ufff wróciłem już tydzień temu, ale rodzina i praca i tak zeszło mi kolejne 7 dni aby wrócić na forum
Dziękuję wszystkim za doradzenie roweru, porady wyprawowe i pomysły na trasę.
Rower doleciał cały, wrócił cały. Cały ekwipunek spisał się idealnie.Rower Canyon Grizl CF SL 7 eTap - idealny! Poezja! Czułem się na nim świetnie. Super na asfalty, idealny na szutr. Przerzył nawet singletrack i drogę tak kamienistą, że wiem już - karbon nie pęknie! Gdyby karbon był słaby to po tych 4 km drogi kamiennej na Gran Canarii w okolicy GC602, widelec i sztyca już byłyby połamane. Raz wjechałem na taki kamień, że już widziałem pęknięty co najmniej widelec, jak nie ramę, a siebie z wbitą sztycą w d....
ale jestem cały i rower też
Chyba prędzej aluminium pękłoby na tej drodze niż karbon. Ale do dziś czuję drgawki w rękach
Czasem tylko brakowało miękkich przełożeń na podjazdach - ale z drugiej strony przejechałem, więc moje największe obawy o małą ilość przełożeń (1x12, min. współczynnik 0,87) okazały się niesłuszne. Może zatrzymałem się na podjazdach kilka razy więcej.
Najlepszych było dwóch różnych anglików. Robili zdjęcia Canyona! Serio! Jeden wypytywał o szczegóły i wiele razy mówił, że piękny rower. No tak, był to praktycznie jedyny gravel wśród tysięcy szosowców. Dziękuję za Wasze rady!
W rowerze były 2 mankamenty1. rozregulowały się trochę przerzutki i musiałem uczyć się regulacji gdzieś w górach - ale dałem radę. Regulacja ze smartfona w trakcie jazdy to poezja z eTap. Nigdy więcej zwykłych przerzutek. Boska sprawa!
2. mankament to rowerzysta - jednak moje ciało nie było dostosowane do nowej pozycji. W starym trekingu jednak pozycja jest trochę inna. Doszło do kuriozalnej sytuacji, że lewą ręką nie byłem w stanie otworzyć zamka, nabrać żelu do mycia, czy w knajpie trzymać widelca.... musiałem jak dziecko trzymać widelec z zaciśniętą pięścią. Poprawiałem w trakcie jazdy kierownicę, chwyt i próbowałem różnych ustawień.
Dzisiaj jestem już po wizycie u swojego fizjo i wiem, że wynika to z naprężeń nerwów biegnących od głowy, przez ramię, łokieć do dłoni... pokazał mi co i jak oraz jak ćwiczyć, abym mógł jeździć na baranku. Znaczy się = jeździć mogłem bez problemu, problem był po jeździe, gdy chciałem np. złapać szklankę - zero siły
Dla potomnych, którzy prześledzą wątek, co się nie przydało lub powodowało trudności:1. zapięcia składanego abus jednak nie używałem oprócz 1 razy przy decathlonie na Lanzarote (większe miasto). W zasadzie 2 dnia zgubiłem kluczyk do tego zapięcia
kolejny kupię już na szyfr. Ale w większości miejsc na Wyspach Kanaryjskich w małych miasteczkach lub wioskach wystarczało:
- linka zwijana abus combiflex,
- zapięcie kasku o rower/koło,
- w ostateczności odczepiałem baterię od przerzutek.
Trzeba wziąć poprawkę, że to dotyczyło wiosek, sklepów w malutkich miasteczkach itp. Gdzie czułem się bezpiecznie i czułem, że zapięcie cienką linką abusa będzie OK. Ale już jak dojechałem do miejscowości turystycznych, na wybrzeżu - nigdy bym tak nie zapiął roweru. Tylko abus składany! Nawet lokalsi używali mocnych zapięć.
Gdyby jechać w grupie to takie zapięcie ważące 450g jest niepotrzebne. Jak jechać samemu i unikać dużych miast/turystycznych miejsc, też niepotrzebne. Ja przytachałem to zapięcie z powrotem. I też dałem radę z podjazdami.
2. Na Lanzarote był jeden dzień z mega mocnym wiatrem. Wg prognozy porywy do 70kmh, stały 30-40 km/h. Gdy postawiłem rower bokiem pod wiatr, normalnie wiatr przesuwał rower....
Sakwy na przednim widelcu (po 5 l) przy tak silnym wietrze powodowały drobne trudności w kierowaniu. Czułem, że muszę się bardziej skupić. Czułem, że muszę uważać, bo podmuchy przekrzywiały kierownicę. To jedyna sprawa jaką uważam za dość znaczącą wadę sakw na widelcu. Przy małym wietrze, normalnej jeździe, czy podjazadach - super. Uważam że w stosunku do tradycyjnych sakw nawet jest lepsze rozłożenie wagi.
Jedynie z dwa razy na szutrowym podjeździe brakowało wagi na tylnym kole i kilka razy wpadło w poślizg.
3. Do bikepackingu trzeba się przyzwyczaić. Co sądzę?
Jestem na TAK. Jestem na ograniczanie bagażu! Pierwszy raz miałem tak mało rzeczy, a było mi nadal komfortowo. Na pewno było lżej na podjazdach, a na płaskim na pewno można przejechać więcej kilometrów.
Sporo osób dziwiło się, że na moim rowerze mam wszystko na podróż i jeszcze akcesoria kempingowe, namiot, śpiwór, materac, kuchenkę....
Gdy będę jeździć sam: będzie bikepacking
Gdy pojadę z dziećmi na wycieczkę (dzieci 5-8 lat), wezmę tradycyjne sakwy i rower trekingowy, bo to na moim rowerze będą rzeczy moje i dzieciaków.
4. Sakwa ortlieba na sztycy - w ogóle nie latała. Pomimo amrotyzowanej sztycy karbonowej - działała świetnie! Torba nie latała (ale też dobrze ściągnięta). Jej obawiałem się najbardziej, ale wszystko ok.
Sam wyjazd:Założę nowy wątek z relacją i poradami i trochę fotkami, ale w skrócie:
Lanzarote, Fueventura, Gran Canaria - ja chcę wrócić !!!
Facetowi nie wypada, ale 3 razy miałem łzy w oczach. Raz na Fueventurze, dwa razy na Gran Canarii. Jejku! Jak tam było nienormalnie pięknie. Niby surowe góry, skały, piach, potężne przepaście, ocean - no ale aż mnie ściska z tej radości. Ulubiona nuta w słuchawkach, widoki totalnie przednie, cudowne trasy, cieplutko, wiedza że jestem tu i teraz, i mogę być, bo tak ułożyło się życie i moja praca, a żona i dzieci rozumieją. Szczęście i potężna dawka endorfin.
W ogóle fajnie, to dogadywać się z partnerką - wiemy, że dla mnie rower to ważna sprawa, podróże na rowerze również są bardzo potrzebne dla odpoczynku głowy. Dla niej ważne są inne rzeczy, dla mnie rower
Fueventura i Gran Canaria będą w moim TOP. W moim top nie ma podziału na 1.2.3., jest po prostu top. Chcę tam wrócić