No to u mnie zmniejszenie wagi nie wiąże się z nakładami finansowymi. W zasadzie wszystko co kupiłem te 5 lat temu na jazdę wyprawową z dzieciakami, jest w miarę lekkie. A na pewno ma bardzo dobry stosunek wagi do jakości.
W mojej opinii, najwięcej moglibyśmy zbić zabierając mniej ubrań. I o to kruszę kupie z Olą. Chodzi np. o zabieranie dla dzieciaków po dwie pary długich spodni czy po dwie bluzy, bo np. może się okazać, że jedne przemokną i wtedy będą drugie. No takie matczyne dylematy by dzieciom było dobrze
Osobiście moich rzeczy jest najmniej więc nie mam już z czym schodzić. No i o ile na nizinach radzimy sobie z tym całym ciężarem, to wyjazd w góry byłby ciężki. Ale to, moja druga połowa, już zaczyna powoli rozumieć i chociaż przyznaje mi rację. Jest sporo pięknych miejsc czy to w Beskidzie Niskim, czy górach Słonnych (rodzinne strony żony), ale z obładowanymi rowerami nie pokonamy ich z uśmiechem na twarzy i zamiast wakacji okaże się, że rowery będą kieratem.
No i jest jeszcze jedna rzecz, najmłodsza córka (5 lat), cały czas jeździ bez sakw. No po prostu ma fory. Ale za 3 lata, jak wskoczy na rower z 24" kołami, to tam już jest bagażniczek i z pewnością coś tam będzie miała podpięte. I to będzie ten moment, gdy powinniśmy odczuć pewną ulgę.
A teraz, już nie zaśmiecam wątku o wyprawie do Francji... więc apropo wyprawowego krzesełka Twojej żony
To my też mamy właśnie taki produkt z Decathlon'u... waży 1,1 kg... ale wygląda solidnie, co przy dzieciach ma duże znaczenie