Cytat: Wilk w 26 Sty 2025, 19:28A swoją drogą orientuje się ktoś, jakie sklepy w Warszawie są dystrybutorami Shimano?Nie wiem, w Poznaniu jest. Wyszukiwarka Shimano Service Center:https://www.shimanoservicecenter.com/pl/sprzedawcy/
A swoją drogą orientuje się ktoś, jakie sklepy w Warszawie są dystrybutorami Shimano?
Licz się z tym, że po zgłoszeniu korba będzie zdemontowana i nie będziesz mógł jej używać. Safety first!Zamienniki są wypisane, więc jeśli to korba z listy, to dostaniesz. W środku zimy jest szansa, że w miarę szybko, może nawet od ręki (tydzień).
I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych.
Zwycięstwo czeka tego, kto ma wszystko w porządku — ludzie nazywają to szczęściem. Klęska jest pewna dla tego, kto zaniedbał podjęcie niezbędnych środków ostrożności na czas; to nazywane jest pechem.
... I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych. Nie mówię tu oczywiście o jechaniu w Alpy, czy jeździe w stylu ultra (mi ponad 1500km zajęło 6 dni); ale zimowa jazda wcale nie jest tak trudna jak to się wielu ludziom wydaje. A daje masę frajdy, daje widoki jakich latem nie uświadczymy. ...
Tamci byli totalnie na odludziu w dziczy, a Michal jakby nawet gdzies sie w tych Wloszech czy Jugosławii polamal to raczej szybko ktos by zauwazyl i wezwal pomoc. Do tego telefon, hajs. Ogólnie cywilizacja.Z polarnikami to mozna porównac tego Wlocha co zimą po Jakucji zasuwal, bo tam ruskie jeżdżą dość rzadko np na trakcie kolymskim.
W temacie wypraw Wilka, zamiast Scotta czy Shackletona polecałbym raczej życiorys i wspominki Amundsena
Brak śniegu = brak wody, to potężne wyzwanie logistyczne.
W 2018 roku przeszedłem pustynię Gobi ciągnąć wózek z zapasami żywności, wody i ekwipunku.W lutym wracam do Mongolii aby podjąć próbę przejechania pustyni rowerem. W trakcie przygotowań korzystałem z doświadczeń Jakuba Rybickiego, Krzysztofa Suchowierskiego oraz kilku zimowych rowerzystów z zagranicy, aczkolwiek, czuję, że nie są to doświadczenia wystarczające.Szukając rozwiązań różnych problemów (wyzwań), którym będę musiał stawić czoła stworzyłam poniższy tekst - może kiedyś okaże się wam przydatny.***WYZWANIE: transport w wody w temperaturach spadających do -30 CPosiadam bazę ujęć wody na Gobi (rzeki, strumienie, studnie, cieki) wypracowaną i zweryfikowaną w 2018 roku. Nie mam jednak pojęcia w jaki sposób te same miejsca będą wyglądać zimą. Zakładam zatem, że wiele ujęć wody będzie niedostępnych (zamarzniętych), a zatem dostęp do wody będzie ekstremalnie trudny. Zimy na Gobi bywają skrajne – mroźne i bezśnieżne, albo pełne śnieżnych zamieci (ubiegły rok). Ze względu na tę niewiadomą nie mogę polegać na śniegu jako źródle wody. Jedyną opcją pozostaje zatem jej transport w maksymalnych możliwych ilościach. Będę miał z sobą 4 termosy o pojemności 1,9l oraz 6 o pojemności 2,3L co daje łącznie 21,4L. Taka ilość zgodnie z założeniami pozwoli mi osiągnąć zasięg 5,3 dnia. Jest jednak jedno ważne ‘ale’. Termosy, które zabieram (wybrałem je po testach kilku różnych modeli) w temperaturze -23 stopni C. i statycznej pozycji utrzymują wodę w stanie ciekłym przez 36h. Potem zaczyna się tworzyć śryż. Wody, która zamarznie w warunkach ciągłego mrozu w zasadzie nie da się wydostać i termos staje się bezużyteczny. Rozwiązanie? Codzienne podgrzewanie wody we wszystkich termosach.WYZWANIE: gotowanie w niskich temperaturachMongolia jest krajem, w którym nie da się kupić benzyny ekstrakcyjnej, która działa na kuchenkach wielopaliwowych w niskich temperaturach. Dostępna na stacjach benzyna niskooktanowa jest potwornie zanieczyszczona i szybko zatyka dysze w kuchenkach, czyniąc gotowanie niekończącym się procesem. Rozwiązanie? Gaz. Ale ten nie jest wydajny w niskich temperaturach niezależnie od proporcji składu. Trzeba utrzymywać kartusz w cieple – np. ogrzewać go gorącą wodą (stary wysokogórski patent). Alternatywą, którą chcę sprawdzić już w Mongolii jest elektryczny ogrzewany pokrowiec na kartusze podłączany do powerbanka. Będę musiał zabrać z sobą ogromną ilość gazu ze względu na konieczność utrzymywania wody stanie ciekłym.WYZWANIE: utrzymanie ciepła w trakcie jazdyNie obawiam się zimna, obawiam się wilgoci. Na wyprawie wykorzystam doświadczenia zebrane na Grenlandii, Antarktydzie i Mount Everest wprowadzając korekty bazujące na wyprawach pustynnych. W trakcie jazdy rowerem ciało pracuje jednak inaczej niż w trakcie ciągnięcia ciężkich sań poruszając się na nartach, albo w trakcie wspinaczki. Zamiast spódnicy puchowej wykorzystam spodenki sięgające kolan, bielizna będzie mieszanką syntetyków i wełny merino (kompromis ciepło vs. schnięcie), środkowa warstwa odzieży to cienka bluza z Polartec, a zewnętrzna to spodnie i kurtka z membraną. Na kapturze futro. Jako izolacja kamizelka i kurtka z wypełnieniem syntetycznym a na biwak gruba kurtka puchowa. Największym problemem będzie (jak zwykle) ochrona twarzy, dłoni i stóp. Na twarzy tejpy + buff + maska. Na dłonie cienkie rękawiczki z merino, łapawice z wełny i łapawice wykorzystywane przez maszerów. Na stopach cienka skarpeta (syntetyk), worek foliowy, gruba skarpeta z wełny i uszyte w USA na buty typu mukluk z wysokim ochraniaczem. Buty są miękkie, superszerokie, posiadają wewnętrzny botek z grubego filcu i podwójną wkładkę – zostały wykonane na zamówienie, stopa pracuje w nich jak w kapciach. Wieczorem szczotkowanie odzieży z wilgoci.WYZWANIE: modyfikacje roweruRower, którym będę się poruszał to Surly Pugsley z symetrycznym widelcem i asymetryczną ramą. Przejechałem na nim Canning Stock Route w Australii Zachodniej. To jeden z pierwszych fatbajków na rynku. Pojadę na oponach o szerokości 4 cale. Moje buty są wielkie, ale ja dodatkowo noszę ogromny rozmiar (50!). Z tego powodu z USA sprowadziłem największe na rynku pedały platformowe, które i tak nie dawały wystarczającego podparcia stopie. Wymagały zatem wykonania dodatkowych ‘dostawek’ z aluminium, przez co przypominają nieco rakiety do tenisa. Tyłek będzie będzie podatny na odmrożenia, z tego powodu na siodle wykorzystam uszyty na miarę pokrowiec ze skóry owcy. Nie będę wykorzystywał pogies, bo te wymagałyby codziennego zdejmowania, aby je wysuszyć, zamiast tego stawiam na łapawice. Bębenek piasty będzie pozbawiony smaru. Hamulce to mechaniczne tarczówki a manetki to toporne thumby bez elementów plastikowych. Co może nawalić? Wszystko. Ale najbardziej boję się o pancerze. Jak pękną, to pękną. Po co drążyć. Przerobię rower na singla. Zabieram zapas: łańcuch, pancerz, linki, łaty, dętki i dużo szpargałów.WYZWANIE: kapcieNa Gobi kłuje wszystko. Idąc przez tę pustynię łatałem dętki niemal codziennie, było to uciążliwe, ale dało się to zrobić. Teraz każda dziura to będzie dramat, bo w tak niskich temperaturach opony kurczą się i sztywnieją tak, że są w zasadzie nie do zdjęcia bez ogrzania. Rowerzyści jadący zimą przez Syberię, aby zdjąć oponę rozpalali ognisko. Na Gobi nie ma takiej możliwości. A zatem: opona, syntetyczna opaska antyprzebiciowa, rozcięta dętka 5,0, w niej dętka właściwa 4,0 wypełniona uszczelniaczem. Jeśli złapię kapcia jedyną opcją będzie wykorzystanie palnika do ogrzania opony – mam ogromne stalowe łyżki do zdejmowania opon.WYZWANIE: suszenieIdąc do Bieguna Południowego mogłem liczyć na obecność światła przez 24h i słońca wtedy, gdy miało na to ochotę. Suszenie śpiwora nie było tam zatem problemem. Na Gobi ciemności będą trwały około 13-14h, a zatem suszenie śpiwora odpada. Jedyną opcją jest ograniczenie wilgoci, która się do niego dostanie od środka i od zewnątrz. Będę zatem spał w plastikowym worku. A dokładniej w foliowej płachcie biwakowej, na niej śpiwór puchowy, na nim syntetyczny i na wszystko wodoodporna płachta biwakowa z membraną. To rozwiązanie od dawna stosowane w Arktyce – nie najłatwiejsze, nie najwygodniejsze, ale skuteczne (jako tako).WYZWANIE: światłoW połowie lutego dzień na Gobi trwa 10:31 minut, w połowie marca już 11:54. To oznacza ograniczony czas na ładowanie elektroniki oraz konieczność skrupulatnego wykorzystywania każdej minuty światła. Będę miał z sobą czołówkę zasilaną bateriami AA, takimi samymi jakie wykorzystuje GPS. 3 powerbanki oraz 2 panele solarne.WYZWANIE: nawigacjaZebranie informacji na temat źródeł wody na Gobi, a tym samym wytyczenie możliwej drogi przejścia przed wyprawą pieszą w 2018 roku zajęło mi 3 lata. Teraz wykorzystam te doświadczenia i będę nawigował przy pomocy urządzenia GPS i telefonicznej aplikacji (Locus Map Pro). Na Gobi istnieją tysiące rozchodzących się we wszystkie strony świata ścieżek, prócz kompasu nieoceniona zawsze okazuje się też intuicja.WYZWANIE: żywnośćWykorzystam doświadczenia zdobyte w Arktyce i Antarktyce: na śniadanie liofilizowane śniadanie z owocami, mlekiem w proszku i cukrem + masło, w drodze czekolada (norweska czekolada z waflami i solą daje się pogryźć na największym mrozie), orzechy, marcepan (nie zamarza) i batony białkowe. Wieczorem podwójny liofilizat z dużą ilością masła (spakowany próżniowo dla zmniejszenia objętości) oraz suszona wołowina, która została starta na drobne kawałeczki, aby nie gryźć jej na mrozie. W początkowej fazie wyprawy będę przyjmował 4,5k kcal, w drugiej około 5k. Do picia isostar, multiwitamina i herbata (słodzona).WYZWANIE: transport ekwipunkuTransport takiej ilości żywności, wody oraz dużego objętościowo ekwipunku wymaga wykorzystania ogromnych sakw (tył + przód), torby w ramę, torby na kierownicę, pokrowców na bidony przy kierownicy oraz dużych pakunków położonych na bagażnikach. Dodatkowo wykorzystam zmodyfikowaną jednokołową przyczepę Extrawheel. Koło przyczepy może pełnić funkcję awaryjną – jest takie samo jak koło przednie roweru. W sakwach przyczepy będę transportował termosy i gaz, a dzięki modyfikacji na górze przypnę też namiot.
Dlatego bardzo ciekaw jestem jak to Mateuszowi wypali, bo wyzwanie jest z bardzo grubej rury.
I każdemu polecam spróbować zimowej jazdy - to wbrew pozorom wcale nie jest trudne, wymaga przełamania jedynie barier psychicznych. Nie mówię tu oczywiście o jechaniu w Alpy, czy jeździe w stylu ultra (mi ponad 1500km zajęło 6 dni); ale zimowa jazda wcale nie jest tak trudna jak to się wielu ludziom wydaje. A daje masę frajdy, daje widoki jakich latem nie uświadczymy.
Cytat: podjazdy w 27 Sty 2025, 13:10Brak śniegu = brak wody, to potężne wyzwanie logistyczne.I to jest właśnie największe wyzwanie, pozwolę sobie tutaj wrzucić post Mateusza z jego FB:...blablabal...Dlatego bardzo ciekaw jestem jak to Mateuszowi wypali, bo wyzwanie jest z bardzo grubej rury.
Zima w Polsce, w tym roku szczególnie, to dała w pizdę. Ja bym dużo dał żeby było właśnie to przyjemne kilka stopni na minusie a nie to co jest teraz.