Trafiłem na FB na taką informację. Co o tym myślicie?
No cóż, tak jak pisał kiedyś Wilku jest kilka federacji kolarskich i każdy uzurpuje do organizacji mistrzostw. Podobnie zresztą jak w boksie.
No, ale to tak było wcześniej, wg tego co piszą to ma być pod egidą PZKol, czyli jedynego w Polsce oficjalnego związku kolarskiego. Związek ma prawo organizować zawody o tytuł mistrza Polski, więc ten argument tu już nie pasuje. Jeśli to prawda, że PZKol jest współorganizatorem - to taki tytuł już nie będzie naciągany, jak to było, gdy organizował to Janik.
A ten Tobiasz już się robi mocno irytujący z własną autopromocją, tegorocznego Ducha Puszcza reklamował jako najbardziej kultową imprezę w Polsce, a była to pierwsza edycja. Choć trzeba mu przyznać, że taka dość nachalna promocja okazała się skuteczna, bo dużo ludzi to pojechało.
Pytanie ile PZKol zorganizował wcześniej imprez ultrakolarskich?Może się czepiam ale ta grupa przypomina mi PZD (Polski Związek Działkowców).Potencjalni uczestnicy powinni pomyśleć zawczasu o wykupieniu licencji w PZKol.
Informację o 20 uczestnikiach znalazłem na stronie : https://ultraduchpuszczy.pl/trasy/ dla dystansu 1220.
Jak ktoś ma siano i go to jara, to czemu ma tego nie robić?
Najgorsze było to co ujrzałem na mecie, a dokładnie w jakim stanie był organizator %%. Jak dla mnie mocno stracił. Może i nie mam długoletniego stażu w ultra, ale wydaje mi się, że organizator takiej imprezy powinien stać na nogach, albo już mógł w ogóle się nie pojawiać tylko zostać w hotelu.
Hmmm...A na stronie:Tylko 20 śmiałków dostanie szanse pokonać tą przepiękną trasęTylko 20 miejsc. Kto pierwszy ten LepszyCzyli szybciutko zapisujemy się w 20 kolegów i jeden z nas jest miszczem?Jak się to ma do idei MP?
A tego to nie słyszałem, to już mocno słabe. Pisał coś kiedyś, ze w dawnych czasach, zanim się wziął za rower to lubił sporo wypić, jak widać dalej lubi. Ale to już jego prywatna sprawa jak się bawi, natomiast jako organizator jest przecież w pracy, ma zobowiązania wobec ludzi, którzy mu zapłacili, więc naprucie się w takiej sytuacji to już mocna porażka.
Nie wiem, może tylko ja to widzę. Ale często w Polsce jest tak, że jak pojawia się polski związek sportowy, to pojawia się też alkohol. I też nie w formie rekreacyjnej, ale wyczynowej właśnie.
Po prostu tak się złożyło, że przyjechałem na metę przed wschodem słońca (razem z dwoma kolegami, którzy też to widzieli). Nie było wtedy tłumów ani finisherów. Dlatego niewiele osób wie o tym, bo po prostu nie zdążyli zobaczyć. Tobiasz zaś jak zaliczył glebę to musiał po prostu udać się na dłuższy odpoczynek. Później w mediach społecznościowych zauważyłem, że występował w czarnych okularach.Dodatkowo pan fotograf też był w niezłym stanie i jego robienie zdjęć wtedy pozostawiało wiele do życzenia.