Autor Wątek: Polizanie Szumawy czyli kółko po Czechach mniejsze niż planowane.  (Przeczytany 913 razy)

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
W tym roku miałem szumne plany przejechania Szumawy na wskroś. Niezupełnie się to udało ale z perspektywy 3 miesięcy jestem z wyjazdu zadowolony i nieodmiennie nie wyobrażam sobie innego sposobu spędzenia urlopu. Osobnej relacji raczej nie sklecę, więc tradycyjnie posklejałem wpisy robione na bieżąco na FB i dodałem do galerii zdjęć (zainspirowany relacjami R_ocha). Opisów samych fotek na razie nie ma ale przez zimę postaram się dołożyć ;)
Užijte si čtení a sledování !  :D https://photos.app.goo.gl/aKtjRyKYP4ZpnU1KA

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4843
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
- nie wiedziałem, że kasę masz jeszcze z komuni...  :o
- co masz na myśli że w Austrii trują? a propo przeprawy na drugi brzeg rzeki?
- trasa piękna Ci wyszła, rejony niektóre kojarzę i chętnie bym wrócił jeszcze.
Zdjęć sporo, ale fajnie oddają czeskie klimaty.
pozdrawiam

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
 :D O tej kasie z komunii tak sobie bajam jak trzeba uzasadnić ponadnormatywny wydatek; zresztą minęło już prawie 50 lat, to gdzieżby się ostała. Ale słyszałem, że niektóre dzieci po osiągnięciu pełnoletności pozywają rodziców o te fundusze :o
Jedyny mój rowerowy dzień w Austrii skończył się katastrofą, można poczytać tutaj: https://dziadek67-2016.blogspot.com/

"wtorek, 19 lipca 2016
100+20 czyli ambicja nie poplaca.

Z mapy wychodzilo, ze ze Znojma do Mikulova niewiele 60 z tego po Austrii polowa. A mial to byc dzien austriacki, to zachcialo sie wiecej - wiecc zamiast na wschod skrecilem na zachod. Drogowskazy prowadzily na Retz, pogoda sie wypieknila to te 20 wiecej nie straszylo. Jak sie okazalo - snulem sie winnym szlakiem pogranicza, Retz to dosc urocze miasteczko i postanowilem go posmakowac organoleptycznie. Byl to smak kawy i ulga w kieszeni (3.10 euro) Posiadane 30 mogloby wiec wystarczyc co najwyzej na 10 kaw a przeciez chcialem spozyc cos lokalnego i napic sie takowegoz. Trudno byo za takie uznac piwo i loda z Billi. Ale pic sie chcialo - pierwszy raz od wyjazdu bylo naprawde sloonecznie i cieplo. Wiec niespiesznie (ale tak ok. 20 km/h) przemierzalem te austriackie wioski, gdzie wystrzyzona trawka i  wszystko pod sznureczek. Podobalo mi sie, nie moglem tylko zalapac jezyka - brmial miekko jak czeski, czeskie slowa tez sie pojawialy ale zrozumienia - nie bylo. Przed 15-ta dotarlem do Laa an der Thaye i na wlocie wstapilem do knajpki. Chyba to byla w zasadzie jadlodajnia, bo menu bylo inne na kazdy dzien i zawieralo 4 pozycje. No to wybralem Bauernschmaus, gdybym mogl przewidziec rozwoj wypadkow...
Polazilem po miasteczku i poczulem pierwsze oznaki katastrofy. Na szczescie w rynku byla toaleta... Nie bylo natomiast przy szosie, musialy wystarczyc przydrozne krzaki. I tak ze 4 razy na odcinku 22 km... Otruli mnie! Zaczalem rozwazac nocleg na dziko jeszcze po austriackiej stronie, sily odeszly jak reka odjal. Przy zjezdzie na krajowke do Czech polezalem troche na trawie i postanowilem jechac. Bylo juz dobrze po 20-tej jak przekroczylem granice. Objechalem i obdzwonilem z 10 penzionow i ostatecznie wyladaowalem w zaroslach na rozwidleniu drog. Tyle papierzakow w zyciu nie nasadzilem, pomogla dopiero metoda "palec w gardlo". Ale  nie pospalem wcale. Rano nie kusil w ogole widok Mikulovskeho Hradu - naprawde malowniczy, kusila za to toaleta na stacji Mola. Balem sie stamtad ruszyc ale po gorzkiej herbacie i zakupach w Billi (zapas papieru) - wyruszylem w kierunku Brzeclavia. Po paru kilomerach znalazlem niezla miejscowke przy szosie i postanowilem troche odespac. Nie dalo sie ale stwierdzilem przynajmniej bezsprzeczne zalety nawilzanych husteczek... W Lednicach pokrecilem sie po areale, zaryzykowalem lodovou drzst ale zwiedzac mi sie nie chcialo - a chyba mialem to zwiedzanie zalegle, bo 14 lat temu tak sie opilem Bacherowka, ze tylko zleglem w cieniu palacu. Na kempie Apollo dostalem maringotke - domek na kolkach, pspalem z godzinke i zasiadlem w barze. Nie jest zle, przyjalem debreczinske parky i piwo..."

W zdjęciach zrobiłem jako-taką selekcję, bo napstrykało się trochę więcej ale te z Szumawy (m.in. Zdiarecke jezerko) najfajniej chyba wyszły:

Offline Mężczyzna Cokeman

  • Wiadomości: 476
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 24.05.2013
super relacja, ale popraw linki bo się nie klikają - są takie ....

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
Na samym końcu? W albumach google to chyba się w ogóle nie dają klikać ale jak się komu chce kopiować i wklejać do przeglądarki, to proszę uprzejmie  ;) A do tych mapek robić ?

Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3313
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Pięknie pokazane i gdyby jeszcze opisane to już byłby komplet.  :D
Dziadek i tak dzięki za foto.

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
Namówiłeś mnie ;) Zacząłem opisywać zdjęcia.

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2788
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
No fajne :)

Trzeba było przez Strakonice i na pd. do Hostić ("Slunce seno jahody" - skansen).
Lubię ten rejon Czech - trochę biedniejszy jakby, ale ma swój urok.

Przeglądając twoją galerię, to myślę że Czechy są idealnym miejscem  na takie wyprawki.
No jak można nie lubić tych miasteczek, ryneczków, zameczków, nie trzeba specjalnie planować - jedzie się i ogląda. Pije się piwo, noclegi pod namiotem - nie ma problemu.
Polecam każdemu :)

ps. w tym roku Telcz odwiedziłem (wiosną - wymarzłem) - Ty miłeś fajny warun ;)
« Ostatnia zmiana: 11 Paź 2024, 17:32 sinuche »

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3430
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Podobają mi się twoje wycieczki po Czechach, dla mnie stety-niestety ze względu na zamiłowania, nazwijmy je - muzyczne, wyjazdy do tego przyjemnego kraju skupiają się wyłącznie na wschodzie, choć odludzia Szumawy i jazda potem jeszcze dalej - do Czeskiego Lasu (pod Cheb, gdzie na jeziorze zaporowym jest półzatopiony most kolejowy) od dawna mi się śnią.

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
W 2022 o mało nie nocowałem na polu namiotowym tego wydarzenia: https://en.concerts-metal.com/concert_-_Fest_Pod_Parou_2022-161274.html Finalnie odjechaliśmy z kumplem na 5 km ale i tak wszystko słyszeliśmy ;)
A Czeski Las i Cheb w planach: https://ridewithgps.com/routes/48495116

Offline Mężczyzna R_och

  • Talizman słońca 🌞
  • Wiadomości: 1759
  • Miasto: Rzeszów
  • Na forum od: 16.03.2015
(Kliknij, by pokazać/ukryć)
:icon_redface: O rzesz TY - dziękuję.
Coraz częściej myślę o tamtych rejonach
... odludzia Szumawy i jazda potem jeszcze dalej - do Czeskiego Lasu (pod Cheb, gdzie na jeziorze zaporowym jest półzatopiony most kolejowy)...
szczególnie o tym kawałku. Może tylko ciut mniej komfortowymi drogami.
Dobrze się to ogląda zwłaszcza przy 20-25*C różnicy ciepłoty ogólnej.
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
- Gandhi

Offline Mężczyzna renifer

  • Wiadomości: 244
  • Miasto: w polu i w lesie
  • Na forum od: 22.01.2012
Bardzo ładnie, schludna kraina, nie to co... POZDRAWIAM!
Jeśli ty dasz mi trochę - ja dam ci dużo!
Jeśli ty dasz mi dużo - ja dam ci dużo więcej!
Jeśli ty dasz mi wszystko - ja też dam ci wszystko!

Offline Mężczyzna Rowerownik

  • Wiadomości: 591
  • Miasto: Okolice Wrocławia
  • Na forum od: 18.05.2014
Piękna wycieczka, dla mnie najlepsze nadrzeczne klimaty.
Pepiki potrafią korzystać z tego co mają.


Kiedyś na jakiejś imprezie, po paru piweczkach, szukając wcetki trafiłem na takie tabliczki i zgłupiałem  ;D

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1533
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
To fakt, potrafią korzystać. Trochę się w duchu podśmiewałem, pamiętając z obserwacji spływy po Unie, Tarze czy Drinie, z czeskich rafterów ale z nutą zazdrości. Takie wielodniowe spływy muszą mieć swój klimat; liznąłem tego trochę w 2022 nocując w Taborirtu u Karla nad Wełtawą. Przypłynęła gromada kajaków z dobytkiem w 30-ltrowych beczkach, rozstawili namioty, napalili ogniska, zabrzmiała gitara. A rano, przed ósmą - zwijanko. Coś takiego praktykowałem na przełomie lat 80/90 na Wielkich jeziorach Mazurskich. U nas też to się chyba rozwija ale raczej w kierunku jednodniowej komercji i niektórych tylko rzek.
Czeski język zawiera sporo pułapek  :D, dlatego trzeba patrzeć na obrazki.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum