Bardzo powszechnym problemem współczesnego kolarstwa jest rozróżnianie prawdziwego kolarza od zwykłego rowerzysty. Przeciętny zjadacz chleba myli te osoby i przez to krzywdzi jedną ze stron. Wiadomo, że nazwanie kolarza rowerzystą to dramat, a na odwrót – zaszczyt. Dziś Wam to wyjaśnię.Podstawowym elementem wiedzy ogólnej nt. kolarstwa jest to, że kolarstwo uprawia się na szosie. Wiem, że wzbudza to kontrowersje i lament kolarzy górskich, ale takie jest życie – bezlitosne.Kolejną rzeczą jest utożsamianie się z rowerem i tworzenie z nim jedności. Wśród kolarzy oczywistym jest gadanie na prawo i lewo o rowerach, wyścigach, nowinkach technologicznych i innych bzdurach, a rowerzyści kompletnie nie mają takiego nawyku. Dla nich rower to zwykły środek transportu. Dla Ciebie to najważniejszy członek rodziny, pamiętaj o tym.WyglądZobrazuje Wam to na przykładzie szosowca i gravelowca – jeden jest kolarzem, drugi udaje fajnego.Kolarz Szosowy – prawdziwy samiec alfa wśród ludzi używających rowery. Zawsze czysty, zadbany z idealnie przyciętym zarostem i ogolonymi nogami. Człowiek pełen kultury, zasad ale także charyzmy – nikt nie będzie mu mówił, że dla niego jest ścieżka rowerowa. To on ustala zasady. Zazwyczaj na co dzień chodzi w garniturach, koszulach i jest po prostu wspaniały. Na rowerze zawsze w stylówce dobranej do fazy księżyca i ruchów tektonicznych.Gravelowiec – zazwyczaj gość z nałogami, który ma problem i otwartą wojnę z prysznicem, którą demonstruje na wyprawach rowerowych. Zaniedbaną brodę przysłania “wyglądem drwala”, a jedyny drwal jakiego widział to ten w Mc’Donald’s, bo ma też sporą nadwagę. Nie mieści się w kolarskie ciuchy, więc używa luźnych koszul w kratę, a brak pralki tłumaczy tym, że rowerzysta ma być brudny.Taka to mniej więcej różnica.Kup se rowerekZachowanieSzeroko pojęte zachowanie też rozróżnia kolarza od rowerzysty.Kiedy kolarz jedzie na podwójne latte na sojowym bez tłuszczu do fancy kawiarni, to rowerzysta jedzie na rozpuszczalną wyżebraną od rolnika w Krasnymstawie. Kiedy kolarz zamawia bezglutenowe, bezcukrowe i bezsmakowe ciasto to rowerzysta żre chipsy na przystanku autobusowym i popija tanim winem z biedronki. Kiedy kolarz umawia się na ustawkę rowerową to wraca czysty, szczęśliwy i zbawiony. Ustawki rowerzystów zazwyczaj kończą się taplaniem w błocie jak prosiaki.Czym różni się kolarz od ro*erzysty?Oczywistym jest, że najważniejszą różnicą jest używany rower – kolarze jeżdżą na szosach, a rowerzyści na każdym innym (pod)rowerze. Nie jest tajemnicą, że i na szosach możemy spotkać rowerzystów, ale są oni w mniejszości.Drugą sprawą jest kultura kolarska, która ma swoje określone reguły. Kolarze te zasady znają i respektują, a rowerzystów możemy spotkać na przykład na ścieżkach rowerowych, a nie obok nich. To niedopuszczalne, ale jest to tylko jeden z przykładów. Wchodząc w środowisko kolarskie akceptujesz jego zasady. Jest wiele takich przykładów. Kolarz wieczorem wypije drogie wytrawne wino, a rowerzysta Amarenę.
Ten wstawiony tekst byłby śmieszny, gdyby nie był tak tendencyjny. Bo rzeczywiście jest różnica między kolarzem a rowerzysta.
Przerzutki w rowerze to też rodzaj wspomagania, bo zwiększają lub zmniejszają moment obrotowy napędu
Nie wiem, czy na zwykłym rowerze też bym się na to zdecydowała. Być może kiedyś tak. Nie mam ograniczeń fizycznych, jestem osobą szczupłą i raczej wysportowaną i wytrzymałą.
Co w tym złego, że tym samym nakładem sił mogę zobaczyć więcej, mniej się zmęczyć na podjazdach lub wjechać tam, gdzie zwykłym rowerem pewnie nie dałabym rady?
Piszą tu np ultrasi, a przecież nie ma to z turystyką nic wspólnego. Nikt ich nie wyrzuca. Nikt nie wyrzuci też elektrycznych.
Zapewniam kolegę, że problem ładowania i zasięgu w naszym wypadku nie istniał. Nie martwiliśmy się tym wcale, w co pewnie trudno będzie niektórym uwierzyć.
Mimo iż tego problemu nie doświadczyłam tutaj w Irlandii Pn., nigdy nie dano mi do zrozumienia, że skoro jeżdżę elektrykiem to muszę być leniwa, słaba lub schorowana, to wyczuwałam, że na tym forum, które bardzo polubiłam, może być inaczej.
Siłą członków ciała, wytrwałością na głód, zimno i trudy przewyższali nawet ci dziedzice z Wielko- i Małopolski bardziej dbałych o wygody wojowników z Zachodu. Obyczaj ich był prostszy, pancerze grubiej kowane, ale hart większy, a ich pogardę śmierci i niezmierną w boju uporczywość podziwiali już swego czasu nieraz przybyli z daleka francuscy i angielscy rycerze.
(...)Przerzutki w rowerze to też rodzaj wspomagania, bo zwiększają lub zmniejszają moment obrotowy napędu (to podpowiedział mi mój chłopak i nie wiem czy to do końca prawda ) (...)
Wilku, bardzo dziękuję, że próbujesz zarazić mnie swoją pasją, którą podziwiam, ale raczej nie uda się to Tobie Nie jestem typem sportowca, co lubi nowe wyzwania i rywalizację.
Alina Kłos z Łabiszynka pod Gnieznem:Lubię jeździć na rowerze, więc chciałam pojechać w Bieszczady, ale w końcu zmieniłam zdanie i objechałam Polskę dookoła.Na rowerze jeżdżę od dziecka. I do sklepu, i wszędzie. Gdy zmarł mój brat, pojechałam czterysta kilometrów do Katowic. Chciałam sobie to jakoś poukładać.Byłam też na Mazurach i nad morzem. W końcu chciałam wybrać się w Bieszczady. Ale najpierw ta pandemia, potem wojna na Ukrainie i tak to odkładałam i odkładałam. I miałam już pojechać w tym roku, ale myślę sobie, że to już poważna wyprawa, ponad siedemset kilometrów, a to sporo. To skoro tak, to pomyślałam, że może już dookoła Polski pojadę? To było moje marzenie, a marzenia trzeba spełniać.I pojechałam. Jechałam rowerem aż sześćdziesiąt dni. Ale cała podróż trwała o siedem dłużej, bo jak burze szły to przerwy sobie robiłam.Bardzo pomagała mi córka. Z domu przez telefon wyszukiwała noclegi, więc miałam to dobrze zorganizowane.Poznałam wspaniałych ludzi. A że jestem wierząca, to pojechałam do Jezusa w Świebodzinie. Robiłam dziennie po pięćdziesiąt, a czasem sześćdziesiąt kilometrów.Jeszcze o rowerze powiem, bo się o niego często pytali. Nie mam przerzutek, bo to się może popsuć. Wyprawę odbyłam na zwyczajnym rowerze, tym samym, którym jeżdżę na zakupy do sklepu.
Poza tym ciekawe, czy dałbyś radę "nabijać" tyle kilometrów co obecnie w klimacie Irlandii Północnej, gdzie pogoda jest strasznie paskudna. Tu naprawdę czasami trudno o motywację, aby wyjść z domu i zmusić się do jakiejkolwiek aktywności fizycznej na świeżym powietrzu.
Tym bardziej było mi głupio tu się odezwać, widząc, że rowery elektryczne to temat tabu.
BTW. Jeśli biegasz, to swego czasu pamiętam w mediach wykłócano się o starty w sprintach Pistorius'a z protezami nóg, które lepiej sprężynowały - jakie masz zdanie na temat stosowania ułatwień podczas biegów?Albo jakby ktoś założył np. egzoszkielet na swoje dolne kończyny i Cię wyprzedził bez wysiłku na podbiegu, to by Cię nie zirytowało?