Autor Wątek: Kolejny Hilite na forum. Tytanowy pinion  (Przeczytany 14640 razy)

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
Narazie dałem te wewnętrzne rogi, a te zewnetrzne naprawiłem jak były


Offline Mężczyzna remik

  • Wiadomości: 1315
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.01.2017
    • Rowerowe Pobiedziska
"borze" drogi, od samego patrzenia na ten kokpit - ręce bolą  :D

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
jak bolą to mogę wybrać wiele innych chwytów  ;D

Offline Mężczyzna remik

  • Wiadomości: 1315
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.01.2017
    • Rowerowe Pobiedziska
Oczywiście nie namawiam na większe koszty, ale moim zdaniem (i z doświadczenia) na takiej szosie/gravelu - przy dobrze dobranej szerokości (żaden koszt wymienić alu kiere), ustawieniu klamek pod dobrym kątem - masz na starcie wygodniej niż tutaj, o lepszej pozycji aero (szybkości) i mniejszym bólu tyłka nie wspominając, choć na tym pierwszym chyba właśnie Ci zależy, tak więc moim zdaniem rozwiązujesz troszkę problemy które nie występują w innym typie roweru  , zdaje się Wilk wcześniej też pisał ...




Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
kokpit jest z tytanu akurat i wymierzony przeze mnie. Mój pinion wymaga tego gripa. Poza tym narazie zamontowałem, a przetestuje za kilka tygodni, narazie tylko chomik

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Michale - takimi chwytami to bardzo niewiele zmienisz. Mam to w góralu, ale to jest średnio wygodne; tylko w góralu prosta kierownica jest konieczna, podczas gdy na szosie to baranek jest kierownicą wiele lepszą, dającą badrdziej naturalną pozycję. Zauważ, że dłonie na prostej kierownicy, musisz skręcić, a na baranku trzymasz je w naturalnej pozycji, tak jak zwisają luźno przy ciele. A Ty niby dokładasz chwyt bardziej aero, a zostawiasz to toporne, ogromne lusterko, które jest całkowitym zaprzeczeniem aerodynamiki.

Kokpit też ma fatalny, bo to jest kierownica zintegrowana z mostkiem i nie możesz osobno zmienić ani jednego, ani drugiego, nie możesz zmienić długości wspornika ani wysokości kierownicy bez wymiany całości, szczerze mówiąc to w trekingu pierwszy raz coś takiego widzę. Zintegrowane kokpity to domena szosy, ale w turystyce to słabiutko się sprawdza, dlatego ja w szosie trzymam się od tego z daleka, znacznie to komplikuje mocowanie wszelkich akcesoriów.

Bo tak odnoszę wrażenie, że wydałeś masę kasy na ten rower, a gdy zacząłeś więcej jeździć, założyłeś pomiar mocy - to zaczyna Cię mocno uwierać to jak to jest wolny sprzęt. Ale jednocześnie racjonalizujesz przed samym sobą ten zakup, skąd te teksty, że szczęśliwi sa ludzie, którzy nie są świadomi lepszych możliwości. I dlatego skreślasz a priori propozycje, które dałyby Ci znaczące podniesienie prędkości, zachowując podobny poziom wygody.

Ja jeździłem ileś lat na trekingu, teraz jeżdżę na szosie - i to ta szosa jest dla mnie dużo wygodniejsza. Długo mi zabrało ustawienie tego pod siebie, kiedyś na maratonach potrafiłem i 20 razy zmieniać pozycję, ale teraz mam naprawdę bardzo wygodny rower. Bo to tak nie działa, że bardziej prosta pozycja jest automatycznie bardziej komfortowa, po prostu inaczej się te wektory sił rozkładają. Kiedyś szosy były bardzo niewygodne, typu zawodniczego, nastawione tylko na osiągi aero. Ale to już minęło, teraz masz do wyboru masę szos z wygodną, turystyczną można powiedzieć geometrią.

Ale jak pisałem - do zmian potrzebna jest otwarta głowa i chęć do spóbowania czegoś nowego. Bez tego nic nie zmienisz, albo zrobisz kosmetykę jak te rogi. Do tego to właśnie ten Twój rower w jakimś zakresie wymusza położenie nacisku na niezawodność, choćby cos takiego jak zdjęcie koła. W systemie z paskiem to jest operacja sporo bardziej upierdliwa, trzeba ten pasek luzować, naciągać itd. Więc tu z obawy przed upierdliwością zmiany dętki rośnie zapotrzebowanie na jakieś super-pancerne i bardzo wolne opony. A w klasycznym systemie jest to sporo prostsze, więc i można stosować sporo lżejsze opony, bo ewentualna wymiana jest dużo prostsza.

Offline Mężczyzna lary

  • Wiadomości: 143
  • Miasto: polska
  • Na forum od: 05.06.2013
Kokpit też ma fatalny, bo to jest kierownica zintegrowana z mostkiem i nie możesz osobno zmienić ani jednego, ani drugiego, nie możesz zmienić długości wspornika ani wysokości kierownicy bez wymiany całości, szczerze mówiąc to w trekingu pierwszy raz coś takiego widzę. Zintegrowane kokpity to domena szosy, ale w turystyce to słabiutko się sprawdza, dlatego ja w szosie trzymam się od tego z daleka, znacznie to komplikuje mocowanie wszelkich akcesoriów.

ten kokpit też mnie troszkę zdziwił, bo w rowerze o takim typie nie istotna jest w kokpicie ani sztywność, ani wyśrubowana waga, a już tym bardziej aerodynamika nikogo obchodzić nie powinna. Komplikuje to tylko wszelkie chęci zmiany czegokolwiek, obstawiam że kiera z tytanu z mostkiem więc tym bardziej tanie to nie jest. Z czasem człowiek kombinuje właśnie np. ze zmianą długości/kąta mostka, typu i szerokości kierownicy aby poprawić wygodę jazdy, albo po prostu z ciekawości coś zmienić, a tu sprawa jest "zaspawana" na amen. Osobiście nie wierzę że jakikolwiek fitting przy turystycznej jeździe ustawi kokpit, który tak idealnie spasuje że nie będą konieczne żadne poprawki.
Daj znać jaką masz szerokość kierownicy przy mostku, mam lemondkę PROFILE DESIGN i jeśli chcesz to mogę Ci ją podesłać oczywiście za darmo abyś sobie przetestował przez pare miesięcy.

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
Mój kokpit to efekt fittingu. Za nisko bolał kark, a za wysoko dupa. Nihil novi.
I cały sezon zrobiony na nim i nic nie uwiera. Ani u góry pleców ani u dołu.
W poprzednim rowerze miałem regulowany mostek i kombinowałem aż wykombinowałem i teraz mam zafixowany.
Rower jest wolny tylko na takich akcjach jak jazda na 1 strzał na ultra. Coś co robie bardzo rzadko. Głównym celem jest komfort, stabilność i bezpieczeństwo. Na wielu wyprawach zeszłorocznych sprawił sie wysmienicie. Jeździłem kiedys na baranku i nie jest to dla mnie wygodne. A nawet jeśli to jak pisałem - baranek nie jest kompatybilny z moim pinionem, który jest mega wygodny.
Lusterka wpinane w kierownice przerabiałem i niestabilne to. Na dziurach odskakuje, albo czasem się nawet łamie. Ze obniza aerodynamike? Nieznacznie. to jedynie kilkaset centymetrów kwadratowych. A daje jak wyzej napisalem - bezpieczenstwo.

Daj znać jaką masz szerokość kierownicy przy mostku, mam lemondkę PROFILE DESIGN i jeśli chcesz to mogę Ci ją podesłać oczywiście za darmo abyś sobie przetestował przez pare miesięcy.
Bardzo to miłe z twojej strony, ale narazie podziękuję. Robiłem jakieś tam przymiarki w sklepie i podparcia pod ramiona są na wysokości kierownicy i mocno kolidują z tym co na niej mam.
Poza tym jak mam wybierać między lemondką, a lampką Lupine to wybieram zdecydowanie to 2. To dopiero prawdziwy komfort :)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Mój kokpit to efekt fittingu. Za nisko bolał kark, a za wysoko dupa. Nihil novi.
I cały sezon zrobiony na nim i nic nie uwiera. Ani u góry pleców ani u dołu.
W poprzednim rowerze miałem regulowany mostek i kombinowałem aż wykombinowałem i teraz mam zafixowany.

Ale chodzi o to, że nie masz z nim żadnej możliwości zmiany, nic nie zrobisz jak chcesz zmienić parametry aero. Kark częściej boli od za daleko, a nie za nisko opuszczonego mostka, a Ty masz jedną sztywną pozycję nie do ruszenia.

Rower jest wolny tylko na takich akcjach jak jazda na 1 strzał na ultra. Coś co robie bardzo rzadko.

Nie, ten rower to jest po prostu koszmarnie wolny kloc. Jak spowalnia na długiej trasie, to dlaczego miałby nie spowalniać na krótkiej? Rzut okiem na Twoją Stravę i pierwsza z brzegu trasa:
https://www.strava.com/activities/11539605450

130km po Czechach, 1300m w pionie (pagórkowato, ale nie jakoś super górzyście) - i średnia 15,4km/h. Ja na swoim rowerze szosowym z tymi samymi watami, które kręcisz zrobiłbym to samo ze średnią najmniej 22. Zobacz jak niskie estymowane waty Strava Ci daje Ci z takich parametrów, zaledwie 59W. No i rzeczywiście na średnią koło 15km/h to by w moim przypadku te 59W pewnie wystarczyło. A Ty żeby taką średnią zrobić musiałeś pewnie ze 120W wykręcić.

Głównym celem jest komfort, stabilność i bezpieczeństwo. Na wielu wyprawach zeszłorocznych sprawił sie wysmienicie. Jeździłem kiedys na baranku i nie jest to dla mnie wygodne.

A na jakiej podstawie zakładasz, że tego samego nie będziesz miał na rowerze szosowym? Bo ja mam. A Ty jeździłeś na jakiejś pseudo-szosie lata temu i na tej podstawie oceniasz, że baranek jest niewygodny, choć ten rower na którym się do tej kierownicy zniechęciłeś nawet nie miał podejścia do współczesnych rowerów szosowych. Z góry, bez spróbowania odrzucasz wszelkie możliwości. Pininon ważący prawie 3kg jest dla Ciebie ósmym cudem świata, a nigdy nie używałeś dobrego napędu z elektronicznymi przerzutkami.

Z takim podejściem zupełnie nie rozumiem po co tutaj piszesz o porady jak zwiększyć szybkość, skoro wszystkie rady bez spróbowania odrzucasz, pisząc jaki masz cudowny sprzęt. Masz betonowe podejście "mam super rower i nic w nim nie chcę zmienić". To z takim podejściem nie ma co zawracać głowy z pytaniami jak go przyspieszyć, skoro nawet na minimalne korekty jesteś całkowcie zamknięty, bo co to jest za problem pogodzić lampke Lupine z lemondką? Do Lupine masz wiele możliwości mocowań, w tym niejedno pod kierownicą, co całkowicie rozwiązuje problem lemondki, coś takiego choćby:

Zresztą nawet to Twoje mocowanie chyba dałoby się przekręcić tak, by lampka była pod, a nie nad kierownicą. A do zmiany trybów jest osobny guzik na kierownicy, więc takie mocowanie nic nie przeszkadza w obsłudze lampki, do tego wygląda sporo lepiej niz to Twoje, z lampką wystającą nad kierownicę.

Więc albo godzisz się ze średnimi na poziomie starej babci, albo próbujesz coś realnie zmienić. Nie oszukujmy sie - wygoda to nie jest wszystko, jeśli rower jest tak toporny, że zabiera Ci 5-7km/h to jest jego gigantyczny minus i to w każdym zastosowaniu. Jak ja jeździłem na trekingu z sakwami to średnia rzędu 20km/h nie była żadnym wyczynem, a u Ciebie już jest.
« Ostatnia zmiana: 7 Sty 2025, 12:37 Wilk »

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Zobacz jak niskie estymowane waty Strava Ci daje Ci z takich parametrów, zaledwie 59W. No i rzeczywiście na średnią koło 15km/h to by w moim przypadku te 59W pewnie wystarczyło. A Ty żeby taką średnią zrobić musiałeś pewnie ze 120W wykręcić.

Bardzo duża różnica. Może ten pomiar mocy nie jest skalibrowany. A może było pod wiatr?

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 4664
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
Jakbyś sprawdził moje "waty" i wyniki, to byś się złapał za głowę, bo średnia dramatyczna ze względu na jazdę na kolcach i postoje na zdjęcia, a zmienianie obiektywów, to już w ogóle  :D Kolce na czystym asfalcie obniżają prędkość bardzo wyraźnie, na podjazdach również. No, ale można sobie przez Popradske Pleso pojechać.
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
no te Czechy co wziales to akurat był chyba 7 dzien wyprawy, dość parno było i jechałem sobie na chillu, a do tego 2 duże miasta - stolice ich krajów. Pamiętam, że po starówce Hradec Kralove to ja se spacerowałem, podobnie jak w Pardubicach. I jeszcze chyba nie przerywałem nagrywania na zakupach w Pardubicach więc jak złapało fixa w markecie to obniżyło wynik.

I tutaj jest właśnie zmiana podejścia - ty jeździsz głównie na wynik, na wydajność. Ot rundka 500km do Wilna czy do Kotliny, minimalizm typu spanie pod gołym niebem w lesie w górach zimą.
Pare fotek dla wspomnień i tyle. No i to twój styl.

Ja robię trochę wolniej i bez napinki, a na pewno nie aż takiej.
Takie podejście jak ty, to miałem 10 lat temu gdy np dojechałem z Łodzi do Pragi w dobę i to wtedy mogłem iść na lekko jak ty czyli jakaś szosa i myk myk myk wszystkie gminy 2 x szybciej albo w tydzień nad morze i z powrotem. Ale Morze oczywiście Śródziemne :D

Ale poszedłem w sakwy, polubilem ten styl i sie sprawdzil czy to wtedy gdy robilem dookola Europe, czy to na gminobraniach i nie tylko w Polsce. Nie wiem jak ty, ale ja często gdy wpadam do jakiegoś czeskiego miasteczka to obowiązkowo wjeżdżam na rynek i cykam sobie fotki i sie rozkoszuje tamtejszą betonozą, ale o wiele ładniejszą niż nasze. W Niemczech podobnie. Więc to nie prędkość jest priorytetem, a krajobraz. Te gminy i inne jednostki są tylko pomocą by złapać różnych krajobrazów jak najwięcej. I tak jeżdżę dosyć szybko, bo tempo 170-200km dziennie codziennie to sporo, ale ja np nie wchodze do kościołów, muzeów... To ogarniam jak np potem wracam w dane miejsce ze swoją żoną, która studiowała architekturę więc umie zobaczyć, co ja bym przeoczył.

Więc poruszamy się po pewnym spectrum na osi - szybkość.....zwiedzanie.
Są tacy co jadą dziennie 50km, ale wstają ok 8 rano, jadą do 17, a po drodze obiad i zwiedzanie zabytków. To chyba nie tak rzadki model. A ty byś przez ten czas przejechał minimum 200. A ja pewnie 140.

Moje betonowe podejście to efekt 10 lat doswiadczen, a wczesniej jak jezdzilem na lekko to akcje typu flaki, problemy z łańcuchem czy ogólna napinka polegająca na skupianiu się głównie na tym co na liczniku zamiast na tym co dookoła ciebie. Nie mój styl. Sorry.

Nie wspomne nawet o tym, że szkoda mi już kasy i czasu na te rewolucje. Zmiana oponek na ciensze to jeszcze ujdzie, ale wymiana roweru czy nawet kokpitu to za dużo póki co dla mnie.

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
Zobacz jak niskie estymowane waty Strava Ci daje Ci z takich parametrów, zaledwie 59W. No i rzeczywiście na średnią koło 15km/h to by w moim przypadku te 59W pewnie wystarczyło. A Ty żeby taką średnią zrobić musiałeś pewnie ze 120W wykręcić.

Bardzo duża różnica. Może ten pomiar mocy nie jest skalibrowany. A może było pod wiatr?

było troche, a poza tym postoje, zwiedzanie 2 duzych miast, chwilowy spacer po starym mieście.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 20315
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Bardzo duża różnica. Może ten pomiar mocy nie jest skalibrowany. A może było pod wiatr?

Estymowane waty są tylko estymowane, oczywiście nie jest to dokadne. I są estymowane raczej dla rowerów szosowych, bo tyle z grubsza potrzeba własnie tych watów dla średnich 15-16km/h. Natomiast kalibracja (jak już się ma miernik) to raczej niewielkie różnice robi lekkie dostosowanie wskazań tensometru do temperatury otoczenia.

Jakbyś sprawdził moje "waty" i wyniki, to byś się złapał za głowę, bo średnia dramatyczna ze względu na jazdę na kolcach i postoje na zdjęcia, a zmienianie obiektywów, to już w ogóle  :D Kolce na czystym asfalcie obniżają prędkość bardzo wyraźnie, na podjazdach również. No, ale można sobie przez Popradske Pleso pojechać.

Terenowa jazda czy własnie po śniegu to całkiem co innego, waty zupełnie inaczej się przekładają na prędkość i nie o tym jest rozmowa. Natomiast na szosie da się to w miarę sensownie porównać.


no te Czechy co wziales to akurat był chyba 7 dzien wyprawy, dość parno było i jechałem sobie na chillu, a do tego 2 duże miasta - stolice ich krajów. Pamiętam, że po starówce Hradec Kralove to ja se spacerowałem, podobnie jak w Pardubicach. I jeszcze chyba nie przerywałem nagrywania na zakupach w Pardubicach więc jak złapało fixa w markecie to obniżyło wynik.

We wszystkich dniach tego wyjazdu to więcej jak 16km/h nie widzę.


I tutaj jest właśnie zmiana podejścia - ty jeździsz głównie na wynik, na wydajność. Ot rundka 500km do Wilna czy do Kotliny, minimalizm typu spanie pod gołym niebem w lesie w górach zimą.
Pare fotek dla wspomnień i tyle. No i to twój styl.

Ja robię trochę wolniej i bez napinki, a na pewno nie aż takiej.
Takie podejście jak ty, to miałem 10 lat temu gdy np dojechałem z Łodzi do Pragi w dobę i to wtedy mogłem iść na lekko jak ty czyli jakaś szosa i myk myk myk wszystkie gminy 2 x szybciej albo w tydzień nad morze i z powrotem. Ale Morze oczywiście Śródziemne :D

No i własnie to jest coś co mnie zupełnie nie przekonuje i dlatego się tyle udzielam w tym wątku. Bo jak na sakwiarza robisz bardzo duże dystansy na wyjazdach i to nie jest wcale żaden chilloucik. Miarą chilloutu to jest stosunek czasu jazdy do czasu całości, a to właśnie Ty robisz mniej tych postojów niż ja na swoich wyjazdach. To ja na swoich wyjazdach więcej odpoczywam, więcej czasu poświęcam na fotki i inne tego typu aktywności. Ty masz ok. 2h postojów na pełny dzień jazdy, ja mam z reguły 3-4h (nie mówię tu o wyścigach). A nawet i na bardzo długich trasach - Ty jadąc do tej Gdynii zrobiłeś 400km, z czego czas jazdy to były blisko 22h, a czas całkowity 24h. Zdaj sobie sprawę, że taki stosunek czasu jazdy do czasu postojów jaki miałeś na tej trasie - to jest poziom o jakim marzy wielu zawodników ultra. A Ty jechałeś zima i przy 16h nocy - i pomimo takich ograniczeń byłeś w stanie tak mało odpoczywać. Dla porównania ja na mojej trasie do Wilna, choć kilometrów zrobiłem sporo więcej (510km) to miałem mniejszy czas jazdy od Ciebie - 20h33min, ale czas całkowity już od Ciebie dużo wiekszy 28h27min, więc postojów miałem aż 8h.

A typowi sakwiarze to często mają czas postojów równy czasowi jazdy, albo i większy. Tak więc to Ty jeździsz na swoich wyprawach bardziej sportowo niż ja, choć dużo wolniej. Ja oczywiście zrobię większy dystans, ale tylko dlatego, że jadę szybciej, bo mam sporo szybszy rower. Natomiast czas kręcenia na rowerze na wyprawach mamy bardzo zbliżony, z reguły 8-10h mielenia. Zdaj sobie sprawę, że masz naprawdę mocne papiery na ultra, to, że jesteś w stanie zrobić dobową trasę w grudniu z ledwie 2h postojów to świadczy o naprawdę dużej wytrzymałości. Ten stosunek czasu jazdy do czasu całkowitego (z postojami) to jest kluczowy parametr na ultra.

I też nie mów, że Cię nie irytują osiągi na tym rowerze, bo inaczej byś o porady w tym zakresie nie prosił. I dlatego namawiam do zmian, bo choć tego nie widzisz to jednak uprawiasz turystykę z mocno sportowym zacięciem.
Moje betonowe podejście to efekt 10 lat doswiadczen, a wczesniej jak jezdzilem na lekko to akcje typu flaki, problemy z łańcuchem czy ogólna napinka polegająca na skupianiu się głównie na tym co na liczniku zamiast na tym co dookoła ciebie. Nie mój styl. Sorry.

10 lat doświadczeń na sprzęcie zupełnie innej, dużo niższej klasy niż ten o jakim rozmawiamy. Nigdy nie jeździłeś na wyższej klasy szosowym rowerze. Zainwestowałeś grube pieniądze w trekinga i masz niezawodny rower, więc dlaczego tak trudno uwierzyć, że szosówka za przyzwoite pieniądze też może być niezawodna? I własnie zupełnie nie rozumiem, że nawet nie chcesz spróbować, nie chcesz wypożyczyć roweru wyższej klasy. Zamiast tego prezentujesz klasyczne "urban legends", wstawiasz wiele mitów o tym jaki napęd słaby bo nie ma paska itd.

Nie wspomne nawet o tym, że szkoda mi już kasy i czasu na te rewolucje. Zmiana oponek na ciensze to jeszcze ujdzie, ale wymiana roweru czy nawet kokpitu to za dużo póki co dla mnie.

Ale z drugiej strony - to kiedy masz zmieniać? Jak będziesz miał 7 dych na karku? :P
Masz zdrowie, wyraźnie widać, że lubisz cyferki, waty itd - teraz by Ci to sporo wniosło, bo masz nogę by wykorzystać co taki rower daje. Dlatego namawiam chociaż do spróbowania jazdy na takim wypożyczonym rowerze. Czego sie obawiasz? Że jak będzie ekstra to będziesz miał ciśnienie, żeby zainwestować? Na tym przecież polega życie rowerzysty, rowerów nigdy nie ma się za wiele  :lol:



Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 608
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
jak tak ci zalezy to może zrobimy tak.
jesteśmy podobnej postury i mieszkamy w 1 miescie. Możemy sie na 1 weekend wymienić rowerami.

co ty na to?

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum