Autor Wątek: Alan Carbonio R303  (Przeczytany 3038 razy)

Online Wilk

  • Wiadomości: 20314
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 00:16 »
I o ile dobrze kojarzę średnie prędkości na wyścigach poszły znacznie do góry.

Nic podobnego  ;)
Rekord średniej prędkości na Tour de France Armstronga z 2005 roku to się udało poprawić dopiero w 2022 i to bardzo nieznacznie. Do dziś na iluś najbardziej prestiżowych podjazdach rekordy dzierżą zawodnicy z epoki Armstronga, na kultowym Alpe d'Huez najlepszy czas od 30 lat ma Marco Pantani (w ogóle to ma 3 najlepsze czasy), Armstrong jest czwarty, a Pogacar dopiero 18, Vingegaard 19, obaj ponad dwie minuty słabiej od Pirata.

Oczywiście ciężko to wszystko porównywać, wiadomo, że za czasów Armstronga to była złota era EPO, ale też i ciężko uwierzyć, ze Pogacar to jeździ tylko na soku babuni ;)

To raczej zasługa prac nad aerodynamiką i to nie tylko roweru
W mojej opinii to znacznie bardziej metod treningowych i zaplecza naukowego dającego wiele "marginal gains".  Samą aerodynamiką to się tyle nie da nadrobić, zresztą ta 25 lat temu aż tak wiele obecnej nie ustępowała. A wtedy jeździło się bez kasków, co (poza specjalistycznym kaskami do jazdy na czas) jest jednak bardziej aero  ;)

Teraz trening oparty na pomiarze mocy to oczywistość nie tylko dla prosów, ale i amatorów z zacięciem sportowym, wtedy to dopiero raczkowało; teraz dietę to zawodnicy mają rozpisywaną przez najlepszych dietetyków, wtedy to było znacznie mniej profesjonalne. Do tego pomiar mocy sporo pomaga i w czasie samego wyścigu, na takich zakresach jak jeżdżą prosi to pomaga by się nie za wcześnie nie wypompować, by lepiej rozłożyć siły. Ale to dopiero po 20 latach udaje się doganiać wyniki z czasów Le Bossa.

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2812
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 08:11 »
W pewnych aspektach to widać raczej regres lub takie konstruowanie roweru, żeby zmusić typowego Kowalskiego do korzystania z serwisu.
To tak nie działa - producenci rowerów nie budują swojego biznesu na usługach serwisowych - gdzie widziałeś ostatnio autoryzowany serwis Canyona czy Cube? Za to rowery stały się duzo bardziej niezawodne a interwały serwisowe także się wydłużyły.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3177
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 08:52 »
Za to rowery stały się duzo bardziej niezawodne a interwały serwisowe także się wydłużyły.

Nooo... polemizowałbym.
Nie po to producenci zatrudniają sztab osób od materiałoznawstwa, by Ci napęd wytrzymywał dziesiątki tysięcy kilometrów, a po to by był lżejszy i zepsuł się wtedy, kiedy przypadkiem wyjdzie nowa odsłona  :lol:

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2812
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 09:40 »
Nie po to producenci zatrudniają sztab osób od materiałoznawstwa, by Ci napęd wytrzymywał dziesiątki tysięcy kilometrów, a po to by był lżejszy i zepsuł się wtedy, kiedy przypadkiem wyjdzie nowa odsłona

Tworzysz teorie spiskowe - trwałość tych elementów mechanicznych nie ma nic wspólnego z upływem czasu, to nie elektronika, i zależy wyłącznie od ilości przejechanych kilometrów.

Jedyne, co wymaga teoretycznie serwisu bazującego na upływie czasu to hamulce hydrauliczne, ale to już Twój indywidualny wybór, czy je wybierzesz.
Natomiast zwiększenie ilości rzędów w kasetach i przejście na korby dwurzędowe zmniejsza zużycie najmniejszych zębatek kasety, które w napędach 9-10 rzędowych najszybciej wymagały wymiany.
Wracam do jeżdżenia.

Online Wilk

  • Wiadomości: 20314
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 13:30 »
Tworzysz teorie spiskowe - trwałość tych elementów mechanicznych nie ma nic wspólnego z upływem czasu, to nie elektronika, i zależy wyłącznie od ilości przejechanych kilometrów.

Jedyne, co wymaga teoretycznie serwisu bazującego na upływie czasu to hamulce hydrauliczne, ale to już Twój indywidualny wybór, czy je wybierzesz.
Natomiast zwiększenie ilości rzędów w kasetach i przejście na korby dwurzędowe zmniejsza zużycie najmniejszych zębatek kasety, które w napędach 9-10 rzędowych najszybciej wymagały wymiany.

Też mam podobne zdanie, nie jest źle z tą wytrzymałością; współczesne rowery z wyższej półki są całkiem wytrzymałe. Do tego przez te 20-30 lat udoskonalono szereg rozwiązań, jak właśnie hamulce hydrauliczne. Bo w swoich pierwszych wcieleniach w rowerze był to sprzęt dość himeryczny, potrafił się łatwo rozkraczyć na trasie, osobiście dwa razy w górach mi się ni z tego ni z owego hamulec zapowietrzał i przestawał działać. Ale przez te lata dopracowano tę technologię i teraz mechaniczne tarcze to już domena tylko tanich rowerów lub "leśnych dziadków" co to wstawiają teorie typu, że hydraulika się nie nadaje na wyprawy. A tyle w tym prawdy co w tym nieśmiertelnym micie o rzekomo cudownej wytrzymałości ram stalowych. A osobiście co słyszę o pękniętej ramie na jakimś wyjeździe - to bardzo często jest to stal, mieliśmy zresztą parę dni temu przypadek Mateusza Waligóry na Gobi, gdzie pękł mu markowy Surly.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8980
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 13:50 »

Surly wprawdzie jest marką, przecież budżetową.

Lata temu na niderlandzkim forum podróżników rowerowych czytywało się uwagi, studentem jesteś lub nie masz kasy na Kogę, podobne, za część ceny weźmiesz Surly.

Surly w ramach to dyskont.
Te nie są najlepsze, dostępnej jakości nie oddają.

Z 2giej:
Czytuje się, pękają, bo właśnie takie, nie zaś węgle, pod antycypowane wymogi wobec obciążeń podchodzą. - W podobnej cenie - lub w ogóle - weź węgla, co tak obładujesz.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Offline Mężczyzna Romal

  • Wiadomości: 914
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 05.06.2006
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 14:09 »
Jedyne, co wymaga teoretycznie serwisu bazującego na upływie czasu to hamulce hydrauliczne

Ano właśnie. Co jaki czas trzeba serwisować hamulce hydrauliczne? Bo mojemu gravelkowi (jedyny mój rower na hydraulikach) leci już czwarty rok i nic przy hamulcach nie robię. Kiedyś bałem się hydrauliki, bo "jak się zepsuje na wyjeździe, to sobie z tym nie poradzę". No i pewnie sobie nie poradzę, ale... nie psują się.

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2812
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 15:26 »
Zalecenia są takie, żeby odpowietrzyć je raz w roku. Moj obecnie najstarszy system ma prawie 4 lata i nie czuje potrzeby żeby coś z nim robić. Ale ja nie jeżdżę jakoś bardzo duzo, może wypowie się ktoś z większymi przebiegami.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna liftlodz

  • Wiadomości: 1343
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 24.12.2020
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 15:34 »
Bardziej chodziło mi o to, że rower  to kiedyś była prosta maszyna.
Linki na wierzchu, proste hamulce obręczowe, piasty w kołach, suport - nie było w nich nic co by nie pozwalało samemu, bez specjalistycznej wiedzy i narzędzi ogarnąć każdy rower - od super szosy do damki babci.
Dzisiejsze rowery są tak skonstruowane, że serwis sterów potrafi zająć cały dzień i zmusza cię np. do odpowietrzania hamulców.
Czy na prawdę przysłowiowy Kowalski potrzebuje aż tak skomplikowanej maszyny.
Nie twierdzę, że nowe jest gorsze, że hamulce tarczowe hydrauliczne są gorsze od obręczowych, bo nie są, ale kierunek w którym to wszystko zmierza mnie osobiście podoba się średnio.
To kolejny stary rower który składam, ten akurat na czasy w których powstał był dość awangardowy i podobnie jak Giant Cadex wyprzedzał swoją epokę, ale do poskładania go potrzebuję kilku typowych kluczy.


PS. Suport w tym rowerze wygląda jakby nie był ruszany od nowości, kręci się luźno i nie ma luzów.

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2878
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 16:13 »
PS. Suport w tym rowerze wygląda jakby nie był ruszany od nowości, kręci się luźno i nie ma luzów.

A on jest na łożyskach maszynowych?
Czy jeszcze na konusach, skręcany?

A co do porównywania rowerów sprzed 40 lat w porównaniu do obecnych, to były przede wszystkim prostsze, można sobie było samemu wszystko ogarnąć.
Trwałość części mechanicznych?
Myslę że byla większa - przynajmniej napęd, więcej wytrzymywał.
Nie wiem ile jeździcie, ale np. piasty, łożyska, obecnie częściej padają niż przed 40 laty. Konusy były, kasowało sie luz  i jeździło.

A obecnie?
Wymiana (wybicie) łożyska suportu to jest problem. Niedawno wymieniałem, Shimanowski, no i tak był skonstruowany że z jednej strony dało się wybić, a z drugiej bez specjalistycznego ściągacza się nie da.
No i jak nie wierzyć w teorie spiskowe  :) - dwie tuleje pod łożyska, praktycznie powinny się tylko gwintem różnić -  ale nie -  jedna ma zwężenie i nie można podejść z wybijakiem.

Co do stali, obecnie produkowane stalowe ramy nie mają porównania do tych sprzed 40 lat.
Wtedy to była ręczna robota - obecnie, porządna rama stalowa to tylko na zamówienie.

I nie jest dziwne, że takie ramy jak Surly (oni tylko na marce jadą :)) pękają.
No i szum  się robi wokół,  miałem stalową ramę i pękła :)
A o alu pękającym to już nikt nie pisze - wiadomo że pęka.
« Ostatnia zmiana: 19 Mar 2025, 16:20 sinuche »

Online Wilk

  • Wiadomości: 20314
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 16:55 »
Trwałość części mechanicznych?
Myslę że byla większa - przynajmniej napęd, więcej wytrzymywał.

Nie zaobserwowałem u siebie mniejszych osiągów, powiedziałbym, że obecnie nawet deczko większe notuję.

Nie wiem ile jeździcie, ale np. piasty, łożyska, obecnie częściej padają niż przed 40 laty. Konusy były, kasowało sie luz  i jeździło.

Z tym to się nijak nie mogę zgodzić. Piasty na konusach to była wieczna męka z ciągłym luzami i to samo dotyczyło wysokiej klasy piast jak XTR. Dobrej klasy piasty na łożyskach maszynowych miażdżą tamten system, podobnie jak i mostki typu a-head miażdżą te z dokręcanymi sterami. Nie bez powodu te rozwiązania znikają z rynku, poza Shimano chyba już żaden większy producent nie robi piast na konusach. I co z tego, że były to systemy które łatwiej było samemu ogarnąć? Ja wolę raz na 3 lata dać piastę do serwisu żeby zmienili siadające łożysko maszynowe niż wiecznie dłubać się z konusami.

A obecnie?
Wymiana (wybicie) łożyska suportu to jest problem. Niedawno wymieniałem, Shimanowski, no i tak był skonstruowany że z jednej strony dało się wybić, a z drugiej bez specjalistycznego ściągacza się nie da.
No i jak nie wierzyć w teorie spiskowe  :) - dwie tuleje pod łożyska, praktycznie powinny się tylko gwintem różnić -  ale nie -  jedna ma zwężenie i nie można podejść z wybijakiem.

A kiedyś to nie trzeba było mieć ściągacza? Trzeba było mieć dwa ściągacze - bo i do korb i do suportu. Z czego wykręcanie tego to często była męka, bo te części bardzo lubiły się zapiekać i nie było trudno zerwać gwintu w korbie. I te teorie o mitycznej wytrzymałości wkładów na kwadrat są naciągane, tańsze modele potrafiły padać błyskawicznie, miałem taki wkład w rowerze miejskim i szybko mi zdechł i wymienienie go to była męka pańska, skończyło się dospawaniem prętu do wkładu i podgrzewaniem ramy. Dlatego mnie te teorie nie przekonują, wolę mieć wkład press-fit i raz na te 3 lata jak go zmieniam dać to do warsztatu. 

Co do stali, obecnie produkowane stalowe ramy nie mają porównania do tych sprzed 40 lat.
Wtedy to była ręczna robota - obecnie, porządna rama stalowa to tylko na zamówienie.

Zupełnie mnie to nie przekonuje, taki tekst z cyklu "a za mojej młodości to wszystko było lepsze". Jak ja zaczynałem jeździć na rowerze te 35 lat temu - to niemal wszystkie rowery były ze stali. I w 90% przypadków to była to stal bardzo niskiej jakości, Hi-Ten i podobne. Teraz w tej niskiej półce cenowej są alternatywy w postaci alu, które często jest dużo lepszym materiałem niż niskiej jakości stal. A i wtedy i teraz dobrej jakości stal kosztuje duże pieniądze.

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2878
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 17:38 »
Cytat: sinuche w Dzisiaj o 16:13
Nie wiem ile jeździcie, ale np. piasty, łożyska, obecnie częściej padają niż przed 40 laty. Konusy były, kasowało sie luz  i jeździło.

Z tym to się nijak nie mogę zgodzić. Piasty na konusach to była wieczna męka z ciągłym luzami i to samo dotyczyło wysokiej klasy piast jak XTR. Dobrej klasy piasty na łożyskach maszynowych miażdżą tamten system,

No to sie nie zgadzam, zupełnie.

Maszynowe w piastach to z powodu kosztów raczej stosują - ogólnie są tańsze.
Piszesz o wysokiej klasie piast - oczywiście, mozna takie sobie kupić, będą dosyć trwałe - ale wtedy koszty cię nie interesują.
Zwykłe piasty do tyłu, tak 100 -200 zł, te Nowateki  - to padają w nich łożyska - czasami kilka tyś. i koniec.

Łożyska są standardowe, masowa produkcja - no i najważniejsze - nie wymagaja regulacji, wbija się łożyska i tyle.
Taniocha.

Na konusach (zresztą, w większości na nich jeżdżę) to mam przebiegi kilkadziesiąt tyś.
Trzeba tylko odpowiednio sobie wyregulować (dawno nie kupowałem, ale kiedyś to nowe Shimanowskie były za mocno skręcone)
Konusy mi padły tylko 2 razy - ostatnio w dynamie, po 20 tyś. km - trudno się reguluje łożyska w dynamie.

Też masz przebiegi rzędu 20 tyś. km  na piastach z maszynowymi łożyskami  ;)
Raczej wątpię.


Cytat: sinuche w Dzisiaj o 16:13
A obecnie?
Wymiana (wybicie) łożyska suportu to jest problem. Niedawno wymieniałem, Shimanowski, no i tak był skonstruowany że z jednej strony dało się wybić, a z drugiej bez specjalistycznego ściągacza się nie da.
No i jak nie wierzyć w teorie spiskowe   - dwie tuleje pod łożyska, praktycznie powinny się tylko gwintem różnić -  ale nie -  jedna ma zwężenie i nie można podejść z wybijakiem.

A kiedyś to nie trzeba było mieć ściągacza? Trzeba było mieć dwa ściągacze - bo i do korb i do suportu. Z czego wykręcanie tego to często była męka, bo te części bardzo lubiły się zapiekać i nie było trudno zerwać gwintu w korbie. I te teorie o mitycznej wytrzymałości wkładów na kwadrat są naciągane, tańsze modele potrafiły padać błyskawicznie, miałem taki wkład w rowerze miejskim i szybko mi zdechł i wymienienie go to była męka pańska, skończyło się dospawaniem prętu do wkładu i podgrzewaniem ramy. Dlatego mnie te teorie nie przekonują, wolę mieć wkład press-fit i raz na te 3 lata jak go zmieniam dać to do warsztatu.

Przecież piszę o wymianie łożysk w suporcie, a nie o wyższości, lepszości  takiego czy innego typu suportu.
Obecnie, bez serwisu nie wymienisz suportu (pressfitu to już na pewno).
Tak jest skonstruowany system.
Nie da się naprawić, tylko się wymienia, całość  - to jest celowa polityka bym powiedział.
Pada łożysko, bo jest zalewane wodą - nie poprawia się konstrukcji, nie uszczelnia się, tylko wymienia (cąły pakiet, z miskami, dziadowatym uszczelnieniem).

Pressfit to tylko łożysko - niby fajnie.
Tylko łożysko jest dalej zalewane wodą - też go trzeba wymienać - tyle że jest trudniej.
Ale  jak coś pójdzie z wymianą pressfitu nie tak - to sobie będziesz całą ramę musiał wymienić :)
I gdzie tu widzisz postęp? ;)

"A najlepiej to sobie kup nowy rower"  - tak często słyszę, tak mi mówią znajomi, jak coś przy rowerze dłubię.
Do tego to wszystko zmierza. :)

Cytat: sinuche w Dzisiaj o 16:13
Co do stali, obecnie produkowane stalowe ramy nie mają porównania do tych sprzed 40 lat.
Wtedy to była ręczna robota - obecnie, porządna rama stalowa to tylko na zamówienie.

Zupełnie mnie to nie przekonuje, taki tekst z cyklu "a za mojej młodości to wszystko było lepsze". Jak ja zaczynałem jeździć na rowerze te 35 lat temu - to niemal wszystkie rowery były ze stali. I w 90% przypadków to była to stal bardzo niskiej jakości, Hi-Ten i podobne. Teraz w tej niskiej półce cenowej są alternatywy w postaci alu, które często jest dużo lepszym materiałem niż niskiej jakości stal. A i wtedy i teraz dobrej jakości stal kosztuje duże pieniądze.

Mniej więcej tak myślę.
Obecnie, stalowe ramy , te Cro-Mo - to jest dziadostwo w większości.
Jest technologia, materiały (stal) lepsze  ale się nie produkuje (masowo).
Dlatego, że to wymaga ręcznej roboty, żeby rama miała dobre parametry i wagę.

« Ostatnia zmiana: 19 Mar 2025, 18:11 sinuche »

Offline Mężczyzna R_och

  • Talizman słońca 🌞
  • Wiadomości: 1820
  • Miasto: Rzeszów
  • Na forum od: 16.03.2015
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 20:42 »
I o ile dobrze kojarzę średnie prędkości na wyścigach poszły znacznie do góry.

Nic podobnego  ;)
Rekord średniej prędkości na Tour de France Armstronga z 2005 roku to się udało poprawić dopiero w 2022 i to bardzo nieznacznie. Do dziś na iluś najbardziej prestiżowych podjazdach rekordy dzierżą zawodnicy z epoki Armstronga, na kultowym Alpe d'Huez najlepszy czas od 30 lat ma Marco Pantani (w ogóle to ma 3 najlepsze czasy), Armstrong jest czwarty, a Pogacar dopiero 18, Vingegaard 19, obaj ponad dwie minuty słabiej od Pirata.
Oczywiście ciężko to wszystko porównywać, wiadomo, że za czasów Armstronga to była złota era EPO, ale też i ciężko uwierzyć, ze Pogacar to jeździ tylko na soku babuni ;)
Mam wrażenie, że "Kiedyś to były czasy. Teraz to nie ma czasów", a tak serio. Mam wrażenie, że kiedyś w sporcie było (ogólnie) więcej talentów "samorodków" choć wiadomo i teraz zdarzają się perełki.
Generalnie na tą chwile sport to trochę taka produkcja z taśmy. Teraz zaczynasz w młodszym wieku. Z lepszymi możliwościami sprzętowymi i lepszą bazą. Jednak jesteś od razu tak szkolony żebyś wpisywał się w oczekiwany schemat.
Mogę spróbować to porównać tylko na podstawie własnych doświadczeń z piłki nożnej w Polsce.
Zaczynałeś po przeglądzie na turnieju szkół podstawowych w wieku 9-10 lat. Dzisiaj rodzice mogą Cię zaprowadzić jako 4-5 latka. W mojRzeszowie drużyn było trzy. Po jednej w każdym klubie. Gdzie na początku w każdej było nawet około 50 dzieciaków. Dziś jest to nie do pomyślenia. Max. 20. Gdy chętnych więcej to i drużyn więcej. No i Akademii też zatrzęsienie. O zapleczu nie wspomnę. Po treningach na boisku wysypanym żużlem z WSK do dziś mam pozostałości w udzie jak zrobiłem wślizg  ;D. Dzisiaj zaś trawa sztuczna, naturalna, tartan itp. Zimą balony, duże hale, a nie wytarte parkiety podstawówek gdzie gierka 3x3 to była udręka. Po treningu (w klubie gdzie trenowałem były na owe czasy bardzo przyzwoite warunki) dostawaliśmy wodę w butelkach lub herbatę z metalowego wiadra - takiego jak używano w szkole podstawowej przy sprzątaniu - czerpaną do metalowego kubka (kilka na wielu). No i korkotrampki też były raz na rok.
Dzisiaj dostęp do sprzętu generalnie bezproblematyczny.
Pamiętam jak dziś gdy na wycieczce szkolnej do Polsportu w Strzyżowie udało kupić się piłkę Jupiter II gatunek to podwórko było szczęśliwe przez całe wakacje.
No i treningi. Wyglądały zupełnie inaczej. Mocno siłowe i taktyczne. Dzisiaj (są według mnie lepsze)
zabawa z piłką nastawiona na technikę. Stąd kiedyś mieliśmy dobre wyniki w piłce młodzieżowej. Byliśmy po prostu silniejsi od reszty (jak lekkoatletki z NRD). W dorosłym sporcie gdy pozostali nadrobili braki to my technicznych już nie byliśmy w stanie.
Jedyne co kiedyś dawało nam przewagę to nabyta wydolność, której nie zyskasz na siłowni i hali. Bieganie wielu kilometrów zimą w kopnym śniegu hartowało i rozwijało cechy wytrzymałościowe. No i jeśli Cię nie zniechęciło to była szansa, że coś z Ciebie będzie.
 
"Oko za oko i wszyscy będziemy ślepi" - Gandhi

„ W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, lecz by nauczyć się tańczyć w deszczu” - Vivian Green

Online Wilk

  • Wiadomości: 20314
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Alan Carbonio R303
« 19 Mar 2025, 21:57 »
Też masz przebiegi rzędu 20 tyś. km  na piastach z maszynowymi łożyskami  ;)
Raczej wątpię.

20tys jak na dobrą piastę na maszynowych łożyskach to nie jest jakiś oszałamiający przebieg. Odkąd przesiadłem się na DT Swiss to bodajże 2 razy wymieniałem łożysko, a już sporo ponad 100tys mam na takich kołach zrobione. A Ty masz tylko porównanie z chińskim szajsem od Novateca i na tej podstawie oceniasz. Sam sobie odpowiedz co się bardziej opłaca kupić - Novateca za te 200zł, piastę z konusami, którą wiecznie trzeba regulować, czy dać te 400z-500ł za markową piastę, która pożyje naprawdę długo. Przy czym na żywotność tylnej piasty znacząco wpływa to ile się bagażu wozi, to generalnie wpływa na wiele części rowerowych, zdecydowanie najwięcej awarii miałem jeżdżąc z ciężkimi sakwami.
Obecnie, bez serwisu nie wymienisz suportu (pressfitu to już na pewno).
Tak jest skonstruowany system.
Dlaczego niby nie wymienisz? Wystarczy kupić wybijak i prasę do nabijania press-fitów, bez problemu do kupienia na Allegro. Osobiście tego nie mam tylko dlatego, że na tyle rzadko wymieniam suporty, że mi się bardziej opłaca dać to do serwisu.

Nie da się naprawić, tylko się wymienia, całość  - to jest celowa polityka bym powiedział.
Pada łożysko, bo jest zalewane wodą - nie poprawia się konstrukcji, nie uszczelnia się, tylko wymienia (cąły pakiet, z miskami, dziadowatym uszczelnieniem).

Znowu - używasz jakiegoś badziewia i wydajesz wyroki. Press-fity są dużo wytrzymalsze od zewnętrznych łożysk, w szosie to mi żyje 40-50tys. Zewnętrzne łożyska było prosto wymienić, tylko co z tego jak ich wytrzymałość była słaba. A pressfit jest schowany w ramie i dlatego znacznie mniej obrywa wodą.

Mniej więcej tak myślę.
Obecnie, stalowe ramy , te Cro-Mo - to jest dziadostwo w większości.
Jest technologia, materiały (stal) lepsze  ale się nie produkuje (masowo).
Dlatego, że to wymaga ręcznej roboty, żeby rama miała dobre parametry i wagę.

W mojej opinii ten mechanizm jest inny. Jak czegoś się mało sprzedaje i mało produkuje - to i cena jest dosyć wysoka. Po prostu są lepsze materiały od stali, w dodatku tańsze i dlatego stalowe ramy są masowo produkowane tylko do taniutkich rowerów. Bo wśród ludzi gotowych wyłożyć dużą kasę na rower stal wcale nie jest popularna, przegrywa z karbonem.
« Ostatnia zmiana: 19 Mar 2025, 22:18 Wilk »

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2878
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Alan Carbonio R303
« 20 Mar 2025, 07:26 »
Cytat: sinuche w Wczoraj o 17:38
Obecnie, bez serwisu nie wymienisz suportu (pressfitu to już na pewno).
Tak jest skonstruowany system.
Dlaczego niby nie wymienisz? Wystarczy kupić wybijak i prasę do nabijania press-fitów, bez problemu do kupienia na Allegro. Osobiście tego nie mam tylko dlatego, że na tyle rzadko wymieniam suporty, że mi się bardziej opłaca dać to do serwisu.

Odradzałbym :)
Trzeba jeszcze mieć wprawę i doświadczenie.


Cytat: sinuche w Wczoraj o 17:38
Nie da się naprawić, tylko się wymienia, całość  - to jest celowa polityka bym powiedział.
Pada łożysko, bo jest zalewane wodą - nie poprawia się konstrukcji, nie uszczelnia się, tylko wymienia (cąły pakiet, z miskami, dziadowatym uszczelnieniem).

Znowu - używasz jakiegoś badziewia i wydajesz wyroki. Press-fity są dużo wytrzymalsze od zewnętrznych łożysk, w szosie to mi żyje 40-50tys. Zewnętrzne łożyska było prosto wymienić, tylko co z tego jak ich wytrzymałość była słaba. A pressfit jest schowany w ramie i dlatego znacznie mniej obrywa wodą.


I to jest właśnie takie gadanie  :)

Presfity (łożyska) są schowane w ramie (suporcie) to ich woda nie zalewa. A HT ma zewnętrzne łożyska i są narażone na wodę. :icon_twisted:

Przecież to jest to samo - w HT są gniazda wkręcane w suport i w nich siedzą łożyska. Te gniazda to jest część ramy - są szczelnie połączone na gwincie - takie przedłużenie mufy suportowej.
Od jakości łożysk i uszczelnienia zewnętrznego zależy  czy woda  ten smar wypłucze.

Jedyna zaleta pressfitów to mniejsza waga i sztywność lepsza.
To tylko producenci i serwisanci robią ludziom wodę z mózgu ;)

ps. a 50tyś. przebieg łożysk w suporcie  to bajki są (ew. w trenarzeże, może)
« Ostatnia zmiana: 20 Mar 2025, 07:41 sinuche »

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum