Autor Wątek: Wycieczki widokowo długodystansowe ;)  (Przeczytany 39212 razy)

Online Wilk

  • Wiadomości: 20130
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
A swoją drogą orientuje się ktoś, jakie sklepy w Warszawie są dystrybutorami Shimano?
Nie wiem, w Poznaniu jest. Wyszukiwarka Shimano Service Center:
https://www.shimanoservicecenter.com/pl/sprzedawcy/

Dzięki, o to mi chodziło

Licz się z tym, że po zgłoszeniu korba będzie zdemontowana i nie będziesz mógł jej używać. Safety first!
Zamienniki są wypisane, więc jeśli to korba z listy, to dostaniesz. W środku zimy jest szansa, że w miarę szybko, może nawet od ręki (tydzień).

Korb to ja mam w domu z pięć, bo kiedyś ze względu na problemy z kolanami testowałem rozmaite wymiary. Jedyny problem to ten, że miernik mocy mam na ramieniu korby, więc po wymianie będę musiał mieć ramię od trochę innego modelu (ale to przy tej samej długości ma kosmetyczny charakter); tutaj widać przewagę mierników w pedałach, ale takie też są droższe.

Online Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1331
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych.

Zaczytuję się ostatnio w książkach na temat przeróżnych ekspedycji na bieguny północny i południowy z początków XX wieku. Pionierzy nie mieli wtedy łatwo, wielu nie wróciło. Fragment Twojego wpisu przywiódł mi na myśl cytat, z książki Samotność polarnika Davida Roberts'a, który to cytat główny bohater książki - Douglas Mawson - powtarzał sobie w najtrudniejszej chwili, gdy po wielu dniach wędrówki bez jedzenia, wpadł do lodowej rozpadliny i był bliski poddania się:

Spróbuj jeszcze ten jeden raz - umrzeć jest przeraźliwie łatwo,
Znacznie trudniej jest żyć dalej.


                                                                         Robert Service

Też uważam, że wiele można osiągnąć poprzez wyjście ze strefy komfortu i pokonanie barier psychicznych. Ciało ludzkie jest w stanie znieść ekstremalnie wiele. Pokazał to zarówno Douglas Mawson, Peter Freuchen czy Knud Rasmussen. Potrafili przeżyć w sytuacjach praktycznie bez wyjścia, kluczem było zajęcie umysłu czymś innym niż tylko myśleniem o trudnym położeniu.

Gratuluję udanego wyjazdu i 'wjazdu' o stopień wyżej w dziedzinie turystyki rowerowej zimą!
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4410
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Ekspedycje na biegun przed to zupełnie inny kaliber. Poczytaj o wyprawie Shackletona i Wyspie Słoniowej.
https://polarpedia.eu/pl/ernest-shackleton-1874-1922/

Gwoli uzupełnienia. Dryfowanie, baza na wyspie i potem "rejs" na łódce po pomoc były realizowane przy maksymalnych prędkościach wiatru do 200 km/h i sztormie (stanu morza) 12 stopni w skali Beauforta. Nikt tego wiatru wtedy nie był w stanie zmierzyć, ale dzisiaj wiemy, jakie są notowane maksymalne prędkości wiatru.
« Ostatnia zmiana: 26 Sty 2025, 21:28 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 577
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
Wilku pozamiatal, ale bez przesady z tymi polarnikami. Tamci byli totalnie na odludziu w dziczy, a Michal jakby nawet gdzies sie w tych Wloszech czy Jugosławii polamal to raczej szybko ktos by zauwazyl i wezwal pomoc. Do tego telefon, hajs. Ogólnie cywilizacja.Z polarnikami to mozna porównac tego Wlocha co zimą po Jakucji zasuwal, bo tam ruskie jeżdżą dość rzadko np na trakcie kolymskim.

Online Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1331
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Tak, mam w planach pozycję Niezłomny autorstwa Caroline Alexander.

Moim zdaniem charakter budują przede wszystkim 'wypady' w te mroźne części naszego globu. No i Michał też jak widać, idzie w tę stronę i ćwiczy swoje umiejętności w tej niełatwej dla cyklistów i namiotowiczów porze roku.
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1785
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
W temacie wypraw Wilka, zamiast Scotta czy Shackletona polecałbym raczej życiorys i wspominki Amundsena, np. biografia "Ostatni Wiking".

Cytuj
Zwycięstwo czeka tego, kto ma wszystko w porządku — ludzie nazywają to szczęściem. Klęska jest pewna dla tego, kto zaniedbał podjęcie niezbędnych środków ostrożności na czas; to nazywane jest pechem.

cały Michał  ;)

Offline Mężczyzna R_och

  • Talizman słońca 🌞
  • Wiadomości: 1803
  • Miasto: Rzeszów
  • Na forum od: 16.03.2015
Fajnie to wygląda ... zwłaszcza z perspektywy ciepłego fotela i szklaneczki whiskey. Podziwiam determinację i widoki.
... I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych. Nie mówię tu oczywiście o jechaniu w Alpy, czy jeździe w stylu ultra (mi ponad 1500km zajęło 6 dni); ale zimowa jazda wcale nie jest tak trudna jak to się wielu ludziom wydaje. A daje masę frajdy, daje widoki jakich latem nie uświadczymy. ...
To prawda najtrudniej się przełamać i zdecydować. Nie mam co prawda doświadczenia z takimi dystansami, ale jakieś tam są  ;). Jazda zimą jest bardzo urokliwa zwłaszcza w dobrym towarzystwie. Przy dobrym rozplanowaniu jest w zasadzie dodatkiem. Biwaki, kuchnia, rozmowy, widoki, ...
« Ostatnia zmiana: 26 Sty 2025, 22:51 R_och »
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
- Gandhi

Online Wilk

  • Wiadomości: 20130
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Tamci byli totalnie na odludziu w dziczy, a Michal jakby nawet gdzies sie w tych Wloszech czy Jugosławii polamal to raczej szybko ktos by zauwazyl i wezwal pomoc. Do tego telefon, hajs. Ogólnie cywilizacja.Z polarnikami to mozna porównac tego Wlocha co zimą po Jakucji zasuwal, bo tam ruskie jeżdżą dość rzadko np na trakcie kolymskim.

Dokładnie, to nie ma co w ogóle porównywać z wyprawami polarnymi, to całkowicie inna liga trudności. Trudność wypraw polarnych polega przede wszystkim na tym, że można liczyć tylko na siebie, że nie ma żadnego dostępu do cywilizacji, że trzeba całe zaopatrzenie wozić w całości. A ja jechałem w normalnej cywilizacji, tyle że zimą, w razie problemów bez problemu mogłem się wycofać, mogłem wziąć nocleg pod dachem itd. A jak polarnikowi wiatr zniszczy namiot - to już jest bardzo słabo, pozostaje ewakuacja śmigłowcem (na to trzeba mieć wysokie ubezpieczenie), do tego nie zawsze jest taka możliwość, bo to czy helikopter da radę dolecieć zalezy od pogody i miejsca.

Wymagające to na tej trasie były dystanse (i co za tym idzie krótka regeneracja), ewentualnie wjazd w Alpy, bo tam zawsze trzeba się liczyć ze śliskimi drogami. Natomiast to co chciałem przekazać - to to, że sama jazda zimą własnie nie jest wcale tak wymagająca jak to się wielu osobom wydaje. Jeśli dostosujemy dystanse pod to co dla nas jest komfortowe - to nie jest to wcale tak trudne, a zimowa jazda, zimowe biwaki potrafią dać masę frajdy. I wcale nie wymaga to nie wiem jakiego sprzętu czy umiejętności, ja tę całą wyprawę obskoczyłem z typowo letnim śpiworem 200g puchu, i wcale nie marzłem nocami, choć ta kwestia jest oczywiście mocno indywidualna.

Tym bardziej, że ostatnimi laty zimy są zwyczajnie słabe, rzadko sie trafiają mrozy poniżej -10'C, więc to mniejszy ból. Bo te -10'C to jest taka granica, gdzie już się zaczyna robić ciężko, gdzie zamarza każda wilgoć, gdzie sztywnieją kurtki, gdzie robi się duży problem ze stopami czy dłońmi. Ale tu takich temperatur nie miałem.


Natomiast z wyprawami polarnymi to stopniem trudności można porównać wyprawę Mateusza Waligóry przez pustynię Gobi - to już jest zdecydowanie ta liga, ma tam jechać w lutym. I to jest bardzo grube wyzwanie logistyczne.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4410
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Od czasu jak upublicznili dane meteorologiczne dla Bogd, które leży na północy pustyni Gobi, przynajmniej wiadomo w ogóle, jaki tam jest klimat zimą. Średnia temperatura minimalna lutego -18,4°C, maksymalna -4,5°C, dobowa -11,4°C. Średnia prędkość wiatru 10,6 km/h (a w nocy niemal nie wieje, więc w dzień trochę jednak wieje). Średnia grubość pokrywy śnieżnej w lutym 1,4 cm, zaś liczba dni z pokrywą śnieżną 17,9 (czyli około 2/3). Brak śniegu = brak wody, to potężne wyzwanie logistyczne. Pamiętajmy, że przy mrozach rzędu -18 stopni wody płynącej nie będzie (a na Gobi i tak jest mało wody w ogóle). Za ostatnie 20 lat maksymalna temperatura w lutym to +13°C, a minimalna -33°C. Natomiast skoro mało pada i jest dużo słońca, można spokojnie operować ładowarką solarną.

Nota bene przedwczoraj była zamieć pyłowa przy -14 stopniach, więc warun taki sobie  :lol:



Przeliczyłem, że -14°C i wiatr 36 km/h daje temperaturę odczuwalną około -26 stopni, więc tak czy siak chłodno.
« Ostatnia zmiana: 27 Sty 2025, 13:19 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10765
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
W temacie wypraw Wilka, zamiast Scotta czy Shackletona polecałbym raczej życiorys i wspominki Amundsena
Ale co z tym Shackletonem jest nie tak?

Online Wilk

  • Wiadomości: 20130
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Brak śniegu = brak wody, to potężne wyzwanie logistyczne.
I to jest właśnie największe wyzwanie, pozwolę sobie tutaj wrzucić post Mateusza z jego FB:

Cytat: Mateusz Waligóra
W 2018 roku przeszedłem pustynię Gobi ciągnąć wózek z zapasami żywności, wody i ekwipunku.
W lutym wracam do Mongolii aby podjąć próbę przejechania pustyni rowerem. W trakcie przygotowań korzystałem z doświadczeń Jakuba Rybickiego, Krzysztofa Suchowierskiego oraz kilku zimowych rowerzystów z zagranicy, aczkolwiek, czuję, że nie są to doświadczenia wystarczające.
Szukając rozwiązań różnych problemów (wyzwań), którym będę musiał stawić czoła stworzyłam poniższy tekst - może kiedyś okaże się wam przydatny.
***
WYZWANIE: transport w wody w temperaturach spadających do -30 C
Posiadam bazę ujęć wody na Gobi (rzeki, strumienie, studnie, cieki) wypracowaną i zweryfikowaną w 2018 roku. Nie mam jednak pojęcia w jaki sposób te same miejsca będą wyglądać zimą. Zakładam zatem, że wiele ujęć wody będzie niedostępnych (zamarzniętych), a zatem dostęp do wody będzie ekstremalnie trudny. Zimy na Gobi bywają skrajne – mroźne i bezśnieżne, albo pełne śnieżnych zamieci (ubiegły rok). Ze względu na tę niewiadomą nie mogę polegać na śniegu jako źródle wody. Jedyną opcją pozostaje zatem jej transport w maksymalnych możliwych ilościach. Będę miał z sobą 4 termosy o pojemności 1,9l oraz 6 o pojemności 2,3L co daje łącznie 21,4L. Taka ilość zgodnie z założeniami pozwoli mi osiągnąć zasięg 5,3 dnia. Jest jednak jedno ważne ‘ale’. Termosy, które zabieram (wybrałem je po testach kilku różnych modeli) w temperaturze -23 stopni C. i statycznej pozycji utrzymują wodę w stanie ciekłym przez 36h. Potem zaczyna się tworzyć śryż. Wody, która zamarznie w warunkach ciągłego mrozu w zasadzie nie da się wydostać i termos staje się bezużyteczny. Rozwiązanie? Codzienne podgrzewanie wody we wszystkich termosach.
WYZWANIE: gotowanie w niskich temperaturach
Mongolia jest krajem, w którym nie da się kupić benzyny ekstrakcyjnej, która działa na kuchenkach wielopaliwowych w niskich temperaturach. Dostępna na stacjach benzyna niskooktanowa jest potwornie zanieczyszczona i szybko zatyka dysze w kuchenkach, czyniąc gotowanie niekończącym się procesem. Rozwiązanie? Gaz. Ale ten nie jest wydajny w niskich temperaturach niezależnie od proporcji składu. Trzeba utrzymywać kartusz w cieple – np. ogrzewać go gorącą wodą (stary wysokogórski patent). Alternatywą, którą chcę sprawdzić już w Mongolii jest elektryczny ogrzewany pokrowiec na kartusze podłączany do powerbanka. Będę musiał zabrać z sobą ogromną ilość gazu ze względu na konieczność utrzymywania wody stanie ciekłym.
WYZWANIE: utrzymanie ciepła w trakcie jazdy
Nie obawiam się zimna, obawiam się wilgoci. Na wyprawie wykorzystam doświadczenia zebrane na Grenlandii, Antarktydzie i Mount Everest wprowadzając korekty bazujące na wyprawach pustynnych. W trakcie jazdy rowerem ciało pracuje jednak inaczej niż w trakcie ciągnięcia ciężkich sań poruszając się na nartach, albo w trakcie wspinaczki. Zamiast spódnicy puchowej wykorzystam spodenki sięgające kolan, bielizna będzie mieszanką syntetyków i wełny merino (kompromis ciepło vs. schnięcie), środkowa warstwa odzieży to cienka bluza z Polartec, a zewnętrzna to spodnie i kurtka z membraną. Na kapturze futro. Jako izolacja kamizelka i kurtka z wypełnieniem syntetycznym a na biwak gruba kurtka puchowa. Największym problemem będzie (jak zwykle) ochrona twarzy, dłoni i stóp. Na twarzy tejpy + buff + maska. Na dłonie cienkie rękawiczki z merino, łapawice z wełny i łapawice wykorzystywane przez maszerów. Na stopach cienka skarpeta (syntetyk), worek foliowy, gruba skarpeta z wełny i uszyte w USA na buty typu mukluk z wysokim ochraniaczem. Buty są miękkie, superszerokie, posiadają wewnętrzny botek z grubego filcu i podwójną wkładkę – zostały wykonane na zamówienie, stopa pracuje w nich jak w kapciach. Wieczorem szczotkowanie odzieży z wilgoci.
WYZWANIE: modyfikacje roweru
Rower, którym będę się poruszał to Surly Pugsley z symetrycznym widelcem i asymetryczną ramą. Przejechałem na nim Canning Stock Route w Australii Zachodniej. To jeden z pierwszych fatbajków na rynku. Pojadę na oponach o szerokości 4 cale. Moje buty są wielkie, ale ja dodatkowo noszę ogromny rozmiar (50!). Z tego powodu z USA sprowadziłem największe na rynku pedały platformowe, które i tak nie dawały wystarczającego podparcia stopie. Wymagały zatem wykonania dodatkowych ‘dostawek’ z aluminium, przez co przypominają nieco rakiety do tenisa. Tyłek będzie będzie podatny na odmrożenia, z tego powodu na siodle wykorzystam uszyty na miarę pokrowiec ze skóry owcy. Nie będę wykorzystywał pogies, bo te wymagałyby codziennego zdejmowania, aby je wysuszyć, zamiast tego stawiam na łapawice. Bębenek piasty będzie pozbawiony smaru. Hamulce to mechaniczne tarczówki a manetki to toporne thumby bez elementów plastikowych. Co może nawalić? Wszystko. Ale najbardziej boję się o pancerze. Jak pękną, to pękną. Po co drążyć. Przerobię rower na singla. Zabieram zapas: łańcuch, pancerz, linki, łaty, dętki i dużo szpargałów.
WYZWANIE: kapcie
Na Gobi kłuje wszystko. Idąc przez tę pustynię łatałem dętki niemal codziennie, było to uciążliwe, ale dało się to zrobić. Teraz każda dziura to będzie dramat, bo w tak niskich temperaturach opony kurczą się i sztywnieją tak, że są w zasadzie nie do zdjęcia bez ogrzania. Rowerzyści jadący zimą przez Syberię, aby zdjąć oponę rozpalali ognisko. Na Gobi nie ma takiej możliwości. A zatem: opona, syntetyczna opaska antyprzebiciowa, rozcięta dętka 5,0, w niej dętka właściwa 4,0 wypełniona uszczelniaczem. Jeśli złapię kapcia jedyną opcją będzie wykorzystanie palnika do ogrzania opony – mam ogromne stalowe łyżki do zdejmowania opon.
WYZWANIE: suszenie
Idąc do Bieguna Południowego mogłem liczyć na obecność światła przez 24h i słońca wtedy, gdy miało na to ochotę. Suszenie śpiwora nie było tam zatem problemem. Na Gobi ciemności będą trwały około 13-14h, a zatem suszenie śpiwora odpada. Jedyną opcją jest ograniczenie wilgoci, która się do niego dostanie od środka i od zewnątrz. Będę zatem spał w plastikowym worku. A dokładniej w foliowej płachcie biwakowej, na niej śpiwór puchowy, na nim syntetyczny i na wszystko wodoodporna płachta biwakowa z membraną. To rozwiązanie od dawna stosowane w Arktyce – nie najłatwiejsze, nie najwygodniejsze, ale skuteczne (jako tako).
WYZWANIE: światło
W połowie lutego dzień na Gobi trwa 10:31 minut, w połowie marca już 11:54. To oznacza ograniczony czas na ładowanie elektroniki oraz konieczność skrupulatnego wykorzystywania każdej minuty światła. Będę miał z sobą czołówkę zasilaną bateriami AA, takimi samymi jakie wykorzystuje GPS. 3 powerbanki oraz 2 panele solarne.
WYZWANIE: nawigacja
Zebranie informacji na temat źródeł wody na Gobi, a tym samym wytyczenie możliwej drogi przejścia przed wyprawą pieszą w 2018 roku zajęło mi 3 lata. Teraz wykorzystam te doświadczenia i będę nawigował przy pomocy urządzenia GPS i telefonicznej aplikacji (Locus Map Pro). Na Gobi istnieją tysiące rozchodzących się we wszystkie strony świata ścieżek, prócz kompasu nieoceniona zawsze okazuje się też intuicja.
WYZWANIE: żywność
Wykorzystam doświadczenia zdobyte w Arktyce i Antarktyce: na śniadanie liofilizowane śniadanie z owocami, mlekiem w proszku i cukrem + masło, w drodze czekolada (norweska czekolada z waflami i solą daje się pogryźć na największym mrozie), orzechy, marcepan (nie zamarza) i batony białkowe. Wieczorem podwójny liofilizat z dużą ilością masła (spakowany próżniowo dla zmniejszenia objętości) oraz suszona wołowina, która została starta na drobne kawałeczki, aby nie gryźć jej na mrozie. W początkowej fazie wyprawy będę przyjmował 4,5k kcal, w drugiej około 5k. Do picia isostar, multiwitamina i herbata (słodzona).
WYZWANIE: transport ekwipunku
Transport takiej ilości żywności, wody oraz dużego objętościowo ekwipunku wymaga wykorzystania ogromnych sakw (tył + przód), torby w ramę, torby na kierownicę, pokrowców na bidony przy kierownicy oraz dużych pakunków położonych na bagażnikach. Dodatkowo wykorzystam zmodyfikowaną jednokołową przyczepę Extrawheel. Koło przyczepy może pełnić funkcję awaryjną – jest takie samo jak koło przednie roweru. W sakwach przyczepy będę transportował termosy i gaz, a dzięki modyfikacji na górze przypnę też namiot.

I to już są wyzwania klasy wypraw polarnych, a nawet większe. Bo w Arktyce czy Antarktyce nie ma problemów z wodą, a na Gobi może być z tym straszna rzeźba (do końca tego nie wiadomo, bo to zalezy od konkretnej zimy). A problemy z wodą generują szereg kolejnych - konieczność przewożenia dużej ilości owej wody, podgrzewania jej (co wymaga dużych ilości paliwa). To drastycznie zwiększa bagaż i może spowodować, że ciężko będzie na rowerze z tak wielkim bagażem jechać, też zwiększa szanse na awarie itd.


Dlatego bardzo ciekaw jestem jak to Mateuszowi wypali, bo wyzwanie jest z bardzo grubej rury.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4410
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Dlatego bardzo ciekaw jestem jak to Mateuszowi wypali, bo wyzwanie jest z bardzo grubej rury.
Trzeba mieć trochę szczęścia do pogody, bo tam można trafić na naprawdę soczyste warunki. Taki na przykład luty 2019, gdy waliło po -30 stopni przez kilka dni z rzędu...



Oczywiście na wszystko można się przygotować, ale taki mróz bywa męczący. Albo jak spadnie sporo śniegu. Niby fajnie, bo jest woda pod ręką, ale śnieg jest przemieszczany przez wiatr, tworzy zaspy, trzeba przez to się przedzierać itd.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Żubr

  • Wiadomości: 2501
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 03.11.2010
I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych. Nie mówię tu oczywiście o jechaniu w Alpy, czy jeździe w stylu ultra (mi ponad 1500km zajęło 6 dni); ale zimowa jazda wcale nie jest tak trudna jak to się wielu ludziom wydaje. A daje masę frajdy, daje widoki jakich latem nie uświadczymy.

Jak sobie radzisz z ochroną nóg? Masz jakiś bardzo ciepły model spodni rowerowych, używasz dwóch warstw, pod spodnie albo dodatkowej wierzchniej?

Tak szczerze, to z tym mam największy problem na zimnie. Z ochroną nóg, nie stóp, nie rąk właśnie.

Zima w Polsce, w tym roku szczególnie, to dała w pizdę. Ja bym dużo dał żeby było właśnie to przyjemne kilka stopni na minusie a nie to co jest teraz.

Offline Mężczyzna quiros

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Kato
  • Na forum od: 28.01.2022
Brak śniegu = brak wody, to potężne wyzwanie logistyczne.
I to jest właśnie największe wyzwanie, pozwolę sobie tutaj wrzucić post Mateusza z jego FB:
...blablabal...

Dlatego bardzo ciekaw jestem jak to Mateuszowi wypali, bo wyzwanie jest z bardzo grubej rury.

Juz sam ten opis przygotowan jest wciagajacy. :)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4410
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Zima w Polsce, w tym roku szczególnie, to dała w pizdę. Ja bym dużo dał żeby było właśnie to przyjemne kilka stopni na minusie a nie to co jest teraz.
Dużo wskazuje, że jeszcze się tym minusem nacieszysz. Trzeba przetrwać ten tydzień przebudowy pola barycznego i już można kolce szykować.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum