Ognisko miałbyś w kilka minut. Wrzątku ile dusza zapragnie, a do tego cieplutko i przytulnie.
przy kompletnym braku wiatru, a w nocy temperaturze w okolicach kilku stopni na minusie załapałem się na punkt rosy który skraplał mi wilgoć na śpiworze. Pomimo dobrej wentylacji (hamak z tarpem). Jak jest bezruch powietrza, takiego na minusie, to nie ma bata - wilgoć na śpiworze będzie.
Cytat: PABLO w 30 Gru 2024, 15:50Ognisko miałbyś w kilka minut. Wrzątku ile dusza zapragnie, a do tego cieplutko i przytulnie.Ale bzdura. Nie dalej, jak wczoraj spałem w lesie z wieczornym ogniskiem. Wilgotne drewno ledwo chciało się palić. Nawet grube drągi "buchały" ogniem ledwie na 20 cm w górę. Siedziałem przy ognisku i marzłem.
Ja myślę, że dobrą opcją jest jakieś membranowe bivi.
W nocy trzeba dużo samozaparcia, żeby wyjść z namiotu się wysrać, a co dopiero drewna szukać i na mokro rozpalać ogień.
Ognisko trzeba umieć palić.
Testowałem. To jak membranowa kurtka. Podobno coś daje, ale całkowicie problemui nie rozwiązuje. Też się skrapla.
Problem miałem w tygodniowej wycieczce w Laponii bo tej wilgoci w puchu było już coraz więcej i działał on coraz gorzej. Dlatego kupiłem syntetyk, który nie cierpi na sklejanie ociepliny pod wpływem wilgoci. Jest mniej poręczny, ale na takie długie wycieczki w dzicz gdzie nie ma po drodze żadnej cywilizacji daje dużo więcej komfortu psychicznego.
Zimowy biwak sam w sobie jest wymagający, wymaga pewnej odporności, dlatego niewielu ludzi się w to bawi. Więc po co jeszcze sobie dokładać problemów i trudności z ogniskiem jak są sporo prostsze i pewne rozwiązania?
Czasem byłem zmuszony biwakować zimą bez ogniska. Po prostu było to powyżej górnej granicy lasu. Gotuję wtedy na kuchence benzynowej. Gaz ma małą wydajność i bywa zawodny w niższych temperaturach. Widywałem jakie ludzie miewali z tym problemy.
W granicy lasu czuję dreszcze na samą myśl o biwaku przy kuchence. W wilgotnym śpiworze, w przepoconych ubraniach, itp.
Przy ogniu sama przyjemność.
Palę ognisko, suszą mi się ubrania, jest ciepło i przyjemnie. Strawa się gotuje, wrzątku mam po uszy - na bieżące zużycie, do termosu, mam też wytopioną ze śniegu wodę na śniadanie, itp.
Ale przede wszystkim wypoczywam w komforcie termicznym, kładę się spać do śpiwora w wysuszonych ubraniach, buty mam suche, skarpety, bieliznę. Ciało zregenerowane. Śpiwór nie ciągnie wilgoci z bielizny, nie muszę zmieniać ubrań na noc, a rano zakładać na siebie mokrej ściery.
Zimą wieczory długie, ale Wilk większość tego czasu spędza w siodle, jeszcze nie widziałem, żeby o godzinie 15 czy 16 zakładał biwak :-) A to mocno zmienia sytuację w kwestii całego sensu palenia ogniska.
Tak jak o zimowym biwakowaniu, tak i o korzystaniu z ognia wielu ludzi ma znikome pojęcie.
Mi bez palenia ogniska brakuje zawsze czasu.
drewno wprost prosi, żeby po nie sięgnąć i zapalić. Poszłoby pewnie szybciej niż wyjęcie palnika, zmontowanie kuchenki i czekanie na wrzątek.