Napisane z zaiste literackim zacięciem. "Dostojne rzeki" będą mi się przypominać ilekroć jakąś przetnę oponami Jedno jest pewne - fetyszystą sprzętowym to Ty nie jesteś. Też przez kilka lat jeździłem z podobnymi sakwami ale Authora jednak namiot od razu miałem dwupowłokowy. Sakwy na przód doszły po kilku latach, wtedy też tylne zamieniły się w Crosso a potem... dałem się ponieść.Mam niezliczoną ilość sakw, namiotów i rowerów. Mogę się podzielić, jakby co Ja swoją rowerową przygodę rozpocząłem za poduszczeniem i w towarzystwie serdecznego kolegi. Też był dużo mocniejszy ale czekał bez marudzenia. Potem doszedł jeszcze na trzeciego kolega o średniej wydolności, z nim też jeździłem w układzie dwójkowym ale tak spolegliwy nie był - trudno się było z nim umówić na poczekanie w konkretnym miejscu, jechał dalej a ja się wkurzałem, zwłaszcza, jak przepadały widoki na zaplanowany posiłek. Teraz przeważnie jeżdżę sam ale żadnego układu nie żałuję i nie skreślam na przyszłość. Jednak samotna jazda jest nie do przecenienia; wolność decyzji i wyborów, lepsze wykorzystanie czasu, samodzielność. Trochę żal wieczorów przy piwie w przykempingowych barach ale cóż - nie można mieć wszystkiego.Powodzenia w kolejnych wyprawach i zbieraninie "obci" u Pepików.
Dzięki za nieprzerwaną obrazkami przyjemność czytania, brawa za szczery opis wystawionej na próbę przyjaźni. W dzisiejszych czasach kultu sukcesu to ogromna rzadkość. Mam to szczęście dzielić pasję z żoną, wiemy jak trudne i konfliktogenne sytuacje mogą trafić się w drodze... Szczęśliwie tempo mamy spójne;).Daleko mi od analizy Waszej relacji, ale choćby praktycznie - czy pierwszy z Was dojeżdżając do noclegu i aprowizujac się w sklepie, nie mógłby zrobić zakupów również dla kompana? Sorki, jakoś tak mi się to rzuciło w oczy...Z przyjemnością poczytam inne Twoje relacje, a tak na marginesie, moim zdaniem już choćby ta nadaje się do podcastu w ramach projektu Podkast Rowerowy w formie pełnego audiobooka. Pozdrawiam i dziękuję.Wysłane z mojego SM-S928B przy użyciu Tapatalka
Długo odkładałem przeczytanie relacji... bo długość wymaga czasu. Ale w końcu niedzielny wieczór dał taką możliwość i nie żałuję Razem ale osobno! Zdarzenie nie są dobra ani złe same w sobie, ale takie, jaką wagę im przykładamy naszymi emocjami. W relacji widać frustrację związaną z załamaniem się dotychczasowego systemu jeżdżenia i obawą przed utratą sprawdzonego kompana w przyszłości. Jak będzie to się okaże. Układ jazdy, w którym grupa w drodze rozjeżdża się i znaczne części trasy pokonuje się samodzielnie jest często spotykany. Tak też można jeździć w grupie. W Twoim przypadku jest on oceniany negatywnie z uwagi na przykładanie wagi do tempa jazdy. Zatem rozwiązań jest wiele. Możesz szukać rozwiązania również w zmianie podejścia do jazdy, nie tylko w jej technicznej realizacji. Wszystko jest w Twojej głowie oraz zależy od Twoich decyzji i oczekiwań. Perybałtyka na mnie czeka. Kolejna relacja, która mnie kusi i upewnia w przekonaniu, ze to destynacja... awaryjna