Niewątpliwie pies pogrzebany jest w nazewnictwie i braku konkretnej, ogólnie akceptowalnej definicji roweru. Jeszcze 20 lat temu można było pisać "rower jaki jest każdy widzi". Dyskusja jest więc raczej raczej z tych akademickich. Sam stwierdziłem, że piszę sercem.Ale popatrz "zły". Zbierasz gminy. Masz już prawie 60 %. Nagle ktoś zamelduje, że ma 100% . Nie będziesz miał dyskomfortu, gdy okaże się, że on to elektrykiem zrobił?
Raczej nie, nie zastanawiałem się nad tym, ale nie mam tu jakiś odczuć negatywnych. Kurcze, ile to ładowania by było, to też trzeba mieć zaparcie.... Naprawdę nie rozumiem, czemu tak bardzo dążycie do tego, żeby wprowadzić tak ścisły podział na rowerzystów i erowerzystów. Taki podział jak nasz narodowy na Polskę A i Polskę B, tak na rowerzystów przez duże R i rowerzystów przez duże E. Po co nam te podziały?
Cytat: sedzint w 8 Mar 2024, 10:56A teraz spróbujmy spojrzeć na temat z innej strony i wyciągnijmy na światło największego słonia w pokoju, czyli silnik. Moim zdaniem tak długo jak rozmawiamy o rowerze, którego silnik nie działa bez kręcenia pedałami, tak długo nie ma w tym zakresie żadnych wątpliwości. Silnik to opcjonalna część wyposażenia, tak jak przerzutki, kasety, piasty planetarne, amortyzatory, błotniki, itd. Wspomaga, owszem, ale podobną rolę pełnią inne wspomagacze.Nie, to nie są takie same wspomagacze. Silnik dla osiągów roweru wnosi niebo więcej niż lekka karbonowa rama, niż przerzutki, amortyzatory, piasty planetarne itd. Różnica w prędkości pomiędzy rowerem napędzanym silnikiem a mięśniami jest dużo większa niż pomiędzy karbonową szosą, a przeciętnym rowerem turystycznym.
A teraz spróbujmy spojrzeć na temat z innej strony i wyciągnijmy na światło największego słonia w pokoju, czyli silnik. Moim zdaniem tak długo jak rozmawiamy o rowerze, którego silnik nie działa bez kręcenia pedałami, tak długo nie ma w tym zakresie żadnych wątpliwości. Silnik to opcjonalna część wyposażenia, tak jak przerzutki, kasety, piasty planetarne, amortyzatory, błotniki, itd. Wspomaga, owszem, ale podobną rolę pełnią inne wspomagacze.
Cytat: sedzint w 8 Mar 2024, 10:56A teraz spróbujmy spojrzeć na temat z innej strony i wyciągnijmy na światło największego słonia w pokoju, czyli silnik. Moim zdaniem tak długo jak rozmawiamy o rowerze, którego silnik nie działa bez kręcenia pedałami, tak długo nie ma w tym zakresie żadnych wątpliwości. Silnik to opcjonalna część wyposażenia, tak jak przerzutki, kasety, piasty planetarne, amortyzatory, błotniki, itd. Wspomaga, owszem, ale podobną rolę pełnią inne wspomagacze.I nie pisz nam tu o 25kg - bo takich rowerów to w marketach nie ma.
Przykładowo mistrz świata w kolarstwie jadący na rowerze marketowym bez problemu objedzie w górach zwykłego rowerzystę jadącego na karbonowej szosie. Ale już z amatorem na elektryku nawet mistrz świata jadący na karbonowej szosie nie będzie miał żadnych szans - bo z silnikiem nie wygra. Tak więc silnik to nie jest to żaden dodatkowy ułatwiacz jak wiele innych, a urządzenie, które drastycznie zmienia i osiągi i zastosowanie pojazdu.
I z tego powodu nie ma mowy, by go klasyfikować jako rower, obecność silnika powoduje, ze staje się motorowerem, koniec kropka. A rower to pojazd poruszany tylko i wyłącznie siłą mięśni. I waga ramy, przerzutki, piasty planetarne itd - nie zmieniają tego że dalej jest to pojazd napędzany tylko siłą mięśni.
A po co motor nazywać motorem a nie samochodem, albo hulajnogą? Do tego mamy język by definiować pewne sprawy wg stanu faktycznego, ą nie żeby robić dobrze, tym którzy czują się dotknięci tym, ze ktoś pojazdu z silnikiem nie chce nazywać rowerem.
Sedzint, mnóstwo już dyskusji tu na forum było o e-rowerach. Obserwuje jeden wspólny mianownik, czego jesteś świetnym przykładem. Otóż w pewnym momencie tak jak wszyscy szukasz kontrargumentów aby zrównać rower i elektryka, w postaci porównania, że analog ma przerzutki, co sprawia że łatwiej ścianę pokonać, płyn w kablach zmniejszający siłę nacisku na klamkę, itp. Nawet słyszałem że elektroniczna zmiana biegów to już prawie jak elektryk, no bo prąd mamy tu i tu:)
To się non stop powtarza, bez końca. Nawet nie będę Cię przekonywał do tego że te rodzaje wspomagania które wymieniasz nijak się mają do wbudowanego w ramę silnika, którego zadaniem jest sztuczne wspomaganie jazdy, drastycznie zwiększające osiągi i zasięg człowieka.
Mówisz mi że nie ma w marketach trekkingowych czy miejskich rowerów o wadze 25kg?https://pieknyrower.pl/waga-rowerow-czy-jest-wazna-ile-powinien-wazyc-rower/Sam wiele razy takie rowery widziałem na własne oczy. Takie rowery są.
A kto i po co miałby się mierzyć z rowerem z silnikiem jadąc na zwykłym rowerze?Silnik zmienia osiągi na tyle na ile chce jego użytkownik.
Z motorowerem poza silnikiem ma tyle wspólnego i tyle go też różni co każdy inny rower.
Masz swoją bardzo arbitralną definicję tego co jest a co nie jest rowerem i nie da się jej w żaden obiektywny sposób uzasadnić.
Rower – jedno- lub wielośladowy pojazd kołowy napędzany siłą mięśni poruszających się nim osób za pomocą przekładni mechanicznej, wprawianej w ruch (najczęściej) nogami[1].
A myślisz, że czują się dotknięci? Oj chyba nie sądzę.
To już żeś popłynął po całości Oczywiście, że się czują dotknięci, że prawdziwi rowerzyści odmawiają im miana rowerzystów i że są dla nich obiektem żartów. I tylko i wyłącznie z tego powodu wynikają takie dyskusje jak ta, bo jakby kogoś nie bolał tyłek o to, że inni nie chcą go uznawać za rowerzystę - to by mu wisiało jak jest klasyfikowany jego pojazd.
Jestem daleko od tego, żeby drwić (czyli też i gardzić) bo ktoś ma słabą nogę i ułatwia sobie pewne zdobycze. Przecież on doskonale wie, że sobie ułatwia i że na zwykłym rowerze nie ma szans z Tobą pod górkę. Dlatego wybiera elektryka - bo jest od Ciebie gorszy w te klocki i pewne jazdy są dla niego na zwykłym rowerze niedostępne. Poprawia sobie to silnikiem, żeby cieszyć się z jazdy. Nie rozumiem tego, żeby z tego drwić. To tak jak drwić z inwalidy, że nie potrafi wejść po schodach. Co prawda sporo mniejszy kaliber, ale ten sam kierunek.
Jadący na elektrykach nie są za słabi na prawdziwy rower - tylko po prostu za wygodni na to by wylać ileś potu, by się solidnie zmęczyć, zamiast tego wolą podkręcić manetkę.