W Warszawie też jest niby pitna woda w kranie, ale ja korzystam z oligoceńskiej. Bo już parę razy po kranówce miałem problemy z żołądkiem, więc nie mam do tego 100% zaufania, nie mówiąc już o tym, że smakowo jest słaba. Tak samo nie ma wielu ryzykantów na wyścigach ultra i ludzie zdecydowanie wolą kupować wodę mocno przepłacając na Orlenach, zamiast nabierać w kiblu. Pamiętam BBT sprzed 4 lat i brak wody na ostatnim punkcie w Ustrzykach Dolnych. Nie było wyjścia, więc nabralem kranówkę - i na mecie już z żołądkiem było słabo.Tak więc ja podchodzę dość ostrożnie do tych zapewnień jak to w Polsce wszędzie jest pitna woda z kranu.
To prawda, dlatego szczególnie latem dorzucam sobie chociażby isostara i od razu lepiej woda wchodzi.
A rowerowo bajka choć to temat na inne opowiadanie.
Rumunia zaskoczyła mnie w drugą stronę - cały czas doskonałe drogi, bardzo wiele się pod tym kątem tam zmieniło od czasów mojego ostatniego tam pobytu jakieś 10 lat temu. Ale niestety ruch na tych drogach jest często dotkliwy, w Maramureszu zaskoczyły mnie wioski ciągnące się na dziesiątki kilometrów, ze 20km więcej niż planowałem musiałem przejechać by znaleźć miejscówkę na namiot i to kiepską.
Piękna trasa. Ciekawe ile mi by zajęła? Pewnie wycieczka roku. A jak oceniasz turystycznie Mołdawię oprócz dróg?
I mnie się podobało. Rumunia ostatnio się bardzo podciągnęła jeśli chodzi o drogi i infrastrukturę.
Tylko Ty Wilku góry rumuńskie zrobiłeś w całości chyba krajówką. Tam raz, że ruch jak pieron, to jeszcze rumuńscy rajdowcy z zerową świadomością rowerzystów. Takie trochę lizanie loda przez folię, no ale taki koszt planowania pod długie przeloty. Całość robi wrażenie, noga na MPP będzie solidna.