Ja pamirskim niebem "oberwałem" w Bulunkulu, czegoś takiego nigdy wcześniej, ani później nie doświadczyłem. Miałem wrażenie, że te wszystkie gwiazdy za chwilę spadną mi na głowę.
Dzięki @walsodar za tę relację, z niecierpliwością czekam na dalszy jej ciąg. Zwiedziłem wiele zakątków świata, nie tylko rowerem, i chociaż w Pamirze byłem 13 lat temu, to moje serce zostało właśnie tam. Nie wiem, czy nie wrócę tam jeszcze. W tym roku, korzystając z promocji Lot-u na nowo otwarte połączenie z Warszawy do Taszkientu, byłem wiosną razem z żoną w Uzbekistanie. Będąc w Samarkandzie zrobiliśmy jednodniowy wypad do Tadżykistanu, do Doliny Siedmiu Jezior (za wynajęcie jeepa od granicy do Doliny i z powrotem zapłaciliśmy 80 $). Wtedy też zrodziła się myśl, aby wrócić do Pamiru, gdyż jest to teraz stosunkowo tanie. Nie jechałbym tylko z Samarkandy rowerem do granicy, jak to zrobiliście, szkoda na to czasu. My ten odcinek przejechaliśmy Yandex-em (ich Uberem) za 7$ (z rowerami na pewno byłoby więcej). Z Pandżakentu do Duszanbe można przejechać za 40-50$. Kupując teraz bilet z Warszawy do Taszkientu (i z powrotem) na przyszłe wakacje zapłacimy 2700 zł (w cenę wliczony rower). Bilet na pociąg do Samarkandy to 40 zł. Wylatując z Warszawy np. w piątek o 16:10 w Khorogu będziemy w poniedziałek wieczorem, spędzając przy okazji dzień i nocując Samarkandzie. Trochę to długo w porównaniu do naszego wyjazdu, kiedy to wyjechaliśmy o 8 rano z Białegostoku, a następnego dnia wieczorem byliśmy już w Pamirze (50 kilometrów za Kalaikum, skąd zaczęliśmy jazdę rowerami; lot był z Rygi do Duszanbe). Ciekawe, jaka teraz jest najszybsza opcja dostania się z Polski w Pamir.
Dlaczego musieliście wyrabiać pozwolenie na GBAO w Duszanbe? Wydaje mi się, że można je otrzymać aplikując o e-visę, ale być może się mylę.