Autor Wątek: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu  (Przeczytany 2009 razy)

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 1 Sie 2023, 12:16 »
DZIEŃ 1
Plany wakacyjne w tym roku legły w gruzach. Zatem ten wyjazd był “ku pokrzepieniu serc” i "dla otarcia łez". Wycieczka na Podkarpacie niezmiennie przypomina o spuściźnie zaborów. Trochę latek minęło, ale do Rzeszowa i Przemyśla, z Łodzi, wciąż jeździ się przez Warszawę lub Kraków. Droga żelazna przez Kielce, jakoś się nie przyjęła.
Skromne 90 min na przesiadkę w Krakowie spożytkowałem na rowerowy spacer po Starym Mieście.


To jest wiecie co...


a to rower na tle sami wiecie czego...

W końcu, po blisko 10h telepania się pociągiem docieram do Przemyśla. Miasto nie robi dobrego wrażenia. Ogólnie - zaniedbane. Twierdzę Przemyśl, pozostawiam sobie jako osobny temat do realizacji. Niezwłocznie ruszam w trasę. “Trasa” na tej wycieczce istnieje jedynie jako zarys strategiczny. Nie mam kreski. Operacyjnie pracuję na mapach papierowych, a taktyczne dylematy rozstrzygam w nawigacji.
Wylot z Przemyśla, na południe, mało przyjemny. Jakaś ruchliwa droga wojewódzka (885). Bez poboczy i bez drogi rowerowej. Słabo. Na szczęście szybko zjeżdżam z tej wątpliwej przyjemności, na rzecz dróg lokalnych.


gdzieś na bocznej drodze...

Postanowiłem kierować się na Ustrzyki Górne, blisko granicy z Ukrainą. Tutaj już żniwa i bocioklapy mają również swoje żniwa na nagłe opustoszałych polach.


To jest bocian na rżysku

Mijam pierwsze cerkwie z ich charakterystyczna architekturą


Fredropol

Na horyzoncie powoli pojawia się cel mojej wycieczki. Pojeździć sobie na luzie po górach i dolinach :)


W tle pojawiają się góry. Miło :)

Zamierzałem doliną rzeki Wiar dojechać do Huwnik i podjechać do Kalawarii Pacławskiej. Grzbietem od północy. Jednak identyczny plan miała piękna burza, która nadciągała wprost, w tą dolinę, właśnie od północy. Grzmoty i huk artylerii. Kurtyny deszczu na horyzoncie. Wtedy jeszcze wierzyłem w rzekome lato, które miało być w tym roku w Polsce i moknąć wcale się mi nie uśmiechało.


Rzeka Wiar

Zmieniam zatem plan i nie jadę “pd burzę” ale wybieram skręt na ostry podjazd. Wprost do Kalwarii Pacławskiej generalnie wzdłuż kalwarii. Liczę, że nawet jak burza mnie dogoni, to na szlaku kalwarii może jakiś daszek, kapliczka, albo cuś, się znajdzie. No cóż. Podjazd jest godny, szybkość marna, burza nadciąga, a schronienia brak. I nagle cud. Kiedy niemal widzę ścianę deszczu, za kolejną serpentyną, pojawia się duża kapliczka. Do tego otwarta.


Kapliczka kryjąca Cudowne Źródełko Pacławskie

Wpadam do niej wraz z pierwszymi kroplami deszczu. Za chwilę wciągam też rower, bo na dworze leją się potoki wody z nieba. Dodatkowo okazuje się, że kapliczka skrywa Cudowne Źródełko Pacławskie. Zatem mam schronienie. Mam dostęp do źródlanej wody. Siedzę sobie, popijam wodę ze źródełka i wyjadam zapasy. Da się żyć 🙂

Ruszam. Odjeżdżam za kolejną serpentynę i kolejny znak. Piękna tęcza od horyzontu po niebo. Same znaki opatrzności wokół mnie :)


Tęcza. Niemal mistyczny znak...

Jest jakaś akcja Straży Granicznej. Trzepią samochody, lata sobie helikopter. I jeszcze ten deszcz. To mnie niepokoi, bo wymyśliłem założyć biwak na Połoninie Kalwaryjskiej. To niestety jedynie około 1,5 km od granicy z Ukrainą w linii prostej. Jak na widelcu. W sumie nie mam ochoty zaczynać wyprawy od kłopotów. Wjeżdżam na dziedziniec klasztoru. Fotka bazyliki i jadę dalej.


Fotka bazyliki i jadę dalej.

Widzę jakieś sanitariaty i rynny do mycia się. Pewnie dla pielgrzymów. Dostrzegam łączkę ze słupami oświetleniowymi. I jest jeden namiot. Pewnie pole namiotowe dla pielgrzymów. Wbijam na nie. Problem rozwiązany. Zresztą, lepiej odwoływać się do miłosierdzia zakonników niż wyrozumiałości Straży Granicznej. Widoki przednie.




Widok z łączki. Może być :)

W nocy mam gości. Grupka młodzieży przychodzi na łączkę. Mocno się dziwią, niemal wpadając w ciemności na namiot i rower. Siadają w pobliżu. W każdym razie ich rozmowę słychać doskonale. Jakaś dziewczyna daje piękny wykład o gwiazdozbiorach. Odżywa starożytna Grecja. Ma niesamowitą wiedzę i ciekawie odpowiada. Wsłuchany w opowieść o gwiazdozbiorze Wolarza usypiam…




« Ostatnia zmiana: 1 Sie 2023, 21:50 Król Julian »

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Kobieta magdad

  • Wiadomości: 1495
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.08.2006
    • http://www.bajkers.com
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 1 Sie 2023, 13:49 »
Wiem, że szlak Twierdzy zostawiłeś sobie na kiedy indziej, ale ja lubię wyjazd ulicą Tatarską i póżniej szlakiem fortecznym - podobnie jak trasa PGRu. Na  Połoninkach  Kalwaryjskich spałam dwa razy. Za drugim razem najpierw latał nad nami helikopter, po jakieś godzinie przyjechała fiatem Panda Straż Graniczna. Akurat paliliśmy ognisko, więc pierwsze ich pytanie było, czy mam dla nich kiełbasę :D. Spisali nasze dane, bo taki mają obowiązek, ale powiedzieli, że możemy tutaj spokojnie biwakować.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 1 Sie 2023, 15:21 »
Ano. Dobrze wiedzieć na przyszłość, że chłopaki mają dystans.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 2 Sie 2023, 12:35 »
Dzień 2
Dzionek budzi mnie pięknymi mgłami zalegającymi w dolinach.


Spider, czyli jak ktoś, kiedyś podsumował "Namiot klasy psia buda"


Sympatyczny dla oka widoczek o poranku

Stwierdzam, że skoro tyle dobra doświadczyłem ze strony Klasztoru Franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej to warto wrócić i podziękować. Podjeżdżam pod bazylikę. Jest otwarta i schodzą się ludzie. Dowiaduję się, że niedługo rozpocznie się nabożeństwo zwane Jutrznia. Nie wiem co to jest, ale postanawiam zostać i wraz z franciszkanami powitać dzień na Jutrzni. Nabożeństwo ma przyjemny charakter i polega na śpiewie za prowadzącym mnichem.


Franciszkanie w czasie Jutrzni.

Co prawda ani nie znam słów ani nie mam śpiewnika ale samo nabożeństwo i śpiew mi się podoba.
Zwiedzam jeszcze wnętrze bazyliki. Dosyć typowy, bogaty, barokowy wystrój. Największe wrażenie budzi bogata polichromia sklepienia


Główna nawa bazyliki mniejszej w Kalwarii Pacławskiej

Najważniejszą relikwią jest cudowny obraz Matki Boskiej Pacławskiej


Najważniejsza relikwia klasztoru

Oglądam też wystawkę dotyczącą nowicjatu. Franciszkanie to zakon pracujący. Takie pozytywistyczne podejście do misji. Podoba to mi się, ale w zakonie pozostać nie zamierzam, zatem jadę dalej.


Tak wygląda nowicjat u Franciszkanów. Przynajmniej na posterze

Wyjeżdżając na połoninę nachodzi mnie żal, że jednak nie zdecydowałem się na nocleg na niej.


Połonina Kalwaryjska w pełnej krasie

Widoki przednie. Ale coś za coś.
Za to przeżyłem ciekawe chwile z samego rana w otoczeniu klasztoru. Całkiem inne dla mnie niż zazwyczaj towarzyszą na wyprawowych biwakach.
Po wczorajszym deszczu mogę też doświadczyć trochę beskidzkiego błota. Jest niezawodnie tłuste, głębokie i doskonale się lepi 🙂


A taki był czysty i amerykański

Na Żytnie (505 m.n.p.m) jest wiata. Jak głoszą wszechobecne napisy “Własność prywatna”. Zresztą droga również prywatna i surowo wzbroniona. Wiata jak rozumiem prywatna wraz z tonami śmieci piętrzącymi się wewnątrz. W sumie przez te śmieci, miejsce mało sympatyczne.


Zdjęcia śmieci robić nie warto

Robię sobie chwilę odpoczynku na ławie. Delektuję się małą słodyczą i ruszam powoli dalej.


Pierwszy raz wypróbowałem kijek :)

Powoli, bo szkoda, każdego metra tej wspaniałej ścieżki i otaczających mnie widoków.


Bociany zaczynają startować

Na horyzoncie wypiętrzają się już Góry Sanocko-Turczańskie.


Za chwilę już zanurzę się w górskich dolinach

Trzymam się niebieskiego szlaku pieszego i docieram do Arłamowa.


Ciekawe, że aparat nie odwrócił zdjęcia?

Pora jednak była zbyt wczesna zatem nie skorzystałem z sugestii że "Jesteś u celu" i nie rozbiłem namiotu obok hotelu. Pojechałem dalej.


Pokusa

Ciekawy malunek przystanku niestety zeszpecony wandalizmem i durną tablicą


Ładnie, było by

Jedzie się bardzo przyjemnie jakimiś zapomnianymi górskimi drogami, jednak bardzo komfortowymi


Prawie jak autostrada rowerowa

… aż w końcu wyjechałem na dróżkę gdzie ostrzeżono mnie przed niedźwiedziem.


Miś, sztuk jeden

Jak głosił znak tylko jednym, więc pojechałem dalej. Misia akurat nie było, więc zrobiłem sobie popas na kłodach. Zresztą ściętych drzew było mnóstwo. Co krok to nowy skład. Widać niedźwiedź połamał.


Cóż za piękny zapach świeżo ściętego drewna

Postanowiłem nieco zmienić plany. porzuciłem niebieski szlak i skręciłem w kierunku Ropianki, aby obejrzeć sobie tereny, które sprawiły, że przez krótki czas Galicja była europejskim Kuwejtem.
 

Urzekająca prostota mechanicznego napędu

 Rzeczywiście szyby naftowe, takie stare, XIX wieczne były.


Przypomina mi się scena z filmu Vabank

Były również bardziej współczesne instalacja napędzane silnikiem elektrycznym.


Prawie jak w Kuwejcie

Co ciekawe czuć było, szczególnie przy tych nowszych, zapach ropy, więc wydobycie jakieś tam cały czas na miejsce.
Przejeżdżam nad rzeką Strwiąż, która wyróżnia się z tym że jako nieliczna nie należy do zlewiska Morza Bałtyckiego.
Zamieniam zapach ropy na kwietne, górskie łąki


Szybów nie ma, ale i tak jest zajebiście

Mijam Ustrzyki Dolne. Kojarzą się mi z niczym. Zjadłem obiad. Był ok. Kieruje się w stronę Soliny
Przy samej Solinie od razu widać że człowiek dojechał do cywilizacji. Jest nawet kolorowa karuzela


Pamiętam, jak do miasta raz zjechał na dzień wielki cyrk Po przedstawieniu byłaś zła bo chciałem w świat z cyrkiem iść Na karuzelę musiałem cię wziąć By pęd osuszył ci łzy

 i bazar pełen wszelkich dóbr


Przenieśli tu stadion XX lecia chyba?


 No oczywiście jest również zapora

Korona zapory w Solinie

 i przepiękne widoki na jezioro Solińskie


Panorama zbiornika w Solinie jest niepowtarzalna

chyba jedyne w Polsce o takim charakterze.

Kolej gondolowa przerzucono nad doliną Sanu i robi wrażenie. Nie korzystam, ale zapewne musi być efekt WOW!


Zbiornik wyrównawczy i kolej gondolowa. Tutaj wrażenia są największe

Jadę na Polańczyk. Chcę uniknąć głównej drogi i znajduję na mapie ścieżkę rekreacyjną. To jednak kompletna porażka. Nie da się tam sensownie jechać rowerem. Rozczarowanie że pomiędzy Polańczykiem a Soliną nie poprowadzono jakiś sensownej ścieżki i edukacyjno-rekreacyjnej łączącej te dwie, turystyczne miejscowości. Liczyłem na widoczki takie jak ten


Tak miało być... ścieżynka zawieszona nad wodami Soliny

ale się niestety przeliczyłem. Chcąc nie chcąc, często musiałem uciekać na asfalt
Tak sobie marudząc dojeżdżam do Polańczyka i robię mały popasik z widokiem na Solinę tym razem od drugiej strony. Znów nawiedza mnie deszcz.



Tak kontemplując widoczek stwierdzam że właściwie to nigdzie dalej nie jadę.  Wbijam na małe, prywatne pole namiotowe i w spokoju spędzam noc w Polańczyku


« Ostatnia zmiana: 2 Sie 2023, 12:43 Król Julian »

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Zbyszek

  • Wiadomości: 1473
  • Miasto: Zawiercie
  • Na forum od: 17.02.2009
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 2 Sie 2023, 19:10 »
Pamiętam, jak do miasta raz zjechał na dzień wielki cyrk Po przedstawieniu byłaś zła bo chciałem w świat z cyrkiem iść Na karuzelę musiałem cię wziąć By pęd osuszył ci łzy
... Obiecywałaś pół nieba mi dać
Wyjechał cyrk, a ty z nim zniknęłaś ...
 :(

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3971
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 2 Sie 2023, 21:58 »
Plany wakacyjne w tym roku legły w gruzach.
O, to tak jak u mnie. Super warun w Alpach od środy, ale niestety beze mnie. Wyjazdy 4-5 dniowe to maksimum możliwości.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 2 Sie 2023, 22:05 »
Witaj w klubie

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3971
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 2 Sie 2023, 22:18 »
Witaj w klubie
Mam nadzieję, że członkostwo nie jest automatycznie przedłużane i wygaśnie wraz z powrotem do drukowania Kalendarza. Wszystko przez brak Kalendarza Forum Podrozerowerowe.info, gdyby było zaplanowane i zaznaczone w wiszącym w gabinecie Kalendarzu, to bym miał solidny argument. A tak rozeszło się po kościach i nici z wakacji.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 3 Sie 2023, 07:14 »
"Chłopaki" przyjemnie skracają dystans, kiedy się ich wcześniej powiadomi o planowanej trasie "granicznej". Polecam takie rozwiązanie. Sami przywiozą kiełbaskę:)
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 3 Sie 2023, 14:33 »
Widzę, że i kawałek trasy PGR był grany, ten przystanek w Jureczkowej to dobrze kojarzę (ale widać niestety już go częściowo zdewastowano), przerzut do Ropienki chyba też po trasie wyścigu robiłeś, tam się jedzie już takim zarastającym i znikającym asfaltem. A później już na asfalcie jest atomowy zjazd do Ropienki, gdzie można pod 80km/h wyciągnąć  ;)

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 3 Sie 2023, 15:50 »
Ropienki, gdzie można pod 80km/h wyciągnąć  ;)
No i przekroczyłem tam 80 km/h na moim Ogrze  ;D ;D
Ale to już ostatni raz. Od poniedziałku mądrzeję  ;)

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 4 Sie 2023, 21:47 »
DZIEŃ 3
Szybko wyjeżdżam nad Polańczyk i w końcu otwierają się te właściwe widoki. Widoki na Solinę...


Solina z właściwej perspektywy

 oraz widoki na Bieszczady.


Konkretne górki na horyzoncie. Hipnotyzują i przyciągają

Jest ładnie, chociaż widoki zasłaniają góry... więc stajemy ciągle i wpatrujemy siw nie. Jazda nie idzie :)


Więcej popasu niż jazdy

Kieruje się dolinę Sanu. Będę jechał drożyną zawieszoną na stoku pomiędzy dnem doliny Sanem a Pasmem Otrytu.


OK. Aż tak ostro nie było, ale czego się nie robi dla sławy i podziwu tłumu

Piękne tereny. Kwintesencja Bieszczad.


Jest zajebiście!
W transkrypcji na polski oznacza to bogactwo doznań wizualnych, wynikającego z holistycznej komplementarności  walorów oraz elementów krajobrazowych, w szczególności intensywnej morfologii warunkowanej elewacjami orogarficznymi pasm górskich, rozdzielonymi negatywnymi elementami rzeźby dolinnej zdominowanej współosiową do jednostek grzbietowych doliną Sanu stanowiącego bazę erozyjną recypienta wobec poprzecznych, inicjalnych rozcięć erozyjnych; całość ta ubarwiana jest i podkreślona jednocześnie w obrębie terasy nadzalewowej reliktami elementów krajobrazu kulturowego, wyrażonego w obecności obszarów trawiastych oraz zróżnicowaniem formacji drzewiastych w tym udziału drzew synantropijnych, wyraźnie stojących w opzycji fitosocjologicznej wobec otoczenia zwartych kompleksów buczyn karpackich; oczyma wyobraźni widzimy jeszcze brakujące atrakcje krajobrazowe w postaci klimatycznych jednostek osadniczych rozproszonych na tym terenie.


To właśnie ten obszar właśnie, a nie Wielka pętla Bieszczadzka, stworzył tą legendę legendę dzikiego bieszczadzkiego zachodu. Relikty historii, dzisiaj polany w dolinie Sanu, gdzie stały wsie liczące po 1000 mieszkańców jak Tworylne, Krywe. Dzisiaj królują tu żubry i pozostały tablice dla turystów.


I tyle zostało

No cóż. Było minęło, ale historia tych terenów jest znacznie bogatsza. Odwiedzam resztki granicznej strażnicy niemieckiej, z czasów kiedy III Rzesza i ZSSR sąsiadowali sobie na linii Sanu na trupie II RP.


Najpierw była tu niemiecka strażnica graniczna, później umocniony punkt żandarmerii pacyfikacyjnej, dalej epizod przejęcia przez zbuntwane oddziały słowackie (sic!), które chciały wesprzeć powstanie na Słowacji, a później nowa Polska, która to spaliła. W sumie ciekawa historia jak na 5 lat istnienia

Ścieżka jest cudowna. Resztki asfaltu lub szuter. Tak powinien wyglądać świat. W dole San zdradza budowę geologiczną Karpat. W rozcięciu erozyjnym pojawiają się wychodnie fliszu karpackiego. Naprzemianległe warstwy łupków, margi, piaskowców. Elementy twardzielcowe tworzą  malownicze szypoty.


Układ strukturalny wobec osi doliny wskazuje na antecedentny charakter przełomu Sanu

I tak jadąc przez ten bajeczny dla mnie wprost krajobraz dojeżdżam sobie do Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Jaki koń jest, każdy widzi

który konsekwentnie straszy mnie niedźwiedziami, tym razem na drodze.


Miś na drodze. Ja mam Ogra, i nie zawaham się go użyć

Mam Ogra i dzwonek, więc śmiało pedałuje dalej. Przez Dwernik dojeżdżam do Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej i na przełęcz Wyżną. Pomnik poświęcony ofiarom gór i ratownikom oraz lokalnemu poecie.


Całkiem fajny. A może kiczowaty? Nie mogę się zdecydować

Ciekawa scena, gdzie karetka pogotowia. Zwykły ford transit wjeżdża ścieżka turystyczną do góry po poszkodowaną osobę. Z rozmów schodzących słyszę, ze to skręcona noga. Ludzie dzisiaj miękcy są.
Zjazd wielką pętlą.


W tle połoniny

Ruch nawet nie jest tak duży jak się obawiałem. Dojeżdżam do Wetliny. Kupuję kolację i śniadanie mistrzów.


Zdrowy styl życia

No i właściwie na tym koniec. W Wetlinie zatrzymuje się na polu kempingowym. Głównie z sentymentu z dawnych lat. Pole w szczycie sezonu tętni życiem. Królują wielkie namioty z wypożyczalni Decathlonu. W pobliżu baru trwa ostra impreza. Nad rzeką przy ognisku bardziej gitarowa. Strategicznie cofam się w kącik, najdalej od obu tych centrum biesiadowania i spokojnie sobie śpię.

« Ostatnia zmiana: 5 Sie 2023, 14:13 Król Julian »

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 10 Sie 2023, 23:13 »
Dzień 4
Poranna narada sztabowa. Decydujemy z Ogrem, że jedziemy górskimi drogami gospodarczymi zawieszonymi, między pasmem granicznym a Wielką Pętlą Bieszczadzką. Dzień rozpoczynamy tak jak tygryski lubią najbardziej. Duży kubek, mocnej, czarnej, fusiastej kawy.


Rozwiązanie odwiecznego, zaklętego kręgu życia: żeby się obudzić trzeba zrobić i wypić kawę, żeby zrobić i wypić kawę trzeba się obudzić. Całe szczęście, ze istnieje jeszcze swoisty etap suspensji: wstanie; gdzie człowiek przebywa zawieszony między fazami spania a obudzenia. Empiria pokazuje, ze wstać mogę o każdej porze, ale co z tego, kiedy budzę się po dobrej kawie

Szybko zdobywam wysokość. Towarzyszą mi widoki  na połoniny


Znak firmowy Bieszczadów. Połoniny

Drogi są absolutnie genialne. Nie tylko widokowo. Pod kołami szutry. Tak jak lubię najbardziej. Jadę nieśpiesznie. Nasycam się. Chłonę chwilę. Nikogo nie ma. Jesteśmy sami. Tak jak miało być.


Popasik. Mapka. Mleczko.

Czasem koliba, pośród górskich  łąk



Lub też chwastów, kolorowych kępa



Z tych małych doznań tkam nastrój, aurę. Urzekający mnie klimat tego przejazdu.

Dojeżdżam do transgranicznej ścieżki dydaktycznej. Będzie mi towarzyszyć przez część trasy. Rzeczywiście jest to dobry produkt turystyczny, stworzony przez nasze nadleśnictwo i słowacki odpowiednik. Pierwszym przystankiem jest stanowisko w miejscu, gdzie istniała wieś Solinka.


Kiedyś tu była wieś, Solinką zwana

Ścieżka prowadzi do miejsca gdzie stała cerkiew, która obsługiwała wieś. Dzisiaj pozostały jedynie  resztki podmurówki.
 
Za kolejnym rozdrożem rozpościera się widok na górskie łąki. Zwodniczo-piękne. Upajają zapachem. Kuszą barwami. Falują podmuchami ciepła. Pyłki wypełniają nozdrza i łaskoczą w gardło.


Urzeknięty

Zwodniczym brzękiem zwiewnych, owadzich skrzydeł, Świtezianka górskich łąk kusi mnie. Wciąga w swoją gościnę. Ulegam i podążam za nią. Zanurzam się w ten przestwór.


Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,/Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,/Omijam koralowe ostrowy burzanu


Nie wiem jeszcze, że podążam na ciemną stronę mocy. Popełniam błąd nawigacyjny. Orientuję się dopiero na szlaku granicznym.


Może nie tu miałem być, ale w sumie czemu nie... tylko "miętkcy" się wycofują

Zastanawiałem się wcześniej czy nie jechać szlakiem granicznym. Rozsądek zwyciężył... wtedy. Widocznie jednak, los tak chciał. Jadę granicznym.


Determinizm

Ale miłe złego początki. Dojeżdżam do rozległej niszy źródliskowej. Poprzecinanej jarami. Pełnej błota. Stromościenne gardziele, rozcięć erozyjnych przecinają drogę. Zsuwam się po błocie pchany lub ściągany przez rower. W górę nie jestem w stanie go wytargać. Usuwamy się po błotnych ścianach. Przewracamy się. Podnosimy. Klniemy. Walczymy. Walczymy. To nie tak miało być. Lubię bezteren. Ale Qa wszystko ma swoje granice. Dodatkowo, 200 m nade mną jeździ kolejka górska. Pewnie pełna turystów. Wesoło sobie pogwizduje. Dochodzę do wniosku, ze się zmówili i wybudowali ją, żeby mnie upokorzyć. Zanoszę modły, prośby i błagania. Bez efektu. Kolejka się nie wykoleja i nie osuwa w dół, w to błoto, korzenie i wykroty. Nawet trochę sprawiedliwości mi odmówiono. No nie mam dzisiaj farta do symetrii jestestwa.
Nie mam też zdjęć z tego odcinka.

W końcu wyskakuje z tych bagien i chaszczy. Przede mną stacja kolejowa tej cholernej kolejki.


Czułem, że tam, na górze, musi być jakaś cywilizacja

Ludzie w białych trampkach. Dziewczyny w krótkich topach. UFO wylądowało. Przejeżdżam przez środek tych peronów - JA, Jozin z Bazin
Wracam jednocześnie na ścieżkę dydaktyczną. Wkrótce dojeżdżam do miejsca po wsi Balnica.




Balnica. Teren dawnej cerkwi i cmentarza

Jest tutaj pozostałość po cerkwiszczu i towarzyszącym jej cmentarzu. Z cerkwi znów jedynie kilka kamieni z podmurówki. Ale cmentarz jest częściowo odnowiony.



Co mnie zdumiewa to odkrywam, że przynajmniej z grawerów nagrobnych, wynika że cmentarz jest właściwie wciąż wykorzystywany


“Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.” - z dedykacją dla @Borafu

Kowalowa Kapliczka w Balnicy. Robi doskonałe wrażenie. Schowana głęboko w dolinie potoku. Urzeka prostotą architektury. Jest tak oczywista w tym miejscu, jak bezdyskusyjny jest urok otoczenie. Trwają razem w cudownej, estetycznej symbiozie




Balnica. Kowalowa Kapliczka

Obok źródełko.


Słynie z cudów w uzdrawianiu wzroku. Próbuje. Piję. Nacieram. Przecieram. Wcieram. Zakraplam. Przemywamy. Niestety u mnie nie działa.

Nabieram całą butelkę. Może trzeba więcej żeby zadziałało? Ale i tak woda jest chłodna i smaczna. Miejsce urocze. Sam fakt, że mogłem je zobaczyć. Poczuć atmosferę. Chwilę się zatrzymać. Pomyśleć o tych dniach, barwnych zapewne, pielgrzymek Rusów w to miejsce. Widać wystarczy to za cud.

Jadę na Dwernik. Ekscytujące klimaty pokonywania brodów.


Prawie jak na Islandii

Obok stoją wiadukty kolejowe, nieistniejącej już linii. Świadkowie, że tereny te pamiętają też inne czasy. Tylko czy lepsze?


Jest potencjał. Uśpiony? Zapomniany? Kto wie. W każdym razie, jeszcze można dotknąć "dzikiej legendy".

Symboliczne miejsce. Opuszczam Karpaty Wschodnie w dolinie Osławy.


Co ciekawe, za tym wyróżnieniem fizjograficznym kryją się przesłanki elementów krajobrazu kulturowego

Kieruję się na Prełuki i odbijam w podjazd na przełęcz, w stronę Komańczy. Jest trochę patowa sytuacja z czasem. Jak zjadę z przełęczy, to wyląduję wieczorem w Komańczy... i będzie problem z dzikusem. Postanawiam szukać szczęścia na siodle przełęczy.
Wypatruję na mapie fajną polankę.
Jednak buda dementorów

 
Tam mieszka ZŁO

i fotopułapka


Ciekawe, czy bym się załapał z Ogrem?

zniechęcają mnie do tej miejscówki.

W końcu znajduję sympatyczny kawałek płaskiego miejsca.


Niby cały las. Ale znaleźć dobre, a przynajmniej przyzwoite miejsce w górach, to wyższa szkoła jazdy

Jest piękna, ciepła noc, w dole widać trochę świateł Komańczy… jest Super!

« Ostatnia zmiana: 10 Sie 2023, 23:30 Król Julian »

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Online Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10704
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 11 Sie 2023, 02:06 »
IMHO ten cmentarz niekoniecznie jest wykorzystywany jako cmentarz grzebalny. Te daty po 1947 są z adnotacją "na czużyni" czyli "na obczyźnie". Nie mam oczywiście pewności ale podejrzewam że w tej części to może być w zasadzie cenotaf, a same pochówki odbyły się tam dokąd mieszkańcy tej wsi zostali wysiedleni.

Offline Mężczyzna Bazyl3

  • Wiadomości: 672
  • Miasto: świętokrzyskie
  • Na forum od: 02.09.2015
Odp: 2023 Włóczęga na Podkarpaciu
« 11 Sie 2023, 05:56 »
Czy tylko ja przeczytałem "Popasik. MaŁpka. Mleczko." :P
Z przyjemnością wędrowałem wirtualnie :)

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum