Autor Wątek: Wycieczki widokowo długodystansowe ;)  (Przeczytany 47227 razy)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4664
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Tutaj jest prawdopodobnie jakaś głębsza myśl, skoro na zdjeciu jest bez rękawiczek ;)
Może odzysk wody z wydechu?
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2878
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Maski przeciwpyłowe zamarzają (częściowo) tak już przy -10. Robi sie skorupa, przy twarzy są luźniejsze.
Wystarczy odchylić/zdeformować minimalnie i już zasysa powietrze.
Przy małym wysiłku można używać, przy większym wystarczy lekko przesunąć, odsłonić nos.
No i można wymieniać co jakiś czas.
Lepiej mieć niż nie mieć.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Tutaj jest prawdopodobnie jakaś głębsza myśl, skoro na zdjeciu jest bez rękawiczek ;)

O tych dłoniach to wspominał. To wynikało z kwestii obsługi sprzętu fotograficznego, co jak wiadomo w grubych rękawicach wygodne nie jest. Ale efektem tego jest ból wszystkich palców, nie ma po tym odmrożeń na szczęście, ale dyskomfort wyraźny. Też tak miałem na trasie do Wilna, tam koło -10'C cykałem trochę fotek bez rękawiczek i później ze 2 dni niektóre palce lekko piekły.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Też tak miałem na trasie do Wilna, tam koło -10'C cykałem trochę fotek bez rękawiczek i później ze 2 dni niektóre palce lekko piekły.

.... -10C, odsłonięcie dłoni kilka razy na zrobienie zdjęć i to poczułeś?

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Tak poczułem, choć to oczywiście sprawa mocno indywidualna jak kto odczuwa zimno.
Kilka minut czasem wystarczy, poza tym zmarznięta dłoń jak się założy rękawice to tak szybko termiki nie odzyskuje, rękawice są często lekko wilgotne od potu itd.

Np. robienie kapcia w takich warunkach byłoby bardzo wredne, tego się mocno obawiałem na tej trasie, na szczęście ominęła mnie ta przyjemność  ;)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wracając do właściwego tematu wątku - moje dwa ostatnie wyjazdy.

Początkowo miał to być Poznań, ale dobry wiatr i drogowskazy z ilością kilometrów do Świecka zachęciły mnie by pociągnąć aż do Berlina  ;). Wyszło 650km, poranek pod Warszawą bardzo zimny, a nocą w rejonie Krosna Odrzańskiego też boczny wiatr przy -8'C mocno dał popalić.
Zdjęcia:
https://photos.app.goo.gl/1ZK992oq5LwhfvA66

Kilka fotek:












I tradycyjny zimowy biwak w Kampinosie, warunki niemal optymalne na jazdę po Puszczy - w nocy niewielki mróz, w dzień na plusie. Suchutko, przy tych temperaturach nie ma problemów z piachem
Zdjęcia:
https://photos.app.goo.gl/fw7zLeQnUHzXVRro9

Kilka fotek:






« Ostatnia zmiana: 26 Lut 2025, 18:08 Wilk »

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Mocny snop światła.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7469
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Ekran w tym 1050 wymiata

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1830
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Suchutko, przy tych temperaturach nie ma problemów z piachem

No i najważniejsze - nie ma komarów! Super sprawa. Wracam na rower  :D

Offline Mężczyzna michal.je

  • Wiadomości: 128
  • Miasto: Białystok
  • Na forum od: 24.10.2024
Ekran w tym 1050 wymiata

Potwierdzam - wymiata, ja mam 540, żona 1040 i teraz kupiła 1050, różnica jest... Szkoda gadać, zupełnie nie ma porównania. Jednak ważniejsze dla mnie to bateria... O ile wytrzyma powyżej 24 godzin prowadzenia po śladzie to ok, jak nie to bieda z nędzą...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Ekran w tym 1050 wymiata

Ekran to jest główny upgrade w stosunku do 1040 i rzeczywiście widać tę różnicę, ta wyższa rozdzielczość robi robotę i nie jest to chwyt marketingowy.

Potwierdzam - wymiata, ja mam 540, żona 1040 i teraz kupiła 1050, różnica jest... Szkoda gadać, zupełnie nie ma porównania. Jednak ważniejsze dla mnie to bateria... O ile wytrzyma powyżej 24 godzin prowadzenia po śladzie to ok, jak nie to bieda z nędzą...

1050 pod względem czasu pracy to numer 2 na rynku, ustępuje jedynie 1040. Dla przykładu na tej trasie 650km to dojechałem z ok. 30% baterii, a tak z 1/3 na mrozie jechałem, a w dzień to więcej jak 5'C chyba nie było. Oczywiście to wiele zależy od tego jakich ustawień używamy i długości nocy. Bo 1050 zupełnie inaczej niż reszta Garminów to w nocy nie wymaga podświetlenia, natomiast im jaśniejszy dzień tym większe się przydaje.

Tez to zależy gdzie jeździmy, dla porównania gdy byłem w styczniu nad Adriatykiem, czyli bardziej na południu Europy, gdzie już słońce pod trochę innym kątem świeci to było potrzebne wyższe podświetlenie niż w Polsce. Generalnie bardzo dobrze się sprawdza funkcja automatycznego podświetlenia, trochę więcej zjada baterii, ale wtedy to ekran jest miodzio  ;)

Offline Mężczyzna michal.je

  • Wiadomości: 128
  • Miasto: Białystok
  • Na forum od: 24.10.2024
Ekran w tym 1050 wymiata

Ekran to jest główny upgrade w stosunku do 1040 i rzeczywiście widać tę różnicę, ta wyższa rozdzielczość robi robotę i nie jest to chwyt marketingowy.

Potwierdzam - wymiata, ja mam 540, żona 1040 i teraz kupiła 1050, różnica jest... Szkoda gadać, zupełnie nie ma porównania. Jednak ważniejsze dla mnie to bateria... O ile wytrzyma powyżej 24 godzin prowadzenia po śladzie to ok, jak nie to bieda z nędzą...

1050 pod względem czasu pracy to numer 2 na rynku, ustępuje jedynie 1040. Dla przykładu na tej trasie 650km to dojechałem z ok. 30% baterii, a tak z 1/3 na mrozie jechałem, a w dzień to więcej jak 5'C chyba nie było. Oczywiście to wiele zależy od tego jakich ustawień używamy i długości nocy. Bo 1050 zupełnie inaczej niż reszta Garminów to w nocy nie wymaga podświetlenia, natomiast im jaśniejszy dzień tym większe się przydaje.

Tez to zależy gdzie jeździmy, dla porównania gdy byłem w styczniu nad Adriatykiem, czyli bardziej na południu Europy, gdzie już słońce pod trochę innym kątem świeci to było potrzebne wyższe podświetlenie niż w Polsce. Generalnie bardzo dobrze się sprawdza funkcja automatycznego podświetlenia, trochę więcej zjada baterii, ale wtedy to ekran jest miodzio  ;)

Żona będzie testować, ona głównie po Polsce, cały rok bez zimy (poniżej -5), bateria jest jej potrzebna maks 30 godzin, bo tyle maksymalnie jeździ wyścigi (bardziej treningi do tej pory) w okolicy 500-600km. Na razie jest baaardzo zadowolona.

Na automatyczne podświetlenie nie narzekamy w obu, trzech właściwie, bo 540 też jest. Właściwie to jest i nikt go nie zauważa jak działa, więc idealnie  ;)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Romal miał rację w odp. dyskusji gps-komóra za/przeciw.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Zapraszam na świeżutką galerię zdjęć z Maroka.
Razem z Byczysem wybraliśmy się na trasę słynnego wyścigu Atlas Mountain Race, ale naszym założeniem była jazda w zupełnie innym rytmie niż ten wyścigowy, gdy ucieka mnóstwo pięknych krajobrazów. I był to strzał w dziesiątkę, bo trasa jest wyjątkowo piękna, zaprojektowana z wielką znajomością marokańskiego terenu, mnóstwo fantastycznych dróg z genialnymi widokami, dla kogoś komu pasują pustynne klimaty to prawdziwa uczta. Jaka to trasa od strony rowerowej i dla kogo? To zdecydowanie trasa na jazdę w stylu bikepackingowym, wymaga zarówno lekkiego bagażu jak i solidnej nogi. Jest tu wiele jazdy w stylu MTB, czyli ostre podjazdy po wszelakiej nawierzchni, w tym i po solidnych kamulcach.

Ale wielkim atutem owej trasy jest jej duży stopień przejezdności, a to przy trasach MTB rzadko spotykany parametr, mocno psujący ich odbiór. Tutaj posiadając odpowiedni rower (opona okolice 2 cali i więcej), odpowiednio zoptymalizowany bagaż i odpowiednio mocną nogę większość trasy jedziemy, także i pod górę. Oczywiście są tutaj odcinki specjalne, które wymagają pchania (najcięższy ujeb to parokilometrowe zejście z Telouet Pass), ale nie ma ich tyle by psuły mocno odbiór trasy.

Ale trzeba jasno zaznaczyć, że jest to trasa trudna, polecałbym ją tylko zaawansowanym rowerzystom. Oprócz trudności czysto kolarskich poprzeczkę trudności znacznie podnosi logistyka trasy. Są tu długie odcinki interioru, gdzie nie ma nic i trzeba wozić duże ilości wody. Np. na ponad 90km odcinek interioru za Imassine wjechaliśmy mając aż koło 5 litrów wody, w połowie wypadł nam nocleg i myślałem, że na poranne 50km do Afry ok. 1l, który mi został po noclegu wystarczy, bo to miał być głównie zjazd - ale zajęło nam to tyle czasu, że do miasta dojeżdżałem już o suchym pysku, pomimo, że tak gorąco nie było.

Stołowaliśmy się codziennie w knajpach, poznając mnóstwo lokalnego kolorytu, ale marokańskiego jedzenia też nie nazwałbym optymalnym pod kątem rowerowym, aprowizacja jest na tej trasie dużym wyzwaniem. Poza większymi miastami niemal wszędzie do wyboru są tylko tadżiny (głównie gotowane warzywa i mała ilość mięsa) oraz omlety, z bardzo rzadka jeszcze szaszłyki. Osobiście gotowanych warzyw nie cierpię, więc pozostawały mi tylko omlety, których tu zjadłem chyba więcej niż w całym swoim dotychczasowym życiu  ;). Sklepy w rozumieniu europejskim na prowincji nie występują, raczej to są takie budy z bardzo różnym wyborem towaru. Ale nie dostanie się tu wędlin, w ogóle ciężko o coś sensownego do chleba, bo serów też nie ma, są tylko podróbki serków topionych (do tego nie są sprzedawane z lodówek), z jakiś olejów palmowych, podobnie jak i jogurty nie są to produkty oparte na mleku. Czasem daje się trafić normalny ser żółty, ale to rzadkie przypadki. Jest duży wybór lokalnych słodyczy, ale są to produkty niskiej jakości, np. pakowane jak czekolady wyroby czekoladopodobne, ze śladową ilością kakao. Trochę słodyczy europejskich marek jak Milka się tu dostanie, osobiście mi podchodziło też kilka batoników marokańskich, natomiast Marcelemu to zupełnie nie pasowało. Do tego jeszcze trafiliśmy na Ramadan, który powodował, że w dzień część obiektów była zamknięta, choć z reguły jak się zapukało to właściciele knajpek nas przyjmowali, mieliśmy nawet przypadek, gdzie właściciel nas zgarnął z drogi zapraszając do siebie na świetne omlety.

Pod względem kulturowo - społecznym jazda po Maroku bardzo nam się spodobała. Arabowie bardzo uczynni i przyjaźni, do tego w Maroku są znacznie mniej nachalni niż to co znałem z innych arabskich krajów jak Jordania, gdzie stopień natręctwa był już wysoki. Także i z dzieciakami znacznie mniejszy problem, z reguły ogranicza się to do pozdrowienia i przybicia piątki. Natomiast jest bardzo miły, w Polsce już zanikający zwyczaj pozdrawiania podróżnych, nieważne czy jedziemy motorem, rowerem, samochodem czy też idziemy pieszo. Znany z Jordanii problem psów nie występuje, psy spotyka się dość często, ale rzadko są zainteresowane rowerzystami. Natomiast kraj na prowincji jest biedny, miejscami jest to bieda po prostu piszcząca i jadąc tam trzeba być gotowym na obrazy owej biedy.

Ruch drogowy - tu obowiązuje klasyczna arabska wolna amerykanka, dla ludzi przyzwyczajonych do europejskich realiów jazda po Marakeszu może być nie lada szokiem, nas to niewiele ruszyło, już na pierwszym większym skrzyżowaniu wczułem się w tutejsze realia i razem z motocyklistami wcisnąłem się na czerwonym na lewoskręcie, tutaj takie akcje na nikim nie robią wrażenia :lol:. Natomiast poza dużymi miastami ruch na szosach jest symboliczny, nawet na drogach krajowych jeździ bardzo mało pojazdów. Natomiast pojazdy jakie się spotyka - to już kwestia na osobną opowieść, pulę rozbiła mijana przez nas ekipa chłopaków na rowerach wracających ze szkoły - prawdziwi artyści! Jakieś 15-16 lat, jeden wiózł drugiego siedzącego mu na kierownicy i to wszystko na zjeździe przy prędkości wyraźnie powyżej 30km/h, na drodze z solidnym zakrętem  :lol:. Przewożenie pasażerów na dachach czy stojących na zderzakach to tutaj norma, która tutaj nikogo nie dziwi. U nas wiele osób chciałoby obowiązku jazdy w kaskach dla rowerzystów - w Maroku połowa motocyklistów kasków nie używa, a motorami to tam jeździ więcej osób niż samochodami :P


I jeszcze tak pod kątem ultra i stopnia trudności tej trasy po przejechaniu jej części (czasu starczyło nam na 690km trasy wyścigu). Jakie mam po tym spostrzeżenia? Atlas Mountain Race to jest naprawdę cholernie ciężki wyścig, samo jego ukończenie w limicie to jest nie lada osiągniecie. Porównując tę imprezę z podobną dystansowo jedną z najtrudniejszych szosowych imprez ultra w Polsce czyli Race Through Poland - to mogę z ręką na sercu powiedzieć, że RTP przy AMR to jest wyścig dla pensjonarek :P. Porównanie może brutalne, ale dobrze oddające skalę trudności obu imprez. Na AMR mamy terenową rzeźnię, do tego mnóstwo jazdy ciężkim terenem w nocy, suma przewyższeń większa niż szosowy RTP, a przecież często ta sama ilość przewyższeń w terenie to oznacza dwa razy większy wysiłek i czas niż na szosie. I na to nakłada się marokańskie odludzie i duże problemy z zaopatrzeniem, o których wyżej pisałem,  to nie Polska, gdzie w nocy mamy co 50km Orlen. Do tego większość trasy jest na dużych wysokościach, wiele się jedzie na pułapie 1500-2000m, a to powoduje, że nocami temperatury koło 0 stopni i nawet mniej są normą.

Galerię z wyjazdu podzielę na dwie części, by była "zjadliwa" do oglądania, zapraszam na zdjęcia z odcinka do Ait Saoun, czyli pierwsze 410km śladu AMR:

Pełna galeria:
https://photos.app.goo.gl/qddq5prujRms5gn56

Kilka fotek:






























« Ostatnia zmiana: 11 Mar 2025, 22:15 Wilk »

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4664
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Gratuluję!!! Soczysta wyrypa. Krótka czasowo, oficjalnie 'wycieczka', jednak ... wyprawa. Doceniam na gorąco opisy zdjęć, nierzadko bogate, właśnie to jest esencja przygody! Jeśli nie obejrzeliście, to warto zajrzeć. Wreszcie jakaś odmiana i to od razu z wysokiego "C".
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum