po prostu "starsi panowie dwaj" trochę dalej od domu.

[łatośłętka]

Bardzo dziękuję, podobałoś.

[quo vadis]

Jestem towarzyszem podróży. Po pierwsze dużo  ścieżki, a po drugie wsta moje zdjęcia i filmy bez mojej zgody. Jakby tego było mało to chcę wszystkich ostrzec przed nim. Tu są wpisy z whatsapp. Pierwszy do żony a drugi do moich znajomych. Sami zróbcie  sobie obraz o nim.

[6.8., 09:07] Jacek: Dzień dobry, przepraszam że  do Pani piszę ale sytuacja między nami ektremalnie napięta. Mąż jest niewiarygodny,nieodpowiedzialny, brutalny.  Ciagle klamie i zaprzecza o ustalonej umowie.Wczoraj doszło do bójki chciał mnie uderzyć akumulatorem w głowę i mówiąc że jego zamknie policja ale ja pójdę do piachu. Obiecuje  zapłacić długi a nie chce. Niech  nie ogłasza się na forum bo podam wszystkie fakty aby ostrzec innych ludzi. Mało brakowało do rozlewu krwi bo rower I pieniądze są dla niego jedynym Bogiem.
Bardzo mi przykro że muszę to do Pani pisać. Niestety nie da się z nim rozmawiać o problemach. Jest tylko odpowiedź " jest dobrze"
Przykro mi ze to piszę ale ostatniej nocy bałem się o moje  życie. Pozdrawiam
[6.8., 09:07] Jacek: To napisałem do jego zony

A to drugi

Jetem w Zgorzelcu w hotelu. Muszę odpocząć od tego stresu  i psychola. Chcę ta sprawę zamknąć i postarać się zapniec .
NA koniec to wygląda tak że koleś od sponsora dostał 3800 zł. Tego tu nie wydał bo pił wodę ze studni i czekam aż miejscowości co dadzą ciastka itp. Skąpstwo to skrome określenie. W trakcie zaciągał u mnie pożyczki obiecując zaraz spłatę. Do rękoczynów doszło w Przemyślu na dzień przed odjazdem spał od 15 do 20 budzę go bo też chcę iść spać i się rozliczyć. Udaje zaspanego  05 godziny później zaraz modele godzina. Delikatne dotknąłem w ramię o wówczas się zaczęło. Zerwał się chwycił za akumulator od roweru i chciał mnie uderzyć krzycząc mnie policja zabierze ale ty najpierw pójdziesz do piachu. Ja leżąc na łóżku odpychałem
Niego nogami. Trochę to trwało aż sobie odpuścił. Czyli on za kasę  zrobi wszystko. Chyba psychol?
Dla niego rower I kasa to Bóg.
Trzeba było wcześniej się rozstać. On by tam zginął sam. Szkoda mi go było bo straszna pokraka życiowa, nawet w sklepie potrzebuje pomocy.

[miki150]

Przeczytałem trzy razy, dalej nie rozumiem kto napisał te wiadomości i kto kogo bił tym akumulatorem...

[podjazdy]

Przeczytałem trzy razy, dalej nie rozumiem kto napisał te wiadomości i kto kogo bił tym akumulatorem...

Mnie intryguje już sam początek, dużo ścieżki. Może to jazda szlakami, a może to dużo ścieżki sypanej z białego proszku.

Z tego co rozumiem, to Jacek, czyli JerzyJerzy napisał jakieś głupoty, bo było za dużo ścieżki, czyli narkotyków. I ten drugi quo vadis jest wkurzony, bo znajomi + żona dostali jakieś wypociny. A może oboje narozrabiali i teraz jest okres kaca moralnego?