Kiedy pierwszy raz, wiele lat temu, jechałem przez Hiszpanię na rowerze, zaskoczyło mnie, że to kraj tak bardzo górzysty. Po latach wybrałem ten kierunek na wyprawy właśnie dlatego, żeby pojeździć po hiszpańskich górach. Rok temu były to Puste Góry (Montañas Vacías) i inne na trasie z Walencji do Barcelony. W tym roku objechałem przed 4 tygodnie Andaluzję, robiąc pętlę z Malagi do Malagi. Podróżowanie po południowej Hiszpanii we wrześniu i październiku okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie padało ani razu podczas jazdy (tylko 4 burze w nocy), ani nie było upalnie. Czasem zdarzył się bardzo mocny wiatr, ale co najwyżej spowolnił jazdę. Słońce późno wschodziło i zachodziło, więc mogłem długo spać i długo jechać lub zwiedzać. Nie spotkała mnie żadna przykra sytuacja, ani kontuzja, ani problem żołądkowy, ani awaria ani brak wody, czy jedzenia. Choć przyznam, że wiozłem nieraz spore zapasy w rejonach bezludnych.
Raz, dla własnego bezpieczeństwa, odwiedziłem serwis rowerowy, żeby wymienić klocki hamulcowe, bo nowe, założone przed wyprawą, zdarły się po 3 tygodniach ostrych zjazdów.
Oprócz dzikich noclegów, spałem 3 razy pod dachem w bardzo przystępnej cenie, raz w górskim schronie (refugio forestal) a na koniec na świetnych, pustych o tej porze, campingach. Najważniejsze zaliczone punkty to Malaga, Grenada, Murcja, Gibraltar, Ronda i inne wyjątkowe miasta i miasteczka; góry Sierra Nevada i szczyt Veleta (prawie 4000 m npm.) oraz cała masa innych łańcuchów górskich; pustynia Gorafe, parki narodowe, geoparki, kilka Vías Verdes (trasy rowerowe poprowadzone śladem kolei), Caminito del Rey i cała masa innych atrakcji. Na całe życie zostawiam w pamięci te niezwykłe widoki i cuda natury i ludzkiej ręki.
Wszystko odbywało się bez pośpiechu, a i tak wyszło powyżej planu, pewnie z racji doskonałej pogody. Był więc czas na śniadania w kawiarniach i smakowanie lokalnej kuchni. Wielką wygodą w Hiszpanii są dla mnie pralnie samoobsługowe. Miałem ze sobą mało ubrań, ale dzięki regularnemu praniu były przez całą wyprawę świeże i zawsze pachnące. Raz skorzystałem też ze stanowiska dla rowerów na myjni samoobsługowej i za cenę 1 euro miałem rower oczyszczony z błota i kurzu.
Moja znajomość hiszpańskiego przydała się w różnych sytuacjach - najczęściej w zdobywaniu wody, a raz w pozwoleniu na nocleg w gaju oliwnym. Mam takie doświadczenie, że samotnego podróżnika ludzie częściej zaczepiają, pytają, rozmawiają i chętnie pomagają.
Bardzo się cieszę, że wyprawa tak się udała. Z racji zawodowych w najbliższych latach inaczej będę spędzać urlopy, dlatego (być może) była to ostatnia taka długa, daleka, samotna wyprawa rowerowa.
Na koniec dziękuję Marg i Wujowi Tomowi za rady na ostatnim zlocie.
Zdjęcia: część 1. oraz część 2.
Powoli będę uzupełniał podpisy i opisy zdjęć. Mam też trochę materiału video, to może coś tam zmontuję.
PS. Propozycja tła muzycznego do przeglądania zdjęć

Czym jest ten obiekt?

Część fotek widziałem już na fb, ale tutaj jest dużo więcej, w tym dużo dobra do pasienia oka.
Sucho tam, jak czytałem Podjzda, to też potrafi przypiec, więc nie wiem, czy to miejsce dla mnie, ale trochę kusi.

Od dwóch lat Hiszpania zmaga się z suszą. Z tego powodu w niektórych rejonach wszystkie naturalne źródełka były suche albo tylko coś tam kapało. Działały tylko te źródełka, które są podłączone do sieci wodociągowej. Na szczęście nie było upałów ponad 30 stopni, więc i pragnienie moje nie było ekstremalne, jak rok wcześniej w lipcu.

dopiero na spokojnie obejrzałem zdjęcia, piękną trasę zrobiłeś, gratulacje!
Choć bardzo sucho się wydaje i gorąco patrząc na zdjęcia.
Te bidony z przodu isostara to uwielbiam, nie mogę już takich kupić nowych bo chyba wycofali a widzę że użytkujesz w ten sposób co ja na widelcu z przodu.
Nie widzę tylko do czego przyczepileś te tylne bidony?
Poza tym zbieżność nazwisk czy rodzina a propo wiersza na Gibraltarze?

Zacnie. Naprawdę zacnie. Nie wiem czy wytrzymam z bardziej szczegółowymi pytaniami do zlotu. Pewnie odezwę się tu lub na priv.

Jak masz jakiś plan to zaprezentuj łatwiej będzie się odnieść do jakiegoś już zarysu.

Dzięki.
Ja mam tylko 7 dni i nie mam ani kondycji jak Ty, ani ochoty żeby śmigać po tych najwyższych górkach, chociaż widoki przepiękne.
Planuje dolecieć do Malagi, stamtąd pociągiem do Rondy i stamtąd rowerem, podobną trasą do Twojej, zjechać do Gibraltaru, później wzdłuż morza do Tarify i dalej Kadyks i Sewilla. Z Sewilli pociągiem do Malagi i powrót samolotem do Gdańska.
1. Widziałem na zdjęciach, że w jedną i w drugą stronę spakowałeś rower w ten sam karton. Gdzie go w Maladze przetrzymałeś?
2. Masz może zdjęcie roweru przed włożeniem go do kartonu? To będzie mój pierwszy lot z rowerem i nie ukrywam trochę się tym stresuję.
3. Jak wygląda przejazd tunelami po nieczynnych trasach kolejowych? Czy tam mogą być jakieś zwierzęta, które przed wjazdem trzeba jakoś ostrzec, żeby ich nie zaskoczyć?
4. Chciałbym posmakować trochę andaluzyjskiej kuchni - co polecasz do spróbowania? Gdzie najlepiej się stołować?
5. Jak wygląda sprawa z płatnościami kartą? Czy to jest porównywalne do Polski, czy raczej większość transakcji odbywa się gotówkowo?
6. Czy w miejscowościach pomiędzy Rondą a Gibraltarem są otwarte sklepy, czy raczej bezpieczniej jest mieć większy zapas wody i jedzenia ze sobą?
7. Planuję spać pod dachem. Pierwszy i ostatni nocleg już zarezerwowałem. Jak to wygląda z szukaniem noclegu na miejscu? Jak ich szukać?
8. Czy ktoś wie, jak wjechać do Kadyksu rowerem? Z mapy wynika, że tam jest tylko autostrada.
9. Jakim rodzajem pociągu najlepiej jechać z rowerem z Sewilli do Malagi?

Miciek ! super wycieczka , fajne zdjęcia... kilka miejsc poznaje..
grenada- bardzo klimatyczne miasto..
andaluzja bardzo widokowa , duże przestrzenie , dalekie horyzonty..
z kulinarnych aspektów to pamiętam tapas , do kazdego napoju..(w moim przypadku) jak wypiłem 3 piwa byłem juz po obiedzie
ogólnie jedzenie bardzo dobre...
no i zazdroszczę pico veleta ! ja odpuściłem