Autor Wątek: Wycieczki widokowo długodystansowe ;)  (Przeczytany 25417 razy)

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
W latach 1980 - 2009 mieszkałem w Nowym Sączu i dość często jeździłem przez Słowację autem lub rowerem. Te nie oświetlone wioski to była normalka.


Offline Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Białe Noce w Inflantach
...czyli z Warszawy do Tallina w 60h

Pomysłem na ten wyjazd wyjazd było przejechanie przez całą Pribałtykę w okresie białych nocy. Wyjazd wypalił jak mało kiedy - wstrzeliłem się idealną pogodę, upału miałem tylko koło 100km w Polsce, poza tym temperatury perfekcyjne do jazdy, w okolicach 20-25 stopni, podczas gdy w Polsce była w tym okresie gęsta zupa i gwałtowne burze, również i wiatr większość trasy miałem korzystny. Trasa z mocną nutką sportową, blisko 1100km do Tallina pokonałem w 60h, więc można powiedzieć w limicie BBT i MPP, wliczając w to krótki nocleg na Łotwie  ;)

Ale to co "zrobiło" tę trasę to magia wschodów i zachodów słońca, o tej porze roku te barwy są niesamowite, a fazy zarówno brzasku jak i świtu ciągną się długo, więc te magiczne chwile trwają dużo dłużej niż na naszej szerokości geograficznej. Wspaniale się to komponowało to z moim prywatnym filmem drogi na tak długiej trasie, na możliwości obserwowania jak "day destroys the night. night divides the day" - jednym słowem czysta poezja! Tego można doświadczyć tylko jadąc w stylu ultra, bo przy tradycyjnej jeździe z noclegami większość tych magicznych chwil na trasie nas omija.

Galeria zdjęć:
https://photos.app.goo.gl/vr6WvrsFeoNq4KC16

Kilka fotek:




















Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajnie widoczne te inne światło w różnych porach dnia.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3970
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Powrót samolotem?
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8786
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
B. dziękuję.

[Ocena łączna: Maksymalna liczba punktów + odznaka Przyjaciel Zwierząt za dowiedzioną wrażliwość serca wobec opisu losu sarenki /do odbioru w sekretariacie sekcji/.]
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
fajnie widoczne te inne światło w różnych porach dnia.

Światło na tym wyjeździe było genialne, przepiękne były te wschody i zachody słońca, długo trwające zmierzchy i brzaski; świetnie to korelowało z jazdą w stylu ultra.

Powrót samolotem?
Wracałem autobusem, sporo bardziej męczące niz samolot (blisko 18h), ale jednak wiele prostsze organizacyjnie i też tańsze. Samolot niby leci godzinę z haczykiem, ale jak się do tego doda konieczność załatwiania kartonu, chrzanienia się z tym, składania roweru, odpraw itd - to już te proporcje tak fajne nie są. Niemniej samolot jak najbardziej warto rozważyć.

B. dziękuję.
[Ocena łączna: Maksymalna liczba punktów + odznaka Przyjaciel Zwierząt za dowiedzioną wrażliwość serca wobec opisu losu sarenki /do odbioru w sekretariacie sekcji/.]

Sarenki wielka szkoda, straszne było to patrzenie jak ten biedny zwierzak zwija się z bólu. Nie była to wina kierowcy, jechał przepisowo - sarna nagle mu wyskoczyła pod koła, hamował, ale odległość była za mała i uderzył w nią przy prędkości na oko koło 50km/h. Głośny huk, impet taki, że sarna przeleciała przez dach. Niestety takie sytuacje się zdarzają, zwierzęta typu sarny czy jelenie często wskakują pod koła, nawet i z rowerzystami się zderzają (był taki wypadek w zeszłym roku na MPP, gdzie kolegę sarna uderzyła w tylne koło roweru, przez co się przewrócił na zjeździe).

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Pogoda świetna, więc razem z Rafałem wybraliśmy się na 4-dniową trasę po polsko-czesko-niemieckim pograniczu. Wystartowaliśmy z Legnicy, przez przełęcz Karkonoską wjechaliśmy do Czech. Tam zwiedziliśmy Pragę i wzięliśmy kierunek na Saksonię, która jest bardzo wdzięcznym kierunkiem na rower. Południowa część jest mocno górzysta, północna, czyli Łużyce - zupełnie płaska. Do tego dochodzi piękne Drezno i największa atrakcja wyjazdu, czyli Park Narodowy Szwajcarii Saksońskiej

Duża galeria z wyjazdu:
https://photos.app.goo.gl/n7ybQ2adcXdgm1Ut9

Kilka fotek:
























Warto tu też napisać o realiach podróżowania rowerem po Niemczech. Infrastruktura rowerowa jest na naprawdę wysokim poziomie, było to widać szczególnie dobrze w samym Dreznie - tam drogi rowerowe buduje się po to by rowerzystom ułatwić jazdę, a nie jak w Polsce by ich wyrzucić z jezdni. I daje to duży efekt - jak na miasto tej wielkości ruch samochodowy w centrum jest niewielki, a rowerzystów całe tłumy i są równoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego.

Natomiast jadąc na rowerze całkowitą porażką jest system kaucji za plastikowe butelki i puszki. Kaucje są bardzo wysokie (25 centów, czyli ponad 1zł za dowolnych rozmiarów butelkę czy puszkę) i funkcjonuje to tak, że w większych marketach są automaty  do zwrotu, ale nie jest to wcale normą, np. w Netto nie było w ogóle takiego automatu, a w Lidlu był tylko do butelek, ale już nie do puszek. Ale z takiego automatu dostajemy nie pieniądze - a kwitek, z którym musimy iść do kasy, kolejny raz stać w kolejce (a te w Niemczech są dużo dłuższe niż w Polsce, bo nie ma tu kas samoobsługowych, a kasjerów mało). Ale co najgorsze - kwitki z danego automatu do butelek są ważne tylko w tym konkretnym sklepie, co już uważam za zwykłe złodziejstwo. Więc kupując wodę, po przelaniu jej do bidonów nie możemy oddać do automatu i później bez stania w kolejce uzyskać zwrot w kolejnym sklepie. Więc efekt jest taki, że wyrzuca się w błoto ileś pieniędzy na kaucje, a butelki wywala, bo stanie drugi raz w kolejce przy dystansach po 200km odpada całkowicie - i tak się na zakupy traci mnóstwo czasu.

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Natomiast jadąc na rowerze całkowitą porażką jest system kaucji za plastikowe butelki i puszki. Kaucje są bardzo wysokie (25 centów, czyli ponad 1zł za dowolnych rozmiarów butelkę czy puszkę

Niestety, w Irlandii w tym roku też wprowadzili te kaucje (15 centów).
Niemniej jednak jak jestem w Niemczech to ceny w marketach są tak śmiesznie niskie dla mieszkańca Irlandii, że nawet nie przejmuję się tymi kaucjami.
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3970
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Natomiast jadąc na rowerze całkowitą porażką jest system kaucji za plastikowe butelki i puszki. Kaucje są bardzo wysokie (25 centów, czyli ponad 1zł za dowolnych rozmiarów butelkę czy puszkę) i funkcjonuje to tak, że w większych marketach są automaty  do zwrotu, ale nie jest to wcale normą, np. w Netto nie było w ogóle takiego automatu, a w Lidlu był tylko do butelek, ale już nie do puszek. Ale z takiego automatu dostajemy nie pieniądze - a kwitek, z którym musimy iść do kasy, kolejny raz stać w kolejce (a te w Niemczech są dużo dłuższe niż w Polsce, bo nie ma tu kas samoobsługowych, a kasjerów mało). Ale co najgorsze - kwitki z danego automatu do butelek są ważne tylko w tym konkretnym sklepie, co już uważam za zwykłe złodziejstwo. Więc kupując wodę, po przelaniu jej do bidonów nie możemy oddać do automatu i później bez stania w kolejce uzyskać zwrot w kolejnym sklepie. Więc efekt jest taki, że wyrzuca się w błoto ileś pieniędzy na kaucje, a butelki wywala, bo stanie drugi raz w kolejce przy dystansach po 200km odpada całkowicie - i tak się na zakupy traci mnóstwo czasu.
Jak pisałem o tym po moim wyjeździe na Rugię kilka lat temu, to jakoś wszyscy uważali, że wydziwiam. Wreszcie ktoś z tego forum się przekonał na własne oczy, że niemiecka ekologia recyklingu polega głównie na tym, że kupując jogurty, napoje wywalamy po prostu do kosza kilka-kilkanaście złotych za każdym razem. Po tygodniu mamy 1-2 stówy po prostu wyrzucone do śmietnika. Jeszcze jadąc w kilka osób można się poświęcić (pierwsza osoba staje w kolejce zaraz po swoich zakupach i przelaniu napojów, żeby odzyskać kaucję dla wszystkich - o ile zdążą jej dać paragony z automatu), ale solo dwa razy ryzykować kradzież roweru, aby odzyskać wirtualne pieniądze z paragonu już zupełnie mija się z celem.

Na terenach nadmorskich wodę można nalewać z pryszniców przy plaży, bo to wodociągowa jest, taka sama jak w kranie. Trochę kasy zostanie w portfelu.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Jak pisałem o tym po moim wyjeździe na Rugię kilka lat temu, to jakoś wszyscy uważali, że wydziwiam. Wreszcie ktoś z tego forum się przekonał na własne oczy, że niemiecka ekologia recyklingu polega głównie na tym, że kupując jogurty, napoje wywalamy po prostu do kosza kilka-kilkanaście złotych za każdym razem.

Ale też odnoszę wrażenie, że te kaucje jednak podnieśli. Dobrze już nie pamiętam, ale wydaje mi się, że kiedyś to były okolice 10 centów, teraz jest już 25, czyli kaucja wynosi z grubsza tyle samo co koszt butelki wody 1,5l. I rzeczywiście latem, gdy dużo schodzi rozmaitego picia to już ileś kasy na to leci w błoto. Mnie zresztą już nie tyle utrata tych pieniędzy boli, co fakt, że jestem w ten sposób dymany. Bo to jest taka klasyczna patologia współczesnej ekologii, z której Niemcy akurat słyną, większy "zielony" absurd niż zamknięcie wielu elektrowni atomowych z ekologicznych powodów to ciężko wymyślić.

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 843
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Mnie zresztą już nie tyle utrata tych pieniędzy boli, co fakt, że jestem w ten sposób dymany. Bo to jest taka klasyczna patologia współczesnej ekologii

A myślisz, że w Polsce jaki system wprowadzą? Wygodny dla klienta (dowolny automat oddaje kasę), czy taki jak w Niemczech (kupon do wykorzystania w konkretnym sklepie)? Już niedługo kolejna podwyżka cen butelek z wodą, bo komu będzie się chciało bawić w kuponiki? Ten niemiecki system to patologia. Podjeżdżam pod automat Netto ze skrzynką butelek po piwie. Automat połowę butelek przyjmuje wydając kuponik do Netto, a drugą połowę odrzuca. Ale obok Netto jest jeszcze sklep Getränke, gdzie przyjmują pozostałe butelki. Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się w to bawić.

A wyjazd oczywiście fajny. Byłem w tamtym rejonie i bardzo mi się podobało. Z przyjemnością obejrzałem galerię.


Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1300
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Tereny piękne, a i zabytki pierwsza klasa. Część już na Stravie widziałem.

Co do kaucji (a w zasadzie kolejnego podatku), my z dzieciakami jak jedziemy to czasami 4-5 butelek po 1,5 l na dzień kupujemy. Jak w Polsce wprowadzą kaucję przerzucimy się pewnie na baniaki 5 litrowe bo kaucja ma obowiązywać ponoć do 3 litrów (ciekawe jak z tym jest w takiej Austrii).

W Polsce ten system będzie moim zdaniem jeszcze słabszy bo obowiązek przyjęcia pustej butelki ponoć będzie spoczywał tylko na sklepach powyżej 200 M2. Czyli jak kupisz w małym sklepiku czy żabce i przelejesz wodę do bidonów, to będziesz musiał jechać z pustymi butelkami do większego sklepu. Jak jeździsz po zadupiach to przez cały wyjazd możesz na taki nie trafić.

Nie rozumiem, dlaczego nie możnaby oddać butelki w miejscu zakupu, przecież skoro taka butelka przyjechała ciężarówką, to dlaczego ta sama pusta ciężarówka nie mogłaby odebrać pustych? Brak logiki a już na pewno ekologii.
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2776
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Ale też odnoszę wrażenie, że te kaucje jednak podnieśli. Dobrze już nie pamiętam, ale wydaje mi się, że kiedyś to były okolice 10 centów, teraz jest już 25, czyli kaucja wynosi z grubsza tyle samo co koszt butelki wody 1,5l.
8 centów za szklaną butelkę, 25 za plastikową, z jakimiś wyjątkami na nietypowe butelki (małe).
Przy wycieczce rowerowej jest to faktycznie uciążliwe, przy codziennym życiu działa bardzo dobrze. Co więcej dzięki temu praktycznie nie widać wyrzuconych butelek - wszystko nie oddane przez kupującego jest wyzbierane i oddawane przez zbieraczy.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8786
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Czy w Austrii, czy w Niemczech w wodę zdatną do picia zaopatrywać się można i na smentarzach.

Dziękuję za relę.
Podobałoś.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1707
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
ciekawe jak z tym jest w takiej Austrii

W Austrii nie ma w zasadzie potrzeby kupowania wody. Niemal wszędzie są darmowe krany z wodą pitną, jak zresztą w całych Alpach, czasami leci z tego lepiej, czasami gorzej. Wyglada to najczęściej tak:



Wielokrotnie wchodziłem też do barów/kawiarni i nie zamawiając niczego prosiłem o wlanie do bidonów kranówki, nigdy nie było problemu. Poniżej losowy screen z OSM.


Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum