Autor Wątek: Rowery elektryczne - czyli tabu wśród rowerzystów  (Przeczytany 25798 razy)

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2808
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
No właśnie, masa takich rowerów niweczy zalety wspomagania (zwłaszcza w górach).
Często widzę (w Beskidach, Skrzyczne, Magura) takie pojazdy, silnik ok. 2KW w kole i potężny akumulator żeby to napędzić.
Waży toto kilkadziesiąt kilogramów, prawie motocykl.
Z rowerem to nie ma nic wspólnego.

Dla mnie bezsensem jest wyjeżdżanie w góry na takim pojeżdzie. Silnik bezprzekładniowy jest na duże prędkości (50+) i pchanie się z tym w góry, gdzie jedździ się kilkanaście km/h to jest tylko strata energii (przy małych prędkościach taki silnik ma bardzo małą sprawność).

W góry to sobie skonstruowałem elektryka, przerobiłem stary rower MTB, lekki silnik z przekładnią w piaście + mały akumulator (2kg)  i można sobie wyjeżdżać w góry. Całość waży ok 17kg, nawet bez wspomagania można na nim jeździć bez wysiłku.

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5068
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Nigdy nie zrozumiem czemu jest u niektórych takie parcie na bycie silnym, mierzenie się z odległościami, podjazdami itd. Nie rozumiem co złego w tym że ktoś jeździ po płaskim, mniej km, nie lubi się tak bardzo męczyć. Dlaczego osoba na Alpe Adria jest traktowana jako jakiś niższy sort niż ktoś kto wdrapie się nie wiadomo gdzie i zrobi wyczyn.

Celna uwaga. Też mnie się jakoś nie podoba wykluczanie starszych słabych i schorowanych z jeżdżenia po górach rowerem. Czemu, skoro technologia na to pozwala? Ale odpowiedź jest moim zdaniem niezwykle prosta - ego.  ;D

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10704
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Niekoniecznie.
Pewnie jestem dziwny, ale mając świadomość że z powodu moich ograniczeń nie dam rady wejść na jakiś szczyt wcale nie wywołuje u mnie chęci dostania się tam za pomocą techniki.
Nie dam rady - trudno, przeżyję to.
Wolę by to miejsce pozostało niespaskudzone.

Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 427
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021
Przed elektrycznym bronie sie dla zasady,jezdzilem troche na pozyczonym,bylo przyjemnie ale to nie to o co w tym biega.Mam 70 lat i cztery rozne rowery na rozne okazje.Elektrycznego nie kupie puki bede w stanie wjechac na kilka ulubionych gorek.   ps.nie moge uzywac polskich znakow na tym sprzecie.
To się chwali. Z tego co wiem, z wiekiem są problemy ze stawami, ludzie sięgają po napęd nie ze względu na brak siły mięśni, bo te tak szybko się nie degradują, ale ze względu na ból przy obciążeniu stawów. Silnik umożliwia pokonanie krytycznych obciążeń, bo reaguje na siłę nacisku na pedały.

W pewnym wieku zaczyna się też udowadnianie sobie że "jeszcze nie jestem takim starym dziadem". Dla mnie osobiście przesiadka na elektryczny rower to byłaby porażka i chyba ciężko by mi to siadło na psyche. Ja wlasnie mam problemy ze stawami, ale jeszcze daję radę - i nie jestem jeszcze takim starym dziadem :-)

Offline Mężczyzna oldboy

  • Wiadomości: 24
  • Miasto: sudety
  • Na forum od: 12.10.2012
Moj starszy kolega(75+) jezdzi z mlodszymi kumplami na elektryku aby od nich nie odstawac i nie byc balastem.Oni na tradycyjnych,taki uklad towarzyski jest zrozumialy.

Offline Mężczyzna Chrabu

  • Wiadomości: 77
  • Miasto: Serock
  • Na forum od: 13.09.2017
Na Kasprowy Wierch możemy wejść na nogach lub skorzystać z kolejki linowej. Cel ten sam, droga do niego inna. Wybierając jedna z nich coś się traci, coś zyskuje. Tak samo z elektrykiem.
Skorzystałem kilka razy z eVetrurilo. Można sprawnie i szybko przemieścić się po mieście, do tego nie spocić się. Przyjemność z samej jazdy tez jest. Myślę, że poziom wysiłku jest podobny do spaceru - przy jeździe ze wspomaganiem, czyli max 25 km/h.
Wszystko jest dla ludzi i ich potrzeb. Wolę klasyczny rower,  ale dla innych otwierają się nowe możliwości dzięki wspomaganiu.

Wszelkie patalogie w postaci zdjętych blokad, za dużych silników i wspomagania bez pedałowania karał bym surowo, nawet zastanowiłbym się nad konfikskatą takich pojazdów jako straszaka.

Offline Mężczyzna Bazyl3

  • Wiadomości: 672
  • Miasto: świętokrzyskie
  • Na forum od: 02.09.2015
Dziś o mały włos nie zaliczyłem czołówki z przewodnikiem jadącego w dół szlaku ebajkowego stada. Szlaku pieszego w parku narodowym, dodajmy. Kawałek dalej druga część stada naprawiała erowerek towarzysza korzystając z całej szerokości kładki. Nie mam nic do erowerów, ale na głupotę ich właścicieli jestem uczulony :(

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem roweru elektrycznego dla siebie. Cieszę się, że jeszcze turystykę rowerową mogę klasycznym rowerem kultywować. Jeżeli życie zmusi mnie do korzystanie z tego wynalazku to chyba nick na forum będę musiał zmienić. Wąsy bym też z żalu zgolił, ale zrobiłem to kilka lat temu bez żalu.
A ci, którzy na kładce rowery naprawiali, robili to niezależnie od rodzaju zepsutego sprzętu. To po prostu brak wychowania, empatii i kto wie czego tam jeszcze.


Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Nigdy nie zrozumiem czemu jest u niektórych takie parcie na bycie silnym, mierzenie się z odległościami, podjazdami itd.
No właśnie, nie rozumiesz. Masz po prostu inną konstrukcję psychiczną, inne potrzeby. Zauważ, że przez ten Twój wpis też przebija wartościowanie, tylko przeciwne niż to, które krytykujesz.


Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1707
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
No właśnie, masa takich rowerów niweczy zalety wspomagania (zwłaszcza w górach).

Proponuję spróbować. Jak już z młodym pod koniec wycieczki nie mieliśmy obaw o baterię, poleciało turbo (legalne, "zaledwie" 250W) i do Kapliczki Bulandowej po "schodach" zrobionych z poprzecznych bali, średnie nachylenie c.a. 15% lecieliśmy pod górę 25 kmh. Jazda była na maksa trudna technicznie ze wzgledu na prędkość. Zmierzę się na tym podjeździe z dowolnym prosem na rowerze bez wspomagania,  stawiam roczną pensję na siebie  ;D.
Najsłabszy rowerzysta dołączy na wygodnej kadencji co najmniej 100W. Nie ma opcji, żeby utrzymać elektrykowi koło na czymś większym niż solidnym wiadukcie, nie wspominając w ogóle o górach.

Offline Kobieta magda

  • Wiadomości: 3334
  • Miasto: Tröjmiasto
  • Na forum od: 19.12.2011
    • Przejażdżkowe zapiski
transatlantyk, akurat wycinanie tego konkretnie zdania z kontekstu zmienia moim zdaniem wiele.

Cytuj
Nigdy nie zrozumiem czemu jest u niektórych takie parcie na bycie silnym, mierzenie się z odległościami, podjazdami itd. Nie rozumiem co złego w tym że ktoś jeździ po płaskim, mniej km, nie lubi się tak bardzo męczyć. Dlaczego osoba na Alpe Adria jest traktowana jako jakiś niższy sort niż ktoś kto wdrapie się nie wiadomo gdzie i zrobi wyczyn.


Jak ktoś ma parcie na wynik to spoko, ale niech nie wymaga by wszyscy tak mieli, a takie wrażenie mam czytając forum. Jedni jeżdżą trudne ultra, inni trudne wyprawy, ale wiele ludzi jeździ wycieczki po 50 km raz na jakiś czas, albo i przejażdżki 10 km i to też jest przecież ok. Więc takie gadanie że ktoś nie jest prawdziwym rowerzystą bo sobie ułatwia wspomaganiem elektrycznym jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.


Offline Mężczyzna ślimac

  • kiedyś młodzi gniewni -- dziś starzy wkurwieni
  • Wiadomości: 341
  • Miasto: ***** ***
  • Na forum od: 25.09.2014
No oczywiście, że nie jest prawdziwym rowerzystą.
Jest motorowerzystą.



Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
...ale niech nie wymaga by wszyscy tak mieli...
Chyba nikt tego nie wymaga. Nie czytałem tu żadnej opinii, że ktoś nie nadaje się na forum, bo za mało jeździ. Sam należę do tych, którzy w wyjazdach rowerowych cenią sobie przysłowiowe krew, pot i łzy. Chętnie jednak na zlotach i wyprawkach  siadam przy ognisku i słucham opowieści tych, którzy robią to inaczej. Czasem nawet im zazdroszczę, ale jak wiadomo życie składa się z wyborów i nie wszystko da się połączyć. 


Offline Mężczyzna liftlodz

  • Wiadomości: 1286
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 24.12.2020
No to i ja się wypowiem.
Nie jeżdżę na elektryku.
Do roweru mojej żony kupiłem przednie koło z silnikiem elektrycznym i wbudowaną baterią.
Możemy (albo raczej mogliśmy)  jeździć razem moim tempem.
11 mesięcy temu żona złamała kompresyjne kręgosłup piersiowy.
Obecnie jeździ na rowerze bez napędu elektrycznego bo rower jest lżejszy co powoduje mniejsze obciążenie rąk przy gwałtownym skręcie.
Marzy o powrocie do wspomagania silnikiem, co za pewne nastąpi w przyszłym sezonie.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
No oczywiście, że nie jest prawdziwym rowerzystą.
Jest motorowerzystą.
Upewnię się, czy dobrze zrozumiałem. Uważasz, ze osoba, która jeździ rowerem ze wspomaganiem elektrycznym, nie jest rowerzystą?

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum