Autor Wątek: Rowery elektryczne - czyli tabu wśród rowerzystów  (Przeczytany 25826 razy)

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Rozpoznasz ich po czarnych strojach bez elementów odblaskowych, treningu wieczorną porą jak jest całkiem ciemno

Smutny ich los, bieganie nie dość, że po asfalcie, to w smrodzie miasta... Ja biegam nocą, ale po lesie, mniej stawy bolą, a zimą trochę rozprasza pyły zawieszone.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3977
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Po lesie to zapewne z własnym źródłem światła, więc jesteś widoczny. Biegactwo miejskie pleni się w ciemności, unika nie tylko własnego źródła światła, ale tez i wszelkich elementów odblaskowych.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 845
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Bo ta teza jest całkowicie nieprawdziwa:
Cytuj
Piszą tu np ultrasi, a przecież nie ma to z turystyką nic wspólnego. Nikt ich nie wyrzuca. Nikt nie wyrzuci też elektrycznych.
Tak piszą ludzie z minimalnym doświadczeniem z bardzo długimi trasami, ludzie bazujący na stereotypach. Przejrzyj sobie moje galerie z ostatnich jesiennych tras 300-500km - ile tam ciekawych miejsc odwiedziliśmy, ile pięknych widoków widzieliśmy. Długie dystanse jak najbardziej można pogodzić z turystyką.
http://wilk.bikestats.pl/

Teraz to już przegiąłeś. Nie jestem ultrasem, ale trasy po 300+ km zdarzyło mi się robić nie raz i nie dwa. I doskonale wiem ile wtedy zwiedziłem, a ile zwiedzam podczas trasy 100 km. Nie musisz mi tego mówić. Zresztą wystarczy zobaczyć te Twoje zdjęcia z takich tras, albo obejrzeć filmy Pyndalarza, na których dokładnie widać, że nic nie widać prócz zmieniającej się pogody. Ultra to ultra, turystyka to turystyka, rower to rower, a elektryk to elektryk. Takim stwierdzeniem postawiłeś się w pozycji elektrycznych, którzy płaczą, że też są rowerzystami. Ty próbujesz nas przekonać, że ultrasi to turyści.

Nie wiem tylko dlaczego część osób uważa, że wyprawa elektrykiem ma niewiele wspólnego z tą na rowerze tradycyjnym. Czy poziom satysfakcji miałabym większy, gdybym podjechała na górę bez wspomagania, jak uważa kolega Wilk? Nie sądzę.
Nie sądzisz, ale nawet nie spróbowałaś. Ja mam porównanie. Np słynną Szosę Transfogaraską przejechałem rowerem oraz samochodem. Rowerem zajęło mi mi to dwa dni z noclegiem na przełęczy. Samochodem... też zajęło mi to dwa dni z noclegiem na przełęczy. W obu przypadkach była to świetna wyprawa. W obu widziałem dużo, zatrzymywałem się często i cieszyłem się trasą. Ale tylko wyprawa rowerem dała mi satysfakcję z pokonania tej drogi. To stawia ją wyżej nad wyprawą samochodem. Skoro Ty nie czujesz tej satysfakcji, to po co Ci w ogóle rower? Jedź samochodem. Frajda taka sama, a wysiłek jeszcze mniejszy.

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Ty próbujesz nas przekonać, że ultrasi to turyści.

Bo są turystami, jedynie asfaltowymi ;)
Coś jak wycieczka objazdowa Dom - punkt A - punkt B - Dom

No chyba, że są ultrasi terenowi, bo w sumie nie znam definicji  :icon_redface:

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3977
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Widać, że po sezonie siodełka już mocno uwierają. Na złagodzenie bólu przyda się maść. Maść można aplikować przy użyciu urządzenia z silnikiem, bądź po prostu ręcznie.



"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Przerzutki w rowerze to też rodzaj wspomagania, bo zwiększają lub zmniejszają moment obrotowy napędu

Twój chłopak nie miał racji. To nie jest wspomaganie, bo cała moc pochodzi od pedałującego. Zmienia się tylko stosunek momentu obrotowego do prędkości obrotowej. Mówiąc jaśniej - zmniejszasz prędkość stosując odpowiednie przełożenie, wtedy masz większy moment obrotowy i dajesz radę pokonać grawitację i podjechać pod górkę. Moc, a więc i energia dostarczana rowerowi pochodzi tylko od pedałującego.
Poza tym podjechanie pod górę autem, motocyklem, motorowerem, nie daje mi tego rodzaju satysfakcji co pojechanie rowerem bez wspomagania. Jak ktoś woli na silniku - jego sprawa, to nie mój wróg, tylko człowiek o innym podejściu do życia, o innych potrzebach.


Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Prawdziwi rowerzyści jeżdżą wyłącznie na rowerach biegowych, reszta to doping mechaniczny
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Obecnie mieszkam i pracuję w Irlandii Północnej, mam 27 lat.

Pozdrawiam z "normalnej" Irlandii :)
Lat mam trochę więcej, ale za to nie mam elektryka ;)

Czy poziom satysfakcji miałabym większy, gdybym podjechała na górę bez wspomagania, jak uważa kolega Wilk? Nie sądzę.

Mylisz się i to bardzo.
Widoki miałabyś te same, ale satysfakcję o niebo większą.
Pojedź w Alpy, a dowiesz się jaka to satysfakcja wjechać o własnych siłach na taki Hochtor lub inna znaną przełęcz.
Wjeżdżając na Stelvio grupka turystów przywitała mnie brawami, a przy włoskim schronisku Dal Piaz dwóch gości najpierw uważnie przyglądało się mojemu rowerowi, a gdy nie znaleźli baterii to z uznaniem tylko pokiwali głowami.
Niby małe rzeczy - ale cieszą.



Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19867
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Teraz to już przegiąłeś. Nie jestem ultrasem, ale trasy po 300+ km zdarzyło mi się robić nie raz i nie dwa. I doskonale wiem ile wtedy zwiedziłem, a ile zwiedzam podczas trasy 100 km.

Właśnie w tym problem, ze nie jesteś ultrasem. Dla Ciebie trasa 300km to jest już wyprucie i nie masz na nic ochoty, bo to jest sufit Twoich możliwości i zmęczenie jest za duże by z tego czerpać przyjemność. A dla mnie to jest dalej przyjemna wycieczka na której się świetnie bawię i zwiedzam. Oczywiście nie jest to zwiedzanie muzeów itd, ale dokładnie tyle samo zwiedzam na trasie 500km co i wtedy gdy robię 100-200km normalnie śpiąc w nocy. Bo na rowerze interesuje mnie oglądanie ciekawych krajobrazów, ładnych miejsc, zaliczanie pięknych dróg - to jest moja wizja turystyki, niezależnie czy jadę 50 czy 500km.

Zresztą wystarczy zobaczyć te Twoje zdjęcia z takich tras, albo obejrzeć filmy Pyndalarza, na których dokładnie widać, że nic nie widać prócz zmieniającej się pogody.
Teraz to już pier...isz jak potłuczony. Moje trasy ultra są tak zaplanowane by oglądać wiele turystycznych atrakcji, znam na tyle dobrze Polskę, ze potrafię tak zaplanować trasę by oglądać te rejony i miejsca, które są tego warte - a tym jest własnie turystyka. Parę fotek, bo to najlepiej zamyka usta:







































I tyle zobaczyłem na różnych trasach w ciągu zaledwie 2 tygodni! Byliśmy na zamku w Nidzicy, w Świętej Lipce, oglądaliśmy zamek krzyżacki i w Kętrzynie, byliśmy w Wilczym Szańcu, na Trójstyku, przetrwaliśmy mroźną noc z kapitalnie świecącym księżycem, jeździliśmy po pięknych szutrach Litwy. Zaliczyliśmy długi kawał Velo Dunajec, byliśmy pod Tatrami. Widzieliśmy zamek w Działdowie, Jeziorak w Iławie, zamek w Malborku, futurystyczną Rafinierię i port w Gdańsku po nocy, dojechaliśmy na Westerplatte, oglądaliśmy pięknie podświetloną gdańską Starówkę. Ledwie 3 wyjazdy, dwa powyżej 400km, jeden powyżej 500km i tyle zobaczyliśmy. Mało dla Ciebie Wielki Turysto?

To były typowe turystyczne trasy ultra, dobrze zaplanowane i pozwalające dużo zobaczyć. Więc przestań mi chrzanić o tym jak ultra nie ma nic wspólnego z turystyką. To, że Ty nie potrafisz jednego z drugim pogodzić - to jeszcze bardzo daleko do konstatacji, że inni tego nie umieją.
Teraz może Ty wrzuć zdjęcia ze swojej Wielkiej Turystyki, skoro moją tak kontestujesz.

Ty próbujesz nas przekonać, że ultrasi to turyści.
Nie w każdym przypadku, większość ultrasów ma podejście typowo sportowe. I trzeba tu zrobić wyraźne rozróżnienie na wyścigi i prywatne trasy ultra, gdzie nie ma żadnej presji czasu. I samemu się planuje trasę, a nie jedzie po wyznaczonej nitce. I znam niejedną osobę co lubi tak zwiedzać, mamy ich zresztą na naszym forum. Są to typowi turyści, zainteresowani tym co widzą, ciekawi wiedzy o mijanych terenach, dużo czytający o historii i kulturze tego co oglądają.

Offline Mężczyzna marcin_g

  • Wiadomości: 727
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 04.06.2018
Mylisz się i to bardzo.
Widoki miałabyś te same, ale satysfakcję o niebo większą.

Matko, skąd wy ludziska wiecie co komu przynosi satysfakcję i przyjemność. Jedni lubią to inni tamto. To brzmi jak dyskusja na temat, że jedzenie w restauracji to głupota i nigdy nie da takiej przyjemności jak ugotowanie sobie samemu. A jak już się samemu wyhoduje marchewkę/upoluje mięso/zbuduje rower to satysfakcja przebija kosmos...

Podobnie gdybym jako miłośnik rajdów na orientację gadał, że jazda z GPS'em to oszustwo i lenistwo (umysłowe), prawdziwy turysta tylko z papierową mapą i analogowym kompasem...

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3977
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Maść, pisałem o maści. W Pirenejach pamiętam miny ludzi, jak z miejsca na baterię wyciągnąłem butelkę wody. A to nie jest elektryk?! Czarna sakwa jest często kojarzona z pokrowcem na baterię.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Księgowy

  • .::Kolarska Patologia::.
  • Wiadomości: 4033
  • Miasto: Warszawa/Jabłonna
  • Na forum od: 30.12.2010
O dokładnie. Ciekawe porównanie z tym kompasem i mapą analogową. Kiedyś ludzie używali map papierowych i to dopiero byli podróżnicy bez używania jakiś tam GPS i jakiś innych urządzeń elektrycznych które trzeba ładować i które trzeba mieć baterię zawsze przy sobie. I tak to właśnie sobie dyskutujemy moja racja jest bardziej mojsza niż twoisza. Rower taki jest lepszy a taki gorszy, jazda elektrykiem to tabu ale jazda już klasycznym rowerem jest ok. eEektryczne przerzutki są okej,mechaniczne też są okej. Jak ktoś jedzie szosą to jest okej ,nawet jeżeli porusza się dwa razy mniejszym wysiłkiem, bo na przykład jedzie w towarzystwie z ludźmi którzy jadą na góralach i wszyscy razem jadą po asfalcie. To wszystko sprowadza się tylko do tego jak my spoglądamy na innych ludzi.  Jak bardzo chcemy wmuszać w nich nasz sposób myślenia. Ja cię Kasia rozumiem, że jazda elektrykiem jest spoko i wiadomo że zawsze gdzieś tam w duszy będzie komuś to przeszkadzało. I na pewno rowerzystom też jest nie w smak, że na przykład segmenty na strawie zostały zmasakrowane przez ludzi na elektrykach. Ostatnio słyszałem taką dyskusję właśnie, a propos segmentów, że ludzie oszukiwali, najpierw samochodami ,a teraz to już w ogóle jakaś patologia bo wszyscy elektrykami robią te segmenty.  Mamy takie swoje własne poczucie ,że musimy między sobą rywalizować, że ktoś w jakiś sposób musi się odnosić do wyników innego, nawet jeżeli nie robi tego świadomie. Tworzymy społeczność ludzi którzy się porównują, patrzą kto ile kilometrów przejechał kto jak daleko pojechał i tak dalej. I to generalnie nie jest całkiem złe ,że patrzymy na innych i chcemy im dorównywać, bo jest to po prostu zwyczajnie dobra motywacja. Ktoś pojechał gdzieś zrobił jakąś fajną trasę fajne fotki, więc ja też pojadę i zobaczę.

Rowery elektryczne to takie źdźbło w oku bliźniego które widzimy, a belki w swoim oku nie dostrzegamy.
Jadę tam gdzie znika horyzont.
MP 2014 - 500km 25h28`|MP 2015 - 300km 20h30`|MP 2017 - 300km 21h01`|MP 2018 (DNF)- 519km 27h30``|BBT 550km (DNF) | POM500 46h33`|PGR 550km - 80h04`

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Matko, skąd wy ludziska wiecie co komu przynosi satysfakcję i przyjemność.

Możesz wierzyć lub nie, ale są pewne przyjęte standardy.
I takim standardem jest to, że jak coś zrobisz sam to masz większą satysfakcję niż wówczas gdy Ci ktoś by pomagał przy tym.

Podobnie gdybym jako miłośnik rajdów na orientację gadał, że jazda z GPS'em to oszustwo i lenistwo (umysłowe), prawdziwy turysta tylko z papierową mapą i analogowym kompasem...

Ależ ja się z tym w dużej mierze zgadzam.
Jeżdżę z GPSem bo jest mi wygodniej. I miałbym dużo większą satysfakcję gdybym używał tylko mapy papierowej.
Ale idę tutaj na łatwiznę tak samo jak osoby zdrowe które używają rowerów elektrycznych w celach rekreacyjnych.
Różnica jest tu taka, że ja nie próbuję wmawiać komuś, że GPS to to samo co papierowa mapa.

W Pirenejach pamiętam miny ludzi, jak z miejsca na baterię wyciągnąłem butelkę wody. A to nie jest elektryk?!

Miałem podobnie w Austrii.
Pod ramą miałem zapięcie Abusa, które przypomina baterię  :D
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19867
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Matko, skąd wy ludziska wiecie co komu przynosi satysfakcję i przyjemność. Jedni lubią to inni tamto. To brzmi jak dyskusja na temat, że jedzenie w restauracji to głupota i nigdy nie da takiej przyjemności jak ugotowanie sobie samemu.

Wystarczy trochę pomyśleć, pociągnijmy Twoje porównanie. Jak przychodzisz na forum stworzone przez miłośników wykwintnych restauracji i zaczynasz im wstawiać gadki, że Twoje dania z mikrofali tak naprawdę niczym się nie różnią od Haute Cuisine i dlaczego oni nie mają szacunku do pizzy z Biedronki, bo przecież najeść się tym można tak samo - to nic poza śmiechem i szyderą nie zarobisz ;)

I dokładnie taką masz sytuację tutaj. Na forum, gdzie jest wielu fanatyków roweru przychodzi Księgowy i się nam żali, że nie ma w społeczeństwie szacunku dla motorowerów elektrycznych  (błędnie nazywanych rowerami). Po prostu zupełnie nie ten adres na takie żale, dla nas motorower jest tym samym co dla miłośników kuchni żarcie z Biedronki. I dlatego to co nam usiłuje wcisnąć Księgowy nie przejdzie :P

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 845
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Właśnie w tym problem, ze nie jesteś ultrasem. Dla Ciebie trasa 300km to jest już wyprucie i nie masz na nic ochoty, bo to jest sufit Twoich możliwości i zmęczenie jest za duże by z tego czerpać przyjemność.

To nie jest sufit moich możliwości, tylko po 300 km robi mi się noc, a ja nie czerpię przyjemności ze zwiedzania w nocy. Szkoda mi trasy, szkoda widoków i szkoda tych miejsc, które będę mijał w nocy. Poza tym ja lubię się zatrzymać. Obejrzeć. Połazić pieszo po miejscu do którego dotarłem. Zgubić się w lesie. Utopić w błocie. I wtedy noc robi się już po 100 km. To jest turystyka, zwiedzanie, poznawanie. A trasy 300+ to wytyczona kreska i brak czasu na takie zabawy. Co zobaczę z drogi, to moje. I to widać na zdjęciach. Moich, Twoich, każdych. Ale czasem i na to mam ochotę. Może kiedyś sprawdzę jakie naprawdę są granice moich możliwości? Na razie jest to 430 km. Mało? No, przy Tobie to mało. Może kiedyś szarpnę się po więcej. Jak będzie mi się chciało.

Podobnie gdybym jako miłośnik rajdów na orientację gadał, że jazda z GPS'em to oszustwo i lenistwo (umysłowe), prawdziwy turysta tylko z papierową mapą i analogowym kompasem...

Ależ to jest oczywista oczywistość! GPS to ułatwienie. Sam jeżdżę teraz z nawigacją, a nie z mapą papierową. Jest to bardzo duże ułatwienie, które jednak ma swoją cenę. Energia. Kiedyś wybierając się w podróż zabierałem tylko jedną rzecz, która potrzebowała zasilania: aparat fotograficzny. Ale bateria starczała mi w nim na dwa tygodnie jazdy. Brałem zapasową i jechałem na miesiąc. Potem były nowsze aparaty, nawigacja, mocne oświetlenie. To wszystko wymaga energii. Teraz ruszając w podróż muszę zabierać z sobą prąd (powerbanki). Raz na tydzień muszę to ładować, by jechać dalej. No masakra jakaś. Czasem mam ochotę to wszystko wepchnąć do szuflady, wyjąć papierową mapę i pojechać przed siebie. A gdy pomyślę, że musiałbym codziennie ładować rower... To bym już chyba nigdzie nie wyjechał.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum