Wilk jedzie od Łowicza mówił że do Krakowa będzie jechał i pewnie tak zrobi.
Wilku, Ty przejechałeś z nimi te 500km równo, czy np skracałeś sobie drogę bądź też po prostu szybciej jechałeś?
Tak dobrze się jechało, że szkoda było kończyć w Krakowie?
1 ile razy szlifowaliście asfalt, bo patrząc na pogodę i dystans to pewnie jakieś gleby być musiały😏
2 jakieś podsumowanie co do opon, bo widziałem że różne były wiec fajnie byłoby coś o tym napisać
3 co się stało z kaskiem Wilka? Na zdjęciach nie widziałem, został w domu?😏
4 Jak odzież dawała radę w takim klimacie, i jakie opcje na buty/ocieplenie mieliście
Pierwotnie miałem jechać do Opoczna, później do Krakowa, a sumarycznie skończyło się na Głodówce.
Odnośnie jeszcze rowerów, co tam Ci się stało, że zmieniałeś rower? I pytanie, można rzec dziwne, ale skąd dostałeś drugi?
W Mszanie wpadliśmy w śnieżycę i kolejne dwie przełęcze (Przysłop Lubomierski i Knurowska to już były typowe "Strade Bianche", jakie były warunki najlepiej powie średnia jaką uzyskałem na zjeździe z Knurowskiej, czyli 13km/h
Elegancka jazda. Nie czujesz znużenia? Patrzę na BS i on mi podpowiada, że tak średnio raz dwa tygodnie zaliczasz dystans 400-500 km i to od jesieni. Czyli w mało sprzyjających warunkach to się odbywa dodatkowo.
Co to jest za zestaw długie spodnie+szorty. Te szorty muszą wodoodporne, prawda? To się sprawdza w takich warunkach?
faktycznie szło to jak przecinak do asfaltu z pewnie mniejszym oporem niż grubsze klockowane
Trochę mnie zastanawiają te grubsze opony; gdybym sam miał jechać to bym postawił jak Jędrek na typowo szosowe. Na lodzie to grubość opony i tak większego znaczenia nie ma; może przy śniegu coś to tam robi, ale na jakieś większe opady to się raczej nie zanosi.
Co do ciuchów to nie ma się co wzorować, na zimnie każdy ma baaardzo indywidualną odporność, jeden źle się czuje gdy jest powyżej +10C, drugi nie wyjdzie na rower gdy spadnie poniżej +15C