Otóż zalałem koła mlekiem pewnie z rok temu albo i dalej. Muszę przyznać, że bardzo byłem zadowolony. Żadnej gumy, nic. W sumie to nadal jestem.
Przyszło mi przetransportować rower na dachu spory odcinek i teraz zaczynają się schody. Otóż jak zdejmowałem rower to zobaczyłem chyba z 20 dziur w oponie, które się pieniły. Oczywiście czym prędzej się przejechałem, ale teraz mi rower trzyma ciśnienie 2-3 bary jeden dzień i schodzi do 1 bara. Mleka ze sobą nie mam więc nie wymienię, ale opisuję tę sytuację, bo może ktoś też tak miał i pomoże mi to zrozumieć.
Czy ja dobrze dedukuję, że pęd powietrza wtłoczył do opony świeże powietrze, zepsuł mi mleko i teraz mam to co mam?
Swoją drogą jak sobie pomyślę ile tych dziur tam było i ile wymian dętki mnie ominęło, to cały czas jestem zadowolony z tej technologii.