Trzeba umieć sobie postawić granice, bo ostateczną granicą zawsze jest jednak śmierć
taa, gdzieś tam pisał, że załuje tej Australii, a jednak coś go pcha by dalej balansować na granicy życia i śmierci. Nie rozumiem tego i chyba nie musze rozumieć. Dla mnie to po prostu pewne poziomy ekspozycji na ryzyko i warunki ciężkie. Dla zwykłych ludzi to ci co robią 300km dziennie są psycholami, wyżej są ci co robią to zimą, dalej ci co robią to w górach, potem można przesuwać granice jeszcze dalej np na mega mrozie jak ten Włoch, przez pustynie. W sumie czemu by nie zrobić ultra wzdłuż frontu w Donbasie będąc np Turkiem czyli typem neutralnym dla obu stron?Trzeba umieć sobie postawić granice, bo ostateczną granicą zawsze jest jednak śmierć
/.../ W sumie czemu by nie zrobić ultra wzdłuż frontu w Donbasie będąc np Turkiem czyli typem neutralnym dla obu stron?/.../
Cytat: Cokeman w 4 Lut 2025, 12:55Trzeba umieć sobie postawić granice, bo ostateczną granicą zawsze jest jednak śmierćNo właśnie wcale nie trzeba. Usiłujesz nałożyć własne granice i limity wobec kogoś kto ma zupełnie inne spojrzenie na życie. Jak widać dla Mateusza takie ekstremalne wyjazdy są tym co go napędza do życia. Czy on kogoś namawia do naśladowania, pisze że ci co mają inne podejście są ciency itd? Nie - po prostu taką ma życiową pasję. Przy czym nie przesadzałbym z tą śmiercią, bo to nie jest jednak tej klasy ryzyko. Myślę, że Mateusz musi mieć na tej wyprawie ubezpieczenie obejmujące ewakuację śmigłowcem w razie poważnych problemów, to raczej jest standard przy tego typu wyprawach.Ilu jest np. wspinaczy już realnie ryzykujących życie? Ile polskich gwiazd himalaizmu zostało w górach? Ilu wspina się bez żadnej asekuracji na bardzo trudnych drogach wspinaczkowych. Czy wreszcie ilu żołnierzy służy w oddziałach specjalnych, gdzie możliwość sprawdzenia się w warunkach ryzykowania życiem jest sednem tej służby? Każdy ma prawo wybierać swoją ścieżkę życiową, nie brakuje ludzi, których życiową maksymą jest "Lepiej żyć jeden dzień jak lew, niż 100 lat jak owca".
To czemu po 10 latach żałuje, a jednocześnie pcha się w kolejne ekstrema?https://www.facebook.com/groups/wyprawyrowerowezsakwami/posts/10072064946142643/?comment_id=10076675075681630&reply_comment_id=10076830808999390
A to, że każdy to i tamto to prawda, ale dla takiego Waligóry albo tego Włocha to nawet ty z zimowymi Alpami to jestes owieczka.
Cytat: MaciekK w 4 Lut 2025, 11:18No ja też jestem ciekaw, ale nie dość, że już luty a nic się nie dzieje, to oryginału tekstu który zacytowałeś nie da się nawet w internecie znaleźć Post dalej widzę na profilu FB Mateusza, pod datą 22 stycznia.
No ja też jestem ciekaw, ale nie dość, że już luty a nic się nie dzieje, to oryginału tekstu który zacytowałeś nie da się nawet w internecie znaleźć
No to ja chyba nie widzę, to ten profil? https://www.facebook.com/MateuszWaligoraOfficial
Ale poważniej - FB to jest totalny śmietnik, szukanie czegoś w postach osoby, która sporo wrzuca to męka.
Cytat: MaciekK w 4 Lut 2025, 16:08No to ja chyba nie widzę, to ten profil? https://www.facebook.com/MateuszWaligoraOfficialOdpowiem jak szanujący się informatyk - u mnie działa Ale poważniej - FB to jest totalny śmietnik, szukanie czegoś w postach osoby, która sporo wrzuca to męka.
Śmietnik i to emocjonalnyDlatego na fejsa wchodze sporadycznie z tego czy tamtego trollkonta by imprezy kolejowe wypatrywać. A sensowną wiedzę w miarę usystematyzowaną mam tutaj. Fejs to 90% spamu reklamowego od stron robionych przez AI i/albo boty, a 9% to lans nie wiadomo czym.Instagrama to nawet nie mam, ale widzialem co nie co i tam to jest to samo tylko do kwadratu.15 lat temu gdy człowiek ledwo co po województwie jeździł to posty, że ktoś przejechał 100km były inspirujące i też się człowiek tym chwalił. Ale mało kto wychodzi ponad to i teraz po latach jak się objechało wszelkie gminy i smiga się po Europie to włażenie na te grupki, gdzie nadal wiekszosc kontentu to "wow ludzie zrobiłam swoją pierwszą setkę" i emotki i jakies dziecinne avatary pod tym to troche gówniarskie dla mnie. Nic inspirującego. Wilku wrzuciłeś swoją relację i lajki zebrałeś, ale co wzbudziło największe emocje? Kutas z Węgier. No i chuj
A kto niby jeździ po krajówkach 200km/h skoro masz fotoradary, surowe mandaty w porównaniu z tym co kiedyś no i ekspresówki/autostrady gdzie można nocą to robić.
Dla mnie nadal krajówki są lepsze od wąskich lokalnych dziurawych dróżek, gdzie bywają zakręty 90 stopni gdzie za zakrętem nic nie widać, a kierowca jedzie na pamięc. 3 lata temu w okolicach Tarczyna na takiej drodze pijany koleś rozwalił cały peleton
ja tam może jechałem raz jak kwadraciłem. Tak to zawsze śmigałem DK7, a teraz jak zrobili S7, to łoooo panie. Ideał. Szeroko jak w Korei Pn i ruch też jak w owej Korei - prawie żodyn Można interwały od świateł do świateł na całej szerokości robić.
"W sobotę 25 stycznia 2025 roku Roman rozpoczął swoją ostatnią podróż – wycieczkę górską na Halę Gąsienicową. Kochał chodzenie po górach i skitouring oraz kolarstwo wyprawowe. Niestety, nie dotarł do celu, gdyż doznał zawału serca powikłanego zatrzymaniem krążenia. Zespół lekarski OIOM w Zakopanem walczył o życie Romana jeszcze kilka dni, ale rano 29 stycznia serce Romka przestało bić" – napisano w mediach społecznościowych.Jego odejście jest wielkim ciosem dla środowiska kardiologicznego. Był nie tylko wybitnym specjalistą, ale także cenionym kolegą i przyjacielem wielu osób. "Roman był wspaniałym kolegą i zjednał sobie wielu przyjaciół w Polsce i za granicą. Cieszył się życiem i czerpał z niego garściami" – dodano w emocjonalnym wpisie.