Zasadniczo jednak się zgadzamy: rower bez oczek spokojnie obskoczy wyjazd z supportem co trzy dni. Ja jedynie dostrzegam, że na tym wyprawy się nie kończą, wręcz przeciwnie. I stąd rosnąca popularność ram w stylu tej Kony.
Ps Patrząc na aktualne ceny gotowych stalowych ram np. Ritcheya (1600 euro +) to cena za tego customa jest naprawdę atrakcyjna.
Jaka rosnąca popularność? Takie wyprawy o jakich mówisz, czyli jazda ileś dni bez zaopatrzenia to jest bardzo malusieńka nisza, a Ty ze spotkanych paru ludzi na Islandii tworzysz jakąś regułę. Ile masz na tym forum takich wypraw? 1-2 na rok? A ile masz wypraw gdzie ludzie normalnie korzystają z zaopatrzenia? Cała reszta. Rozumiem, ze lubisz co innego, ale trzeba trzymać pewne proporcje, w ten sposób jeździ bardzo mało osób.A realia są takie, że z roku na rok liczba sakwiarzy maleje, w tym roku na wyprawie w Norwegii spotkałem więcej ludzi jadących bikepackingowo niż sakwiarzy. To samo jest w Alpach. Gdy byłem w tych samych rejonach 15 lat temu to sakwiarzy widywało się całkiem sporo.
I to nie jest tak, ze rower bez oczek nie obskoczy takiego wyjazdu, na szosówce bez otworów to jeździłem z sakwami 10 lat temu, tym bardziej teraz to nie jest wielka filozofia by zamontować bagażnik do roweru bez otworów.
A realia są takie, że z roku na rok liczba sakwiarzy maleje, w tym roku na wyprawie w Norwegii spotkałem więcej ludzi jadących bikepackingowo niż sakwiarzy. To samo jest w Alpach. Gdy byłem w tych samych rejonach 15 lat temu to sakwiarzy widywało się całkiem sporo.
To jest kwestia postępu w sprzęcie - wymieniałem ostatnio kurtkę przeciwdeszczową, obie z lekkiego goretexu. Nowa waży o połowę mniej, dzieli je 10 lat.
a obserwując ewolucję środowisk wokół stron typu bickepacking jest wyraźny wzrost zainteresowania urwaniem się z miasta.
Ale to już jest round peg in a square hole w kontekście wyjazdu bez miasta co trzy dni. Wiele rzeczy się da „obskoczyć”, ale nie zawsze ma to sens. I właśnie z tego powodu producenci dobrze zarabiają na rowerach, w których roi się od mocowań.
Gratuluję projektu, miło popatrzeć na tak wyjątkowe malowanie, które oddaje duszę właściciela.
Jeżeli chcesz, mogę Ci podesłać więcej, w wersji obrazkowej. Koła to amelinium, karbon jedynie na widle jest. Chyba nie potrzebuję karbonowych kół.
Tyle że stalowy widelec miałby tu dwa lub trzy oczka - koszyk z bidonem nie stanowiłby żadnego problemu. To jest właśnie przykład różnic w konstrukcji o których pisałem wyżej. Ten widelec nadaje się na lekki low-rider, ale nie na koszyki. I właśnie na takie „detale” należy zwracać uwagę w pierwszej kolejności, nie na materiał.Rysy wyglądają na efekt pracy koszyka na widelcu. Nic dziwnego przy mocowaniu na jedno oczko. Dalej, pomarszczony lakier wokół oczka sugeruje, że widelec jest zafalowany. Więc jest spore ryzyko, że kompozyt w tym obszarze jest zdelaminowany. Widalec raczej nie nadaje się do jazdy.