Autor Wątek: Pamir długo odkładany  (Przeczytany 10657 razy)

Offline Mężczyzna walsodar

  • Wiadomości: 180
  • Miasto: Łańcut/Marki
  • Na forum od: 11.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 16 Gru 2024, 12:08 »
Dzięki Roch, mam nadzieję, że mi się to uda - chociaż na święta planowałem ukończyć filmik, a już wiem, że nie zdążę  ;)

Łatoś, ubezpieczaliśmy się poprzez znajomego, którego z kolei znajoma pracuje w ubezpieczalni na trzy litery, zaczynające się na C a kończącej na K  ;) Także zrobiła nam spoko cenę, nie wyszło więcej niż stówa, a obejmowało standardowy pakiet plus przede wszystkim akcje ratownicze do 6000 m n.p.m. Najpierw myślałem o Alpenverien, ale nie obejmuje ono jazdy na rowerze. Więc niemal byliśmy zdecydowani na PZU Bezpieczny Powrót, ale pojawiła się opcja poprzez znajomego.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 16 Gru 2024, 12:21 »

No właśnie chodzi o te r- akcje do sześciu n.p.m.
(By się i przydał lotniczy transport do kraju ubezpieczonego lub tegoż ciała, rzeczy.)

B. dziękuję.

Wybiegając w przyszłość:
Prócz tego koziorożca co tam sobieś jeszcze wymarzył na fest, gdzie z pewnością będziesz?

tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Tatalata

  • Wiadomości: 5
  • Miasto: Łańcut
  • Na forum od: 04.12.2023
Odp: Pamir długo odkładany
« 16 Gru 2024, 13:21 »
Dzięki Roch, mam nadzieję, że mi się to uda - chociaż na święta planowałem ukończyć filmik, a już wiem, że nie zdążę  ;)

Ale na Galę Oscarową zdążysz ?


Wybiegając w przyszłość:
Prócz tego koziorożca co tam sobieś jeszcze wymarzył na fest, gdzie z pewnością będziesz?


Też mnie to trochę ciekawi  :)

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6183
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Odp: Pamir długo odkładany
« 16 Gru 2024, 20:57 »
bezpieczaliśmy się poprzez znajomego, którego z kolei znajoma pracuje w ubezpieczalni na trzy litery, zaczynające się na C a kończącej na K

Nie chcę się czepiać, ale CUK to nie jest ubezpieczalnia, tylko multiagent. Z jakiej firmy ubezpieczeniowej była polisa? Bardzo to ciekawe, bo cena, która podajesz jest rewelacyjna.
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna walsodar

  • Wiadomości: 180
  • Miasto: Łańcut/Marki
  • Na forum od: 11.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 16 Gru 2024, 21:12 »
bezpieczaliśmy się poprzez znajomego, którego z kolei znajoma pracuje w ubezpieczalni na trzy litery, zaczynające się na C a kończącej na K

Nie chcę się czepiać, ale CUK to nie jest ubezpieczalnia, tylko multiagent. Z jakiej firmy ubezpieczeniowej była polisa? Bardzo to ciekawe, bo cena, która podajesz jest rewelacyjna.

Faktycznie. Zerknąłem w mejle i było to od Weiner, Pakiet Podróż.

Offline Mężczyzna walsodar

  • Wiadomości: 180
  • Miasto: Łańcut/Marki
  • Na forum od: 11.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 17 Gru 2024, 13:18 »
Wybiegając w przyszłość:
Prócz tego koziorożca co tam sobieś jeszcze wymarzył na fest, gdzie z pewnością będziesz?

Trochę tych miejsc jeszcze by się pewnie znalazło  ;)


Ruszamy po śniadaniu. Sary Tash z górującym nad nim masywem Kurumdy zostawiamy za sobą. Wyjeżdżając z miejscowości jesteśmy świadkami rodzinnej awantury – jakaś kobita wydzierała się i mocno klepała leżącego, kompletnie pijanego chłopa. Rozpoczynamy krótki podjazd, wspinając się na przełęcz Taldyk, na wysokości 3615 m. Na przełęczy czekała już na nas kirgiska rodzinka, która nas wyprzedziła kilka minut wcześniej i teraz chcą sobie z nami zrobić zdjęcie. Miło z ich strony, że poczekali na górze pozwalając nam dokończyć podjazd.
Chwila odpoczynku i przed nami prawie 90 kilometrów zjazdu, nie licząc jednej niewielkiej hopki gdzieś w połowie. Najpierw stromo w dół, przez liczne serpentyny. Trzeba było uważać, bo momentami asfalt zamieniał się w nierówne betonowe płyty, albo kawałki szutru, a także na duży ruch, szczególnie tirów. Dalej jest nieco spokojniej, niewielkie nachylenie, ale cały czas w dół. Jechałoby się super, gdyby nie… już pewnie wiecie. Czasami nawet na większych zjazdach trzeba było dokręcać, żeby się nie zatrzymać.














Obserwujemy jak na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów zmienia się krajobraz: góry w odcieniach rdzy i czerwieni, sprawiających wrażenie, że jesteśmy gdzieś na Dzikim Zachodzie. W głowie siedzą mi motywy z westernów Sergio Leone. Za chwilę znów czerwono-zielono. Co chwila mijamy swobodnie pasące się bydło, lub wszędobylskie konie, które czasami wstrzymywały ruch. W miejscowości Gülczö zjazd się kończy, w pionie straciliśmy prawie 2 km. Odbijamy tu na zachód i rozpoczynamy kolejny, ostatni podjazd, który kończymy przed południem następnego dnia. Przełęcz o wdzięcznej nazwie Chyyyrchyk jest ostatnim tak wysokim punktem na naszej trasie – 2402 m. Stąd już pozostaje nam zjazd do drugiego największego miasta Kirgistanu czyli Osz, znów kilkadziesiąt kilometrów jazdy w dół pod wiatr. Góry stają się coraz niższe, ruch natomiast coraz większy. W Osz wjeżdżamy chwilkę po południu. Kluczymy chwilę po bardzo zatłoczonym mieście i kierujemy się do hotelu. Dalej załatwiamy formalności, związane z przekroczeniem granicy kilka dni temu. Wieczorem idziemy jeszcze na krótki spacer, ja robię sobie dodatkowo wspinaczkę na Górę Sułajmana dominującą nad miastem. Można powiedzieć, że tu nasza wyprawa dobiegła końca.

















Pozostało nam jeszcze dotrzeć do odległego o kilkaset kilometrów Taszkentu. Rankiem przekraczamy granicę z Uzbekistanem. Kontrola graniczna przebiega bardzo sprawnie, nasze bagaże właściwie nie są sprawdzane, nie pada też ani jedno pytanie o drona – a Uzbekistan ma bardzo surowe prawo pod tym względem. Po wyjściu z terminala od razu podbiega do nas chłopak z pytaniem „Taxi, Taszkient?”. Chyba mieliśmy to wypisane na twarzy, ale tak, właśnie tego potrzebujemy. Krótka negocjacja ceny, stanęło na kwocie 80$ za dwie osoborowery. Zostajemy przekazani innemu facetowi, kierowcy. Upewniamy się raz jeszcze, że chodzi o nas i rowery. Tak tak, wy i rowery. No to maszerujemy za nim, jak podejrzewaliśmy do jakiegoś większego samochodu. Trochę się zdziwiliśmy, jak zatrzymał się przy Chevrolecie Cobalcie, czyli standardowego sedana na tamtych drogach. Zdziwiliśmy się jeszcze bardziej, gdy otworzył bagażnik, a tam butla na gaz wielkości łazienkowego bojlera. No kurde, chłopie. W bagażniku ledwo zmieściłby się nasze bagaże, a co dopiero rowery. Z zauważalnym poirytowaniem zaczynamy zabawę w rowerowy tetris. Jakimś cudem udało nam się to wszystko zmieścić. Oczywiście cały bagaż mocno wystawał poza bagażnik, ale musieliśmy zaufać naszemu kierowcy i mieć nadzieję, że nic nie wypadnie.
Kolejne cztery godziny to były chyba najstraszniejsze cztery godziny mojego życia. Poprzedni przejazd z Pandżakentu do Duszanbe i odyseja z Duszanbe do Chorogu to były tylko przystawki. Uzbeckie drogi są całkiem niezłe, samochody też (w sporej ilości) nie najgorsze. Dodajmy jeszcze uzbecki styl jazdy i mamy wybuchową mieszankę. Licznik przez większość trasy wskazywał prędkości między 100 a 140. Nieważne, czy to były cztery pasy czy dwa, czy pod górę czy serpentynami w dół. Inni uczestnicy ruchu naszemu kierowcy tylko przeszkadzali, więc trzeba było pomiędzy nimi lawirować. Nas wyprzedzono tylko kilka razy. Jedna ręka na kierownicy, drugą coś tam pisał na smartfonie. Podczas krętego przejazdu przez góry tylko czekałem, aż na którymś ostrym zakręcie samochód po prostu przechyli się i będziemy szorować dachem po asfalcie. Nic takiego się jednak nie stało i bezpiecznie docieramy do Taszkentu. Rowery zostawiamy w hotelu i resztę dnia spędzamy m.in. na zwiedzaniu stacji metra.
Ostatniego dnia zaliczamy jeszcze bazar Chorsu kierujemy się na lotnisko, odbieramy też nasze kartony. Ja jeszcze robię sobie rundkę na lekko po Taszkencie, odbieram też nasze śmieci pozostawione w sklepie. Rowery pakujemy obok terminala, w towarzystwie wojska, policji i jakichś chińskich vipów, licznie przybywających do Taszkentu. Na sam koniec spotyka mnie jeszcze nieprzyjemna sytuacja. Otóż zjadamy obiad w lotniskowej restauracji. Czysto, ładnie, poziom wręcz zachodni, smacznie. Skończyło się tym, że chyba połowę lotu spędziłem w toalecie. Nigdy żaden lot mnie nie wymęczył, jak ten.





















Przejechaliśmy ponad 1000 km i pokonaliśmy prawie 11 tys. m  w górę. Te trzy tygodnie minęły zdecydowanie za szybko. Czy wybrałbym się tam jeszcze raz? Oczywiście!
Praktycznie wszystko poszło zgodnie z planem. Sprzęt nie zawiódł (poza tymi kilkoma kapciami), przydały nam się wszystkie ubrania, które zabraliśmy. Na następny raz na pewno wziąłbym jakiś krople do nosa/coś na katar i tabletki na ból gardła. To drugie szczególnie uprzykrzało mi życie, dopiero w Murgob w aptece zakupiłem garść miodowych cukierków, które trochę pomagały.
Dziękuję za uwagę i miłe słowa  ;)
« Ostatnia zmiana: 17 Gru 2024, 17:39 walsodar »

Offline Mężczyzna byczys

  • Wiadomości: 1438
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 30.09.2013
    • Moje relacje z ultramaratonów rowerowych
Odp: Pamir długo odkładany
« 17 Gru 2024, 16:11 »
Dzięki! Super się czytało i fotki też klasa. Fajnie, że poszło z grubsza z planem. Ponownie się utwierdziłem, że wyprawa do Pamiru to jest coś, co chciałbym jeszcze w życiu zrobić i to raczej wcześniej niż później.

Co Cię tam najbardziej zaskoczyło?

Offline Mężczyzna gimak

  • Wiadomości: 140
  • Miasto: Nowy Sącz
  • Na forum od: 07.05.2017
Odp: Pamir długo odkładany
« 17 Gru 2024, 16:58 »
Szkoda, że to już koniec. Miło się czytało, oglądało zdjęcia i jednocześnie wirtualnie bujało się w obłokach, bo ze względu na wiek, tylko to mi jeszcze pozostało.

Offline Mężczyzna marcinrzy

  • Wiadomości: 71
  • Miasto: Mazowsze
  • Na forum od: 24.07.2019
Odp: Pamir długo odkładany
« 17 Gru 2024, 17:19 »
Podpisuję się pod wszystkimi słowami uznania i podziwu i czekam na film :)

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 17 Gru 2024, 17:46 »
Rahman!
Prze czu dzies ne.

Teraz ... Tatalata.
Prosiemy!

(Nie daj się prosić, Ojcze.)
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1382
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Odp: Pamir długo odkładany
« 18 Gru 2024, 08:46 »
Świetna przygoda, piękne zdjęcia a to pierwsze z ostatniego postu (to z górami ponad wioską) jest mega, świetne miejsce! Dzięki za reportaż!
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6183
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Odp: Pamir długo odkładany
« 18 Gru 2024, 21:02 »
obejmowało standardowy pakiet plus przede wszystkim akcje ratownicze do 6000 m n.p.m.
Faktycznie. Zerknąłem w mejle i było to od Weiner, Pakiet Podróż.

Dzięki. Sprawdziłem Wiener, pakiet podróż. Ochrona do 5 500m npm (w tym akcja ratownicza). Wygląda nieźle, chociaż brakuje mi informacji, kto jest asystorem. Z netu wychodzi, że niejaki Global Assistance. Jako insider muszę ze wstydem (lub niepokojem) przyznać, że nigdy o nich nie słyszałem.
Cena online tez wygląda dobrze - 8,50 za dzień przy 100 000 EUR sumy ubezpieczenia. Oczywiście bez bagażu podróżnego, NNW i OC.
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Pamir długo odkładany
« 18 Gru 2024, 21:31 »
/.../ Oczywiście bez bagażu podróżnego, NNW i OC.

Wiesz o czymś dobrym obejmującym powyższe?
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4889
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Odp: Pamir długo odkładany
« 19 Gru 2024, 09:34 »
fajnie się czytało i oglądało, poproszę również o link do galerii zdjęć.
poza tym jedynie 2 rzeczy mnie zniechęcają, ale to może z racji ilości posiadanego urlopu i jego podziału. Mianowicie czas trwania tego dojazdu do celu, samolot, auta itp. trochę to czasu zabiera a zmęczenie się zwiększa.
No i ta biurokracja, wszędzie papierki, dokumenty, pozwolenia... w sumie zniechęcają takie kraje do wizyty u siebie.
No ale dla tych widoków, przestrzeni...   rozumiem.
pozdrawiam, pomarzę

Offline Mężczyzna Tatalata

  • Wiadomości: 5
  • Miasto: Łańcut
  • Na forum od: 04.12.2023
Odp: Pamir długo odkładany
« 19 Gru 2024, 10:15 »
Rahman!
Prze czu dzies ne.

Teraz ... Tatalata.
Prosiemy!

(Nie daj się prosić, Ojcze.)
Wywołany do tablicy  :o oświadczam, że nie mam takiego pióra jak Radek, a nawet gdybym miał, to nie jestem godzien go użyć wobec tego co już napisane zostało  ;D – próba doprawienia tego produktu może skutkować utratą smaku w konsumpcji tychże treści  :D. Nie mam też takiego oka i aparatu do uwieczniania obrazu – jestem tylko zbiorem kilku pikseli  ::), które Radek wkomponował w kadry, utrwalając te magiczne widoki. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że mój Pesel zaczyna się na 62  :o, to dla mnie była to raczej wyprawa życia (aczkolwiek jeździć na rowerze nie przestaję). Tak jak już syn wspomniał, cała wyprawa przebiegała dokładnie tak jak sobie planowaliśmy, praktycznie bez większych problemów – mam nieodparte odczucie, graniczące z pewnością, że nasz Anioł Stróż też jest pasjonatem roweru.  :)
We wspomnieniach pozostaną oprócz niesamowitych widoków, otwartość i życzliwość spotkanych ludzi oraz ich bezinteresowna pomoc. Radek zapomniał dodać jak będąc w Murgob potrzebowaliśmy zrobić ksero naszych paszportów. Ustaliliśmy, że ksero jest w takim ich Urzędzie Gminy/Miasta,  ale okazało się że jest już po godzinach urzędowania i pani Wójt/Naczelnik właśnie wychodzi do domu. Chyba mamy z Radkiem dobrze opanowane techniki rozmiękczania kobiecej struktury  ;), gdyż udało się namówić panią, aby otworzyła biuro i zrobiła nam te kserówki (niestety nie mieliśmy żadnej czekolady aby się zrewanżować  :().
Muszę też wspomnieć o zadowoleniu z tej wyprawy naszych żon – nareszcie mogą w domu pojawić się tematy rozmów inne niż Kirgistan, Pamir, itp. (cytując ubiegłoroczne życzenia przy wigilijnym stole: … no jedźcie już w końcu w ten Pamir  ::)).
Tylko teraz, po powrocie do domu jedna myśl krąży po głowie – jak tu dalej żyć ?


Co Cię tam najbardziej zaskoczyło?
Towar w sklepie w Murgob - taki sam jak w moim sklepie  ;D (Radek właśnie uprzedza Kirgistan,że już niedługo przyjedziemy  :D).

« Ostatnia zmiana: 19 Gru 2024, 16:58 Tatalata »

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum