Autor Wątek: Końcówka lubuskiego na dwa razy  (Przeczytany 3167 razy)

Offline Mężczyzna Połciu

  • Wiadomości: 519
  • Miasto: Gdynia
  • Na forum od: 19.05.2017
    • Stronka wyjazdowa
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 11 Sty 2024, 23:08 »
Żeby pasowało do rejonu, podsyłam ci kolejne, bardziej urozmaicone, i w miarę do przetrawienia przez innych , możesz być zawiedziony małą ilością bunkrów.
Tym wpisem kończę spamować, i czekam na kolejną relację Iwa.

https://polciu.pl/MRUuuu
 Zdjęcia niestety z komórki, bo aparat rozwaliłem zaraz po wejściu pod ziemię.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3450
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 15 Sty 2024, 16:47 »
Jak było na sylwestra to coś jeszcze skrobnę, a na razie podpisane zdjęcia, trochę więcej (w szczególności bunkrów).

https://www.flickr.com/photos/103427468@N03/albums/72177720313903370/

Offline Mężczyzna Rowerownik

  • Wiadomości: 604
  • Miasto: Okolice Wrocławia
  • Na forum od: 18.05.2014
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 15 Sty 2024, 18:40 »


 ;)

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7331
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 15 Sty 2024, 22:55 »


...a na razie podpisane zdjęcia, trochę więcej (w szczególności bunkrów).

Teraz jestem kontent

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3450
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 17 Sty 2024, 21:16 »
Upraszczając, plan na sylwestra był taki, żeby w 5 dni objechać górną dziurę widoczną na grafice w pierwszym poście wątku - z Leszna do Poznania, robiąc zawijasy. Dystans umiarkowany, aby mieć czas wieczorem na posiedzenie przy ognisku.

W Lesznie pojawiłem się dość późno, więc wyjazd zaczął się od obiadu w taniej knajpie koło dworca.



Ruszyłem na południe. Dzień upłynął pod znakiem mostów kolejowych – najpierw starutki, wyjątkowo malowniczy, na Śląskim Rowie, na słabo już widocznej w terenie linii kolejowej Leszno – Góra.



Potem kolejny, na Kamienicy (Rowie Polskim), będący częścią zamkniętej linii kolejowej Głogów – Bojanów.



Odhaczywszy gminę Szlichtyngową ruszyłem na północ i trochę asfaltem, trochę gruntem minąłem Wschową od wschodu. Na opłotkach miejscowości Łęgoń trafiłem na opuszczoną szkołę, albo może przedszkole; nowy element w polskim urbeksie którego przez takie a nie inne przemiany demograficzne na prowincji będzie coraz więcej.



Pozostając po zachodniej stronie S5, już po zmroku zajechałem nad Dolinę Samicy, w której to miałem zabawną sytuację – niebieski szlak, którym się poruszałem wjechał na podmokłą łąkę i na niej zniknął. Łąka była na tyle podmokła, że nie mogłem się zatrzymać – . Mimo mocnego światła czołówki nie byłem w stanie go odszukać po drugiej stronie potoku. Zrobiłem kilka kółek na miękkim gruncie w miejscu w którym powinien być szlak - gdybym się zatrzymał i zsiadł z roweru wylądowałbym po kostki w wodzie. Nic dalszego nie dojrzałem, odbiłem od istniejącego w mapy.cz szlaku w stronę lasu, ściągnąwszy buty przeszedłem strumyk i na przełaj dotarłem do leśnej drogi.

Po krótkim popasie w Śmiglu dojechałem na grodzisko, na którym planowałem spać. Niestety, wiało dość mocno i wały grodziska – otoczone świeżą porębą – nie chroniły przed wiatrem, który z ogniska wywiewał ciepło, wypalał żar i raz po raz rzucał dymem po oczach. Było to uciążliwe do tego stopnia, że zaraz po podgrilowaniu karkówki ognisko porzuciłem i wino odgrzałem na kuchence.



Grodzisko:



Następnego dnia droga do Zbąszynia była tak ciekawa, jak ciekawe mogą być wiejskie drogi płaskiej wielkopolski. Czyli niezbyt, ale dzięki przeplataniu z gruntówkami było znośnie. Największą ciekawostką było znalezione stanowisko trzęsaka mózgowatego, grzyba o niecodziennym kształcie:



Ciekawiej zrobiło się po ciemku, kiedy dotarłem do Pszczewskiego Parku Krajobrazowego, a jeszcze ciekawiej się zrobiło, kiedy zacząłem poruszać się niebieskim szlakiem w kierunku Pszczewa, który, jak się okazało, uczęszczany nie jest. Do tego stopnia, że co parędziesiąt metrów leży na nim solidnych rozmiarów zwalone drzewo. Miałem więc na koniec dnia dość urozmaicony spacer z rowerem wzdłuż jeziora widocznego zza drzew. Prognoza sugerowała, że jeszcze wieczorem spadnie deszcz, więc w ogóle nie zabierałem się za ognisko; naderwałem za to tropik namiotu. Solidnych rozmiarów łata z taśmy naprawczej dała na szczęście radę.

Ponieważ było względnie wcześnie i nie chciało mi się spać, zabrałem się za to za książkę. Opowiadanie Hordubal na tyle mnie wciągnęło, że machnąłem całe za jednym razem, idąc do spania po północy. Dzięki temu kolejnego dnia obudziłem się ze dwie godziny po świcie; co oznaczało, że nie ma szans na zrobienie całości trasy przy świetle dziennym...


Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 17 Sty 2024, 21:40 »
Takie "niespodzianki" spodziewane mimo wszystko, robią tą fajną różnicę - między zwykłym mieleniem pedałami a czystą walką w terenie. Zawsze zabieram książkę ale rzadko czytam, bo mam zajęcie przy obozowisku.
A jak nie mam, to też rzadko czytam, bo wtedy sobie wyobrażam. Wyobrażam rzeczy/sprawy różne.
Jak jest ciepło, czytam więcej. Marka Twaina. Bo jak jest ciepło, to "spływam" rowerem wzdłuż rzek. Znaczy tak mi pasuje. Trzymać się jak najbliżej koryta;D
Bo rzeka żywi.
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4138
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 17 Sty 2024, 22:20 »
Niebieski do Pszczewa to klasyka, tam kiedyś "jechaliśmy" przy wysokim stanie wody, jak jeszcze można było przez rezerwat jechać (nosić rowery)





W takich warunkach zawsze coś się uje..., tym razem cały bagaż musiał iść na plecki, oczywiście bez plecaka :D


Ten szlak to dobry pomysł na wycieczkę zlotową  :lol: Zaproponuję, jeśli wygra miejscówka w Zbąszyniu, jako przeciwwagę do tej całej cywilizacji na i obok kempingu  :icon_twisted: Będzie zabawnie, bo tam są ogromne ilości komarów w maju.
« Ostatnia zmiana: 17 Sty 2024, 23:53 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7331
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 17 Sty 2024, 22:21 »
Ciekawe, czy też kiedyś dotrę do etapu, warunkowania trasy, zbieraniem gmin?

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4138
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 17 Sty 2024, 23:56 »
Ciekawe, czy też kiedyś dotrę do etapu, warunkowania trasy, zbieraniem gmin?
Tu chyba chodzi o motywację, żeby ruszyć 4 litery w nowe miejsce. Jedni zbierają gminy, inni wieże, punkty widokowe, kładki, rezerwaty... Iwo i tak zbiera te gminy z bogatą treścią pomiędzy, niektórzy klepią byle szybko wiejskie asfalty, zawijają kołem na granicy wirtualnej gminy i lecą dalej do kolejnej niewidocznej granicy ;D Czasem widać różnicę w jakości drogi, ale to też się już wyrównuje.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Elwood

  • Od 2009-03-26
  • Wiadomości: 1580
  • Miasto: Przystanek Oliwa
  • Na forum od: 07.02.2023
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 18 Sty 2024, 08:08 »
Niebieski do Pszczewa to klasyka, tam kiedyś "jechaliśmy" przy wysokim stanie wody, jak jeszcze można było przez rezerwat jechać (nosić rowery)



...
Tylko letnia wycieczka nie jest porównywalna z grudniową. To są dwa światy. Pomijam juz nawet długość dnia, bo w tym sezonie odkryłem zalety wieczornej jazdy ale w śnieżnym lub mroźnym krajobrazie.
Fakt, że jazda w wylęgarni komarów, to extra jakość;D
Kto ma rację dzień wcześniej od innych, przez dobę uchodzi za idiotę.

Offline Mężczyzna kouczan

  • Wiadomości: 251
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 18 Sty 2024, 08:33 »
Największą ciekawostką było znalezione stanowisko trzęsaka mózgowatego, grzyba o niecodziennym kształcie:

A ja się kiedyś zastanawiałem co to takiego. Zdjęcie zrobione na czerwonym szlaku z Kikuli na Wielką Raczę.



Wycieczki bardzo ciekawe. Fajnie, że nie tylko nabijanie kaemów, żeby zaliczyć gminy. Szczególne wrażenie robią zdjęcia urbeksowe.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3450
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 19 Sty 2024, 18:59 »
Rano dotarłem do Pszczewa



mieści się pod nim kulminacja kiepskich wież widokowych – najpierw nad jeziorem Chłop, z której można podziwiać wierzchołki pobliskich sosen



a potem pod Świechocinem, gdzie wieża położona w kiepsko obranej lokalizacji pozwala na obejrzenie bezpośrednio otaczającego ją pola, ściany lasu i niczego więcej, ponieważ wybudowano ją w zagłębieniu terenu (piękny przykład ilustracji różnicy między minimum lokalnym a globalnym).



Na szczęście (?) na wieżę nie będziemy musieli narzekać długo, bo już jest poważnie pogryziona przez robaki.



Może jak gmina szarpnie się na trzecią to uda się zbudować coś sensownego?

Paręnaście km później trafiłem na problem, a w zasadzie problemów kumulację. Problemem pierwszym był kolec akacji w przedniej oponie. Problemem drugim był zwietrzały klej w zestawie naprawczym; na tyle, że przedostatnia kropelka wyciśnięta z pustawej tubki nie złapała i łatka się odkleiła; po parunastu minutach powietrze zeszło do zera. Trzecim problemem był fakt, że na wycieczkę – co właśnie odkryłem – zapomniałem zabrać zapasowej dętki. Sobotnie popołudnie przed Sylwestrem, mała miejscowość, niezbyt dobry czas na kupowanie części rowerowych. Na szczęście mieszkająca nad sklepem typu 'artykuły wszelakie' właścicielka sprzedała mi dwie dętki (od razu wziąłem na zapas), mimo że było już dwie godziny po zamknięciu.

Po dość solidnym zakopaniu się w błoto, drogą okrężną (przez Chrzypsko Wielkie, koło którego planowałem nocleg sylwestrowy), zajechałem do Sierakowa. Z Sierakowem planowałem przejazd widocznym na OSMie czarnym szlakiem; niestety, okazało się, że go nie ma. Kropkę rozpoczynającą szlak znalazłem dopiero następnego dnia rano pod leśniczówką Kukułka.

Po krótkim błąkaniu na przełaj nad jeziorem w poszukiwaniu szlaku rozbiłem się za młodnikiem i rozpaliłem ognisko. Trochę posiedziałem, ale skończyło się nieco przedwcześnie błyskawicznym gaszeniem, kiedy znienacka sąsiednią drogą leśną (z istnienia której nie zdawałem sobie sprawy, rozbijając się po ciemku) przejechał jakiś samochód. Postał chwilę nad jeziorem i pojechał z powrotem. Po co – nie wiem. Może straż leśna sprawdzała, czy nikt nad jeziorem ogniska nie pali albo fajerwerków nie odpala?



Z rana zajechałem do pozostałości kopalni węgla brunatnego Wanda, gdzie krytycznie potrzebowałem kawy



Poza ruinkami można znaleźć również kwaśne, siarkowe źródełko, niezawodnie wypływ wód kopalnianych.



W okolicy jest trochę więcej pozostałości działalności górniczej, ale przyznam się, że już nie chciało mi się za nimi rozglądać.

Polnymi drogami dojechałem do Międzychodu, zakupiłem pączki i pojechałem dalej, w stronę Skwierzyny.



Planowałem tam zjeść obiad, ale ponieważ było już późno, to tylko na szybko zrobiłem zakupy w Żabce, zjadłem hotdoga i pojechałem zobaczyć nieczynny most kolejowy, póki cokolwiek było widać.



Niedługo potem zakończyła się część gminna – odwiedziłem bowiem Deszczno, ostatnią gminę (przez niedopatrzenie ominiętą dwa lata temu).

Dalej dojechałem na nocleg pod wiatkę nad Postomią koło dawnego młyna– uznałem, że w noc sylwestrową preferowane będą miejscówki dające otwarty widok na fajerwerki, a ta do nich nie należała. A jeśli ktoś miałby fanaberię na ognisko w lesie, to zadowoli się wiatkami bliżej Krzeszyc. I tak było, po szaleństwach sylwestrowej nocy



(małpka zmieszana ze sklepowym kompotem dała w miarę smaczny napitek, o zawartości alkoholu na poziomie słabego piwa) poszedłem spać; ze snu parokrotnie wybudziły mnie odległe kanonady fajerwerków.

Z rana pod Świerkocinem przekroczyłem Wartę i wjechałem na wał prowadzący wzdłuż rozlewisk w stronę Kostrzyna. Zaczęła się wisienka na torcie – rozlewiska Warty.

Rozlewiska zjawiskowe,
 



      
Nie sprawdzałem wcześniej dostępności pociągów. Okazało się, że najbliższe sensowne połączenie jest dopiero za dwie godziny, więc na spokojnie zjadłem (w McDonaldzie, w którym dobra połowa klientów mówiła po niemiecku), popatrzyłem na Odrę z bastionu Twierdzy Kostrzyn



i pojechałem obejrzeć Fort Sarbinowo.





Pociąg do Poznania jechał 3 godziny, więc nieprzyzwoicie dużo; miałem wprawdzie zaczętą już książkę do poczytania, ale kolejna powieść (Meteor) zupełnie mi nie podeszła i nie byłem jej w stanie zmęczyć.

Ogólnie, gminy w tym rejonie miałem zaliczyć dwa lata temu w sylwestra – nie pykło, lasy były zasypane śniegiem, który akurat zaczął topnieć; nie chcąc przebijać się przez mokrą breję zmieniłem trasę i odbiłem do Kostrzyna. Miałem je zaliczyć rok temu w sylwestra – ale nigdzie nie pojechałem (na rowerze), bo docinając choinkę rozciąłem sobie dłoń (i 24 grudnia trafiłem na SOR na szycie). Do trzech razy sztuka, jak to mawiają. Incydentalnie, trzeci raz również byłem w okolicy Sylwestra w Kostrzynie nad Odrą, co czyni to miasteczko najpopularniejszą miejscowością którą odwiedzam w tym okresie. Choć po prawdzie to niczym specjalnym się on nie wyróżnia.

Na koniec zaznaczę, że na rozlewiska pod Kostrzynem wybrałem się spontanicznie – decyzja zapadła w trasie. W związku z tym nie wykonałem w 100% planu gminnego; pozostał do przejechania krótki pasek; do zrobienia w ramach pętli z Poznania (na +- 100 km), bądź przy innej okazji; może dojazdu na zlot? Także w okolice Poznania będzie trzeba jeszcze wrócić – i to być może nawet dwa razy. O tym zresztą pisałem w wątku gminnym.

Offline Mężczyzna rmk

  • Wiadomości: 842
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 12.01.2013
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 21 Sty 2024, 22:57 »
Moja mama widziała Cię wtedy na rynku w Bytomiu, dzisiaj u niej byłem i mi opowiadała, że był na rynku podróżnik z sakwami "takimi samymi jak masz ty". I dzisiaj rano czytałem Twoją relację, przypadek?  ;)

Co do samego miasteczka, wychowałem się w nim, 14 lat tu spędziłem więc to co piszesz o pudrowaniu tu syfa jest dla mnie ciekawe. Sam po części zastanawiam się jak to z tym Bytomiem jest. Nie widać tego wszystkiego na pierwszy rzut oka ale raczej coś w tym jest, że nazywają go perełką Ziemi Lubuskiej. Rynek obecnie rozkopany jak ten w Poznaniu ale przynajmniej będzie wszystko na czas i odbetonują to co zniszczyli. Ale prawdziwe piękno miasta widać nad Odrą i na Błoniach. Droga wałem pod zamek Carolath w Siedlisku i aleja dębów to absolutna perła i coś pięknego. Schonaichianum, które powstało w dawnym budynku ewangelickiego kościoła to też kapitalna sprawa, gdy otworzą wieżę jako ogólnodostępną to będą kapitalne widoki. Generalnie ilość unijnych pieniędzy jakie dotarły tu przez ostatnie lata jest wzorem dla innych zaściankowych gmin a wisienką na torcie będzie kładka rowerowo-piesza, która połączy Siedlisko z Bytomiem i umożliwi naprawdę rewelacyjne wycieczki w tym rejonie. Chyba pierwszy raz zauważyłem wzmiankę na forum o moich dziecięcych okolicach, nostalgia się włączyła. Annabrzeskie wąwozy polecam w szczególności gdyby ktoś się w okolicy chciał poszwędać, jesienią jest cudownie.

Jesteś mykologiem?

Nie Trzebiechową a Trzebiechów.
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3450
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 22 Sty 2024, 11:55 »
pudrowaniu tu syfa

Pisząc trupa chodziło mi o to, że okolica (chociaż okolice Głogowa akurat znacznie mniej) sprawia wrażenie wyludniającej się. Z Bytomia dodatkowo wyjeżdżałem z miasta ul. głogowską, przez opuszczone zakłady przemysłowe i basen miejski. Może od innej strony zrobiłby lepsze wrażenie. Samo centrum i okolica ładna, choć w temacie rynku ja jestem z tych co przekładają drzewka nad kostkę. Przez Siedlisko jechałem już po ciemku, także to o czym piszesz niestety minąłem.

Rynek obecnie rozkopany jak ten w Poznaniu

Nie no, aż tak źle w Bytomiu to nie jest.

Jesteś mykologiem?

Amatorem.

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4138
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Odp: Końcówka lubuskiego na dwa razy
« 22 Sty 2024, 23:42 »
Z Sierakowem planowałem przejazd widocznym na OSMie czarnym szlakiem; niestety, okazało się, że go nie ma. Kropkę rozpoczynającą szlak znalazłem dopiero następnego dnia rano pod leśniczówką Kukułka.
Jak to nie ma? Skasowali mój ulubiony szlak? To była najlepsza ścieżka w całej Puszczy
https://photos.app.goo.gl/Q2RT6g5dZQ49nhaL8



Fajne miejsce na biwak tam jest, ale nieoficjalne. Poza rezerwatem.


Może jak gmina szarpnie się na trzecią to uda się zbudować coś sensownego?
Od dawna stoi trzecia, nie wiem czy ta sama gmina, ale Góra Trębacza. Biwakowałem tam 2 razy. Panorama bardzo dobra.
https://www.google.com/maps/place/Wie%C5%BCa+widokowa+G%C3%B3ra+Tr%C4%99bacza+-+Zielomy%C5%9Bl/@52.5383085,15.7468414,15z/data=!4m8!3m7!1s0x470692f6988207a7:0x15feb0a09422c9d6!8m2!3d52.5383482!4d15.7477373!9m1!1b1!16s%2Fg%2F11cn0st08k!5m1!1e4?entry=ttu
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum