System przyznawania miejsc na wyścigu jest wg klucza idelologicznego, jak jesteś gejem, kobietą czy Murzynem - to masz 100% szans na miejsce, ale jak jesteś białym mężczyzną z Polski to już ta szansa spada poniżej 50%.
"non-binary"
Ciekawe, skąd takie dane, bo o ile płeć się podaje w formularzach do imprez sportowych, o tyle orientacji seksualnej raczej nie. Jeszcze w jakimś sporcie kontaktowym jak zapasy to może miałoby sens, ale i tak chyba oficjalnie takich danych nikt nie wymaga.
Non-binary to po prostu brak jednoznacznego przypisania do jednej z dwóch płci. Wilk pisał o gejach, czyli osobach postrzegających siebie jako mężczyźni, ale odczuwających pociąg seksualny do osób tej samej płci, przy braku takiego w stosunku do płci przeciwnej. Ciekawe, skąd takie dane, bo o ile płeć się podaje w formularzach do imprez sportowych, o tyle orientacji seksualnej raczej nie.
Wątpię, żeby powody ideologiczne odpowiadały za taki odsiew "białych mężczyzn". Te zarzuty dotyczące preferowania określonych grup są bardzo chwytne, więc łatwo zakorzeniły się w świadomości i obecnie TCR jest często kojarzony - w tym przez ludzi spoza środowiska ultra - z "czarnymi womanixami". Statystyk rasowych nie znam, bo chyba nie są nawet udostępniane, ale empirycznie mogę zaryzykować tezę, że czarnych zawodników jest garstka - w zeszłym roku widziałam (a przecież trudno ich przeoczyć ; -) może z trzech, czterech... Z kolei osób deklarujących się jako "non-binary" były chyba dwie. Kobiety natomiast stanowią około 10% listy startowej, a przecież należy zakładać, że dostały się wszystkie, które chciały. To jest naprawdę niska liczba i nie dziwią zabiegi organizatora, żeby frekwencję wśród kobiet zwiększyć, a nie jeszcze dodatkowo zmniejszyć, poddając je losowaniu, w którym część przepadnie.
Nie przypominam sobie, żeby w zgłoszeniu pytali o orientację seksualną - zresztą przecież byłoby to prawnie niedopuszczalne.
Łagodniejszy limit dla kobiet, a co z non-binary? Ponadto kobieta musi być fizyczna (genitalna), czy psychiczną (ktoś się czuje kobietą, ale nie zmienił płci, lub jest w trakcie zmiany).
prawdziwe kobiety
Można poprawiać własne wyniki i optymalizować własne techniki czyli rywalizować z samym sobą, ale rywalizacja między ludźmi biologicznie jest skazana na niepowodzenie. Zbyt wiele zależy od tego kim się urodziliśmy, w stosunku do tego, na co mamy wpływ i co możemy wypracować.
Dziaderska gadka. Nie ma czegoś takiego jak "prawdziwe kobiety". Świat idzie do przodu i jest to naukowo udowodnione. Można oczywiście się szarpać, zaprzeczać albo się wyśmiewać, zwykle taka była reakcja mniej oświeconych ludzi na zdobycze nauki. Więc ... "psy szczekają, a karawana idzie dalej".
Inna sprawa, że generalnie fizyczna rywalizacja między ludźmi ma mały sens, bo ludzie są bardzo różni. Równie dobrze można się ścigać z pumą, albo kopać z koniem, itp. Chęć rywalizacji to pewnie kompensacja jakichś deficytów w sferze psychicznej czy emocjonalnej. Stąd zapewne taką aktywność przejawia tylko ułamek populacji. Można poprawiać własne wyniki i optymalizować własne techniki czyli rywalizować z samym sobą, ale rywalizacja między ludźmi biologicznie jest skazana na niepowodzenie. Zbyt wiele zależy od tego kim się urodziliśmy, w stosunku do tego, na co mamy wpływ i co możemy wypracować.
(...) jest to naukowo udowodnione. (...)
Chęć rywalizacji to pewnie kompensacja jakichś deficytów w sferze psychicznej czy emocjonalnej.